piątek, 24 stycznia 2020

Dzieci Wołynia.

Nie wiadomo, jaki odsetek wśród zamordowanych przez Ukraińców stanowiły dzieci. Badaczka tego ludobójstwa Ewa Siemaszko szacuje, że była to jedna czwarta wszystkich ofiar (ok. 30 tys.). "Znacznie więcej dzieci straciło część lub całą rodzinę, leczyło się z ran i do końca życia borykało się i boryka z przeżyciami, które były ponad wytrzymałość dziecięcej psychiki" - pisze Ewa Siemaszko w "Uważam Rze. Historia".
Badaczka podaje tylko kilka przykładów bestialstwa UPA wobec polskich dzieci. We wsi Sytnica (pow. Łuck) dwoje dzieci Władysława i Janiny Hulkiewiczów, jedno 6-letnie, drugie 6-miesięczne, banderowcy żywcem zakopali. W osadzie leśnej Małuszka (pow. Kostopol) 13-letniemu Stasiowi Wojciechowskiemu zadano 19 ran kłutych i duszono go sznurkiem. We wsi Zamlicze (pow. Horochów) pięcioro dzieci Usarskich porąbano siekierami, niemowlęciu połamano wszystkie kosteczki i gnojem zatkano usta. W Wiśniowcu Nowym (pow. Krzemieniec) dziecko-noworodek Antoniego i Feli Kozakowskich zostało rozbite o ścianę domu (ten sposób zabijania dzieci był bardzo częsty). We wsi Swinarzyn (pow. Kowel) paroletni synek Lipskich został przybity do stołu za język, a pozostałe rodzeństwo zostało wrzucone do studni. W kolonii Czmykos Janince Kotas, lat 12, znajomy Ukrainiec ze tej samej wsi odrąbał nogi w połowie łydek, zmarła z wykrwawienia w rowie przysypana cienką warstwą ziemi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ludzie ludziom zgotowali ten los.

Niewytłumaczalnym pozostaje fakt że mordy ludności polskiej na Kresach trwały nawet wtedy ,kiedy wiadomo było że w obliczu decyzji Konferen...