77 lat temu Ukraińscy nacjonaliści dokonali zbrodni ludobójstwa na Polakach w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej. Tradycyjnie do Ostrówek w rocznicę zbrodni udała się pielgrzymka z Polski.
Rozpoczęte wiosną 1943 r. masowe ludobójstwo Polaków na Wołyniu stopniowo przesuwało się na zachód. 30 sierpnia UPA dotarła do Ostrówek i Woli Ostrowieckiej. Tylko w tych dwóch miejscowościach ukraińscy nacjonaliści wspierani przez lokalną ludność ukraińską brutalnie zamordowali co najmniej 1051 Polaków. Mężczyzn zbijano głównie tępymi narzędziami, a kobiety i dzieci zakłuto bagnetami – mówi świadek ludobójstwa na Wołyniu Tadeusz Ulewicz.
– Z własnego przeżycia to pamiętam, bo miałem wtedy osiem lat, kiedy to wszystko się działo. Jak na koniach jeździli, jak to wszystko podpalali. Ja to wszystko widziałem – wspomina Tadeusz Ulewicz.
Tego samego dnia UPA zaatakowała Polaków w 35 wsiach powiatu Lubomelskiego. Zginęło w nich ponad 2500 osób.
Po Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej w kilka miesięcy po zbrodni nie został nawet ślad. Domy spalono i wyburzono. Wycięto sady. Z ziemią zrównano także kościół, a po wojnie sprofanowano także cmentarz rzymskokatolicki.
W 1992 r. w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej odbyły się pierwsze ekshumacje ofiar. Kolejne wykonano w 2011 r. i 2015 r.. Były one możliwe m.in. dzięki pomocy lokalnej ludności. Wciąż jednak w najbliższej okolicy istnieje kilkadziesiąt dołów śmierci, w których znajdują się ofiary.
Co roku w rocznicę zbrodni na Polski cmentarz do Ostrówek przybywają pielgrzymi – podkreśla wikariusz generalny rzymskokatolickiej diecezji łuckiej na Wołyniu ks. prałat Jan Buras.
Do Ostrówek przyjeżdżają potomkowie ofiar, ci którzy pamiętają zbrodnie, a także ci wszyscy, którym zależy na prawdzie historycznej.
Instytut Pamięci Narodowej cały czas prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej. Rada Pamięci Walk i Męczeństwa, która została włączona do Instytutu, planuje również dalsze prace poszukiwawcze. W miejscu zbrodni stoi pomnik upamiętniający te wydarzenia. Strona ukraińska nie godzi się jednak na umieszczenie na nim nazwisk wszystkich ofiar.
Komentarze
Prześlij komentarz