Mój blog.
poniedziałek, 28 kwietnia 2025
Ekshumacje czy ,,ekshumacje'' ?
NIEMOWLĘTA I DZIECI ZAMORDOWANE PRZEZ UKRAIŃCÓW TO NIE OFIARY?
Opisywane jako "przełomowe" ekshumacje we wsi Puźniki rozpoczęły się po raz kolejny. Nie bez powodu warunkiem strony ukraińskiej było niedopuszczenie mediów do miejsc w których trwają prace poszukiwawcze, a wszyscy uczestnicy mają zakaz wypowiadania się na temat prac publicznie.
"Na podstawie których części ciała będziemy identyfikować ofiary? Według propozycji ukraińskich z identyfikacji wypadłyby niemowlęta i dzieci do któregoś wieku życia - to zmieni liczbę ofiar" - mówi były ambasador Polski na Ukrainie, Bartosz Cichocki.
Czy strona polska godzi się na fałszowanie historii i obniżenie liczby ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach?
Niemowlęta i dzieci stanowiły aż 40% ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach!
– ,,40 procent ofiar Rzezi Wołyńskiej, w ogóle mordu Ukraińców na Polakach w latach 1939-1947 to były dzieci. Czterdzieści procent to bardzo dużo. Przy stu tysiącach ofiar to jest czterdzieści tysięcy. to jest więcej niż w Tarnowie chodzi do szkół. Wszystkie ofiary wrzucamy do jednego ‘kotła’. To są ofiary ilościowe. Ale nie mówi się, że to były dzieciaki. To były niemowlęta – dzieci, które niczemu nie zawiniły. Były tylko jak ich rodzice Polakami. Poniosły konsekwencje jakiegoś szalonego nacjonalizmu ukraińskiego, który nie pozwolił im dożyć wolnej Polski, o której marzyli.'' - Stanisław Siadek
Jeszcze bardziej skandaliczne prace poszukiwawcze odbyć się mają wkrótce w byłej kolonii Ugły.
Tzw. „ekshumacje” w Ugłach przeprowadzi firma „Dojla” której właścicielem jest Swiatosław Szeremeta. Szeremeta w 2017 roku został objęty sankcjami i zakazem wjazdu do strefy Schengen, po tym jak w nazistowskim mundurze SS oddawał cześć Waffen-SS i chwalił banderowskie mordy i zbrodnie a Polaków nazywał „okupantami” i „zbrodniarzami”.
„Szeremeta jest właścicielem firmy DOLA, zajmującej się poszukiwaniem szczątków Polaków na Ukrainie, w tym na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Według nieoficjalnych informacji, pobierając za to pięciokrotnie wyższe stawki. Według opinii osób znających ten temat, „dorabia się” on na grobach Polaków na Wschodzie. Od wielu wielu lat pobiera pieniądze za faktycznie nieistniejące i niewykonywane ekshumacje. Zawsze wychodzi że „nic nie znaleziono” lub „znaleziono tyle a tyle zabitych przez Rosjan”.
Dlaczego polskie media ogłaszają to jako wielki przełom?! Świadomie uczestniczycie w fałszowaniu historii i zacieraniu śladów ukraińskich zbrodni!
czwartek, 24 kwietnia 2025
Zabużańskie miejscowości w latach I wojny światowej - niepublikowane wcześniej unikalne fotografie.
Przedstawiam zdjęcia wołyńskich miejscowości ,położonych tuż za Bugiem, a są to: Ambuków widziany z tzw, Czumowskiej Góry.Bortnów, miejscowość położona za Bugiem na wys. Ślipcza i Budiatycze , wieś również leżąca tuż za Bugiem, oraz Poryck, wymordowany przez UPA.Fotografie są o tyle ciekawe że przedstawiają miejsca ,których już nie ma, przynajmniej takich jak na zdjęciach.Miasteczko Poryck . Na jednym ze zdjęć widoczny polski kościół , spalony przez banderowców 11 lipca 1943 r.Obecnie to zapyziała wiocha zwana Pawliwką . Miejscowość Budiatycze tuż za Bugiem, podpis: prace we dworze .Podpis; Dwór ukraińskiego dziedzica , czy był to ukraiński dziedzic , tu bym polemizował.
sobota, 12 kwietnia 2025
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
Niewytłumaczalnym pozostaje fakt że mordy ludności polskiej na Kresach trwały nawet wtedy ,kiedy wiadomo było że w obliczu decyzji Konferencji Jałtańskiej ,te obszary wraz z ludnością ,znajdą się w radzieckiej strefie wpływów. To nie okupanci sowieccy byli głównym wrogiem Ukraińców, ale w dalszym ciągu ich nie wyrżnięci jeszcze polscy sąsiedzi .12 kwietnia 1944 r. we wsi Hucisko pow. Bóbrka, Ukraińcy z UPA oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi, za pomocą siekier, kos, wideł, noży i innych narzędzi dokonali rzezi 118 Polaków,, a 30 poranili. Kobiety i dziewczęta gwałcili, okaleczali i zabijali.
Ukraińcy w liczbie około 500 ludzi uzbrojeni w broń palną, siekiery, widły, noże i bagnety, szczelnym kordonem otoczyli wieś. Rozpoczęli od rabunku koni i wozów, którymi wywozili zrabowany dobytek mieszkańców wsi. Zabierali również inwentarz żywy i sprzęt rolniczy. Po dokonaniu kradzieży i wywiezieniu wszystkiego, co się dało, przystąpili do rzezi mieszkańców. Mordowano siekierami, widłami, nożami i bagnetami. Do uciekających strzelano. Schwytanych, rannych, zapędzano do domów, stodół i piwnic, gdzie mordowano i nieraz palono żywcem. Jan Buczkowski:
"Na podwórzu Piotra Gierusa, nazywanego gospodarstwem „Z Tarniny”, banderowcy urządzili zbiórkę wszystkich złapanych mieszkańców wsi. Tam też dokonywali tortur, a później jeszcze żywych, wrzucali do płonącej stodoły. W tym miejscu został zamordowany Piotr Gierus ze swoim synem Janem i około 50 innych mieszkańców wsi. Szlak „bohaterskich” oprawców UPA był znaczony gęsto usłanymi trupami niewinnych dzieci, starców, kobiet i mężczyzn.
A oto dalsze ofiary „Samostijnej Ukrainy” w wydaniu banderowskiej idei OUN-UPA: Stanisław Stękiewicz „Stanio” podczas rzezi zdołał wyrwać się oprawcom i uciekał w kierunku lasu, był już prawie na jego skraju, dogonili go jednak na koniach ukraińscy banderowcy i zamordowali porzucając zwłoki w krzakach. Jego syn Franciszek i szwagier Jędrzej – niemowa, ukryli się w stajni. Zostali tam wykryci, bardzo ich pobito i zaprowadzono półżywych do miejsca kaźni „w Tarninie” i tam spalono w stodole razem z innymi. Jadwiga Błaszczyszyn, mężatka, matka małego dziecka, została przez kilku Ukraińców zgwałcona i zamordowana /.../ Antoni Buczkowski, Jan Buczkowski, Józef Buczkowski, Michał Kuszeliński i jego synowie: Antoni i Jan oraz Józef Pękalski, zostali zaskoczeni pod lasem na Basarowie, pełnili tam nocną wartę, rano zasnęli zmęczeni całonocnym czuwaniem. Oględziny ich zwłok wykazały, że byli torturowani przed śmiercią, wycięto im genitalia i serca. /.../ 12-letni Jan Węglowski, syn Andrzeja, schwytany przez ukraińców, został doprowadzony do miejsca kaźni na „tarninie” i tam żywcem spalony.. Antoni Gryglewicz „Zawrot” schwytany podczas ucieczki, został położony na ławce, kilku oprawców go trzymało, a dwóch przecinało piłą stolarską. Kiedy krzyczał z bólu, - oprawcy zanosili się śmiechem. Karolina Bożykowska, córka Grzegorza, jedna z najładniejszych dziewcząt we wsi, została zarąbana siekierą („Bożykowska Karolina, 26 lat, zgwałcona i zakłuta nożami”). Dwaj mali chłopcy, synowie Kacpra Pękalskiego, zamordowani na oczach ich matki Rozalii, oprawcy cieszyli się jękiem i krzykiem zbolałej matki, którą zabili w drugiej kolejności. /.../ Józefa Buczkowskiego schwytano w pobliżu kościoła, przyprowadzono go pod dom parafialny i tam został powieszony. Przed powieszeniem był torturowany, rozcinano mu na żywo skórę na ciele. /.../ Czuchwicki Walenty przebrał się za dziewczynę sądząc, że to pomoże mu uratować życie. Ukraińcy odkryli jego przebranie. Posadzili go półnagiego na drabiniasty wóz, przewieźli przez całą wieś, aż do ukraińskiej wsi Polana. Tam na oczach zebranego tłumu kazali mu wykopać grób i zamordowali go przy akompaniamencie wrogich okrzyków rozhisteryzowanego tłumu ludności ukraińskiej wznoszącego okrzyki: „Tak skończymy z Lachami”. /.../
Zofia Gryglewicz z córką Michaliną, mieszkające na stałe w Bóbrce, przyszły w odwiedziny do męża i ojca, członka AK, ukrywającego się w Hucisku. W drodze powrotnej do Bóbrki zostały zatrzymane przez Ukraińców, zgwałcone i zamordowane".
Julia Iwanicka:
"Józef Podkowicz został przywiązany do drzwi stodoły, przecięty piłą i wrzucony do ognia, podobnie jak Paweł Mulik. Walentego Czychnowickiego zmuszono do wykopania dołu, następnie dokonano na nim różnych tortur, m.in. wydłubano oczy, obcięto genitalia i jeszcze żywego wrzucono do dołu i zasypano ziemią. /../ Jan Koszaliński (20 lat), Burzykowska (20 lat), Rozalia Gryglewicz (24 lata) schwytani podczas ucieczki musieli wykopać sobie dół, nad którym byli torturowani. Wszystkim wydłubano oczy, dziewczętom odcięto piersi i tak pozostawiono nad wykopanym dołem. /.../ Kilkanaście małych dzieci, które były schwytane podczas ucieczki, a których nazwisk nie zapamiętałam, oprawcy ukraińscy nadziewali na sztachety płotów lub żywcem wrzucali do studni".
Imienna lista ofiar ludobójstwa zamieszczona przez autorów opracowań, między innymi przez Szczepana Siekierkę, zawiera 116 nazwisk ofiar, w tym m.in.:
- Biesiadecki Ludwik, nauczyciel, zakłuty nożami na strychu.
- Biesiadecki Władysław, nauczyciel, zginął zakłuty nożami.
- Błaszczyszyn Jadwiga, zgwałcona i zamordowana na drodze do Chlebowic Wielkich.
- Bożykowska Karolina, 26 lat, zgwałcona i zakłuta nożami.
- Bożykowska... 20 lat, podczas ucieczki schwytana i po torturach zamordowana.
- Buczkowski Edward, 16 lat, powieszony.
- Buczkowski Antoni, torturowany, wycięto mu genitalia i serce.
- Czuchwicki Wawrzyniec, postrzelony, schwytany i utopiony w rzece.
- Czuchwicka Maria, zginęła, utopiona jw.
- Czuchwicka Maria, 70 lat, ukryła się w piwnicy, odnaleziona, została wyprowadzona na podwórze i położona na odwróconych bronach. Oprawca skacząc po jej brzuchu wołał ze śmiechem: „jak ta Laszka kryczyt”.
- Czuchwicka Rozalia, spalona żywcem w stodole.
- Gryglewicz Zofia, 38 lat, Gryglewicz Michalina, córka Zofii, 18 lat (przed zamordowaniem zgwałcone ).
- Tarnowska Katarzyna, została zakłuta nożami i powieszona.
- Węgłowski Jan, 12 lat, wrzucony żywcem do ognia.
Inni świadkowie podają:
"12 kwietnia o godzinie 10 rano do wsi Hucisko zajechał konny oddział żołnierzy w mundurach niemieckich. Skierował on się do szkoły gdzie przygotowywano się do obrony. Jednak na wezwanie oficera mówiącego po niemiecku otworzono drzwi. Do wnętrza wtargnęli natychmiast banderowcy w mundurach niemieckich i wypędzili na zewnątrz mężczyzn. Inni, a razem z nimi policjanci i cywilni Ukraińcy, rozeszli się po wsi, wyłapując przede wszystkim mężczyzn i chłopców. Część ujętych związali i spędzili do obejścia Piotra Gierusa Tu kilku z nich na oczach kobiet i dzieci żywcem przerżnęli piłami na pół, do innych strzelano i zabijano siekierami .Poćwiartowane zwłoki wrzucano do stodoły, oblano benzyną i podpalono. Do palącej się stodoły wrzucone tez postrzelonego podczas próby ucieczki Ludwika Biesiadeckiego. Inni ginęli we własnych obejściach. Józef Doskoczyński został przywiązany do wrót stodoły i na oczach mdlejącej żony przecięty piłą na pół. Niektórzy szukając ratunku w piwnicach, zginęli w podpalonych budynkach. Łącznie zamordowano 85 Polaków i 19 w sąsiednich Miedziakach. Napad ten zorganizowali bracia Anton i Piotr Procokowie ze sąsiedniej wsi Łopuszna. Jeden z Procoków był dezerterem z SS-Galizien, a drugi gajowym. Wśród banderowców byli również mieszkańcy Siedlisk, Suchodołu i Polany. Wszystkich razem około 150".
Zyta Malec:
"Tego tragicznego 12 kwietnia 1944 roku miałam 13 lat i mieszkałam z rodzicami w polskiej wsi Hucisko. To, co widziałam i przeżyłam pozostało mi na zawsze w pamięci i nigdy o tym, co się wtedy zdarzyło nie zapomnę. Około godziny 13.00 do naszej wioski nadciągnęły hordy banderowskich rezunów. Bez żadnego ostrzeżenia zaczęli palić kolejno domy od krańca wsi. /.../ Ja z mamą, gdy dom nasz zaczął się palić, uciekłyśmy z kuchni do piwnicy i tam ukryłyśmy się. Na szczęście, dzięki niewielkiemu otworowi do wsypywania ziemniaków, miałyśmy dostęp do świeżego powietrza. To nas ocaliło od uduszenia się dymem z płonącego domu. W piwnicy przesiedziałyśmy aż do rana. Po wyjściu z piwnicy to co zobaczyłam było straszne. Wszystkie domy były spalone, mężczyźni którzy schwytani przez banderowców zostali zamknięci w jednej ze stodół i tam dokonano masakry. Odcięto im uszy, nosy, wydłubano oczy, niektórych przecinano piłą stolarską, odrąbywano ręce i nogi, rozpruwano brzuchy jak np. Wawrzyńcowi Blachowskiemu, leżącemu pod płotem, wyszarpnięto wnętrzności i zawieszono je na sztachetach płotu. Mego wujka, brata mojej mamy, banderowcy dogonili pod lasem i tam zarąbali siekierami. Wokół były zgliszcza i trupy ludzkie".
IPN Wrocław S 39/02/Zi – śledztwo w sprawie dopuszczenia się przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1939–1945 na terenie powiatów Bóbrka i Lwów, w tym w samym mieście Lwów, woj. lwowskie, zbrodni ludobójstwa na obywatelach polskich w celu wyniszczenia polskiej grupy narodowej:
"Podobnie jak w innych sprawach prowadzonych w tym przedmiocie, nacjonaliści ukraińscy napadali przede wszystkim nocą na wsie zamieszkałe wyłącznie albo w części przez ludność polską, mordując przy zastosowaniu okrutnych i barbarzyńskich metod (zarąbanie siekierą, obcinanie kończyn i członków, palenie żywcem, wrzucanie do studni). Często do mordów dochodziło na oczach najbliższej rodziny. /.../ W Hucisku w okolicach Świąt Wielkanocnych w 1944 r. zginęło ponad 120 osób, duża część z nich została żywcem spalona w stodole. Jeden z mężczyzn został na oczach rodziny trzykrotnie przecięty piłą".
czwartek, 10 kwietnia 2025
Fragm. wywiadu z gen. Petelickim.
Fragmenty wywiadu z gen. Sławomirem Petelickim opublikowanego, a następnie skasowanego, z portalu „Wprost”. To było rok po katastrofie smoleńskiej...
„Decyzja zapadła prawdopodobnie w trójkącie Donald Tusk-Tomasz Arabski-Paweł Graś. Dla rządu rozwiązanie w którym śledztwo w sprawie katastrofy prowadzą Rosjanie było wygodne, ponieważ Rosjanie odpowiedzialność za katastrofy lotnicze – zwykle –
zrzucają na pilotów. Tuż po katastrofie czołowi politycy PO otrzymali SMS-a z instrukcją na temat tego jak mają się wypowiadać na temat katastrofy. Tak się składa, że poznałem treść tego SMS-a. Brzmiał on tak: 'Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje kto ich do tego skłonił'. Donaldowi Tuskowi i jego współpracownikom od początku nie chodziło o to jak zostaną potraktowani Polacy. Chodziło o ochronę własnych posad.
W tym celu przekonywano Polaków, że lot prezydenta do Smoleńska miał charakter cywilny i samolot był cywilny bo nie był uzbrojony (słowa min. Millera)? Jak można mówić o cywilnym locie, skoro wykonywali go wojskowi piloci wg wojskowych instrukcji i dokumentów lotu a pasażerowie znajdowali się na pokładzie samolotu, który w swojej nazwie ma przymiotnik 'wojskowy' (litera 'M' w nazwie Tu-154M oznacza 'military')? W dodatku samolot ten wchodził w skład wojskowego pułku i na ogonie miał wo szachownicę ustawowo zastrzeżoną dla wojskowego lotnictwa!
Po co wstępowaliśmy do NATO? Po to żeby przedłużyć czas służby generałom? Tuż po katastrofie tylko Bogdan Klich pamiętał, że Polska jest od 12 lat członkiem Sojuszu i zaproponował, by poprosić NATO o pomoc. Ale premier tego nie chciał, ponieważ gdyby śledztwo toczyło się pod auspicjami NATO raport końcowy byłby miażdżący dla rządu i MON-u. Pojawiłoby się pytanie dlaczego Tusk wcześniej nie zdymisjonował Bogdana Klicha.
Najgorsze w tym wszystkim jest postawienie Polaków w sytuacji bezbronnego petenta. A przecież wchodziliśmy do NATO po to, żeby nas broniło. NATO powiedziałoby nam o wiele więcej na temat przyczyn katastrofy niż możemy się dowiedzieć od Rosjan. Rosjanie nie są zainteresowani by pokazać całą sytuację – np. to co działo się w baraku na lotnisku smoleńskim, którego nie można nazwać wieżą kontroli lotów. Ale Tusk najwyraźniej też nie jest tym zainteresowany. A przecież zwrócenie się do NATO tuż po katastrofie było obowiązkiem premiera!” Ciało generała znaleziono 16 czerwca 2012 w Warszawie w garażu podziemnym budynku na warszawskim Mokotowie, gdzie mieszkał. Petelicki zjechał do garażu o 15:16 po wodę ze schowka w samochodzie, bo prosiła go o to żona. Ta odnalazła go dopiero o 18:05.
W trakcie oględzin miejsca zdarzenia ujawniono m.in. należący do pokrzywdzonego pistolet marki Heckler&Koch oraz łuskę od naboju pistoletowego kal. 9 mm, a także rdzeń pocisku. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono również nagranie z monitoringu. Jak się później okazało – kamery nie zarejestrowały samego zdarzenia, bo miało miejsce w miejscu, którego nie obejmowały. Nie pokazały też ruchu żadnych osób trzecich w swoim zasięgu. Mimo wielu wątpliwości rodziny i bliskich generała w to, że generał mógłby popełnić samobójstwo, prokuratorskie śledztwo w sprawie ewentualnego doprowadzenia do targnięcia się na własne życie umorzono w 2013 roku..
środa, 9 kwietnia 2025
Chłopski Bohater.
NIE TYLKO ZENON JACHYMEK JEST OBIEKTEM ATAKU ZE STRONY NEOBANDEROWCÓW. JEST NIM TAKŻE MAJOR STANISŁAW „RYŚ” BASAJ. TEN BOHATER MA SYMBOLICZNĄ MOGIŁĘ W SANDOMIERZU NA CMENTARZU KRUKOWSKIM, GDZIE SPOCZYWA JEGO ŻONA. DZIĘKI GRUPIE LUDZI, OD KILKU LAT PRZYWRACANA JEST PAMIĘĆ O NIM.
Był polskim partyzantem, członkiem ZWZ, a później Batalionów Chłopskich. Zorganizował i dowodził największym oddziałem BCh, który w czasie ii wojny światowej walczył zarówno z Niemcami, jak i ze zbrodniczą UPA. W chwili śmierci miał 28 lat
„Ryś”, aktywnie walczący z bandami UPA i ochraniający polskie wsie, został zamordowany wraz z mieszkańcami Kryłowa i milicjantami przez bojowników UPA przebranych za sowieckich żołnierzy. Bojownicy UPA wcześniej służyli w pomocniczej policji ukraińskiej, ściśle współpracując z Niemcami. W Niedzielę Palmową 25 marca 1945 roku Ukraińcy zajęli Kryłów, zaś członkowie UPA przebrani w mundury armii sowieckiej i pozorujący eskortowanie niejakiego Pieti M. zajęli posterunek MO. Następnie wprowadzili tam „Rysia”, ujętego wcześniej w jednym z domów. Później zastrzelili 16 milicjantów oraz 28 mieszkańców Kryłowa.
Według relacji świadków mjr Basaj, wcześniej pobity, został wywieziony na furmance z innymi skrępowanymi mieszkańcami wsi w nieznane miejsce. Według późniejszych doniesień miał on być przez pewien czas przetrzymywany przez członków UPA „w warunkach urągających godności ludzkiej”. Później w nieznanym miejscu (prawdopodobnie we wsi Liski Waręskie lub Uhrynów) został zamordowany – prawdopodobnie członkowie UPA zmiażdżyli jego ciało kieratem.
Ogólnopolski Ruch Obywatele RP wystąpił do władz lokalnych o zmianę nazwy ulicy Stanisława Basaja „Rysia” w Hrubieszowie. Czytamy w zafałszowanym piśmie:
(…) Pacyfikacjami wskazanych wsi dowodzili m.in. Stanisław Basaj „Ryś” oraz Zenon Jachymek „Wiktor”. Jako dowódcy ponoszą oni pełną odpowiedzialność za czyny podkomendnych. Z analizy źródeł i relacji wynika, iż w trakcie pacyfikacji obywateli Rzeczypospolitej Polskiej zabijano w oparciu o kryterium narodowościowe. Członkowie AK i BCh dopuszczali się zbrodni wojennych na osobach cywilnych, zbrodniczych podpaleń, gwałtów i torturowania cywilnych osób. Wobec powyższego honorowanie w przestrzeni publicznej osób ponoszących bezpośrednią odpowiedzialność za zbrodnicze czyny podkomendnych na obywatelach polskich uważamy za rzecz naruszającą normę współżycia społecznego” .
„Dziennik Wschodni”, informując o tej inicjatywie Ruchu Obywatele RP, zacytował też wypowiedź dr Mariusza Zajączkowskiego( tego co podpisał II KOMUNIKAT „polsko”-ukraiński) z Instytutu Studiów Politycznych PAN: „Z jednej strony Basaj jawi się jako obrońca ludności polskiej w obliczu zagrożenia niemieckimi ekspedycjami karnymi. Z drugiej zaś to właśnie jego postepowanie wobec Ukraińców – akty bandytyzmu (napady rabunkowe) i terroryzowanie ludności cywilnej prowadziło do zaognienia stosunków z Ukraińcami i ściągało represje Niemców na miejscowych Polaków”.
Już na pierwszy rzut oka nasuwa się refleksja, że Ruch Obywatele RP oraz Ihor Isajew, który rozpropagował pismo, opisują historię w oderwaniu od kontekstu historycznego. Przede wszystkim w ich opisie występują jako ofiary „ukraińska ludność cywilna” lub „obywatele Rzeczypospolitej Polskiej”. BRAKUJE TAM NATOMIAST UKRAIŃSKIEJ POWSTAŃCZEJ ARMII WRAZ Z INFORMACJĄ, ŻE TO UPA PRZYNIOSŁA NA ZAMOJSZCZYZNĘ POŻOGĘ ŚMIERCI I ZNISZCZENIA, CO – W PRZECIWIEŃSTWIE DO WOŁYNIA I MAŁOPOLSKI WSCHODNIEJ – SPOTKAŁO SIĘ TAM ZE SKUTECZNYM PRZECIWDZIAŁANIEM ZE STRONY POLSKIEJ. TO BARDZO ISTOTNA INFORMACJA, ABY KACI NIE STALI SIĘ OFIARAMI.
Stanisław Basaj urodził się 24 listopada 1917 r. w Polanach (gm. Krynice) w powiecie tomaszowskim, choć przy dacie urodzin pojawia się też 4 listopada 1917 r. W 1924 r. rodzina Basajów przeniosła się do Małkowa (gm. Mircze, pow. hrubieszowski). Gdy Stanisław Basaj skończył 16 lat, wstąpił na ochotnika do wojska. W 1937 r. z powodu choroby ojca wrócił do Małkowa i zajął się pracą w gospodarstwie. W 1938 r. ożenił się z Genowefą Kołtoniuk, z którą miał dwie córki: Halinę (ur. 1940) i Kamilę (ur. 1941), przy czym starsza zmarła w 1941 r. na zapalenie płuc.
Podczas kampanii wrześniowej w stopniu kaprala uczestniczył w walkach toczonych przez 2. Pułk Strzelców Konnych Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Walczył m.in. w słynnej bitwie pod Mokrą. Po klęsce wrześniowej Basaj dowodził jednym z pierwszych oddziałów partyzantki powrześniowej, który stoczył kilka potyczek z Niemcami od listopada 1939 do stycznia 1940 roku. Na początku 1940 roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i stał się aktywnym organizatorem konspiracji niepodległościowej w powiecie hrubieszowskim. Wkrótce jednak przeszedł do Batalionów Chłopskich. Wiosną 1942 roku „Ryś” utworzył Oddział Specjalny BCh do obrony ludności polskiej na Zamojszczyźnie przed poborem tzw. kontyngentów oraz działaniami żandarmerii niemieckiej i licznej na tym terenie policji ukraińskiej. W drugiej połowie 1942 roku oddział ten stoczył cztery duże i zwycięskie potyczki z żandarmerią niemiecką (pod Kryłowem, Mirczem, Poturzynem i Kosmowem w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim). Już wtedy okupacyjne władze niemieckie wyznaczyły dużą nagrodę za schwytanie lub zabicie Basaja.
28 listopada 1942 roku rozpoczęła się na Zamojszczyźnie wielka niemiecka akcja wysiedleńcza, będąca wstępem do realizacji Generalnego Planu Wschodniego. Zamojszczyzna miała zostać oczyszczona z ludności polskiej i stać się pierwszym niemieckim obszarem osadniczym w Generalnym Gubernatorstwie. Brutalność i bestialstwo akcji wysiedleńczej nie miały precedensu w historii Europy. Niedołężnych i opornych Niemcy mordowali na miejscu. Resztę czekały obozy przesiedleńcze i koncentracyjne, w najlepszym wypadku wywóz na roboty do Rzeszy. Dzieci oddzielano od rodzin – wiele z nich trafiło do ośrodków germanizacyjnych. Na miejsce wysiedlonych Polaków sprowadzano Niemców z Rzeszy, Besarabii, Rumunii i okupowanych obszarów ZSRR. Specjalną taktykę podkomendni Heinricha Himmlera zastosowali wobec miejscowych Ukraińców, których osiedlano na obrzeżach niemieckiego pasa osiedleńczego, by chronili Niemców przed atakami polskiej konspiracji.
Jako jeden z pierwszych w obronie wysiedlanej i eksterminowanej ludności polskiej Zamojszczyzny wystąpił Stanisław Basaj. Przekształcił on swój Oddział Specjalny w silny i liczny oddział partyzancki, który otrzymał nazwę 1. Batalionu BCh (wiosną 1944 roku liczył około 800 żołnierzy). 15 stycznia 1943 roku oddział Basaja stoczył w Tuchaniach pod Dubienką jedną z pierwszych walk w obronie ludności polskiej na Zamojszczyźnie. Przeciwnikami oddziału „Rysia” były żandarmeria niemiecka i policja ukraińska, którym zadał poważne straty. W ten sposób rozpoczęły się regularne walki partyzanckie, które zmusiły Niemców w połowie 1943 roku do ostatecznego zaniechania akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Walki te nazwano później „Powstaniem Zamojskim”.
W ramach „Powstania Zamojskiego” oddział Basaja toczył dalej zwycięskie boje z żandarmerią niemiecką, policją ukraińską i Kozakami w służbie niemieckiej pod Józefowem, Bokinią, Wysokim, Kryłowem i Małkowem. 15 i 17 marca 1943 roku oddział „Rysia” zlikwidował posterunki policji ukraińskiej (złożonej z nacjonalistów ukraińskich) w Modryniu i Łaskowie w powiecie hrubieszowskim. Następnego dnia partyzanci „Rysia” weszli w pierwszy kontakt bojowy z Ukraińską Powstańczą Armią. Stało się to we wsi Górka. W pościgu za uchodzącymi upowcami podkomendni „Rysia” rozbili niemiecką kolumnę samochodową i zniszczyli dwa działa. 20 marca 1943 roku 1. Batalion BCh wyparł oddział UPA ze wsi Modryń w powiecie hrubieszowskim. Upowcy przybyli tam, żeby WYMORDOWAĆ LUDNOŚĆ POLSKĄ. Natomiast 3 kwietnia 1943 roku podkomendni Basaja rozbili oddział UPA w miejscowości Prehoryłe w powiecie hrubieszowskim.
Wiosną i latem 1943 roku 1. Batalion BCh toczył dalej walki z siłami niemieckimi i ukraińskimi w powiecie hrubieszowskim. To były WALKI W OBRONIE POLAKÓW. 15 sierpnia 1943 roku trzy plutony z batalionu „Rysia” stoczyły zwycięską walkę pod wsią Mieniany. Przeciwnikiem była policja ukraińska i świeżo sformowane pododdziały 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Galizien-Hałyczyna”, czyli 1. Ukraińskiej Dywizji Waffen-SS.
15 września 1943 roku batalion „Rysia” po raz pierwszy uderzył na bazę UPA w Sahryniu. Był to atak nieudany – jedna z nielicznych przegranych walk tego batalionu. 22 października 1943 roku oddział Basaja po raz drugi URATOWAŁ PRZED ZAGŁADĄ polską wieś Górka, rozbijając tam oddział UPA, który przybył wraz z żandarmerią niemiecką w celu dokonania pacyfikacji.
29 stycznia 1944 roku dwie kompanie 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej), zaatakowały wsie Górka, Małków i Zabłocie, gdzie na kwaterach przebywali partyzanci AK i BCh. Atak został odparty. Tak rozpoczęła się regularna wojna polsko-ukraińska w powiecie hrubieszowskim. Celem była zagłada tamtejszych Polaków. BASAJ NIE BYŁ AGRESOREM, TYLKO OBROŃCĄ.
14 lutego 1944 roku żołnierze „Rysia”, wspomagani przez AK, stoczyli całodzienny bój z Wehrmachtem pod Zabłociem. W nocy z 16 na 17 lutego 1944 roku rozbili oddział UPA we wsi Prehoryłe, a dziesięć dni później stoczyli pod Małkowem zwycięską walkę z Grupą Bojową SS „Beyersdorf” – złożoną w większości z ochotników ukraińskich do dywizji Waffen-SS „Galizien” – oraz z powiązaną z UPA Ukraińską Samoobroną Narodową. Idąc za ciosem zaatakowali oddział 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS, który wraz z policją ukraińską i żandarmerią niemiecką pacyfikował Kolonię Górną i Łasków. 28 lutego batalion „Rysia” i oddział AK z obwodu hrubieszowskiego rozgromiły ekspedycję niemiecką, która chciała pacyfikować Małków. Następnego dnia partyzanci polscy pod osobistym dowództwem „Rysia” ponownie rozbili placówkę nacjonalistów ukraińskich we wsi Prehoryłe.
5 marca 1944 roku batalion „Rysia” i oddział obwodu hrubieszowskiego AK zostały zaatakowane w rejonie Prehoryłego i Małkowa przez pododdziały ukraińskiej dywizji Waffen-SS i Orstschutzu. Atak odparto.
Pod koniec lutego 1944 roku dowództwo UPA podjęło decyzję o przeniesieniu działań antypolskich na zachód od Bugu i Sanu. Na Zamojszczyznę wtargnęło zgrupowanie UPA Myrosława Onyszkewycza „Oresta”, a na ziemię lubaczowską zgrupowanie UPA pod dowództwem Iwana Szpontaka „Żeleźniaka”. Wspierali ich ukraińscy esesmani z 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) oraz bojówkarze Ukraińskiej Samoobrony Narodowej. Podkomendni Onyszkewycza wymordowali m.in. polskie wsie Podlodów, Posadów i Tarnoszyn w powiecie tomaszowskim. ROZPOCZĄŁ SIĘ DRUGI WOŁYŃ. Tym razem na Zamojszczyźnie.
Strona polska skierowała do walki najlepsze oddziały partyzanckie, w tym batalion Stanisława Basaja. 8 marca 1944 roku policja ukraińska, esesmani z dywizji „Galizien” i bojówki USN napadły na polskich mieszkańców wsi Prehoryłe. Podkomendni Basaja i akowcy odparli napastników. Jednak następnego dnia siły ukraińskie powróciły do Prehoryłego, wymordowały polskich mieszkańców i całkowicie spaliły zniszczoną już poważnie podczas poprzednich walk wieś. To była polska kontrofensywa, która miała na celu likwidację baz UPA, USN, policji ukraińskiej i 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) w takich miejscowościach jak Łasków, Miętkie, Sahryń, Terebiń i Turkowice. Spowodowało to niemiecko-ukraińską kontrakcję, która została odparta. Następnie siły polskie przystąpiły do likwidacji baz nacjonalistów ukraińskich w miejscowościach Cichobórz, Kosmów, Kozodawy, Mieniany, Modryń, Modryniec i Masłomęcz.
W dniach 18-28 czerwca 1944 roku Niemcy przeprowadzili w Puszczy Solskiej jedną z największych operacji wojskowych przeciw polskiej partyzantce o kryptonimie „Sturmwind II” („Wicher II”). Także w tych walkach, zakończonych wyrwaniem się części sił BCh, AK, AL i partyzantki radzieckiej z okrążenia, nie zabrakło 1. Batalionu BCh.
Po wyzwoleniu Zamojszczyzny spod okupacji niemieckiej latem 1944 roku wciąż była ona obiektem ataków UPA. Stanisław Basaj chciał nadal bronić swojej ziemi i jej mieszkańców przed nacjonalistami ukraińskimi. Dlatego wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Nie był to wybór rzadki w wypadku żołnierzy podziemia niepodległościowego.Wielu z nich wstąpiło wtedy do MO, KBW i Wojska Polskiego, żeby móc bronić swojej ziemi przed zagrożeniem ukraińskim. Na zdj Stanisław Basaj.
Odznaczony pośmiertnie orderem Wojennym Virtuti Militari był pamiętany jako uwrażliwiony na sprawiedliwość, dobro i piękno, czuły na ludzką niedolę, otwarty ku ludziom, posiadający bystrość obserwacji i zdolność szybkiej decyzji, nie zawodzący w przyjaźni, nieodstępujący w biedzie, człowiek, który potrafił brać na swe barki tę część ciężaru, której nie mogli udźwignąć inni. Takim zapamiętał go Zbigniew Ziembikiewicz. Autor książki o jego batalionie.. Tekst za Sympatycy SUOZUN /FB/.
wtorek, 1 kwietnia 2025
Witold Pograniczny . Radiowiec jakich mało.
Witold Pograniczny urodził się 10 października 1940 roku w Warszawie. Po raz pierwszy wystąpił na antenie radiowej 7 grudnia 1958 roku w programie Rozgłośni Harcerskiej pt. "30 minut rytmu". Program współtworzył z Markiem Gaszyńskim.
W roku 1963 rozpoczął pracę w redakcji muzycznej Programu Trzeciego Polskiego Radia. Prowadził m.in. programy "Piosenki jakich nie było", "Mój magnetofon", "Przebój za przebojem", "Muzyczna poczta UKF", "Nowe, nowsze i najnowsze", "Dobre głosy, dobre piosenki" czy "Niedziela będzie dla nas". Był także współautorem audycji "Magazyn Muzyki Młodzieżowej - Studio Rytm" w Programie Pierwszym oraz "Głosy, instrumenty, nastroje" w Programie Drugim. W latach 1974-78 pisał również felietony muzyczne do tygodnika "Perspektywy". Ostatnio współpracował z Programem Pierwszym Polskiego Radia, gdzie prowadził "Kalendarium Muzyczne".Na zdj. Witold Pograniczny/z lewej/ z Markiem Gaszyńskim.To była postać absolutnie wyjątkowa, to on nas uczył słuchania muzyki rozrywkowej. Zawsze interesowała go muzyka popularna, rozrywkowa. Można powiedzieć, że dziennikarsko stworzył big-beat, to on pierwszy puszczał piosenki Czesława Niemena. Prowadził pierwsze festiwale w Opolu i Sopocie, a nawet szczeciński Festiwal Młodych Talentów z lat 50 Witold Pograniczny należał do wybitnie wąskiego grona wspaniałych dziennikarzy muzycznych, krzatałtujących gussty mlodzięży lat 60-tych i 70-tych. Wspólnie z Piotrem Kaczkowskim , Markiem Gaszyńskim , Romanem Washko ,Dariuszem Michalskim ,tworzył niepowtarzalne audycje kultowego w owym czasie Programu III Polskiego Radia. Stan wojenny i władza niejakiego Andrzeja Turskiego ,zakończyła żywot tamtej Trójki. Witold Pograniczny zmarł 28 października 2008 r. Miał 68 lat. Pozostawił żonę Małgorzatę oraz syna Macieja. Mimo wieloletniej, ciężkiej choroby, doprowadził do tego, że Maciej z wyróżnieniem ukończył prawo na UW.Publikacja o tym wybitnym radiowcu rozpoczyna cykl poświęcony dziennikarzom muzycznym kształtującym i mój gust muzyczny.
sobota, 29 marca 2025
Bandycki napad Ukraińcow na Pendyki i Pieńki na Wołyniu.
PENDYKI I PIEŃKI - ZBRODNIA UPA
29 marca 1943 r. oddział UPA dokonał rzezi na polskich mieszkańcach wsi Pendyki i kolonii Pieńki Pendyckie, powiat Kostopol na Wołyniu. Z rąk ukraińskich siepaczy śmierć poniosło łącznie 183 osoby.
Wieś Pendyki położona w powiecie kostopolskim na Wołyniu była dużą kolonią zamieszkaną niemal wyłącznie przez Polaków, wyjątek stanowiła jedna ukraińska rodzina. W marcu 1943 r., pod wpływem informacji o bandyckich atakach dokonywanych na inne miejscowości, we wsi powstała lokalna samoobrona zaopatrzona w kilka sztuk broni palnej. W nocy samoobrona pełniła wartę, wokół wsi wykopano okopy.
Mimo przygotowań polska kolonia została całkowicie zaskoczona przez atak upowców. 29 marca 1943 r., we wczesnych godzinach rannych, napastnicy zaatakowali Pendyki oraz sąsiednią wieś Pieńki. Scenariusz wydarzeń był taki sam jak zazwyczaj, domostwa zostały ostrzelane pociskami zapalającymi, mieszkańców mordowano za pomocą broni białej oraz palnej a dobytek rabowano. Kto był w stanie, ten ratował się ucieczką do pobliskich lasów.
Następnego dnia część mieszkańców wróciła do wsi, gdzie odnalazła około 150 ofiar pogromu, tożsamości części z nich nie udało się ustalić. Ocaleni Polacy udali się następnie do miejscowości Cumań, gdzie skontaktowali się z oddziałem Wehrmachtu, od którego otrzymali broń i eskortę na powrót do Pendyk. Po powrocie pogrzebano pomordowanych we wspólnych grobach.
Akcja UPA była częścią trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków. Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordach polskich sąsiadów. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją". To określenie ukrywało zamiar, jakim było wymordowanie i wypędzenie Polaków.
Za przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej bezpośrednią odpowiedzialność ponosi główny dowódca UPA, Roman Szuchewycz. Określenie "Zbrodnia Wołyńska" dotyczy nie tylko masowych mordów dokonanych na terenach Wołynia, czyli byłego województwa wołyńskiego, ale także w województwach lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim (Galicja Wschodnia), a także w województwach lubelskim i poleskim. Miejsce mordu jak i groby pomordowanych zostały przez miejscowych Ukraińców starte z powierzchni i nie ma po nich śladu.Ale jeśli nasi sąsiedzi zza Buga sądzą że w ten sposób zatrą ślady w pamięci krewnych i potomków Ofiar , to są w grubym błędzie. Prawda o zbrodni nigdy nie zaginie !Ostrówki, Ukraina, 30.08.2015. Pogrzeb 36 osób, których szczątki ekshumowano na terenie wyludnionej polskiej wsi Ostrówki na Ukrainie i złożono na tamtejszym cmentarzu
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Ekshumacje czy ,,ekshumacje'' ?
NIEMOWLĘTA I DZIECI ZAMORDOWANE PRZEZ UKRAIŃCÓW TO NIE OFIARY? Opisywane jako "przełomowe" ekshumacje we wsi Puźniki rozpoczęły ...

-
15 marca 1944 roku w Gozdowie w województwie lubelskim oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii zamordował na miejscowej stacji kolejowej 24 pr...
-
Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej m...