22 czerwca 1922 r. w podkarpackiej Kuryłówce urodziła się Janina Przysiężniak "Jaga", z d. Oleszkiewicz - łączniczka i sanitariuszka AK.
W wieku osiemnastu lat miała już małą maturę i za sobą zaprzysiężenie do NOW-AK. Po przeszkoleniu w zakresie sanitarno-łącznościowym nie miała wątpliwości, że trzeba stanąć do walki. Przybrała pseudonim "Olcha", który zmieniła po poznaniu "Ojca Jana", swojego przyszłego męża. Młody, przystojny i opiekuńczy wobec swoich podkomendnych dowódca (stąd miano) i piękna blondynka o niebieskich oczach poznali się na weselu przyjaciółki i zakochali. Ślub zaplanowali w drugi dzień Bożego Narodzenia 1943 r., niestety na skutek zdrady nadciągnęły niemieckie tyraliery i rozegrała się bitwa. Franciszek i Janina stanęli na ślubnym kobiercu po dwóch tygodniach, bez partyzanckiej asysty, z jednym świadkiem. Akt małżeński został głęboko ukryty w jarocińskim kościele. Niepokój panny młodej budził wystawiony katafalk i rzeczywiście małżonkom nie było dane żyć długo i szczęśliwie.
Ostatni raz widzieli się w Wielki Piątek 1945 roku. Święta ze względów bezpieczeństwa mieli spędzić osobno. Rozstanie było smutne, ale konieczne. Wiedzieli, że są poszukiwani przez NKWD. Jan miał spędzić Wielkanoc w leżajskim klasztorze, a Jaga - będąca w błogosławionym stanie (siódmy miesiąc ciąży) - udała się do domu siostry Marii Dolnej. Tam znaleźli ją ubowcy, wywlekli z domu, by po całonocnych torturach odwieźć na miejsce kaźni. Znane jest nazwisko mordercy - to Andrzej Machaj strzelił w plecy brzemiennej kobiety, raniąc ją śmiertelnie...
Pogrzeb w Wielkanocny Poniedziałek był wielką manifestacją. Kilka partyzanckich oddziałów w pełnym rynsztunku, gotowych na wszystko. Ostatnia droga Jagi i zamordowanego z nią dzieciątka z honorami - szpaler przed kościołem, salwa nad grobem... A na skromnej mogile wciąż ktoś dopisywał: "Zamordowana przez UB". Słowa te, pojawiające się na nagrobku Janki, miały przypominać komunistycznym katom o krwi ciążącej na ich rękach. Miały także odświeżać pamięć Polaków o prawdziwej powojennej historii tych miejsc…
Kiedy po latach Franciszek Przysiężniak opuścił więzienie, często widziano go pochylonego nad mogiłą najbliższych...
"Jaga" to jedna z wielu Dziewcząt Niezłomnych. Losy jej i 15 innych dziewcząt opisał Szymon Nowak w książce pt. "Dziewczyny Wyklęte”.
Cześć Jej Pamięci! 🇵🇱
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz