Mój dziadek leżał na podłodze. Bez głowy. Do końca swoich dni będę o tym pamiętał - mówi drżącym głosem 75-letni Tadeusz Wolczyk, świadek zbrodni i autor wspomnień "Tarnoszyn w ogniu”.
Jemu udało się przeżyć. - O planowanej akcji rodziców uprzedził Ukrainiec Maksym Bida, który udzielił nam schronienia w komorze - wspomina pan Tadeusz.
Gdy pod koniec lutego 1944 roku banderowcy wyrżnęli rodzinę Wolaninów, a kilka dni później zamordowali napotkanych przypadkowo na drodze czterech Polaków, mieszkańcy Tarnoszyna zaczęli trzymać warty. Ale na niewiele to się zdało.
Do zagłady doszło w nocy z 17 na 18 marca 1944 roku. Kilka sotni UPA okrążyło wioskę, a łuny płonących zabudowań szybko rozświetliły mroki nocy.
- Wszędzie słychać było krzyki mordowanych i serie z karabinów - wspomina ze łzami w oczach 78-letnia Tekla Nowak, której udało się przeżyć, bo ukryła się u życzliwego sąsiada Ukraińca.
To było piekło. - I tylko jeden przypadek litości - wskazuje Wolczyk. - Zwykły strzelec, gdy dostrzegł ukrytą w komórce z torfem kobietę z malutkim dzieckiem, miał odwagę skłamać. Widział ich dokładnie, ale powiedział swojemu dowódcy, że nikogo tam nie ma.
Akcją kierował Mirosław Onyszkiewicz, komendant zachodniego rejonu UPA ,stryj obecnego europosła Janusza Onyszkiewicza . W tragiczną noc zginęło ponad 70 osób, w tym trzynaścioro dzieci. Najmłodsze miały po dwa latka. Banderowcy puścili z dymem 36 gospodarstw. Polacy, którym udało się przeżyć pożogę, opuścili wioskę. Ale niektórzy nie chcieli się nigdzie ruszać.
Dziesięć dni później - przy udziale funkcjonariuszy policji ukraińskiej pod dowództwem Iwana Maślija - upowcy dokończyli dzieła. Aresztowano pozostałych Polaków i pod pozorem spisania danych osobowych doprowadzono na posterunek w Szczepiatynie.
W przydrożnym rowie zamordowano kilkunastu mieszkańców Tarnoszyna i Szczepiatyna.
Jemu udało się przeżyć. - O planowanej akcji rodziców uprzedził Ukrainiec Maksym Bida, który udzielił nam schronienia w komorze - wspomina pan Tadeusz.
Gdy pod koniec lutego 1944 roku banderowcy wyrżnęli rodzinę Wolaninów, a kilka dni później zamordowali napotkanych przypadkowo na drodze czterech Polaków, mieszkańcy Tarnoszyna zaczęli trzymać warty. Ale na niewiele to się zdało.
Do zagłady doszło w nocy z 17 na 18 marca 1944 roku. Kilka sotni UPA okrążyło wioskę, a łuny płonących zabudowań szybko rozświetliły mroki nocy.
- Wszędzie słychać było krzyki mordowanych i serie z karabinów - wspomina ze łzami w oczach 78-letnia Tekla Nowak, której udało się przeżyć, bo ukryła się u życzliwego sąsiada Ukraińca.
To było piekło. - I tylko jeden przypadek litości - wskazuje Wolczyk. - Zwykły strzelec, gdy dostrzegł ukrytą w komórce z torfem kobietę z malutkim dzieckiem, miał odwagę skłamać. Widział ich dokładnie, ale powiedział swojemu dowódcy, że nikogo tam nie ma.
Akcją kierował Mirosław Onyszkiewicz, komendant zachodniego rejonu UPA ,stryj obecnego europosła Janusza Onyszkiewicza . W tragiczną noc zginęło ponad 70 osób, w tym trzynaścioro dzieci. Najmłodsze miały po dwa latka. Banderowcy puścili z dymem 36 gospodarstw. Polacy, którym udało się przeżyć pożogę, opuścili wioskę. Ale niektórzy nie chcieli się nigdzie ruszać.
Dziesięć dni później - przy udziale funkcjonariuszy policji ukraińskiej pod dowództwem Iwana Maślija - upowcy dokończyli dzieła. Aresztowano pozostałych Polaków i pod pozorem spisania danych osobowych doprowadzono na posterunek w Szczepiatynie.
W przydrożnym rowie zamordowano kilkunastu mieszkańców Tarnoszyna i Szczepiatyna.
Liczby mają imiona
Wydarzenia z przed 72 lat wydają się odległe. Przyszli w skrytości nocą z 17
na 18 marca 1944 roku. Wymordowali 51 mieszkańców wsi Tarnoszyn ...i 10 ze wsi Ulhówek. Łącznie w latach 1944 - 45 UPA (obecnie bohaterowie Ukrainy)
zamordowali 125 mieszkańców Tarnoszyna i sąsiednich wsi.
Wydarzenia z przed 72 lat wydają się odległe. Przyszli w skrytości nocą z 17
na 18 marca 1944 roku. Wymordowali 51 mieszkańców wsi Tarnoszyn ...i 10 ze wsi Ulhówek. Łącznie w latach 1944 - 45 UPA (obecnie bohaterowie Ukrainy)
zamordowali 125 mieszkańców Tarnoszyna i sąsiednich wsi.
Dla historyków i badaczy to tylko liczby. Dla potomków konkretne nazwiska i
imiona ich dziadków, babć, rodziców i rodzeństwa.
imiona ich dziadków, babć, rodziców i rodzeństwa.
Witam, na tablicy jest mój pradziadek. Gdzie ona się znajduje?
OdpowiedzUsuńW kosciele w Tarnoszynie.
Usuń