Bardzo istotną rolę sprawczą w ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich greckokatolików i prawosławnych na polskich rzymskokatolikach odegrał ukraiński kler greckokatolicki i prawosławny. Trudno to zrozumieć... Tym bardziej, że Cerkiew nigdy nie wyznała grzechu i nie poprosiła o przebaczenie, nie wspominając już o zadośćuczynieniu.
Dobitnie obrazuje to odezwa kapłana greckokatolickiego do narodu ukraińskiego, zamieszczona w "Zołocziwśkim Słowie" po przybyciu do Polski armii Hallera:
"Kto w Boga wierzy, kto ma choćby tyle sił, aby unieść rusznicę albo nóż, idź przeciw lachom pijawkom, a Bóg odpuści ci bracie twoje grzechy jakbyś odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej (...) Zabijajcie ich we śnie i na kwaterach i nie znajcie litości wobec nich (...) Uczcie nawet małe dzieci, że wojna przeciw lachom to święta wojna".
Katolicki Bóg Miłosierny jest dla nich Bogiem Mściwości i Nienawiści, każący Ukraińcom brać do ręki siekierę, kosę i nóż, by iść torturować i zabijać znienawidzonych Lachów, w tym katolickich księży i zakonników. Każący im mordować niewinne polskie kobiety i dzieci... Niech przemówią fakty :12 października 1943 r.:
we wsi Bybło pow. Rohatyn Ukraińcy uprowadzili i zamordowali po torturach w lesie 2 Polaków: proboszcza ks. Andrzeja Wierzbowskiego oraz nauczyciela Stanisława Wróbla;
we wsi Skoromochy Stare pow. Rohatyn sześcioosobowa ukraińska bojówka dokonała napadu na dom, w którym mieszkał ksiądz proboszcz Tadeusz Stroński, uczestnik obrony Lwowa w 1918-1919 roku. Ukraińscy rezuni zamordowali go po okrutnych torturach - odcięli mu głowę, a ciało poćwiartowali. Wśród morderców był syn miejscowego popa greckokatolickiego - Sławko Niernyj. Jego ociec, Wasyl Niernyj był inicjatorem mordów w okolicy. Jeden z morderców ubrany był w sutannę zamordowanego we wsi Bybło ks. Wierzbowskiego.
Pogrzeb proboszcza wsi Skoromochy Stare, księdza Strońskiego, z udziałem księdza abp. Eugeniusza Baziaka odbył się 17 października 1943 we Lwowie, zwłoki zostały złożone w grobie na cmentarzu Łyczakowskim.
Wcześniej doszło we wsi Hnilcze, gdzie urodził się i mieszkał Stanisław Srokowski , znakomity pisarz i działacz Kresowy do pierwszej zbrodni. Furmanką przyjechało czterech Ukraińców. Chcieli zabrać księdza. Jednak kapłan był w tym czasie nieobecny. Zamiast jego pojmano siostrzeńca księdza, Stasia Rybickiego. Pan Srokowski znał chłopca osobiście. Tak wspominał ostatnie pożegnanie kolegi:
"Chłopi, którzy zbierali tytoń, widzieli, jak w pewnym momencie zrzucono chłopca z wozu, przywiązano mu do szyi sznur, którego drugi koniec przywiązany został do pojazdu. Konie zaczęły pędzić. Wszyscy myśleli, że już wtedy zginął. Jednak tej samej nocy mieszkający w pobliżu wsi ludzie słyszeli straszliwy płacz i okropne jęki i szloch. Trwało to całą noc. Następnego dnia znaleziono chłopca. Leżał w stawie z przyczepionym kamieniem do szyi. Podczas rekonstrukcji wydarzeń ustalono, że chłopiec został przywiązany do dwóch dębczaków i znęcano się nad nim. Wydłubano mu oczy, wcześniej rozpalając pod nim ognisko. Rozgrzanymi prętami wypalano mu oczy. Następnie odcięli mu język i genitalia oraz bawili się nim całą noc, nakładając mu cierniową koronę na głowę. Ciało potem przywieziono do wsi. Widziałem je. To był straszny widok. Do dziś widzę leżącego na drzwiach Stasia bez oczu bez języka, z okaleczoną piersią i policzkami".
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz