Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Nie będę płakał po Wiatrowyczu. .

Nowe władze Ukrainy uczyniły miły gest wobec Polski. Wołodymyr Wiatrowycz nie jest już szefem kijowskiego IPN. To dobra wiadomość bo: ... 1. Wiatrowycz uważa, że na Wołyniu nie doszło do ludobójstwa polskiej ludności cywilnej. Uważa, że doszło tam do obopólnych polsko-ukraińskich mordów. Budowanie takiej symetrii jest niezgodne z prawdą historyczną. 2. Wiatrowycz zdaje się przychylać do tezy, że mordy na Polakach były spontanicznym chłopskim buntem wymierzonym w „polskich ciemiężycieli”. To również jest niezgodne z faktami. To była zaplanowana z zimną krwią operacja eksterminacyjna. 4. Wiatrowycz był czołowym zwolennikiem blokowania ekshumacji polskich ofiar na Wołyniu. Tak że – nie będę płakał po Wiatrowyczu.

Ambuków, mała wioska za Bugiem ,nieopodal Gródka-foto.

                

Tadek ''siła spokoju'' .Czego o nim nie wiemy.

Swoją aktywność w Polsce okupowanej przez komunistów Tadeusz Mazowiecki rozpoczął już w 1946 roku wstępując do Stronnictwa Pracy. W 1948 roku rozpoczął współprace z Bolesławem Piaseckim, przedwojennym liderem antydemokratycznego i lewicowego Ruchu Narodowo Radykalnego oraz publicystą „Falangi”. Tadeusz Mazowiecki zostaje jednym z głównych publicystów tygodnika „Dziś i Jutro” wydawanego przez Piaseckiego. Od 1951 Tadeusz Mazowiecki jest działaczem Stowarzyszenia „Pax” na czele którego stał Bolesław Piasecki. To właśnie z publicystów „Dziś i Jutro” rekrutowali się działacze stowarzyszenia. Prócz tygodnika, PAX dysponuje dziennikiem „Słowo Powszechne”, radnymi i zakładami gospodarczymi. Niezwykle ważne jest to, że jest azylem dla polskich patriotów bezwzględnie eksterminowanych przez komunistyczną okupację. W swoich tekstach na łamach „Dziś i Jutro” Tadeusz Mazowiecki stwierdzał, że wsparcie dla budowy PRL jest obowiązkiem religijnym katolików, realny socjalizm i marksizm realizują post

Warkoczyk zbryzgany krwią.

4 września 1943 r. w kol. Aleksandrówka pow. Kowel upowcy zamordowali 5-osobową rodzinę polską Adamowiczów z dziećmi: 1,5 roku oraz 3 i 5 lat. Ocalała tylko niespełna dziewięcioletnia Teresa Radziszewska wraz z babcią. Był to trzeci napad na tę kolonię w roku 1943Kiedy 16 lipca 1943 roku Ukraińcy mordowali mieszkańców kolonii Aleksandrówka w powiecie kowelskim, dziewięcioletnia Teresa Radziszewska przetrwała rzeź ukryta w stodole Pawła Kyca, ukraińskiego sąsiada. Czasem żałowała, że ocalała, lub było jej wszystko jedno. Gdy dwa miesiące później zginęli jej rodzice, nie wiedziała, po co ma żyć dalej. -- Rodzice chcieli przekroczyć Bug, uciec do rodziny na Zamojszczyznę. Serce mi się łamało z rozpaczy, gdy tata spytał, czy nie zostałabym z babcią. Kiwnęłam głową, że tak. Nie chciałam być ciężarem. Pamięta, jak w strugach deszczu szedł ojciec, niosąc trzyletnią siostrę. Brzemienna mama miała na rękach półtorarocznego brata. Na końcu, ze spuszczoną głową, szedł pięcioletni Henio. Kiedy

Uciekajcie wąwozem w kierunku rzeki Turii...

W końcowych dniach sierpnia 1943 roku, w niedzielę wczesnym rankiem, przed samym wschodem słońca, rodzice moi zajęci byli porannym obrządkiem inwentarza. Reszta rodziny jeszcze spała. W tym czasie z wielkim krzykiem i w rozpaczy przybiega nasza babcia, Anna Zymon, i mówi w przerażeniu, że Ukraińcy w naszej wsi Głęboczycy mordują Polaków. Wtedy rodzice bez zastanawiania się chwytają śpiące nieletnie rodzeństwo, a nas, starszych zrywają z posłania, ojciec mówi zaś do mamy: „Uciekajcie wąwozem w kierunku rzeki Turii”. Sam natomiast siada na konia i woła za nami, że postara się zatrzymać bandę UPA. Ojciec mój był legionistą. Teraz zdaję sobie sprawę, że starał się odwrócić uwagę bandy od nas, tak abyśmy mogli odbiec jak najdalej. Wiedział, że było nam ciężko, bo każdy z nas, starszych, za rękę ciągnął młodszego. Banda całą uwagę zwróciła na ojca, zaczęła go ostrzeliwać z broni palnej. My w tym czasie odbiegliśmy w kierunku rzeki. Uciekaliśmy ile tchu w piersiach. Po drodze słyszeliśmy,

Piąta kolumna na Kresach we wrześniu 1939 r.

Skidel był typowym miasteczkiem na północno-wschodnich Kresach międzywojennej Polski. Z niewiele ponad 2 tys. jego mieszkańców aż 70 proc. stanowili Żydzi. Parali się handlem i rzemiosłem, głównie garbarstwem. Gros z nich było wiernych religii i tradycji swojego ludu. Jednak już w latach dwudziestych znaczne wpływy wśród miejscowej młodzieży zdobyli komuniści. Wprawdzie w 1925 r. policja rozbiła „czerwoną siatkę” braci Fajwela i Jankiela Lampertów, jednak na ich miejsce pojawili się inni prosowieccy agitatorzy. Polska nie była państwem totalitarnym - wszystkich agentów skromne siły bezpieczeństwa II RP nie mogły wyłapać. W chaosie wojennym boleśnie przekonano się, jak czerwona hydra była silna i niebezpieczna. O poranku 17 września 1939 r. wojska sowieckie przekroczyły granicę Polski. Mieszkańcy Skidla dowiedzieli się o tym z radia dopiero dzień później. W miasteczku czuć było napięcie. Na rynku zebrał się tłum. Jakby ludzie oczekiwali na sygnał do działania. Nagle dało się słyszeć