"Wołyń" wywiad z reżyserem Wojciechem Smarzowskim: KATARZYNA KUBISIOWSKA: Obawiasz się reakcji na „Wołyń”? WOJCIECH SMARZOWSKI: Pracę nad „Wołyniem” zacząłem w roku 2012, a więc jeszcze przed Majdanem na Ukrainie i przed momentem, w którym świat radykalnie skręcił w prawo. Jeżeli mogę się obawiać czegoś, to reakcji pewnych grup, które mogą odebrać film wprost i uznać, że jest on wymierzony przeciwko Ukraińcom. A to nieprawda – „Wołyń” wymierzony jest przeciwko nacjonalizmowi w ogóle, odsłania, do czego może doprowadzić on w skrajnej formie. Punktem zapalnym może być wszystko – rocznica, zdjęcie, mecz międzynarodowy lub właśnie film. Mam jednak wiarę w widza i nadzieję, że do wszystkich dotrze, iż w filmie nie o zemstę chodzi, tylko o pamięć. „Wołyń” jest, był i będzie polityczną kartą przetargową. W lipcu Sejm przyjął uchwałę dotyczącą tamtych wydarzeń ze stwierdzeniem o ludobójstwie, co nie spodobało się m.in. prezydentowi Ukrainy Petro Poroszence i szefowi ukraińskieg