poniedziałek, 22 lipca 2013

Zdarzyło sie w Porycku .

Historia bardzo mocno odcisnęła swe piętno na tym miejscu, wielokrotnie je przeorując.
Dziś jeżdżąc po Pawliwce, bo taką nazwę obecnie nosi Poryck, aż trudno uwierzyć, że miejsce to tak bardzo wpisało się w dzieje naszego narodu, wydając tylu znamienitych synów. Swoją nazwę zawdzięcza Poryck kniaziom Poryckim, pieczętującym się podobnie jak Wisniowieccy i Zbarascy herbem Korybut. Drogą rodzinnych koligacji wszedł Poryck w XVII w. w posiadanie rodziny Czackich i od tej pory stał się ich gniazdem rodowym. W rękach tej zacnej rodziny znajdował się on aż do 1939 r., kiedy to wkroczyła do niego Armia Czerwona. Najbardziej znanym jej przedstawicielem, wymienianym w każdym podręczniku historii, był Tadeusz Czacki, twórca "Liceum Krzemienieckiego", współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Nauk i znakomity uczony. Mało pamięta się natomiast o jego wnuku, Włodzimierzu Czackim, urodzonym w Porycku 16 kwietnia 1835 r., który doszedł do godności kardynalskiej, stając się watykańskim mężem stanu. Jednym z najwybitniejszych w XIX w. Swoją karierę, jak podkreślają to jego biografowie, zawdzięczał przede wszystkim wychowaniu w domu rodzinnym znanym z przywiązania do dawnych polskich tradycji. Wyniósł z niego gorącą miłość Boga i Ojczyzny. Mimo długiego pobytu na obczyźnie pozostał zawsze w głębi serca wierny dewizie: "Być Polakiem, to żyć Bosko i szlachetnie".
Dziś po Czackich nie ma w Porycku nawet śladu. Nic nie przypomina tej zasłużonej dla Polski zacnej rodziny. Poryck przekształcony w Pawliwkę zmienił swój wygląd i charakter. Jak kiedyś wyglądało to urokliwe miejsce można wnioskować tylko z lektury "Ilustrowanego Przewodnika po Wołyniu, wydanego w Łucku w 1929 r. Autor zamieszczonej w nim notki pisze m.in., że znajdował się w nim: "Kościół w stylu rokoko fundacji Michała i Konstancji z Wielohorskich Czackich, rodziców Tadeusza. Przed rokokowym wielkim ołtarzem wisiało serce Tadeusza Czackiego zrabowane przez bolszewików. Tutaj znajdował się też jego grobowiec. W 1915 r. dwie wieże kościoła podpalili w odwrocie Rosjanie, zabrawszy wpierw cenne ornaty, kapy gobelinowej roboty z XVII i XVIII w. w liczbie 30. W czasie pożaru wnętrze ocalało. Zachował się też ołtarz z cennym obrazem Matki Bożej z XVII w. Zabytkiem z poprzedniego kościoła jest stara kamienna chrzcielnica. Dookoła kościoła krużganki ze starymi obrazami. Nad jeziorem Poryckim przed wojna stały dwa empirowe pałace Czackich zbudowane w 1806 r. przez Tadeusza Czackiego. Jeden przeznaczony był na bibliotekę i zbiory. Główny pałac obrabowano, przy czym zniszczono bibliotekę i zbiory porcelany. Drugi pałac, w którym mieszkał Tadeusz Czacki, spalony w 1915 r. przez wojska austriackie, przedstawia się obecnie jako kompletna ruina.(...) Ponadto posiada Poryck cerkiew fundacji Czackich , stojącą obok kościoła ładną figurkę Matki Boskiej oraz drewnianą synagogę XVII w.###strona###
IMGP1802Kulturotwórcze znaczenie nadał Poryckowi niewątpliwie Tadeusz Czacki. Jego rezydencja stała się zarazem czymś w rodzaju wołyńskiej Biblioteki Narodowej, a także Muzeum Kultury Polskiej na Wołyniu. Czacki z zapałem i znawstwem gromadził księgozbiór, a także zbiory sztuki. Liczącą 32 tys. tomów, czyli olbrzymią jak na owe czasy, bibliotekę zapisał np. Liceum Krzemienieckiemu, po likwidacji którego trafiła ona do Kijowa, gdzie dała podwaliny zbiorom biblioteki tworzonego w Kijowie uniwersytetu. O klasie tej biblioteki najlepiej świadczy fakt, że zawierała ona także nabyty przez Czackiego księgozbiór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Osiem tysięcy tomów innych druków, a także prawie sto pięćdziesiąt tysięcy rękopisów zebranych przez Tadeusza Czackiego wdowa po nim sprzedała księciu Adamowi Czartoryskiemu do biblioteki w Puławach. Obcojęzyczną część zbiorów Czackiego nabył natomiast do swej książnicy Tytus hrabia Działyński.
Do I wojny światowej, choć w mniejszej skali, kolejni przedstawiciele rodu Czackich starali się utrzymywać kulturotwórczy etos Porycka. Gromadzili w nim m.in. pamiątki rodzinne. Ich goście podziwiali zwłaszcza wysokie biurko Tadeusza Czackiego, przy którym pisał on wyłącznie na stojąco, a także dębową szafę zawierającą ołtarz kardynała Włodzimierza Czackiego, przywieziony po jego śmierci z Rzymu. O starożytnych korzeniach rodu Czackich przypominał ryngraf Wojciecha Czackiego z czasów Zygmunta III Wazy, wykonany z pozłacanej miedzi. Właściciele Porycka szczycili się też piękną kolekcją porcelanowych serwisów. Ich biblioteka także wróciła do dawnej świetności.
Pierwsza wojna światowa, jak zaznaczono to w cytowanym wcześniej fragmencie przewodnika, mocno nadszarpnęła substancję Porycka. Bardzo powoli dźwigał się on ze zniszczeń. Okrojone dobra nie pozwalały Czackim na remonty siedziby. O wspaniałości ich rodu przypominał tylko kościół w miasteczku, odnowiony w 1856 r. staraniem proboszcza Antoniego Staniszewskiego i Stanisława Czackiego. W nim to w 1943 r. rozegrała się tragedia, którą upamiętniono w Porycku w 2003 r. Nikt się jej wcześniej nie spodziewał. Współżycie Polaków, Ukraińców i Żydów zawsze układało się bardzo dobrze. Także w okresie międzywojennym, gdy zawiadywał nimi Stanisław Czacki. Składały się one wtedy z 6 majątków ziemskich i 4 tys. hektarów.###strona###
Sytuacja uległa zmianie w 1939 r. Wtedy to z podziemia wyszła Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, a także żydowscy komuniści. Witali oni entuzjastycznie wkraczającą Armię Czerwoną. Wydali w jej ręce aresztowanych polskich policjantów, a także członków Związku Strzeleckiego. Później współpracowali z administracją radziecką w aresztowaniach oficerów rezerwy Wojska Polskiego i polskich urzędników państwowych. Po wkroczeniu do Porycka Niemców, ukraińscy nacjonaliści zaczęli wspierać ich we wszelkich poczynaniach, zwłaszcza wymierzonych w Polaków i Żydów. Szczególnie wyróżnili się w tym ukraińscy policjanci pozostający w służbie niemieckiej. W 1942 dokonali pierwszego mordu, zabijając 12 Polaków. Gdy wiosną 1943 zdezerterowali do lasu, łącząc się z bojówką UPA, jako wiano wnieśli siedmiu zamordowanych Polaków, których wcześniej uprowadzili. Do lata 1943 upowcy składali w Porycku częste wizyty w biały dzień, dokonując pojedynczych zabójstw i rabunków. Miejscowość była całkowicie sterroryzowana i żyła w ciągłym strachu. Przygotowania UPA do całkowitego wymordowania Polaków w Porycku i okolicznych miejscowościach stały się coraz bardziej ewidentne. Zniszczyła ona z jednej strony wszystkie mosty na rzece Łudze, chcąc z jednej strony uniemożliwić Polakom ucieczkę, a z drugiej strony przyjście im z pomocą przez niemiecki garnizon z Włodzimierza. W pierwszych dniach lipca 1943 r. informacje o mającym nastąpić pogromie ludności polskiej były już całkiem pewne. Kontrwywiad AK ustalił m.in., że w okolicznych lasach następuje koncentracja UPA i najpóźniej 20-go lipca 1943 jej oddziały przystąpią do dokonywania masowych rzezi. Przed mającym nastąpić napadem uprzedzali także Polaków chłopi ukraińscy, z których część nie uległa nacjonalistycznemu amokowi. Oni też wywieźli do Iwanicz małżeństwo Zacharczuków, dzięki czemu ocaleli. Zacharczukowa była lekarką leczącą za darmo biednych, czym zaskarbiła sobie wielką wdzięczność Ukraińców. Jej mąż zanim wyjechał wraz z żoną, starał się ostrzegać Polaków przed grożącymi rzeziami, ale ci wobec takich wieści byli bezradni.
W niedzielę 11 lipca 1943 r. proboszcz Porycka ks. Bolesław Szawłowski wiedział już, że atak na wieś może nastąpić lada godzina. Uprzedził go o tym Ukrainiec ze wsi Pawłowka Władymyr Kułaj .Usiłował ostrzec parafian, aby nie przychodzili na sumę. Czterej ministranci chodzili po miasteczku roznosząc hiobową wieść .Mężczyźni w większości zastosowali się do apelu księdza .Na sumę przyszli starcy, kobiety i dzieci. Nie wierzyli, że w czasie mszy Ukraińcy zaatakują kościół. Ci jednak o godz. 11.30 wtargnęli do świątyni. Podczas "Gloria" obrzucili nawę kościoła granatami, otwierając jednocześnie do wiernych ogień z karabinów maszynowych .Ci ,którym udało się przeżyć ostrzał, byli dobijani. Przetrwali tylko ci co udali zabitych, bądź ukryli się pod zwałami trupów, niektórzy zdołali się później wyczołgać i uratować. Ciężko ranny został też ks. proboszcz Bolesław Szawłowski, który wkrótce zmarł zaopatrzony Sakramentami przez wezwanego prawosławnego księdza.
Po dokonaniu rzezi członkowie UPA usiłowali jeszcze wysadzić świątynię w powietrze. W prezbiterium ułożyli stertę słomy, w której umieścili pocisk artyleryjski. Po jej podpaleniu pocisk eksplodował, ale mury świątyni wytrzymały.###strona###
Część ocalałych z masakry, za radą Ukraińców nie związanych z UPA, zdecydowała się na natychmiastową ucieczkę, co jak się okazało, uratowało im życie. Następnego dnia bandyci z UPA wrócili, przeszukali Poryck i dobijając rannych. Dokonali również rabunku pozostawionego przez Polaków mienia. Spędzili także okoliczną ludność w celu zakopania trupów w zbiorowej mogile. Banda UPA "odwiedziła" też kościół. Wtedy to w poszukiwaniu Lachów wdarła się do podziemi świątyni, rozbijając groby Czackich i wyrzucając za zewnątrz szczątki wydobyte z trumien.
Jakiś czas później banderowcy jeszcze raz odwiedzili Poryck by zniszczyć, opuszczony przez niewielki niemiecki garnizon jeszcze przed mordem, pałac Czackich.
Akcją UPA w Porycku dowodził niejaki Ohorodniczuk vel Nikołaj Kwiatkowskyj. Z relacji świadków wynika, że wykazywał się wyjątkowym okrucieństwem i zezwierzęceniem. Osobiście dobijał rannych. Nie uszedł sprawiedliwości. Po wojnie został ujęty przez sowieckie organy bezpieczeństwa i jak wielu jego druhów stanął przed sądem. Beznamiętnie przyznał się do popełnienia zbrodni w Porycku. Stwierdził m.in. "11 lipca 1943 razem z grupą UPA liczącą około 20 ludzi wszedłem w czasie mszy św. do kościoła w Pawłowce (Poryck), gdzie w ciągu trzydziestu minut, wraz z innymi zabiliśmy obywateli narodowości polskiej. W czasie akcji zabito 300 ludzi, wśród których były dzieci, kobiety i starcy".
Odpowiedź, dlaczego UPA zdecydowała się uderzyć tak bestialsko na Poryck jest dla historyków bardzo prosta. To tu zaczynał się jeden z dwóch biegnących przez Wołyń pas polskich wsi. Ciągnął się on następnie przez Włodzimierz Wołyński, Luboml, Kowel, Czartorysk, Stepań, Bereźne na tereny Zasłucza. Jego mieszkańcy znani byli zawsze z patriotycznego zaangażowania. Udzielali pomocy polskim powstańcom narodowym. Ukraińscy nacjonaliści, działając metodycznie, postanowili od Porycka zacząć likwidację polskiego pasa. Zniszczenie pałacu Czackich było także przejawem ich systematycznego działania. Rozkazy UPA publikowane przez Władysława Filara w pracy pt. "Wołyń 1939-1944. Eksterminacja czy walki polsko- ukraińskie", nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. W jednym z nich czytamy: "Likwidować ślady polskości (...). Zniszczyć wszystkie ślady kościołów i innych polskich budynków kultowych. Zniszczyć drzewa przy zabudowaniach tak, aby nie pozostały nawet ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył. Zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których uprzednio mieszkali Polacy.(...) Zwraca się uwagę raz jeszcze na to, że jeżeli cokolwiek polskiego pozostanie, to Polacy będą mieli pretensje do naszych ziem".###strona###
Po wojnie zrujnowany kościół w Porycku został rozebrany. Ofiary mordu spoczywały przez lata w bezimiennej mogile obok dzwonnicy kościoła. Szybko uległa ona zapomnieniu. Odkryto ją ponownie po latach, przy kopaniu fundamentów pod budowę sklepu. Szczątki wydobyto i przeniesiono na dawny katolicki cmentarz. Po latach uległ on zapomnieniu. W 1991 r. na nowo został uporządkowany i poświęcony przez ks. Ludwika Kamilewskiego, dziekana okręgu wołyńskiego i rówieńskiego, ogromnie zasłużonego dla odrodzenia Kościoła katolickiego na Wołyniu. Wtedy to po raz pierwszy modlono się za ofiary poryckiej tragedii i upomniano się o ich prawo do pamięci.
U progu 60. rocznicy mordu w Porycku, cmentarz uporządkowano i urządzono od nowa. Choć uroczystość jego otwarcia starannie przygotowano, nie obyło się bez małych skandali. Niektóre napisy zostały zmienione, inne usunięte, co wyraźnie świadczyło, że nie wszyscy ukraińscy politycy chcieli zaakceptować całą prawdę o Porycku. Ostatecznie głównym miejscem na cmentarzu stał się pomnik - płyta w kształcie krzyża, zwieńczona dzwonem z napisem: "Pamięć. Żal. Pojednanie".
Cmentarz w Porycku, jak powiedziano podczas jego otwarcia, ma symbolizować te wszystkie miejsca na ziemi wołyńskiej, gdzie często w nieznanych i bezimiennych mogiłach leżą Polacy, ofiary czystek etnicznych. Ma "przypominać o kainowej zbrodni, która się na tej ziemi, z takim natężeniem wtedy dokonywała". W swoim kazaniu na uroczystości odsłonięcia nekropolii Sławoj Leszek Głódź, Biskup Polowy Wojska Polskiego, powiedział m.in.:
"Wiemy dobrze, jak bardzo się starano, aby dramat Wołynia usunąć ze świadomości powojennych generacji, a niekiedy przedstawić w krzywym zwierciadle, czynić z kata ofiarę, zamykać oczy na zbrodnię ludobójstwa. A przecież była to droga do nikąd. Nie zbuduje się niczego dobrego ani na przemilczeniach, półprawdach, fałszach, manipulowaniu historią. Bo przecież Chrystus mówi nam, że "prawda was wyzwoli". Jedynie spotkanie w prawdzie - choćby to była prawda tragiczna - może stać się podstawą do budowania lepszej przyszłości, do otwierania ku sobie serc. Czas najwyższy stanąć wobec tej prawdy, zmierzyć się z nią, rozpoznać, utrwalić w świadomości. Nie przeinaczać. Więcej, nie plugawić, jak to się niekiedy zdarza".###strona###
Wizyta w Porycku dla każdego Polaka jest z pewnością ogromnym przeżyciem. Krzysztof Kołtun po odwiedzeniu go napisał tomik wierszy "Psałterz z Porycka". Zawarty w nim wiersz "Rozstrzelany kościół" budzi wzruszenie i wyciska łzy. Powinien zostać wyryty na kamiennej tablicy, bo jest on poetyckim zapisem tego, co wydarzyło się w Porycku przed ponad sześćdziesięciu laty. Jego strofy brzmią następująco:
Chowali się z karabinami
w sadzie, za murem
- w kościele modliły się dzieci.
Weszli Ukraińcy
- butami podeptali modlitwę,
jak do litanii, zaczęli strzelać.
Do każdego.

W głowę, piersi
- tarcze Chrystusowe.
Łuski poraniły Dzieciątko
Przytulone do Matki Bożej
Krwią obryzgał ołtarz,
Progiem kościoła, stróżką
Spłynęła na drogę
- miała prowadzić
przez Ukrainę.
Łzy matek, perłami dzwoniąc
padały, wokół Hostii
Czyż nie mogłeś posłać Aniołów
Herbowych, świętych
Z wołyńskich kościołów,
Boże Mocny!
Od sutanny zabitego księdza,
Z wiązek słomy
- rozpalili ogień.
Nie zapalił się kościół
Wysłany trupami
- długo konających,
wołając Miłość Najdroższą
o utulenie do wiecznego snu
- młodych oczek.
Porzucali ciała do dołu
- przed dzwonnicą.
Zakopali Polaków...
Spokój...
Nigdy dotąd Wołyń z Męczenników
- nie słynął
Teraz - odpowiadają w świecie
- Męczenników Jerozolima -
w niej Poryck, Kisielin, Chrynów, Zabłoćce
i zamordowany Chrystus.
Ten wstrząsający wiersz świadczy, że krzyk tragicznie doświadczonego Wołynia nie milknie. To dobrze, bo gdyby ucichł, jak stwierdził w swoim cytowanym kazaniu bp Sławoj Leszek Głódź: "Kamienie wołać będą" (Łk 19, 40) i przypominać o kainowej zbrodni, która się na tej ziemi z takim natężeniem wtedy dokonała".
 Na zdjęciu pomnik w Porycku z widocznym sladem po wytarciu  napisu ''W hołdzie zamordowanym  obywatelom narodowości polskiej'' .

niedziela, 21 lipca 2013

Chwała dla rekonstruktorów i samorządowców z Radymna i całej Polski

Radymno - sukces młodych Polaków, blamaż Michnika i Tymy  
 
Jeszcze dwa czy trzy lata temu, gdyby Adam Michnik zmarszczył brew a Piotr Tyma tupnął nogą, to takie wydarzenie jak rekonstrukcja napadu UPA w Radymnie zostałoby przez usłużnych urzędników rozpędzone na cztery wiatry. Dzisiaj  jednak na szczęście jest już inaczej. Pomimo wiader pomyj wylewanych przez "Gazetę  Wybiórczą", wspieraną przez prasą niemiecką (bo przecież nad Renem i Łabą żyją najlepsi "specjaliści" od wszelkich ludobójstw) , i pomimo histerycznych apeli Związku Ukraińców, wspieranych przez media neobanderowskie znad Dniestru, urzędnicy i samorządowcy z Podkarpacia nie ulegli naciskom.

Przede wszystkim dlatego, że w Polsce o sprawach lokalnych decyduje coraz bardziej samorząd a nie zarozumiała i zadufana  w sobie "warszawka". Również dlatego, że polskie społeczeństwo ma już dość połajanek i pouczeń ze strony tzw. autorytetów moralnych, sztucznie zresztą stworzonych. Ma także dość deptania pamięci o polskich patriotach, w tym zwłaszcza o powstańcach styczniowych z 1863 r., powstańcach warszawskich z 1944 r., oraz "żołnierzach wyklętych",  których na śmierć skazywali Stefan Michnik i  i inni polscy i niepolscy sługusi Stalina i Bieruta.

Zmieniło się także podejście do barbarzyńskiego, wciąż przemilczanego, ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. przez renegatów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien i innych organizacji na żołdzie Adolfa Hitlera i Heinrich Himmlera. Tegoroczna eksplozja najróżniejszych inicjatyw społecznych, upamiętniających bezbronne ofiary banderowskiego ludobójstwa, jest tego najlepszym przykładem.

Polscy obywatele, a zwłaszcza ci z młodego pokolenia nie chcą już kłamstw i pół-prawd, w stylu żenujących ostatnich uchwał Sejmu i Senatu RP. Nie chcą też wtrącania się obcych w nasze  wewnętrzne sprawy. Od dziś Radymno jest symbolem zwycięstwa polskich patriotów i blamażu tych, których boją się prawdy o dziejach Rzeczypospolitej Polskiej.

Wielominutowe brawa na stojąco pięciotysięcznego tłumu widzów dla kilkuset odważnych rekonstruktorów  z Polski, Czech i Slowacji powinny zostać usłyszane w całym kraju. W luksusowej centrali na ul. Czerskiej w Warszawie nic one prawdopodobnie nie zmienią, ale w w wielu polskich sercach zmienią bardzo wiele.

Wieczne odpoczywanie dla Pomordowanych Kresowian!

Chwała dla obrońców pamięci o Nich!

Chwała dla rekonstruktorów i samorządowców z Radymna i całej Polski!

wtorek, 16 lipca 2013

No to po imprezie !!!

W związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie, ulega zmianie wcześniej planowana formuła Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa.
W miejsce cyklu dwudniowych imprez po obydwu stronach granicy, odbędzie się jedynie jeden koncert w Kryłowie. Na Bugu nie powstanie jak co roku most pontonowy, który w czasie obchodów łączył Polaków i Ukraińców.
Wójt Gminy Mircze, jako jeden z organizatorów tej imprezy, postanowił, że tegoroczne Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa Granica 835 Kordon Kryłów-Krecziw wydał oświadczenie, w którym jako przyczynę zmiany wskazał ostatnie wydarzenia na Ukrainie, które nie służą wspólnemu świętowaniu: "Podczas wizyty Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego w Łucku, została pogwałcona święta zasada gościnności, a dzień później Wołyńska Obwodowa Rada zamiast potępić mordy, potępiła uchwałę polskiego parlamentu".
Wójt Lech Szopiński podkreślił, że jest to jego osobista i suwerenna decyzja.


poniedziałek, 15 lipca 2013

Poczekali aż Komorowski wyjedzie !

Oto tekst  dzisiejszego oświadczenia Wołynskiej Rady Obwodowej :

"My, deputowani rady obwodu wołyńskiego potępiamy przyjętą przez Senat i Sejm Polski antyukraińską rezolucję w związku ze zdarzeniami z roku 1943 na Wołyniu. Nazywając działania Ukraińców, którzy walczyli na etnicznie swoim terytorium z różnymi okupantami, 'czystką etniczną o znamionach ludobójstwa', Polacy zakwestionowali fundamentalne prawo każdego narodu do samostanowienia i oporu wobec agresorów" - głosi przyjęty w poniedziałek apel do mieszkańców obwodu.
Deputowani uważają, że "świadomie ignorując i przemilczając prawdę historyczną, masowe czystki etniczne ze strony polskich formacji zbrojnych (...) "strona polska odeszła od zasad wzajemnego wybaczenia, równych praw, dobrego sąsiedztwa". Zdaniem autorów apelu sformułowania użyte przez stronę polską są jednostronne, antyukraińskie i zafałszowują ówczesną rzeczywistość.


Pozostawiam bez komentarza !!

sobota, 13 lipca 2013

Prawda zwycięży !!

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.                                                                                                                                                      Wczorajsza, haniebna uchwała polskiego Sejmu spowoduje tylko to że szansa na uspokojenie emocji wokół zbrodni wółynskiej została zaprzepaszczona i znowu polityka  wygrała z moralnością prawdą historyczną,  ale też zwyczajną ludzką uczciwością. W najbliższych wyborach   wystawimy naszym posłom odpowiednia ocenę !!!!!

czwartek, 11 lipca 2013

Bez komentarza!!!!

Lista 135 sposobów mordowania przez UPASARNY region, pow. Sarny, woj. luckie. Sierpień 1943 Karol Imach, Polak - mieszkaniec Sarn, pojmany podczas zbierania grzybów w lesie koło Sarn przez terrorystów UPA i zamordowany. Na jego ciele naliczono 20 kłutych ran od ciosów zadanych nożem lub bagnetem.                                                                                                            

Lista 135 sposobów mordowania przez UPA

Lista 135 sposobów mordowania przez UPAPODJARKÓW, pow. Bóbrka, woj. lwowskie. 16 sierpień 1943 Kleszczyński ojciec czteroosobowej polskiej rodziny w Podjarkowie torturowany przez OUN-UPA. Widoczna jest zmasakrowana twarz, wydłubane oko, cios w głowę, rany cięte i inne.

  PODJARKÓW, pow. Bóbrka, woj. lwowskie. 16 sierpień 1943 Skutki zadawanych tortur Kleszczyńskiej, z czteroosobowej polskiej rodziny w Podjarkowie, przez OUN-UPA            

Lista 135 sposobów mordowania przez UPAMAGDALÓWKA, pow. Skałat, woj. tarnopolskie. marzec 1944 Katarzyna Horwath z Chabłów 1. 55, matka księdza rzymskokatolickiego Jana Horwatha. Widok z roku 1951 po operacji plastycznej. Terroryści UPA prawie całkiem odcięli jej nos oraz górną wargę, wybili większość zębów, wykluli lewe oko i poważnie uszkodzili oko prawe. W tę tragiczną noc marcową, zginęli okrutną śmiercią jeszcze inni członkowie tej polskiej rodziny, a ich mienie napastnicy zagrabili, np. ubrania, pościel i ręczniki.
                                                                                                                                                                                                                                                 

Rocznica !

No i mamy za sobą  dzień 11 lipca, Rocznicę Ludobójstwa na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej ! Po raz pierwszy na taka skalę obchodzono do tej pory przeważnie przemilczaną
rocznicę.  Pojawilo się wiele audycji w tv i radio. Wreszcie zainteresowały się nasze władze państwowe. Wielkie dzięki naszym kochanym Kresowiakom i tym osobom które zaangażowały się w walkę  o upamiętnienie ofiar rzezi kresowej ! Należy tu wymienić przede wszystkim niestrudzonego bojownika o kresową prawdę ks, Tadeusza Isakowicza -Zaleskiego, panią prof. Ewę Siemaszko, Krzesimira Dębskiego, Mirosława Hermaszewskiego, ocalonego z rzezi w Lipnikach, oraz wielu ,wielu ludzi dobrej woli i serca , którzy złamali zmowe milczenia . Tak na zakończenie jedna uwaga: w dniu tak uroczystym  dla wielu jeszcze żyjących Kresowiaków,  niewiele miast nie zorganizowało żadnych obchodów, niestety do tych miast należy przygraniczny Hrubieszów . Wstyd !!!!!!

czwartek, 4 lipca 2013

Zanim nastąpił Wołyń '43

Rocznica zbrodni w Złoczowie
Kościół katolicki i plac Trzeciego Maja w Złoczowie  .
Najpierw połamali mu palce. Potem zmasakrowali plecy setkami uderzeń nahajki. Wreszcie usłyszał sentencję wyroku śmierci i został zawleczony pod mur egzekucyjny. Z oddali dobiegały odgłosy wojny. Na gruzach dawnych imperiów nowopowstałe państwa toczyły ze sobą śmiertelne boje. O panowanie nad Małopolską Wschodnią walczyły wówczas zaciekle siły zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Jednak Ludwik Wolski nie nosił żołnierskiego munduru. Był poetą, okrutna kaźń spotkała go za... napisanie wiersza.
 
Krew pobratymcza
 
Wojna polsko-ukraińska lat 1918-1919 była okrutnym konfliktem. Krew lała się nie tylko na polach bitew. Nienawistna kampania antypolska polityków ukraińskich prowadzona od szeregu lat teraz wydawała krwawy plon.
 
Już podczas walk o Lwów w listopadzie 1918 r. popełniono liczne zbrodnie na jeńcach i ludności cywilnej. Mieszkańcy lwiego grodu ze zgrozą przekazywali sobie informacje o wyrżnięciu obrońców miasta wziętych do niewoli przez „kozaków” atamana Dołuda, o wymordowaniu rodziny Michalewskich, o masakrze w hotelu „Esplanade”, o torturowaniu i zabijaniu sanitariuszek, o ostrzelaniu szpitala na Politechnice...
 
Również w listopadzie Ukraińcy puścili z dymem Biłkę Szlachecką, zabijając 28 jej mieszkańców. Jeszcze większe rozmiary przybrała grudniowa rzeź w Sokolnikach, gdzie liczba zamordowanych przekroczyła 50. W Brzeżanach od kul plutonu egzekucyjnego zginęło 17 osób. W Stanisławowie mord na 7 małoletnich aresztantach poprzedziły makabryczne tortury – chłopcom wykłuto oczy, wyrwano języki i obcięto uszy. Nie mniejszą inwencją wykazali się oprawcy z Chodaczkowa Wielkiego, którzy wyjątkowo okrutnie okaleczyli cztery młode Polki (następnie zamordowane), z Wiśniewa, gdzie pogrzebano żywcem katolickiego księdza, oraz wielu innych miejscowości.

Szczególnie brutalne traktowanie przetrzymywanych Polaków odnotowano w więzieniach i obozach, poza wspomnianym już Stanisławowem, również w Tarnopolu, Kołomyi, Mikulińcach i Czortkowie. Na tej ponurej liście znalazł się także Złoczów (woj. tarnopolskie).

 Treba znyszczyty
 
Ukraińcy opanowali Złoczów już w listopadzie 1918 r. Swoje rządy rozpoczęli w sposób nader charakterystyczny, mianowicie od... zdewastowania pomnika Adama Mickiewicza. Wkrótce dotychczasowych patronów ulic (Sobieskiego, Kilińskiego, Kopernika, Mickiewicza, Potockiego i in.) zastąpili nowi, uznani przez nowych włodarzy miasta za stosowniejszych (m.in. Chmielnicki, Petlura, Nordau, Mendelsohn, rzucała się też w oczy sympatyczna nazwa ulicy Szulem Alejchem).

Zabroniono używania języka polskiego w miejscach publicznych (również w szkole). Miejscowa gazeta „Zołocziwskie Słowo” niemal w każdym numerze piętnowała rzekome zbrodnie polskie i polski imperializm, domagając się zemsty i zdecydowanej rozprawy z wrogami Ukrainy (A ukrainśkyj narod, mimo cych wsich prowokacyj, terpeływo mowczyt. Ałe koneć jeho terpciu, koneć joho pobłażływosty! Ciu ohnennu żmiju treba znyszczyty ohnem! Treba znyszczyty, szczob ślidu ne buło, de żyw wirołomnyj pidstupnyj Polak!” – „ZS” 4 grudnia1918).

Rządy ukraińskie w Złoczowie nabrały charakteru iście gangsterskiego. Przeprowadzano aresztowania dziesiątków miejscowych Polaków pod zarzutem niecnego spiskowania. Następnie zatrzymanym przedstawiano oferty uwolnienia w zamian za uiszczenie wysokiej kaucji. Niestety, ku konsternacji „śledczych”, uwięzieni zaczęli solidarnie odmawiać zapłacenia haraczu, dobrowolnie godząc się na wielotygodniowe uwięzienie.

Podszepty wroga

Trzeba przyznać, że choć władze ukraińskie uciskały miejscową społeczność polską, zarazem przykładnie współpracowały z tutejszymi Żydami. Sielanka trwała aż do 5 marca 1919 r., kiedy to zdemoralizowane żołdactwo ukraińskie przypuściło szturm na żydowskie sklepy. Dowództwo garnizonu złoczowskiego w końcu powściągnęło jakoś swych podkomendnych, a następnie poszukało winnych wśród... Polaków, których „podszepty” miały spowodować orgię rabunków. Jak ogłoszono w oficjalnej odezwie: „Wielka część złoczowskiego garnizonu, podburzona przez naszych narodowych wrogów, Polaków, samowolnie wyszła na miasto i dopuściła się tutaj rabunków na ludności żydowskiej. [...] Niestety nasz naród często słuchał podszeptów wroga [...]”.

Wkrótce zdecydowano się zaostrzyć terror wobec „podstępnych Polaków”. W przewidywaniu oporu komendant garnizonu, ataman Łyśniak zapowiedział bez ogródek: „[...] za zranienie 1 żołnierza ukraińskiego będzie rozstrzelanych 5 Polaków bez względu na wiek i płeć, a za zabójstwo 1 żołnierza 10 Polaków. W wypadku zamieszek każę zdziesiątkować całą polską populację.”
 
Zabić poetę
 
Wśród aresztowanych był młody, zaledwie 24-letni Ludwik Lubicz Wolski, były asystent przy katedrze botaniki w Dublanach, komisarz rolniczy przy starostwie zborowskim.

Ludwik od dzieciństwa wychowywany był w atmosferze patriotycznej. W dniu swego chrztu otrzymał od babki, Wandy Młodnickiej z domu Monné (ongiś muzy Artura Grottgera), dwa grottgerowskie kartony „Na chórze” i „U grobu Kościuszki”, zaś ojciec chrzestny Ludwika, Władysław Bełza, dedykował mu swój słynny „Katechizm polskiego dziecka”.

Ludwik, będąc świadkiem poczynań budowniczych ukraińskiej państwowości w Złoczowie, dał wyraz swoim odczuciom w wierszu satyrycznym „Ukraina”:
 
Byli Niemcy i Moskale,
Człowiek siedział u komina.
Dzisiaj siedzi w kryminale,
Bo woskresła Ukrajina.
 
Autor poświęcił stosowny fragment włodarzom złoczowskim oraz ich oryginalnej metodzie łatania „dziury budżetowej”:
 
Biedak czy też gruba ryba,
Wszystkich pod klucz się zamyka,
Wkrótce internują chyba
Co drugiego nieboszczyka.
 
I nie wpuszczą go do nieba,
Aż da okup zań rodzina,
Bo „na wijsko hroszi treba,
Gdy woskresła Ukrajina.”
 
Wśród wydarzeń uwiecznionych w utworze nie zabrakło opisu zdewastowania pomnika wieszcza:
 
W sposób zgoła barbarzyński
Obalili Mickiewicza
Znak, że Naród Ukraiński
Do kulturnych się zalicza.
 
Rękopis wiersza znaleziony w trakcie rewizji wywołał wściekłość złoczowskich kacyków. Rychło postanowili udowodnić młodemu rymopisowi „kulturny” charakter ukraińskich rządów.
 
Złoczowska Golgota
 
Kilkudziesięciu Polakom przetrzymywanych w więzieniu w Złoczowie postawiono zarzut zbrodniczej konspiracji przeciw Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej.

Aresztantów próbowano zmusić do przyznania się razami nahajek (niektórzy otrzymali po 500 plag!). Wspominał Józef Rajmund Schmidt, emerytowany zastępca prokuratora i były poseł na Sejm Krajowy: „Mimo moich protestów porwali mię owi żołnierze i po krótkiej obronie z mojej strony przemogli mnie, rzucili na ławkę, jeden z żołnierzy siadł mi na karku, drugi na nogach, a dwaj poczęli mię okładać bykowcami, aż do utraty przytomności. Kiedy przytomność odzyskałem, żądano ode mnie, abym wymienił nazwiska skonspirowanych, a gdy to było bez skutku, bito mię po raz drugi i trzeci, za każdem razem do utraty przytomności.”

W wyjątkowym bestialstwem potraktowano Ludwika Wolskiego. Więziona wtedy również pisarka Maria Jehanne Wielopolska-Janowska zeznała potem przed władzami polskimi: „[...] sprowadzono p. Wolskiego do konfrontacyjnego przesłuchania - tenże przyznał się do autorstwa tego wiersza. Zauważyłam, że p. Wolski był wówczas już bardzo skatowany – zmieniony nie do poznania i opuchnięty. Rozglądnąwszy się po pokoju, w którem to przesłuchanie miało miejsce, zauważyłam, że cały był zbryzgany krwią i zdawało mi się jakby kawałki ciała na ścianie tkwiły, na podłodze leżała szmata cała skrwawiona”.

Towarzysze z celi zapamiętali „zmasakrowane ciało” poety; „że nie ma skóry na grzbiecie”; „zobaczyliśmy, że ciało miał czarne jak węgiel”; „był tak okropnie skatowany, że po kilku godzinach od bicia wykazywał już na całej powierzchni stan ropienia”...
 
Egzekucja
 
27 marca 1919 r. koło cmentarza w Złoczowie żołnierze ukraińscy wykopali dwa wielki doły. Tego samego dnia wieczorem w więzieniu rozpoczęło się zabijanie Polaków – domniemanych konspiratorów.
„Naraz wstrząsnął nami huk silnej salwy karabinowej, po której nastąpiło 13 pojedynczych strzałów. [...] Słyszeliśmy nawoływania: >>Dobyj!<<   i silne uderzenia kolbami w głowy nieszczęśliwych” – wspominał polski więzień.

Strzelano z odległości zaledwie trzech kroków, używając kul dum-dum, które powodowały straszliwe rany. Tego wieczora uśmiercono dziewięciu więźniów. W następnych dniach doszło do nowych egzekucji. Ogółem zamordowano 22 osoby.

Ludwik Wolski zginął (wraz z trzema towarzyszami) w dniu 1 kwietnia. Spowiednika poprosił o przekazanie informacji rodzinie, że oddał życie „jak dobry Polak”. Zamordowano go trzema strzałami w twarz, oddanymi z najbliższej odległości.

Jego współtowarzyszowi w męczeństwie, inżynierowi Marianowi Nieciowi pozwolono napisać  list do żony: „Dziecino moja, pamiętaj o naszych dzieciach, wychowaj ich w pamięci o ojcu, który zginął tak tragicznie. [...] Szczególnie Jerzyk będzie trudny do prowadzenia. Zosieńka będzie zawsze grzeczna. Jerzyka nie karz, gdyż ma dobre serce, tylko żywy bardzo. Tak bardzo pragnę wiedzieć, jakie będzie maleństwo, ale trudno. [...] Żegnaj, moja Najdroższa Istoto, żegnajcie moje dzieci – bądźcie uczciwymi ludźmi. Z myślą o was umieram.”

Mroczny testament

Jak już wspomniano, zbrodnia w Złoczowie nie była jedyną w owym czasie. Popełnionych okrucieństw nie da się wytłumaczyć czynami poszczególnych zdemoralizowanych jednostek. Antypolska propaganda ukraińskich czynników oficjalnych przybierała na zajadłości do ostatnich dni konfliktu. Bij lacką swołocz! [...] Ukraiński żołnierzu! Bij lackiego gada, gdzie dopadniesz!” – wzywało pismo Armii Halickiej „Striłec”.
 
Ulotka kolportowana wśród żołnierzy ukraińskich głosiła: „Pamiętaj, ukraiński żołnierzu, że tylko cham i niewolnik może mówić o miłosierdziu i łagodności wobec Lachów [...] póty nie będzie spokoju i dobra na ukraińskiej ziemi, póki będzie tu żyć lackie nasienie. [...] Pamiętaj, że Lach to najgorsza gadzina, jaka istnieje w Europie [...] Kobieto ukraińska, skoro tylko twoje dziecię nauczy się pierwszych słów, mów mu razem z modlitwą, że jego obowiązkiem będzie szkodzić lackim gadom zawsze i wszędzie, i wiązać się ze wszystkimi wrogami Polski. Nie zamkniesz oczu na łożu śmierci, póki tego nie przekażesz swojemu synowi jako swą ostatnią wolę matczyną.[...]”
***
Dzisiaj wspomnienie o polskich ofiarach z lat 1918-1919 zostało przesłonięte koszmarem czerwonych nocy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach II wojny światowej, rozmiarami potwornej rzezi dokonanej  przez Ukraińską Powstańczą Armię oraz przez policję ukraińską w służbie Hitlera. Jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to właśnie u świtu niepodległości Rzeczypospolitej, w katowniach Złoczowa, Stanisławowa i Tarnopola, na zgliszczach Biłki Szlacheckiej i Sokolnik, w krwiożerczych odezwach ukraińskich wojskowych i polityków – że to właśnie wtedy rodziło się krwawe monstrum, które ćwierć stulecia później pokaże światu swe odrażające oblicze.

wtorek, 2 lipca 2013

Radwańska w półfinale!

Agnieszka Radwańska awansowała do półfinału Wimledonu ! Brawo ! Żeby tak wszyscy nasi sportowcy !!!!

Budzą się demony przeszłości !!!

Wizyta prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego w Łucku zapowiedziana na 14 lipca jest niepożądana, ponieważ może wywołać zaostrzenie stosunków polsko-ukraińskich. Stwierdził tak ukraiński deputowany, szef wołyńskiej obwodowej organizacji WO "Svoboda" Anatolij Witiw. Informuje o tym służba prasowa tej partii.




"Po tym jak 20 czerwca 2013 r. Senat Polski uchwalił anty-ukraińską, pseudo-historyczną i szowinistyczną uchwałę w sprawie wydarzeń na Wołyniu, wizyta Prezydenta RP w Łucku jest niepożądana i niewłaściwa. Społeczeństwo ukraińskie może przyjąć taką inicjatywę polskiego prezydenta jako prowokację." - powiedział.
Według Witiwa, "Komorowski chce przyjechać do Łucka, aby symbolicznie upokorzyć Ukraińców, który walczyli o niepodległość na swojej ziemi, i pokazać ich w charakterze "morderców".
"Po wielu miesiącach rozpętywania anty-ukraińskiej histerii przez polskich polityków, Bronisław Komorowski nie ma nic do roboty w Łucku" - stwierdza "swobodowiec".
W jego opinii "obecność polskiego prezydenta na Wołyniu w tych okolicznościach nie tylko nie prowadzi do wzajemnego porozumienia między dwoma narodami, lecz może nawet sprowokować akcję protestu społeczeństwa."
"Mieszkańcy Wołynia mogą zinterpretować ten gest jako dążenie strony polskiej do narzucenia nam swojej neoimperialnej wersji wydarzeń w 1943 roku na zachodniej Ukrainie, na podstawie sfabrykowanych (fałszywych) i niewiarygodnych faktów historycznych" - oświadczył Witiw.
Według deputowanego, wizyta Komorowskiego w Łucku byłoby celowa tylko wtedy, gdyby polski prezydent "odwiedził ukraińskie wsie, których mieszkańcy byli ofiarami ataków polskich oddziałów okupacyjnych w czasie II wojny światowej i publicznie wyraził skruchę przed Ukrainą za wiele lat grabieżczej polityki Rzeczypospolitej".
"Prezydent Polski, wreszcie, powinien publicznie potępić zbrodnie popełnione przez Polaków na Ukraińcach na Chełmszczyźnie na wiosnę 1944 roku oraz podczas operacji "Wisła". Taki krok głowy polskiego państwa byłby pozytywnym sygnałem i pomógłby w realizacji polsko-ukraińskiego porozumienia" - powiedział parlamentarzysta.
"W innym przypadku Bronisław Komorowski będzie personą non grata w obwodowej (wojewódzkiej) stolicy Wołynia" - uważa "swobodowiec".
"Jednocześnie nadal będziemy konsekwentnymi zwolennikami dobrych stosunków z narodem polskim i dołożymy największych starań dla znalezienia kompromisu w sprawie sprawiedliwego poglądu na naszą historyczną przeszłość i wspólne perspektywy w rodzinie wolnych narodów europejskich w przyszłości" - zapewnia Witiw.
Jak informują media, prezydent RP Bronisław Komorowski planuje w dniu 14 lipca odwiedzić  Łuck i uczcić pamięć ofiar ludobójstwa na Wołyniu 1943 roku.  W moim  przekonaniu w odpowiedzi na taką ''gościnność'' naszych  sąsiadów nasze władze powinny zaostrzyć politykę wizową wobec Ukraińców a przede wszystkim  zabronić wjazdu na teren  RP politykom '' BO Svoboda '' ,ukraińscy faszyści nam niepotrzebni !!

Nasz mały świat odszedł wraz z Tobą...

Twoja Toyota , niemy świadek Naszych pięknych chwil. Nad zalewem Dębowy Las, nasze ulubione miejsce. W domowym zaciszu najlepiej. Nad zalew...