Przejdź do głównej zawartości

Wstyd wołynski!

Tego nie da się pojąć zwykłą miarą ocen. To, co 70 lat temu działo się na kresach Rzeczypospolitej, należy do najokrutniejszych wydarzeń w historii całej ludzkości. Co do tego jest zgoda wśród znających historię. Ci, którzy cokolwiek wiedzą o ludobójstwie na Wołyniu, są nim głęboko poruszeni. Niestety, wiedza o tych zbrodniach jest ciągle mizerna, a wśród młodzieży praktycznie żadna. Prawie polowa Polaków nie wie o tym nic albo bardzo niewiele. Wymordowano 120 tys. ludzi, a ich śmierć jest ważna tylko dla potomków i paru organizacji
społecznych. A gdzie są polskie władze? Gdzie jest prezydent RP, marszałkowie Sejmu i Senatu czy premier polskiego rządu? Obchody 70. rocznicy rzezi na Wołyniu nie mają w nich patrona.
Tak na co dzień pokłóceni i rywalizujący ze sobą – w tej jednej sprawie są jednomyślni. A precyzyjniej mówiąc, głusi na fakty i obojętni na ból krewnych ofiar. Po raz kolejny obchody tej rocznicy stają się prywatną sprawą ostatnich żywych świadków, rodzin ofiar, organizacji pozarządowych. Tak jest od lat i żadne apele czy prośby Społecznego Komitetu Obchodów 70. rocznicy niczego nie zmieniają… Ciągle nie ma w Warszawie pomnika godnego pamięci ofiar. Są za to biurokratyczne przepychanki i odsyłanie starych, schorowanych ludzi od urzędnika do urzędnika. Weterani tracą na to zdrowie i czas, bo, co typowe dla Kresowian, nie mogą uwierzyć, że w tak ważnej sprawie można z nimi postępować tak bezdusznie i cynicznie. Ano można. Bo nie ma woli politycznej. Woli, by to wreszcie przeciąć raz na zawsze. Postawić w centrum stolicy pomnik, wybudować na Powązkach symboliczną kwaterę, umieścić w paru miejscach tablice pamiątkowe i wprowadzić tę tragedię do obiegu publicznego, czyli do podręczników, wydawnictw, a także pogonić do pracy Instytut Pamięci Narodowej, który, tak aktywny w ściganiu wrogów politycznych, w sprawie zbrodni na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ma na koncie tylko fałszujące prawdę i dezinformujące uczniów teki edukacyjne – bezskutecznie oprotestowywane przez środowiska kresowe oburzone na manipulacje IPN.
Ze wstydem obserwuje zachowanie oficjalnych reprezentantów państwa polskiego w sprawie obchodów 70. rocznicy. Za haniebne uważam takie różnicowanie polskich ofiar z czasów II wojny światowej, jakie spotyka pomordowanych na Kresach Wschodnich i ich rodziny. Wystarczy porównać,
jak bardzo kontrastuje ono z podejściem państwa i polityków do ofiar zbrodni katyńskiej i członków ich rodzin. Ignorowanie Kresowian, niegodne z czysto ludzkiej strony, jest także głupie politycznie. Bo – jak szacuje GUS – do korzeni kresowych przyznaje się w Polsce 4 mln ludzi. Czy będą wiecznie tolerować takie traktowanie ze strony władz? Wątpię. Z partii politycznych najlepiej zachowuje się PSL, a zwłaszcza Jarosław Kalinowski, który od lat patronuje walce tych środowisk o przywracanie pamięci. Mijają lata, mijają kolejne rocznice, tylko w Polsce w tej sprawie nie ma zmian. Zmowa milczenia trwa. Prawda ciurka małymi szczelinkami. Wstyd. Polacy mają wielki kłopot, bo politycy boją się słów prawdy. I boją się decyzji. Kto przetnie kresowy węzeł gordyjski?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mord UPA w Gozdowie /k Hrubieszowa.

15 marca 1944 roku w Gozdowie w województwie lubelskim oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii zamordował na miejscowej stacji kolejowej 24 pracowników Polskich Kolei  Państwowych. Sotnia UPA dowodzona przez Pawła Filipczuka "Karpo" najpierw wznieciła w tej miejscowości pożar, który wywołał panikę wśród mieszkańców. Większość uciekającej ludności próbowała znaleźć schronienie na stacji kolejowej, gdzie stał specjalny skład wagonów pociągu ratunkowego do Hrubieszowa, który w razie alarmu miał ewaukować Polaków. Z nieznanych przyczyn pociąg ten nie odjechał tego dnia ze stacji w Gozdowie. Ludność zaczęła rozchodzić się do domów. Część kolejarzy została na stacji. Około godziny 1.30 rozległy się strzały z północnego kierunku wsi, po czym została zerwana łączność z Hrubieszowem. Upowcy otoczyli wagon techniczny, w którym znajdowali się jeszcze ludzie, a następnie wylegitymowali wszystkich, po czym na miejscu pozostawili tylko Polaków, których zamordowali siekierami. Druga grupa uk...

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr...

Gdzie jesteście przyjaciele moi...