Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej tożsamość narodowa Ukraińców kształtowała się w opozycji do Polaków. Choć ludzie żyli obok siebie, cały czas funkcjonował podział na swoich i obcych, Polaków-katolików rzymskich i Ukraińców prawosławnych i katolików greckich. Młodzi ludzie nie zwracali uwagi na tę polaryzację widoczną nawet w małych lokalnych społecznościach i wiązali się ze sobą bez względu na przynależność etniczną.
Małżeństwa mieszane łączyły w sobie tradycje obu narodów, na przykład dwukrotnie obchodząc najważniejsze święta. Ślub zwyczajowo odbywał się w parafii panny młodej, a żadne z małżonków nie rezygnowało ze swojego wyznania. Także kwestia przynależności dzieci do Kościoła lub Cerkwi była najczęściej ustalana zgodnie z obyczajem – córki przyjmowały wiarę matki, a synowie ojca.
„Oczyszczenie ziem rdzennie ukraińskich”
Sytuacja zaczęła się drastycznie zmieniać wraz z rozwojem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), powstałej w 1929 roku. Jej działacze zaszczepiali w głowach Ukraińców ideę budowy własnego jednolitego narodowo państwa, najlepiej aż po rzekę San.
Flaga Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. To samo zestawienie kolorów obecne jest w tradycyjnym ukraińskim hafcie. Nie każdy człowiek czarnej koszuli wyszytej czerwoną nicią jest automatycznie nacjonalistą.
Coraz wyraźniejszy rozłam w społeczeństwie zaczął się też wkradać w codzienność rodzin mieszanych. Jak pisze Ewa Siemaszko w pracy „Zbrodnie OUN-UPA na Kresach Wschodnich a sytuacja rodzin polsko-ukraińskich”, nawet rodzeństwa okazywały sobie wrogość. Na przykład w domu, w którym siostry uważały się za Ukrainki, ich brat czujący się Polakiem, w prazdnik (ukraińskie święto) celowo remontował komin.
Kiedy przyszedł pamiętny rok 1943, umysły wielu osób były już do cna przegniłe nacjonalizmem. W książce „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności cywilnej w południowo-wschodniej Polsce (1942-1947)” wyliczone zostały dokładnie daty, miejsca i nazwiska ofiar zbrodni UPA na ludności polskiej.
Jednymi z bardziej dramatycznych są te dokonywane wewnątrz rodzin mieszanych, jak przypadek z miejscowości w powiecie lubaczowskim. 31 marca 1944 roku zostało tam zamordowanych dziewięć osób, wśród których znalazła się Katarzyna Mazepa, Ukrainka, matka Polaków Ludwika i Stanisława. Okoliczności jej śmierci opisują autorzy:
Wg ukrytego sąsiada miała odezwać się po ukraińsku do jednego z banderowców – będącego jej bratankiem – „Piotrze, co ty robisz?”. W odpowiedzi on zabił ją bagnetem.

Wólka Żmijowska to dziś niemal zupełnie wyludniona miejscowość na Podkarpaciu, w której ukraińska cerkiew stoi od dawna nieużywana. Trudno sobie wyobrazić, jaki dramat rozegrał się tam w połowie lat czterdziestych.
W imię Boże?
Do ataków na Polaków i do agresji wewnątrz rodzin mieszanych namawiano też wiernych w wielu cerkwiach. Duchowni przesiąknięci nacjonalistycznymi ideami, zapominali o chrześcijańskich wartościach, jakie mieli krzewić.Zamiast tego podżegali do nienawiści. Ewa Siemaszko przytacza w swojej pracy słowa delegata polskiej Rady Głównej Opiekuńczej:
W Trościańcu koło Mariampola [woj. stanisławowskie] proboszcz gr[ecko]kat[olicki] na kazaniu mówił, że małżonek gr[ecko]kat[olicki] może powtórnie wejść w związki małżeńskie, albowiem małżeństwa tzw. mieszane są wolne…
Tę postawę można uznać za znamienną. Wśród nacjonalistów zaczęło się szerzyć przekonanie o wyjątkowości ukraińskiej rasy. Korespondowało to z poglądami ideologa ruchu, Dmytra Doncowa, przekładającego teorię ewolucji na walkę pomiędzy narodami. Tylko najsilniejsza nacja miała szansę przetrwać, a najlepszą drogą do dominacji miało być fizyczne usunięcie rywala.
Zetrzeć hańbę
Ewa Siemaszko przytacza przykład, jak wyglądało to w praktyce. Przedstawicielka trzeciego pokolenia rodziny opowiedziała o niemal zwierzęcym rozumieniu „skalania rasy” i „zmycia hańby”. Zastrzegła jednak, że nie poda żadnych danych umożliwiających identyfikację ofiar.
Bojówkarze z UPA zabiwszy Polaka – głowę rodziny, aby „usunąć” ślady polskości, dokonali zbiorowego gwałtu na Ukraince – żonie zamordowanego oraz na ich dwu córkach. Kobiety przeżyły tę zbrodnię, opuściły miejsce zamieszkania i w końcu wojny emigrowały do Ameryki. Akt seksualny z przemocą był rozumiany jako „fizyczne” eliminowanie polskości i „oczyszczenie zabrudzonej” rasy.
Wyżej niż rodzinę, czy miłość. Nawet jeśli kiedyś „zdradzili” swój naród, wiążąc się z przedstawicielem wrogiej nacji, ową pomyłkę można było naprawić i do tego podżegali działacze OUN. Można by to określić mianem ostatecznego rozwiązania kwestii związków mieszanych. Metoda była jedna – zabić polską gałąź rodziny.

Nikt nie prowadzi statystyk odnośnie tego, ile Polek zginęło w czasie rzezi wołyńskiej z rąk swoich ukraińskich bliskich…
Został zamordowany przez UPA Mazurkiewicz Piotr lat 38, który przyjechał na jeden dzień zza Sanu. Żona Ukrainka na pogrzebie oświadczyła, że poświęciła męża dla „Wielkiej Ukrainy”.
Ofiarami zbrodni wewnątrzrodzinnych na tle narodowościowym padały głównie kobiety. Mężowie zabijali swoje żony-Polki, szwagrowie „usuwali hańbę” swych braci. Nawet synowie uważający się za Ukraińców mordowali własne matki. Ten nieczęsto przytaczany rozdział tragedii wołyńskiej pokazuje, do czego zdolni są ludzie, którzy płoną nacjonalistyczną nienawiścią. W Europie rosną w siłę ruchy narodowe, a hasła czystości narodu i niemieszania rasy otwarcie zaczynają się pojawiać na ich transparentach. Miejmy nadzieję, że historia nie zatoczy koła…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz