Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

Ciągnik C-451

Ciągnik rolniczy produkowany przez zakłady Ursus w Warszawie, a następnie przez Zakłady Mechaniczne w Gorzowie Wielkopolskim. Do napędu Ursusa C-45 zastosowany został 1-cylindrowy dwusuwowy silnik średnioprężny typu C-45 o pojemności skokowej 10 300 cm³ i mocy maksymalnej 33 kW (45 KM), zblokowany z 3-biegową skrzynią biegów. Uruchamianie silnika odbywało się przez podgrzewanie znajdującej się z przodu gruszki żarowej ręczną lampą lutowniczą. Po podgrzaniu należało wyjąć koło kierownicy wraz z kolumną i wsunąć w jedno z bocznych kół zamachowych. Następnie, przez przekręcenie kierownicy, można było uruchomić silnik. Wymagało to sporej siły fizycznej i wprawy. Po odpaleniu silnika na benzynie i jego rozgrzaniu, następowało przełączenie na olej napędowy. - Taki  ciągnik  był eksploatowany w latach  60-tych przez  Kółko Rolnicze w Kryłowie. Z racji dużego  , wydającego charakterystyczny dźwięk komina, nazywany był  popularnie ''baniakiem''.

Kainie, gdzie Twój brat ....?

77 lat  temu Ukraińscy nacjonaliści dokonali zbrodni ludobójstwa na Polakach w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej. Tradycyjnie do Ostrówek w rocznicę zbrodni udała się pielgrzymka z Polski. Rozpoczęte wiosną 1943 r. masowe ludobójstwo Polaków na Wołyniu stopniowo przesuwało się na zachód. 30 sierpnia UPA dotarła do Ostrówek i Woli Ostrowieckiej. Tylko w tych dwóch miejscowościach ukraińscy nacjonaliści wspierani przez lokalną ludność ukraińską brutalnie zamordowali co najmniej 1051 Polaków. Mężczyzn zbijano głównie tępymi narzędziami, a kobiety i dzieci zakłuto bagnetami – mówi świadek ludobójstwa na Wołyniu Tadeusz Ulewicz. – Z własnego przeżycia to pamiętam, bo miałem wtedy osiem lat, kiedy to wszystko się działo. Jak na koniach jeździli, jak to wszystko podpalali. Ja to wszystko widziałem – wspomina Tadeusz Ulewicz. Tego samego dnia UPA zaatakowała Polaków w 35 wsiach powiatu Lubomelskiego. Zginęło w nich ponad 2500 osób. Po Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej w kilka miesięcy p

Znajda.

Od dziecka wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak. W szkole w Kaszówce, gdzie mieszkaliśmy, dzieciaki, jak chciały mi dogryźć, mówiły: - Ni e jesteś córką swoich rodziców. - A kim? - pytałam. - Znajdą po Polakach . Szliśmy po szkole na sanki, a one dalej za mną: Znajda, znajda. Szłam potem zapłakana do domu, a mamusia mnie przytulała i mówiła: Nie słuchaj głupot. Nasza jesteś. I tyle. Rodzice mi nie powiedzieli nigdy ani słowa o tym, skąd się u nich wzięłam. Kiedy mama już była stareńka, ciocia, jej siostra, wszystko mi opowiedziała: My, stare, niedługo poumieramy - mówiła - a ty powinnaś znać prawdę . I jeszcze mamie tłumaczyła: Nie może być tak, że my do grobu pójdziemy, a Hania nie będzie nic wiedzieć. Powiedz jej! Ale ciocia znała tę historię z drugiej ręki. Powiedziała dużo, ale najważniejszych szczegółów nie znała. A ja bym chciała wiedzieć, jak się nazywali moi prawdziwi ojciec i matka. Nawet jeśli tam zginęli, to chciałabym znać chociaż imię i nazwisko tej polskiej mam

Ukraińcy na defiladzie 15 sierpnia!

Rządzący poniżają miliony Polaków pozwalając na uczestnictwo ukraińskich i litewskich wojsk w paradzie Wojska Polskiego! - "Strzelcy siczowi mordowali polskich jeńców wojskowych we Lwowie, Tarnopolu i Kołomyi w 1919r., bandy tzw. UPA wymordowały ok. 150 tys. polskich kobiet i dzieci na Wołyniu i Podolu, tzw. Legion Wołyński Petro Diaczenki mordował Polaków na Grochowie i Dolnym Mokotowie w czasie Powstania Warszawskiego ...... dlaczego rządzący chcą opluć PAMIĘĆ pomordowanych Polaków ?!" Litwini w 1920 roku wspierali Armię Czerwoną, która dotarła pod Warszawę, a potem w 1939 roku uczestniczyła wraz Sowietami i III Rzeszą w agresji na Polskę.   Wobec pogorszenia się ostatnimi czasy bilateralnych stosunków polsko-ukraińskich zarówno w wymiarze państwowym, jak i społecznym, udział naszego wschodniego sąsiada w narodowym  święcie pozwala twierdzić że wyniszczenie Polskiego społeczeństwa we wschodnich województwach II RP został celowo zatuszowany dla osiągnięcia nierealnych i szko

Miasteczko Bełz....

Ponizej  nostalgiczna i wzruszająca relacja  pewnej blogerki , z jej wyprawy   do przygranicznego Bełza.Ruiny, cmentarze, drób i bańki mydlane, czyli rzecz o pewnym miasteczku . O wyborze terenu badawczego nieraz decyduje przypadek, czy może spontaniczna decyzja etnografa. Bo akurat podjechał autobus do tej wsi, bo zapytany człowiek wskazał nie tę drogę, o którą nam chodziło, bo byliśmy zbyt zmęczeni, aby wędrować gdzieś dalej. W tym przypadku zadecydowała wyobraźnia etnografki i błąkająca się po jej głowie piosenka o sennym, zapomnianym miasteczku. Gdyby nie to, że słuchałam jej kiedyś w chwilach beznadziei i tęsknoty, gdyby nie to, że stworzyłam w głowie obraz miejsca pełnego melancholii i nostalgii, gdyby nie to, że w jednej wsi moja rozmówczyni zlekceważyła mnie, gdyby nie moje rozczarowanie i miotające mną emocje, pewnie nigdy nie trafiłabym do miasteczka Bełz. Miasteczko Bełz kochany mój Bełz W poranne gazety ubrany spokojnie się budzi Bełz Można to chyba na