sobota, 13 grudnia 2014
Rocznica!
Dziś ,tj.13 grudnia mija kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Rocznica coraz bardziej zapomniana , bo i ludzi pamiętających tamte wydarzenia coraz mniej na tym łez padole. Z tej okazji ,jaśnie nam panujący prezydęt hr. z Ruskich Piask , Bredzisław Komoruski zarządził palenie świeczek w oknach. Także dla poparcia naszych tzw. ''braci'' Ukraińców .
.
Przestańcie nas wciągać w konflikt z Rosją. Kiedyś żeście im służyli na czworakach teraz służycie USraelowi. Nawet Kwach z Millerem się sprzedali. Problemem nie jest Rosja czy USA problemem są takie sprzedajne prosięta jak nasza obecna 'klasa' polityczna.
Może wreszcie czas na prezydenta który będzie myślał o Polakach!Wsadz sobie w d*upę taką wolność. My chcemy normalnie żyć !!!
czemu ja mam do cholery kierować myśli ku ukrainie, tam zabiją każdego Polaka bez mrugnięcia. Utną mu ręce, wydłubią oczy.... dlaczego ja mam świecic te durne świeczki dla Ukrainy ? Kto myślał kiedykolwiek z Ukraińców o Polsce. Gdyby co...pójdą nas pierwsi mordować. To dziki kraj. Niech Komorowski skieruje myśli na swoich rodaków, jest tyle biedy ! Ukrainie wała a nie światełko.....Jak świat światem nigdy nie będzie Ukrainiec Polakowi bratem.
poniedziałek, 1 grudnia 2014
piątek, 7 listopada 2014
niedziela, 12 października 2014
Są chwile....
sobota, 4 października 2014
niedziela, 21 września 2014
MISTRZOWIE !!
piątek, 29 sierpnia 2014
Dlaczego czekam na film Smarzowskiego o ludobójstwie na Kresach i wierzę w jego siłę!
Według Srokowskiego - znakomitego pisarza i publicysty - film Wojciecha Smarzowskiego będzie „poważny, głęboki i tajemniczy, jakiego jeszcze polska kinematografia nie miała.” Zdaniem autora „Strachu” film na dodatek nie podzieli Polaków i Ukraińców. „Przeciwnie, to film który – jak sądzę - połączy Polaków i Ukraińców, a także cały świat w walce z ideologią faszystowską”- Jak informuje portal Stowarzyszenia Filmowców Polskich główną bohaterką jest młoda dziewczyna, Zosia Głowacka (Michalina Łabacz), która mieszka z rodzicami w małej wiosce na Wołyniu. Teren jest zamieszkany przez Polaków, Ukraińców i Żydów. Zosia zakochuje się w ukraińskim chłopaku. Dowiaduje się jednak, że ojciec chce ją wydać za mąż za jednego z bogatszych gospodarzy we wsi – Polaka Macieja Skibę, o wiele od niej starszego wdowca z dwójką dzieci ( Arkadiusz Jakubik). Superprodukcja Smarzowskiego ( 14,5 miliona złotych budżetu) ma do kin wejść dopiero w 2016 roku. Film ma 70 dni zdjęciowych, które zostały podzielone na cztery okresy, z racji tego, że będą kręcone o każdej porze roku. Nazwisko reżysera filmu wzbudziło już spore kontrowersje. Czy twórca „Drogówki” i „Wesela” poradzi sobie z tematem? Czy zachowa tak szalenie wyważenie i powściągliwość przed ideologiczną histerią potrzebne w czasach, gdy geopolitycznie Polska i Ukraina potrzebują silnego sojuszu wobec zagrożenia ze strony bandyty z Kremla? Zdaniem Srokowskiego Smarzowski będzie wierny swojej dotychczasowej metodzie twórczej, dbaniu o detale, ujawnianiu sprzeczności, zderzaniu odmienności i potęgowaniu grozy, ale również będzie wierny prawdzie historycznej.
Z kilku powodów jestem absolutnie spokojny o wymowę tego obrazu oraz jego walory artystyczne. Wojciech Smarzowski jest jednym z najciekawszych twórców polskiego kina. Konsekwentnie trzyma się swojego specyficznego stylu opowiadania, ale jednocześnie nie boi się eksperymentować ze sposobem realizacji swojego kina ( robiona częściowo amatorskimi kamerami „Drogówka”). Najlepiej i najwiarygodniej z polskich współczesnych filmowców sięga również do mroków ludzkiej duszy. Robi to też na wielu płaszczyznach, opowiadając zarówno o natłoku małych grzeszków przygniatających ostatecznie zwykłego człowieka ( „Wesele”), jak i sięgając po same szczyty mafijnej drabiny ( „Drogówka”). Jego „Pod Mocnym Aniołem” to jeden z najbardziej szokujących filmów o alkoholizmie jakie widziałem. Ten film wręcz boli i działa mocniej niż Esperal. Można go spokojnie porównać do „Zostawić Las Vegas” czy „Ćmy Barowej”. „Dom Zły” to natomiast wejście w świat na tyle zdegenerowany, że nawet zło wydaje się jego integralną częścią. I w końcu „Róża”- przeszywający traktat o wojnie i jej demonach, uderzający w emocje, których widzowie przy klasycznym kinie wojennym nie odczuwają. Czytając relacje zbrodni na Kresach choćby w książkach Srokowskiego i pracach wielu innych historyków, można się przekonać, że na Kresach barbarzyństwo, totalne upodlenie i upadek jakichkolwiek przejawów człowieczeństwa, osiągnęło niespotykany wymiar. Zbrodnie UPA na Polakach, Żydach i również Ukraińcach można porównać do tego co robili Czerwoni Khmerzy w Kambodży. Nie mogę wyobrazić sobie reżysera, który lepiej niż Smarzowski jest w stanie ukazać skalę tej przemocy, bez tarantinowskiej estetyzacji brutalności. Również pod kątem aktorskim czy zdjęciowym ( Piotr Sobociński Jr.) film bez wątpienia będzie majstersztykiem. Smarzowski od początku kariery korzysta ze swojej stałej „trupy aktorskiej”, co przy tak emocjonalnie angażującym temacie jest szalenie ważne. A co z przesłaniem historycznym filmu?
„Kresowiaków zabito dwa razy, raz siekierami, a raz przez niepamięć”- powtarzał reżyser w kilku wywiadach. Nie raz słyszeliśmy to z ust ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i rodzin Kresowych. Chyba wystarczy ono by dać kredyt zaufania Smarzowskiemu, którego film pomoże zakończyć co rusz narastający balon nienawiści między Polakami a Ukraińcami. Dziś jak nigdy potrzeba nam sojuszu. A ten można budować tylko na prawdzie. Bowiem tylko ona w pełni wyzwala.
niedziela, 24 sierpnia 2014
piątek, 11 lipca 2014
Rocznica !
Mija dziś 71 rocznica zbrodni dokonanych przez zbrodniarzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien, Ukraińskiej Policji Pomocniczej i innych ukraińskich szowinistów na Narodzie Polskim. Data 11 lipca 1943 roku to apogeum ludobójstwa dokonanego przez te organizacje, nazywana również „krwawą niedzielą”. Tego dnia banderowcy, wspierani przez chłopów ukraińskich, uzbrojonych w siekiery, zamordowali w okrutny sposób tysiące bezbronnych Polaków modlących się w rzymskokatolickich kościołach na Wołyniu, spalono dziesiątki wsi.

Ppor. Zygmunt Rumel – żołnierz-poeta zamordowany przez UPA
Wychowując się na Wołyniu ulegał wpływom dwóch kultur jednocześnie - polskiej i ukraińskiej, co wyraźnie odzwierciedlało się w jego poezji. Podobnie jak jego ojciec, weteran wojny z bolszewikami, w czasie II wojny światowej był żołnierzem walczącym o wolną Polskę. Próbę powstrzymania nasilających się w 1943 r. ukraińskich rzezi na Polakach przypłacił własnym życiem.
Zygmunt Rumel przyszedł na świat 22 lutego 1915 r. w Petersburgu w rodzinie kultywującej tradycje patriotyczne. Jego ojciec Władysław jako oficer Wojska Polskiego uczestniczył wojnie z bolszewikami, za co otrzymał Krzyżem Order Virtuti Militari. Dzieciństwo spędził na wołyńskiej wsi. Po ukończeniu liceum w Krzemieńcu w 1935 r. podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim.
Jego aktywność społeczna nabrała rozpędu jeszcze w czasach liceum. Działał w harcerstwie, interesował się teatrem, sportem i krajoznawstwem. Do gazetek szkolnych pisał liczne artykuły dotyczące zagadnień socjologicznych, etnograficznych i kulturalnych, w których opowiadał się za ideą pracy na rzecz rozwoju Wołynia przy zgodnym współżyciu narodów polskiego i ukraińskiego. W tym czasie rozpoczęła się też jego przygoda z poezją, w której opiewał piękno ukochanych Kresów.
W latach 30. działał w Wołyńskim Związku Młodzieży Wiejskiej, skupiającym Polaków i Ukraińców. Podczas studiów był aktywnym członkiem Zrzeszenia Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego, które podtrzymywało głębokie więzi z ruchem ludowym i młodzieżą wołyńską. Włączył się też w prace Uniwersytetu Ludowego w Różynie.
Służbę wojskową odbył w 23 pp. we Włodzimierzu Wołyńskim na dywizyjnym kursie podchorążych artylerii. W szeregach macierzystej jednostki jako podporucznik artylerii walczył podczas kampanii wrześniowej. Po dostaniu się do niewoli sowieckiej podał się za szeregowca i został zwolniony.
Początki okupacji spędził na Wołyniu, gdzie już pod koniec 1939 r. wstąpił do podziemnej antysowieckiej organizacji powołanej przez działaczy ruchu ludowego. Na początku 1940 r. został włączony do pracy konspiracyjnej w Warszawie.
Prowadził punkt kontaktowy na Ochocie, gdzie znajdowała się też podziemna drukarnia Komendy Głównej Batalionów Chłopskich. W trudnej okupacyjnej rzeczywistości dalej tworzył wiersze i brał udział w konspiracyjnych wieczorach poetyckich.
Jesienią 1941 r. jako emisariusz Batalionów Chłopskich został wysłany na Wołyń z zadaniem zorganizowania siatki konspiracyjnej i wyznaczenia tras kurierskich. Po powrocie do Warszawy wiosną 1942 r. przekazał swoje sprawozdanie kierownictwu organizacji, które podjęło decyzję o rozpoczęciu pracy konspiracyjnej na Wołyniu.
Na początku 1943 r., po utworzeniu VIII Wołyńskiego Okręgu Batalionów Chłopskich, został powołany na jego komendanta, przyjmując pseudonim „Krzysztof Poręba”. Jednym z jego głównych zadań było organizowanie oddziałów partyzanckich i samoobrony w czasie nasilających się rzezi dokonywanych przez banderowców na ludności polskiej.
W pierwszej dekadzie lipca 1943 r. otrzymał polecenie od wołyńskiego delegata Rządu RP, Kazimierza Banacha, przeprowadzenia rozmów z dowództwem UPA na terenie powiatu w celu powstrzymania masowych mordów.
Zrezygnowawszy ze zbrojnej obstawy w geście dobrej woli, udał się do kwatery lokalnego dowództwa ukraińskich nacjonalistów wraz z przedstawicielem Okręgu Wołyńskiego AK Krzysztofem Markiewiczem oraz woźnicą-przewodnikiem Witoldem Dobrowolskim.
W nocy z 10 na 11 lipca 1943 r. koło wsi Kustycze wszyscy trzej zostali zatrzymani, a następnie bestialsko zamordowani, najprawdopodobniej przez rozerwanie końmi. Zmasakrowane ciała pochowano we wspólnej mogile w lesie przy brzegu jeziora, po której dziś nie ma już śladu.
Rękopisy wierszy poety przetrwały dzięki jego matce oraz żonie, Annie, która z rodzinnym archiwum przeszła m.in. przez powstanie warszawskie jako sanitariuszka. Wybór jego wierszy wydano po raz pierwszy dopiero w 1975 r.
Zamordowanego przez banderowców poetę-żołnierza upamiętniają nazwane jego imieniem ulice w Gdańsku i Słupsku. W 2004 r. warszawski reżyser Wincenty Ronisz zrealizował film dokumentalny o Zygmuncie Rumlu pt. „Poeta nieznany”.

czwartek, 10 lipca 2014
Niech Niemcy zapłaczą !!
Żyję w kraju i w mieście szczególnie naznaczonym historią i nie rozumiem, dlaczego akurat w czasie oglądania meczu mam o niej zapominać. To jasne, że nie mam pretensji do Oezila czy Khediry, do Muellera też nie. Ale życząc komuś zwycięstwa lub porażki zazwyczaj kieruję się tym, kogo bym wolał zobaczyć cieszącego się. Wyobrażam sobie na przykład świętujących ludzi w Rio de Janeiro lub w Berlinie i zastanawiam się, który obrazek jest ładniejszy. No więc świętującego Berlina nie lubię, nie lubię tych powiewających flag. Niech sobie ci Niemcy żyją obok mnie, byle nie za blisko, ale nie ma powodu, bym miał im – jako narodowi, szarej rozlanej masie anonimowych ludzi w różnym wieku – życzyć radosnych futbolowych chwil. Niech chociaż w piłce nożnej zapłaczą.Kibicować Niemcom – to jednak oznaczałoby całkowitą historyczną znieczulicę. I – trochę i tak to odbieram – brak szacunku wobec naszych poprzednich pokoleń. Nie umiem tak sobie zmieniać filmu w głowie, że raz staję nieruchomo gdy syreny oznajmiają godzinę „W”, a raz skaczę do góry, gdy Niemcy zdobywają bramkę. Jakoś mi się to ze sobą gryzie, albo-albo, trzeba decydować. No to decyduję, to zresztą łatwy wybór. Jeśli natomiast ktoś umie te dwie postawy połączyć, to jego sprawa. Viva Argentina !!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Nasz mały świat odszedł wraz z Tobą...
Twoja Toyota , niemy świadek Naszych pięknych chwil. Nad zalewem Dębowy Las, nasze ulubione miejsce. W domowym zaciszu najlepiej. Nad zalew...

-
15 marca 1944 roku w Gozdowie w województwie lubelskim oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii zamordował na miejscowej stacji kolejowej 24 pr...
-
Żebracy pod cerkwia w Hrubieszowie , lat dwudzieste XXw. Wiejska zagroda , prawdopodobnie Kryłów. Dwór Rulikowskich w Mirczu. Dwór w Masło...