19 lub 20 czerwca 1942 roku w mieście Włodzimierz Wołyński esesmani i ukraińscy policjanci rozstrzelali około 320 Polaków. „Byli to wszystko wojskowi, polscy oficerowie i podoficerowie. W komendanturze odebrano im wszystkie dokumenty, zaś w wiezieniu naczelnik Ob. Kryszczuk, Ukrainiec, odebrał nam zegarki, kosztowności, pieniądze oraz paski i szelki. Przeprowadzono także dokładne rewizje osobiste” – pisał dalej Bielaszewski. Zatrzymanych wyprowadzono na plac przed więzieniem. /.../ Później wraz z 20 innymi więźniami został zaprowadzony za bramę, gdzie czekały już dwie ciężarówki i dwa samochody osobowe. Konwojowali ich niemieccy żołnierze i ukraińscy milicjanci. Z relacji Bielaszewskiego wynika, że zostali zawiezieni na ul. Kowelską, gdzie kazano im wysiąść z ciężarówek. „Zaprowadzono nas w pole zarośnięte dość wysoką już pszenicą. W środku zboża spostrzegłem dwa duże leje od bomb. Wpędzono nas do jednego z lejów i kazano się rozbierać do bielizny. Lej ten był otoczony przez esesmanó