Czy wiesz czyje doczesne szczątki znajdują się w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie?
99 lat temu podczas wojny polsko - bolszewickiej, w bitwie pod Zadwórzem, miasteczkiem położonym ok. 33 km na płd. wschód od Lwowa, ochotniczy batalion złożony z lwowskiej młodzieży - Lwowskich Orląt, stawił skuteczny opór czerwonemu najeźdźcy - Pierwszej Konnej Armii Siemiona Budionnego. Spośród 330 polskich obrońców poległo 318 żołnierzy batalionu kpt. Zajączkowskiego, w tym wszyscy oficerowie. Aby nie dostać się w ręce wroga, kpt. Zajączkowski odebrał sobie życie, podobnie jeszcze kilku żołnierzy. W walce zginął m.in. 19-letni Konstanty Zarugiewicz, uczeń siódmej klasy szkoły realnej, obrońca Lwowa z 1919 roku, kawaler krzyża Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. Jego matka, Jadwiga Zarugiewiczowa, w 1925 r. wybrała jedną z trzech trumien ze zwłokami z pobojowiska pod Zadwórzem. Zwłoki wybranego Bohatera przewieziono z najwyższymi honorami do Warszawy i 2 listopada umieszczono pod kolumnadą pałacu Saskiego, gdzie wzniesiono Grób Nieznanego Żołnierza. Nazwę Zadwórza wyryto pośród nazw innych miejsc chwały oręża polskiego. Heroiczna obrona nie poszła na marne. Była punktem zwrotnym w walce o Lwów. Mała stacja kolejowa Zadwórze stała się symbolem bohaterskiej walki młodzieży lwowskiej i jednocześnie jej grobem - Polskimi Termopilami.
Ciała pięciu oficerów walczących pod Zadwórzem, które udało się zidentyfikować, pochowano na cmentarzu Orląt we Lwowie. Pozostali, nierozpoznani, zarąbani szablami i siekierami przez Moskali obrońcy spoczęli na miejscu swej męczeńskiej śmierci na cmentarzu żołnierskim w pobliżu usypanego na ich cześć i zwieńczonego krzyżem kurhanu. U jego stóp umieszczono tablicę z napisem: „Orlętom, poległym w dniu 17 sierpnia 1920 r. w walkach o całość ziem kresowych”. Współczesny napis brzmi: „Polskim Orlętom poległym w walce z wojskami bolszewickimi”.
Przed II wojną rocznice czczono sławnym marszem zadwórzańskim we Lwowie. Co roku, z nocy z 14 na 15 sierpnia, polscy żołnierze w pełnym rynsztunku bojowym maszerowali od Zadwórza w stronę Lwowa, aż do koszarów wojskowych na Łyczakowie. Na zakończenie uroczystości pod pomnikiem Mickiewicza odbywała się defilada. Spróbujmy odtworzyć takie defilady we współczesnej Polsce.
Czy dzisiaj czytamy książki albo relacje z tamtych dni?
Warto sięgnąć po lekturę opowiadania Zofii Kossak-Szczuckiej, - „Nie poddawać się! – krzyczy sierżant Dyrkacz. Żeby nas potem prali w niewoli po pyskach? Nie poddawać się! Nie poddawać się! – wtórują inni. Nie ma już ani jednego oficera. Polegli wszyscy od kul nieprzyjaciela lub własnych. Nie więcej jak pięćdziesięciu żołnierzy i dwóch podoficerów stoi jeszcze, kupiąc się w gromadzie. Ściągnięci plecami nastawili groźnie bagnety. Nie strzela już nikt. Nie mają już ani jednego naboju. Z wyciem tryumfu wdziera się ze wszystkich stron nieprzyjaciel. Rozwścieczone, dzikie twarze. Prą jeden przez drugiego, by dostać nareszcie śmiałków, co zatrzymali ich tyle godzin. A swołocz! A gadziny! Tak ich mało, a tyle straconego czasu i ludzi. Topnieje garstka stojących, pokryto ją zewsząd mrowie (…). Przez mgłę Leszek dostrzega, jak nad zrąbany stos trupów powstaje wysoki, barczysty Jasiek Bałyga. Z rozciętej głowy krew tryska, zalewa czoło i policzki. Za tą czerwoną twarzą, straszny jak upiór, krzyczy wprost w oczy opadającym go wokół kozakom, krzyczy śmiertelnie zachrypniętym głosem – Niech żyje Polska! Niech żyje Lwów!”
Cześć i Chwała Bohaterom!!!!
99 lat temu podczas wojny polsko - bolszewickiej, w bitwie pod Zadwórzem, miasteczkiem położonym ok. 33 km na płd. wschód od Lwowa, ochotniczy batalion złożony z lwowskiej młodzieży - Lwowskich Orląt, stawił skuteczny opór czerwonemu najeźdźcy - Pierwszej Konnej Armii Siemiona Budionnego. Spośród 330 polskich obrońców poległo 318 żołnierzy batalionu kpt. Zajączkowskiego, w tym wszyscy oficerowie. Aby nie dostać się w ręce wroga, kpt. Zajączkowski odebrał sobie życie, podobnie jeszcze kilku żołnierzy. W walce zginął m.in. 19-letni Konstanty Zarugiewicz, uczeń siódmej klasy szkoły realnej, obrońca Lwowa z 1919 roku, kawaler krzyża Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. Jego matka, Jadwiga Zarugiewiczowa, w 1925 r. wybrała jedną z trzech trumien ze zwłokami z pobojowiska pod Zadwórzem. Zwłoki wybranego Bohatera przewieziono z najwyższymi honorami do Warszawy i 2 listopada umieszczono pod kolumnadą pałacu Saskiego, gdzie wzniesiono Grób Nieznanego Żołnierza. Nazwę Zadwórza wyryto pośród nazw innych miejsc chwały oręża polskiego. Heroiczna obrona nie poszła na marne. Była punktem zwrotnym w walce o Lwów. Mała stacja kolejowa Zadwórze stała się symbolem bohaterskiej walki młodzieży lwowskiej i jednocześnie jej grobem - Polskimi Termopilami.
Ciała pięciu oficerów walczących pod Zadwórzem, które udało się zidentyfikować, pochowano na cmentarzu Orląt we Lwowie. Pozostali, nierozpoznani, zarąbani szablami i siekierami przez Moskali obrońcy spoczęli na miejscu swej męczeńskiej śmierci na cmentarzu żołnierskim w pobliżu usypanego na ich cześć i zwieńczonego krzyżem kurhanu. U jego stóp umieszczono tablicę z napisem: „Orlętom, poległym w dniu 17 sierpnia 1920 r. w walkach o całość ziem kresowych”. Współczesny napis brzmi: „Polskim Orlętom poległym w walce z wojskami bolszewickimi”.
Przed II wojną rocznice czczono sławnym marszem zadwórzańskim we Lwowie. Co roku, z nocy z 14 na 15 sierpnia, polscy żołnierze w pełnym rynsztunku bojowym maszerowali od Zadwórza w stronę Lwowa, aż do koszarów wojskowych na Łyczakowie. Na zakończenie uroczystości pod pomnikiem Mickiewicza odbywała się defilada. Spróbujmy odtworzyć takie defilady we współczesnej Polsce.
Czy dzisiaj czytamy książki albo relacje z tamtych dni?
Warto sięgnąć po lekturę opowiadania Zofii Kossak-Szczuckiej, - „Nie poddawać się! – krzyczy sierżant Dyrkacz. Żeby nas potem prali w niewoli po pyskach? Nie poddawać się! Nie poddawać się! – wtórują inni. Nie ma już ani jednego oficera. Polegli wszyscy od kul nieprzyjaciela lub własnych. Nie więcej jak pięćdziesięciu żołnierzy i dwóch podoficerów stoi jeszcze, kupiąc się w gromadzie. Ściągnięci plecami nastawili groźnie bagnety. Nie strzela już nikt. Nie mają już ani jednego naboju. Z wyciem tryumfu wdziera się ze wszystkich stron nieprzyjaciel. Rozwścieczone, dzikie twarze. Prą jeden przez drugiego, by dostać nareszcie śmiałków, co zatrzymali ich tyle godzin. A swołocz! A gadziny! Tak ich mało, a tyle straconego czasu i ludzi. Topnieje garstka stojących, pokryto ją zewsząd mrowie (…). Przez mgłę Leszek dostrzega, jak nad zrąbany stos trupów powstaje wysoki, barczysty Jasiek Bałyga. Z rozciętej głowy krew tryska, zalewa czoło i policzki. Za tą czerwoną twarzą, straszny jak upiór, krzyczy wprost w oczy opadającym go wokół kozakom, krzyczy śmiertelnie zachrypniętym głosem – Niech żyje Polska! Niech żyje Lwów!”
Cześć i Chwała Bohaterom!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz