Wychowując się na Wołyniu ulegał wpływom dwóch kultur jednocześnie - polskiej i ukraińskiej, co wyraźnie odzwierciedlało się w jego poezji. Podobnie jak jego ojciec, weteran wojny z bolszewikami, w czasie II wojny światowej był żołnierzem walczącym o wolną Polskę. Próbę powstrzymania nasilających się w 1943 r. ukraińskich rzezi na Polakach przypłacił własnym życiem.
Zygmunt Rumel przyszedł na świat 22 lutego 1915 r. w Petersburgu w rodzinie kultywującej tradycje patriotyczne. Jego ojciec Władysław jako oficer Wojska Polskiego uczestniczył wojnie z bolszewikami, za co otrzymał Krzyżem Order Virtuti Militari. Dzieciństwo spędził na wołyńskiej wsi. Po ukończeniu liceum w Krzemieńcu w 1935 r. podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim.
Jego aktywność społeczna nabrała rozpędu jeszcze w czasach liceum. Działał w harcerstwie, interesował się teatrem, sportem i krajoznawstwem. Do gazetek szkolnych pisał liczne artykuły dotyczące zagadnień socjologicznych, etnograficznych i kulturalnych, w których opowiadał się za ideą pracy na rzecz rozwoju Wołynia przy zgodnym współżyciu narodów polskiego i ukraińskiego. W tym czasie rozpoczęła się też jego przygoda z poezją, w której opiewał piękno ukochanych Kresów.
W latach 30. działał w Wołyńskim Związku Młodzieży Wiejskiej, skupiającym Polaków i Ukraińców. Podczas studiów był aktywnym członkiem Zrzeszenia Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego, które podtrzymywało głębokie więzi z ruchem ludowym i młodzieżą wołyńską. Włączył się też w prace Uniwersytetu Ludowego w Różynie.
Służbę wojskową odbył w 23 pp. we Włodzimierzu Wołyńskim na dywizyjnym kursie podchorążych artylerii. W szeregach macierzystej jednostki jako podporucznik artylerii walczył podczas kampanii wrześniowej. Po dostaniu się do niewoli sowieckiej podał się za szeregowca i został zwolniony.
Początki okupacji spędził na Wołyniu, gdzie już pod koniec 1939 r. wstąpił do podziemnej antysowieckiej organizacji powołanej przez działaczy ruchu ludowego. Na początku 1940 r. został włączony do pracy konspiracyjnej w Warszawie.
Prowadził punkt kontaktowy na Ochocie, gdzie znajdowała się też podziemna drukarnia Komendy Głównej Batalionów Chłopskich. W trudnej okupacyjnej rzeczywistości dalej tworzył wiersze i brał udział w konspiracyjnych wieczorach poetyckich.
Jesienią 1941 r. jako emisariusz Batalionów Chłopskich został wysłany na Wołyń z zadaniem zorganizowania siatki konspiracyjnej i wyznaczenia tras kurierskich. Po powrocie do Warszawy wiosną 1942 r. przekazał swoje sprawozdanie kierownictwu organizacji, które podjęło decyzję o rozpoczęciu pracy konspiracyjnej na Wołyniu.
Na początku 1943 r., po utworzeniu VIII Wołyńskiego Okręgu Batalionów Chłopskich, został powołany na jego komendanta, przyjmując pseudonim „Krzysztof Poręba”. Jednym z jego głównych zadań było organizowanie oddziałów partyzanckich i samoobrony w czasie nasilających się rzezi dokonywanych przez banderowców na ludności polskiej.
W pierwszej dekadzie lipca 1943 r. otrzymał polecenie od wołyńskiego delegata Rządu RP, Kazimierza Banacha, przeprowadzenia rozmów z dowództwem UPA na terenie powiatu w celu powstrzymania masowych mordów.
Zrezygnowawszy ze zbrojnej obstawy w geście dobrej woli, udał się do kwatery lokalnego dowództwa ukraińskich nacjonalistów wraz z przedstawicielem Okręgu Wołyńskiego AK Krzysztofem Markiewiczem oraz woźnicą-przewodnikiem Witoldem Dobrowolskim.
W nocy z 10 na 11 lipca 1943 r. koło wsi Kustycze wszyscy trzej zostali zatrzymani, a następnie bestialsko zamordowani, najprawdopodobniej przez rozerwanie końmi. Zmasakrowane ciała pochowano we wspólnej mogile w lesie przy brzegu jeziora, po której dziś nie ma już śladu.
Rękopisy wierszy poety przetrwały dzięki jego matce oraz żonie, Annie, która z rodzinnym archiwum przeszła m.in. przez powstanie warszawskie jako sanitariuszka. Wybór jego wierszy wydano po raz pierwszy dopiero w 1975 r.
Zamordowanego przez banderowców poetę-żołnierza upamiętniają nazwane jego imieniem ulice w Gdańsku i Słupsku. W 2004 r. warszawski reżyser Wincenty Ronisz zrealizował film dokumentalny o Zygmuncie Rumlu pt. „Poeta nieznany”.
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz