Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

Rozpłatali toporem matkę i dziecko.

Już z chwilą wybuchu wojny zaczęły się mordy na tle narodowościowym ze strony ukraińskich nacjonalistów. Jak wspominał Jan Zaleski już w przeddzień wkroczenia Czerwonej Armii Ukraińcy wymordowali polską ludność na kolonii Kołodne pod Wyczółkami. Ataki rozpoczęły się również po ataku Niemiec na Rosję sowiecką w 1941 r. Wtedy we wsi Czechów banderowcy zamordowali nie tylko 11 Polaków – w tym sześcioro dzieci, ale także 6 Ukraińców, którzy im pomagali. Wszystkich wrzucono do jednego dołu, razem z ciężko rannymi, których pogrzebano żywcem. Kolejne morderstwa miały miejsce w okolicach Bożego Narodzenia 1943 r. Wtedy ukraińscy policjanci zastrzelili kilku partyzantów z AK, lekarza, nauczyciela oraz studenta. Największy dramat i kumulacja antypolskiego ludobójstwa rozegrała się jednak w nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. „W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. banderowcy rozpoczęli rzeź mieszkańców Korościatyna. Rozpoczęli „żniwo” równocześnie z trzech stron, trzech wylotowych dróg, od Wyc

List Prezydenta do uczestników uroczystości z okazji 74 rocznicy rzezi w Hucie Pieniackiej.

Panie i Panowie! Spotykają się Państwo dzisiaj w miejscu, które 74 lata temu – w ciągu jednego dnia – z dużej, tętniącej życiem wsi zostało zamienione w martwe pustkowie. Zbrodnia ludobójstwa, popełniona tutaj przez ukraińskich żołnierzy i policjantów na służbie hitlerowskiej III Rzeszy Niemieckiej oraz ukraińskich nacjonalistów przyniosła zagładę około tysiąca ludzi: polskich mieszkańców Huty Pieniackiej oraz ukrywanych przez nich Żydów i uciekinierów z innych miejscowości Wołynia i Podola. W imieniu państwa i narodu polskiego pochylam dzisiaj głowę na znak hołdu dla męczeństwa ofiar. Ich niewinna śmierć, zadana jedynie dlatego, że byli Polakami, przeraża ogromem okrucieństwa. Zarosły zgliszcza ich domostw i zbiorowe mogiły, ale pamięć o rzezi trwa i wciąż jest bolesną raną w polskiej duszy. Nie wolno nam o niej zapomnieć, nie wolno odwracać od niej oczu. My, współcześni Polacy, jesteśmy to winni naszym wymordowanym rodakom. Ale jest to też nasz obowiązek wobec potomnych: pamię

Banderowskie bydło zakłóciło obchody w Hucie Pieniackiej.

Ukraińscy nacjonaliści po raz kolejny sprofanowali miejsce bestialskiej zbrodni w Hucie Pieniackiej, dokonanej przez ideowych poprzedników. Uroczystości zakłócały nie tylko okrzyki ku czci SS Hałyczyna, Bandery itp., wznoszone przez agresywną grupę z czarno-czerwonymi flagami. Delegacja polska zastała obok odnowionego po zeszłorocznej dewastacji pomnika tablicę z napisem obwiniającym... ofiary zbrodni o "działalność antyukraińską", za którą mieszkańcy Huty zostali "słusznie ukarani". Obecni na uroczystościach przedstawiciele władz RP nie reagowali, ograniczając do standardowych zapewnień o "przyjaźni polsko-ukraińskiej"...

Polaków w pień wycinać...

Poniższy tekst to rozkaz dowództwa UPA przechwycony przez Komendę Armii Krajowej Lwów opublikowany w opracowaniu omawiającym sytuację w Galicji Wschodniej. "1. Do 25 lutego 1944 r. wójtowie gmin mają przeprowadzić spis wszystkich mężczyzn Ukraińców w wieku od 18 do 55 lat, którzy mają być w pogotowiu mobilizacyjnym. 2. Do 28 lutego wszyscy robotnicy fachowcy mają się przeprowadzić z miasta na wieś. 3. Projektuje się napady na miasta w biały dzień, a nie w nocy. W związku z t ym ludności ukraińskiej w mieście zostanie wyznaczone miejsce, z którym mają się znaleźć. 4. W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić, we wsiach mieszanych niszczyć tylko ludność polską.Zagrody polskie palić tylko w takim przypadku, jeżeli są one oddalone od ukraińskich co najmniej 15 metrów. 5. Za zamordowanie jednego Ukraińca, czy przez Polaka, czy przez Niemców – rozstrzelać 100 Polaków. 6. Prowadzić wywiad wśród Polaków, bada

Powiesili mnie na łańcuchu...

24 lutego 1944 roku sotnia UPA napadła na zamieszkaną w większości przez Ukraińców wieś Skowiatyn w województwie tarnopolskim. Upowcy uprowadzili, a następnie zamordowali kilkunastu Polaków. Wspomina Zofia Bochenek: "Nocą 24 lutego 1944 roku, do mego mieszkania wtargnęło kilku banderowców. Na wstępie powiedzieli mi, że jestem aresztowana przez polową żandarmerie UPA. Kazali mi założyć ręce do tyłu, po czym skrępowali je konopną linką. Zaprowadzili mnie do mieszkania sąsiada, ... Ukraińca, Iwana Dudka. Tam zaczęli bić łańcuchem po całym ciele. Bili też drewnianym kołkiem. Po chwili otrzymałam cios w głowę. Straciłam przytomność. Banderowcy oblali mnie zimną wodą i kiedy odzyskałam przytomność, ponownie zaczęli mnie bić. Straciłam przytomność po raz drugi. Gdy ją odzyskałam, stwierdziłam z przerażeniem, że wiszę na słupie przy budynku szkolnym. Powieszono mnie na łańcuchu, co okazało się zbawienne, gdyż poskręcane ogniwa łańcucha uniemożliwiały całkowite zaciśnięcie się pętli na

Podkamień-zapis zbrodni.

    ZBRODNIA W PODKAMIENIU Zbrodnia w Podkamieniu – zbrodnia dokonana między 12 a 16 marca 1944 przez kureń UPA dowodzony przez Maksa Skorupśkiego ps. "Maks" przy pomocy 4 pułku policji SS złożonego z ukraińskich ochotników pod dowództwem niemieckim, we wsi Podkamień w dawnym województwie tarnopolskim. Szacowana ilość ofiar waha się 400 do 600 Polaków. Przed zbrodnią Od rozpoczęcia rzezi wołyńskiej do lutego 1944 roku zabudowania kościoła i klasztoru dominikanów w Podkamieniu były miejscem schronienia dla ludności polskiej uciekającej ze swoich miejscowości przed oddziałami UPA oraz podburzonym przez nacjonalistów ukraińskim chłopstwem. W zabudowaniach klasztornych Podkamienia chronili się za zgodą przełożonego klasztoru dominikanów Polacy uciekający ze swoich miejsc zamieszkania w powiatach krzemienieckim i dubieńskim w województwie wołyńskim. Od grudnia 1943 roku na teren klasztoru przeniosła się również duża część mieszkańców samego Podkamienia. Szacuje się, że w

Cichociemny Wacław Kopisto.

23 lutego 1993 roku w Rzeszowie w wieku 82 lat zmarł Wacław Kopisto (zdjęcie) oficer Wojska Polskiego II RP, członek Armii Krajowej, Cichociemny. Urodził się w Starokonstantynowie (obecnie Ukraina). Był absolwentem Wyższej Szkoły Handlu Zagranicznego oraz Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty. W czasie wojny obronnej w 1939 roku był żołnierzem 154. Pułku Piechoty 45. Dywizji Piechoty. W roku 1940 został internowany na Węgrzech, po czym wyjechał do Francji, gdzie został skierow ... any do Rezerwowego Obozu Wyszkoleniowego Oficerów (ROWO) w Vichy i Legii Oficerskiej . W czerwcu tego samego roku znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie służył w 7. Batalionie Kadrowym Strzelców 3. Brygady Kadrowej Strzelców, następnie w 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. W nocy z 1 na 2 września, już jako Cichociemny został zrzucony na terytorium Polski ramach akcji Smallpox. 18 stycznia 1943 roku, w ramach akcji organizacji dywersyjnej Wachlarz, którą to akcją dowodził Jan Piwnik "Ponury"

Ukraińcy zamazuja tabliczki z informacjami o liczbie pomordowanych przez UPA Polaków w okolicach Włodzimierza Woł.

Zagłada Berezowicy Małej na Podolu.

22 lutego 1944 roku to rocznica kolejnej zbrodni wołyńskiej. Tym razem miała ona miejsce w Berezowicy Małej ( obecnie Ukraina). Mieszkańcy miejscowości, którzy już wiedzieli czego wcześniej dokonywały gdzie indziej bandy UPA postanowili bronić się przed nimi sami. W tym celu pełniono warty,które miały ostrzegać przed wrogiem. Jednak Niemcy okupujący ten region obawiali się nadchodzącej Armii Czerwonej. Mieszkańców wykorzystano do budowy obrony pozycji niemieckich. To uśpiło czujność mieszkańców obawiających się ukraińskiego ataku. W nocy od strony Wiśniowca spacyfikowanego dzień wcześniej nadjechali na furmankach mordercy z UPA. Mordowano jak zwykle nożami i siekierami, podchodząc pod zabudowania po cichu. Uciekinierów traktowano ostrą amunicją. Zabito 131 osób. Fragmenty opisów wydarzeń, które miały miejsce tego dnia: „Liczne banderowskie bojówki, dobrze uzbrojone, przyjechały od strony granicy wołyńskiej. Najpierw zaatakowały polskie zagrody na przysiółku położonym około 1 km od

Zbrodnie galicyjskich zwyrodnialców.

„W październiku 1944 r. byłam w Zaleszczykach, widziałam jak nurt rzeki niósł drzwi, na których leżało 5 trupów: matka z czwórką małych dzieci przywiązana kolczastym drutem. Drzwi te zaczepiły o wystający pień drzewa i zatrzymały się przy brzegu. Wielu ludzi poszło oglądać to makabryczne widowisko. Podobnych scen codziennie było w okolicy więcej. […] Kiedy byłam w Zaleszczykach, widziałam w kostnicy kobietę o imieniu Bronisława z Uhrynkowiec. Nazwiska jej nie zapamiętałam. Miała zdartą skórę z czoła i zawiniętą niczym beret na głowie. Na rękach miała podobnie zdjętą skórę i naciągniętą na dłonie. Był to widok przerażający. Jak bardzo oprawca musiał być zwyrodniały, aby w ten sposób męczyć bezbronną kobietę. Czy takich zwyrodnialców można nazywać żołnierzami UPA, walczącymi o wolną Ukrainę?”

Wspomnienia Romana Szymanka ze wsi Kohylno na Wołyniu.

Objęcie władzy na Wołyniu przez Niemców odbyło się w naszej okolicy zupełnie zwyczajnie i spokojnie. Nie przypominam sobie żadnej bramy powitalnej czy objawów nadzwyczajnej radości u Ukraińców z tego tytułu, że przyszli Niemcy. Między nami wciąż jeszcze panowała zgoda i pokój. Pamiętam jednak, że już jesienią 1941 r., gdy pasłem krowy na łące, słyszałem jak ukraińscy pastuchy naśmiewali się z nas Polaków, było nas kilku, mówiąc: „ Gdzie wasza Polsza się podziała, mieliście nie oddać guzika, a zgubiliście nawet portki. ” Tak się wtedy naśmiewali z nas i z naszej ojczyzny. W tym czasie Niemcy i Ukraińcy organizowali w naszej wiosce spotkania w „Domu Ludowym ”, który mieścił się w budynku przedwojennej szkoły. Ja w tych spotkaniach nie uczestniczyłem, chodził na nie mój tato Wacław, bowiem miał taki nakaz od sołtysa, który był Ukraińcem. Tato opowiadał mi później, że podczas tych spotkań naśmiewano się z upadku Polski, z jej klęski. Przy czym Ukraińcy żywo zachwalali Niemców i ich naró

Koliszczyzna -zapomniana hekatomba.

Koliszczyzna to wystąpienie ruskiego chłopstwa pańszczyźnianego, hajdamaków i Kozaków przybyłych z podległej Imperium Rosyjskiemu Siczy Zaporoskiej, skierowane przeciw szlachcie polskiej, ludności żydowskiej, Kościołowi unickiemu i rzymskokatolickiemu i istniejącemu ładowi społecznemu. Trwało od czerwca do lipca 1768 (podczas konfederacji barskiej) na Ukrainie Prawobrzeżnej i przejawiało się masowymi morderstwami Polaków, Żydów i duchowieństwa rzymskokatolickiego i unickiego, z których największe rozmiary osiągnęła rzeź humańska. Przywódcami ruchu byli Maksym Żeleźniak i Iwan Gonta. Powstanie stłumione zostało przez wojska rosyjskie i polskie. Liczbę ofiar koliszczyzny szacuje się od 100 000 do 200 000 zamordowanych. Iwan Gonta Jędrzej Kitowicz o koliszczyźnie Wyrżnąwszy Humań, rozbiegli się po całej Ukrainie z podobnym morderstwem. W Lisiance miasteczku obwiesili razem na jednej szubienicy księdza, Żyda i psa, mając te trzy stworzenia za jeden gatunek. Wyjąwszy zaś z ołtarza p