Mężczyzn zamknięto w szkole, a kobiety z dziećmi w kościele. Kobiety modliły się po cichu, głośno płakały jeszcze inne modliły się leżąc krzyżem przed ołtarzem. Koło południa kościół otworzyli i kazali wychodzić. Poprowadzili w kierunku cmentarza, po lewej stronie paliły się zabudowania w odległości 150 m. Przy cmentarzu niektóre kobiety nie chciały iść dalej. Tutaj zostały zabite. Matka nie pozwoliła na to patrzeć. Zasłaniała sobą i mówiła idź szybciej. Ukraińcy kilkanaście strzałów oddali w kierunku wsi, a nas pognali dalej. Za cmentarzem skręciliśmy w prawo, później w lewo przez pola uprawne 2-3 km. Zatrzymali na dróżce przed krzakiem olszyny, a na lewo było ściernisko. Wszystkim kazano usiąść na ziemi.
Po chwili przyjechał na białym koniu jakiś starszy i zrobi krótką naradę. Później jeden Ukrainiec wziął dziesięć osób od czoła wyprowadził dalej na ściernisko kazał się kłaść i zabijał bagnetem na karabinie. Z następną dziesiątką to samo zrobił. Wziął trzecią dziesiątkę zabił pięć, sześć osób i mówił: Ja sam nie budu byty i odszedł na bok. Wtedy z grupy wyszedł inny wziął następną dziesiątkę, zaczął bić doszedł drugi i we dwóch wybili tę dziesiątkę. dalej bili na stojąco strzelając z tyłu, po trzech, czterech i na zmianę. Ja byłem z matką w ostatniej niepełnej dziesiątce. Przede mną poszły trzy osoby, a ja za nimi, ale matka zawołała: „Czesiek chodź do mnie”, poszedłem do matki pocałowała mnie w czoło, odwróciłem się i poszedłem na zabicie, jakieś cztery metry na brzeg ścierniska. Widziałem jak pierwsza osoba padła, do drugiej strzelał inny, a ten co zabił pierwszą, zachodził zabić trzecią, ja byłem czwarty. Przyszłą mi myśl udawać trupa. Zakryłem twarz i oczy rękami, żeby nie pokłuć twarzy o ściernisko, upadłem jak zabici padali. Nie ruszając się zacząłem pomału oddychać, jak zabrakło powietrza to szybciej i znów pomału. Bałem się, że mnie plecy będą się ruszać i dobiją, jak inni dobijali pokazując go się rusza i omdlałem. Przez sen usłyszałem, jak kobieta mówiła: „uciekajmy”. Ukraińcy już poszli. Podniosłem się na rękach i zobaczyłem, jak trzy kobiety uciekały w krzaki. Chciałem biec za nimi, ale ostatnia cofnęła się z krzaków i mnie ręką pogroziła. Popatrzyłem na matkę, nie miała lewego ramienia. Brat leżał z drugiej strony matki, a siostra w poprzek z otwartymi oczami. Zrzuciłem z nóg ciało i położyłem się jak przedtem i straciłem świadomość. Po obudzeniu się wstałem, słońce było już nad zachodem.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz