Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Nad Bugiem.

Ty, polska mordo, jeszcze żyjesz!?

„W 1943 roku (miałam wówczas dziesięć lat) nasza wieś Aleksandrówka na Wołyniu boleśnie doświadczyła kilku napadów rezunów ukraińskich wywodzących się z naszych i sąsiednich wiosek. Najtragiczniejszy z nich miał miejsce 15 lipca około godziny 9 wieczorem. Bandyci – uzbrojeni w widły, siekiery, maczugi, noże oraz broń palną okrążyli naszą wioskę i zaczęli spędzać ludzi w jedno miejsce. A gdy ktoś próbował uciekać, wówczas strzelali za nim. Schwytane dzieci brali za nogi i głową uderzali o węgieł domu czy innego budynku. Pamiętam dokładnie, jak moi rodzice podeszli do nas, do czwórki dzieci, mówiąc, że banda jest bardzo blisko i musimy uciekać z wioski. Zrozpaczeni, w pośpiechu pożegnali się z nami. Mieszkańcy wsi w górnym rzędzie Ziółkowscy i Adamowiczowie zamordowani przez OUN-UPA we wrześniu 1943 roku Ojciec do przygotowanych przez mamę węzełków włożył nam na drogę (zamiast pieniędzy, którym w domu ograbionym przez wojnę nie było) po butelce bimbru mówiąc, że gdy będziemy głodn

Ostatni taki hippis.

18 maja 2013 roku, w wieku 66 lat zmarł na zawał serca Marek Jackowski - jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów rockowych. Założyciel (wraz z Milo Kurtisem), gitarzysta i twórca repertuaru grupy Maanam (1975). Wcześniej grał w zespołach: Impulsy, Vox Gentis i Ossian, współpracował z zespołem Marka Grechuty Anawa. Wydał dwa solowe albumy ''No 1" (1994) i "Fale Dunaju" (1995). Był kompozytorem ponad stu piosenek, z których więcej niż połowa stała się przebojami, a najbardziej znanym przebojem Marka Jackowskiego jest utwór ,,Oprócz błękitnego nieba''.  

Spacerkiem po Włodzimierzu.

Włodzimierz Woł. to urokliwe miasteczko położone ledwie kilkanaście kilometrów od granicy z Polską, pełne fajnych miejsc, sympatycznych barów i kawiarenek , warte odwiedzenia o każdej porze roku.  Czytelnikom mojego bloga proponuję zatem krótką , wirtualną wycieczkę po  deszczowym w ostatnich dniach  Włodzimierzu . Zdjęcia pozyskane z portalu Bug.org.

Pawło Szandruk -ostatni dowódca SS Galizien.

Stosunki polsko–ukraińskie to kwestia niezwykle skomplikowana, budząca spore emocje i konflikty. O ludobójstwie dokonanym przez UPA na Polakach powiedziano już bardzo wiele, pojawiło się mnóstwo książek, przeprowadzono liczne dyskusje, upamiętnienia, a także nakręcono bardzo dobry film „Wołyń”. Niewielu zna dzieje życia pewnego człowieka, które okazało się niezwykle ciekawym wątkiem w historii obu narodów. Ukrainiec po stronie Polski Nazywał się Pawło Szandruk, urodził się 28 lutego 1889 roku w Borsukach niedaleko Krzemieńca. Był ukraińskim wojskowym, który początkowo służył w armii carskiej, a następnie walczył przeciwko bolszewikom w armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Po zawarciu układu Piłsudski–Petlura dowodził brygadą, która działała u boku Wojska Polskiego. W końcówce wojny z bolszewikami Polacy skierowali ukraińskich żołnierzy do obozów dla internowanych. Pierwsze lata powojenne były dla nich ciężkie, gdyż nie cieszyli się przychylnością władz polskich i żyli w bardzo s

''Dubowyj''-sprawca zagłady Janowej Doliny.

Ukraińscy zbrodniarze nigdy nie zostali ukarani za mord Polaków na Wołyniu ( i nie tylko na Wołyniu). Ich państwo nie tylko  pozwala im go świętować, ale gloryfikuje zbrodniarzy i ich czyny, fałszując prawdziwą historię relacji polsko-ukraińskich.  Natomiast nasze państwo  ciągle zapomina o swoich pomordowanych  rodakach, ten rozdział naszej narodowej historii traktuje po macoszemu nie reagując na karygodne działania strony ukraińskiej. Kwiecień jest  istotnym miesiącem pamięci o zbrodniach OUN- UPA na Wołyniu, ze szczególnym podkreśleniem zbrodni jaka miała miejsce w Janowej Dolinie.   75 lat temu, w nocy z 22 na 23 kwietnia ( z czwartku na wielki piątek, przed Świętami Wielkanocnymi 1943 r.), w czasie ataku bandytów z UPA zginęło tam  co najmniej  600 osób ( liczba ta może być znacznie większa, ponieważ nikt do tej pory dokładnie nie zbadał tej sprawy, a faktem jest, że w osadzie znajdowała się znaczna liczba uciekinierów z okolicznych wsi wcześniej zaatakowanych przez UPA) , zamord

SMERT’ LACHAM – SŁAWA UKRAJINI” – relacja Jana Wereszczyńskiego

W dniu 3 lipca 1943 r. około godz. 12 w południe uzbrojona w karabiny i noże banda ukraińskich nacjonalistów, podająca się za partyzantów radzieckich, okrążyła ze wszystkich stron wieś Zielony Dąb ([też:] Góra Wereszczyńskich) i pod przymusem doprowadziła wszystkich schwytanych Polaków na teren naszego podwórka. Na podwórzu gospodarstwa Wacława Wereszczyńskiego (naszego ojca) [we] wsi Zielony Dąb, gmina Zdołbunów, woj. Równe, w stodole dokonano wymordowania wszystkich zgromadzonych, za wyjątkiem mego brata Ambrożego, który sprytem wyślizgnął się z tego przeklętego kręgu. Ofiary napadu siłą wciągano do stodoły, zadając im okrutne męczarnie, zadając nożami w klatkę piersiową rany kłute, uśmiercając w ten sposób dorosłych. W pierwszej kolejności mężczyzn, na czele ojca Wacława Wereszczyńskiego, co jeszcze widział Ambroży, a następnie kobiety. W końcowej fazie dzieci wpędzono [do środka] i żywcem spalono w zamkniętej stodole. Pomordowanych w stodole osobiście chowałem wraz ze stryjem Stan