wtorek, 9 maja 2017

Dzień Zwycięstwa nie wszystkich.

Polscy politycy różnych opcji od lewa do prawa, nie potrafią odróżnić radzieckich żołnierzy frontowych od polityki Stalina oraz działań NKWD i Smierszu. Jest oczywiste, że ci żołnierze nie mogli przynieść Polsce pełnej wolności, ponieważ sami jej nie mieli w swojej ojczyźnie. Przynieśli jednak – cokolwiek by o nim je mówić – wyzwolenie spod okupacji niemieckiej, której trwanie oznaczałoby dla narodu polskiego zagładę biologiczną. I z tego chociażby powodu ich ofiara zasługuje na szacunek.Wymazywanie Dnia Zwycięstwa ze społecznej pamięci jest haniebnym zdeptaniem pamięci o tysiącach ofiar śmiertelnych polskich formacji zbrojnych (ok. 140 tys. żołnierzy i 100 tys. bojowników ruchu oporu) walczących frontach II wojny światowej.

Prawicowa polityka historyczna, od produktów której uginają się księgarskie półki i którymi zapełnione są programy telewizyjne, zmierza do relatywizacji nazizmu. Publiczne prezentowanie poglądów, że Polska w 1939 r. powinna stanąć u boku Hitlera, nie tylko nie wykluczają ich autorów z publicznej debaty, ale wręcz przeciwnie: to właśnie ci autorzy zaczynają nadawać publicznej debacie ton. A sprzyja temu coraz większa ignorancja historyczna oraz fakt, że coraz jest mniej wśród żyjących świadków i ofiar hitleryzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ludzie ludziom zgotowali ten los.

Niewytłumaczalnym pozostaje fakt że mordy ludności polskiej na Kresach trwały nawet wtedy ,kiedy wiadomo było że w obliczu decyzji Konferen...