Przejdź do głównej zawartości

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

 
Morska kapusta. Fot. Wikipedia
Morska kapusta.

Morska kapusta

Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg.
Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR.
Laminaria. Fot. Wikipedia
Laminaria.
Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży.

Marchew po koreańsku. Fot. Wikipedia
Marchew po koreańsku.

Marchew po koreańsku

Kolejny dalekowschodni wynalazek, który zrobił karierę w ZSRR. W internecie można znaleźć przepisy na nią pod nazwą „Russian korean salad”. Jest to po prostu pokrojona w wąskie paseczki marchewka z dodatkiem ostrych przypraw: czosnku, octu, pieprzu, oleju, kolendry, czasem goździków lub ostrej papryki. Moim zdaniem połaczenie bardzo udane, a moje dzieci zajadają się nią aż miło.
Marchew można dostać czasem w restauracjach, w niektórych sklepach na wagę, a najczęściej na bazarze w dziale z koszonkami i domowymi przetworami. Można także kupić pociętą już odpowiednio marchew i specjalną, paczkowaną mieszankę przypraw.
Słyszeliście o słynnych ukraińskich hot-dogach z marchewką? Wiele osób myślało, że marchewka zastępuje tam parówkę. Nic bardziej mylnego – właśnie marchewka po koreańsku była dodatkiem do parówki w takim hot-dogu. Teraz chyba trochę wyszły z mody, bo dawno ich nie widziałam. A może po prostu nie jem takich rzeczy.

Zefir. Fot. Wikipedia
Zefir.

Zefir

Radziecka wersja marshmallow, albo gówienko lalki Barbie. Produkowane jest z cukru, białka i żelatyny z dodatkiem barwników i dodatków smakowych. Występuje w wersjach: białej, różowej i w czekoladzie.
W odróżnieniu od marshmallow ma bardziej zbitą konsystencję i wyrazisty, słodko-kwaskowy smak. Jeden wystarczy, żeby mieć dosyć. Do kupienia na wagę (częściej) lub w opakowaniach w sklepach spożywczych i cukierniczych.


Taranka. Fot. ru.torange.biz
Taranka.

Taranka

Kolejny rosyjski wynalazek: solona, suszona rybka. Najczęściej spożywana do piwa. Zabawy przy oskubywaniu mięsa z ości jest sporo więcej niż samego jedzenia, podonie jak przy łuskaniu ukochanych przez ludzi radzieckich „siemek” – słonecznika.
Taranka. Fot. Wikipedia
Taranka.
Tarankę można dostać na bazarze, widać i czuć ją z daleka. W sklepach i marketach jest bardziej cywilizowana odmiana tego smakołyku – miniaturowe (5 cm?) suszone rybki popakowane jak chipsy. W podobnej formie można nabyć suszone kalmary.

Kozinaki. Fot. Wikipedia
Kozinaki.

Kozinaki

Słodycze pochodzenia gruzińskiego, orzechy zalane miodem i karmelem. W sklepach cukierniczych można dostać, pakowane lub na wagę, orzechy lub pestki słonecznika w formie płytek, zalane karmelem, coś jak znane w Polsce sezamki, tylko większych rozmiarów.

Chałwa słonecznikowa. fot. Wikipedia
Chałwa słonecznikowa

Chałwa

Jak wiadomo, ZSRR przodował w wymyślaniu tańszych zamienników światowych wynalazków, które można było produkować masowo na miejscu z dostępnych surowców. Takim zamiennikiem jest chałwa słonecznikowa. Akurat całkiem udanym. Chociaż wygląda, jak prasowane trociny albo płyta pilśniowa, jest podobno zdrowsza od prawdziwej chałwy, zawiera mniej tłuszczu i cukru, a więcej składników odżywczych. Smak jest specyficzny, bo mocno czuć słonecznik, konsystencja nie jest też tak delikatna jak chałwy sezamowej. Mnie odpowiada bardziej niż tradycyjna.
Dostępna na wagę, rąbana z wiekich bloków, lub pakowana, można czasem dostać w ładnych pudełkach ze słonecznikiem.

Czebureki. Fot. pixabay
Czebureki.

Czebureki

Kolejna potrawa kuchni kaukaskiej, która rozpowszechniła się jako radziecki fast-food. Jest to rodzaj wielkiego, smażonego pieroga wypełnionego mięsnym nadzieniem. Na terenie dawnego ZSRR można ją dostać wszędzie, zwłaszcza w podejrzanych budach koło dworców i bazarów. We Lwowie ponoć najlepsze czebureki są w Brzuchowicach, w lokalu który nie zmienił się od burzliwych lat 90.
Czebureki. Fot. Wikipedia
Czebureki.
Bardziej wykwintną wersję czebureków i bardziej wierną oryginalnemu przepisowi (z nadzieniem z baraniny) można dostać w miniaturowej formie jako przystawkę w restauracji Mons Puis.

Kwas chlebowy. Fot. Wikipedia
Kwas chlebowy.

Kwas

Rozpowszechniony na słowiańskim wschodzie napój ze sfermentowanego chleba. Ma smak kwaskowy, lekko słodki, gazowany. Niektórzy uważają, że smakuje jak zepsuta cola. Niegdyś przygotowywany w domu, później sposobem przemysłowym i sprzedawany w okresie wiosenno-letnim z charakterystycznych, małych, żółtych cystern. Pamiętam jeszcze takie we Lwowie… dziś się ich już nie uświadczy, może dlaej na wschód, albo w mniejszych miejscowowściach. Podobno smak kwasu z cysterny nie miał sobie równych.
Kwas chlebowy. fot. Wikipedia
Kwas chlebowy.
Obecnie jedyną ogólnodostępną formą kwasu jest ten butelkowany, w dwóch wersjach: jasnej i ciemnej. Ciemna to wersja tradycyjna, jasna to nowość wymyślona przez speców od marketingu. Ma bardziej łagodny smak. Firm produkujących kwas jest wiele i każdy ma trochę inny smak. W knajpach można dostać kwas z beczki.

Sok brzozowy. Fot. Wikipedia
Sok brzozowy.

Sok brzozowy

Kolejny wynalazek, który przyszedł na Ukrainę z Rosji.
Sok brzozowy jest napojem, który zawiera cała masę witamin i minerałów, a więc zdrowym i godnym polecenia. Niestety bardzo szybko fermentuje, więc w sklepach sprzedawany jest w wersji przetworzonej – sterylizowany, najczęściej z dodatkiem cukru i soku cytrynowego. Taki sok dostaniecie w większości spożywczaków – w butelkach 1- lub 3-litrowych. W sklepach ze zdrową żywnością można natrafić na sok bez dodatku cukru.
Sok brzozowy (nawet ten słodzony) ma delikatny, słodkawy posmak, powiedziałabym nawet, że raczej mdły. Lepiej smakuje z dodtakiem cytryny i mięty, dobrze gasi pragnienie w czasie upałów.
Sok brzozowy
Zbieranie soku brzozowego.
Pozyskiwanie soku jest stosunkowo łatwe – wystarczy zrobić dziurkę w drzewie, wstawić w nią rurkę i przywiązać słoik. W czasie 1 doby można w ten sposób uzbierać nawet pół litra-litr soku z jednego drzewa. Sezon trwa jednak bardzo krótko – jest to okres wczesnego przedwiośnia, zanim drzewo zacznie rozwijać pąki (w tym roku już po). Czasem, rzadko można dostać naturalny, nieprzetworzony, zbierany przez ludzi sok na bazarze – trzeba szukać właśnie w sezonie.

Solanka. Fot. WIkipedia
Solanka.

Solanka

Kwaśna zupa na bazie podrobów (nerki), ogórków kiszonych i pomidorów. Oczywiście wynalazek rosyjski. W wersji wykwintnej podawana z oliwkami i kaparami. Doskonała na kaca. Mimo, że jest bardzo pracochłonna w przygotowaniu (same nerki trzeba gotować kilka razy, zmieniając wodę), można jej skosztować praktycznie w każdym barze, restauracji czy jadłodajni. I za każdym razem będzie smakowała inaczej. Polecam tym, którzy lubią kwaśne smaki, jest wyśmienita. Nie bójcie się nerek – samych w życiu bym nie tknęła – ale w zupie, po wymieszaniu z innymi smakami, drobniutko pokrojone – to zupełnie inna sprawa.
Solankę można spotkać także w wersji rybnej.

Przetwory

Kiszone ogórki nie są dla Polaka czymś nadzwyczajnym, ale już kiszone pomidory nie we wszystkich regionach naszego kraju są popularne. Na Ukrainie można je kupić w kazdym spożywczym. Ja niestety do tej pory nie przekonałam się do ich smaku.
Jeśli zaś sięgnąć dalej, na przykład przejść się na bazar, albo jeśli będziecie mieli okazję gościć w ukraińskim domu – przekonacie się, że Ukraińcy kiszą wszystko, co widzą. Poza kiszonymi pomidorami na stołach często goszczą kryżałki (we wschodniej Polsce znane jako krężałki) – krążki kapusty kiszone lub marynowane z buraczkami.
Poniżej obrazki z kijowskiego bazaru „Besarabka”.
Kiszone arbuzy
Kiszone arbuzy
Stoisko z kiszonkami
Stoisko z kiszonkami
Stoisko z kiszonkami
Stoisko z kiszonkami
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr