Przejdź do głównej zawartości

...jeszcze chwilkę na brzegu postoję...

 Czarne konie, czarne wichry dwa, unoszą mnie, unoszą,
nie chcą wody pić, o jadło mnie nie proszą. 
Czy powietrza tak mi mało, 
czy mnie piekło zawołało, 
że pomykam jak na skrzydłach, wilki płosząc? 

Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie, 
na cóż bracia nam ten wieczny lot? 
Cóż mi za konie los nadarzył, 
jakby w nich palił ktoś,
a ja żyłem nie dość 
i śpiewałem nie dość. 
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać. 
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać.

Będzie tak, że gdzieś w pół drogi byle wiatr mnie w końcu zmiecie 
i zataszczą  mnie na saniach, i dopalą mnie jak świecę. 
Ech, ty psie o diablej twarzy, 
nie poganiaj moich koni,
daj mi chwilę, by pomarzyć,
dorzuć drugą, żeby zmądrzeć. 

Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie, 
na cóż bracia nam ten wieczny lot? 
Cóż mi za konie los nadarzył, 
oba jak czarty złe,
a tu dożyć się chce
i dośpiewać się chce.
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać. 
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać,
na wichurze by stać...

Jestem w porę, chwała Bogu, kto by śmiał się spóźniać w raju? 
Czy to anioły słychać już, jak bezradośnie mi śpiewają? 
Czy to może dzwonek dzwoni, 
pół  się śmieje i pół  szlocha? 
Czy to ja się drę i klnę, 
ten zaprzęg mój, te bestie dwie. 

Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie, 
na cóż bracia nam ten wieczny lot? 
Cóż mi za konie los nadarzył, 
jakby w nich palił ktoś. 
A ja żyłem nie dość 
i śpiewałem nie dość. 
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać. 
Koniom wody by dać, 
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc 
na wichurze by stać,
na wichurze by stać... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

  Morska kapusta. Morska kapusta Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg. Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR. Laminaria. Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr