Przejdź do głównej zawartości

,,Bij lackiego gada, gdzie dopadniesz!”

Najpierw połamali mu palce. Potem zmasakrowali plecy setkami uderzeń nahajki. Wreszcie usłyszał sentencję wyroku śmierci i został zawleczony pod mur egzekucyjny. Z oddali dobiegały odgłosy wojny. Na gruzach dawnych imperiów nowopowstałe państwa toczyły ze sobą śmiertelne boje. O panowanie nad Małopolską Wschodnią walczyły wówczas zaciekle siły zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Jednak Ludwik Wolski nie nosił żołnierskiego munduru. Był poetą, okrutna kaźń spotkała go za… napisanie wiersza.
Wojna polsko-ukraińska lat 1918-1919 była okrutnym konfliktem. Krew lała się nie tylko na polach bitew. Nienawistna kampania antypolska polityków ukraińskich prowadzona od szeregu lat teraz wydawała krwawy plon. Już podczas walk o Lwów w listopadzie 1918 r. popełniono liczne zbrodnie na jeńcach i ludności cywilnej. Mieszkańcy lwiego grodu ze zgrozą przekazywali sobie informacje o wyrżnięciu obrońców miasta wziętych do niewoli przez „kozaków” atamana Dołuda, o wymordowaniu rodziny Michalewskich, o masakrze w hotelu „Esplanade”, o torturowaniu i zabijaniu sanitariuszek, o ostrzelaniu szpitala na Politechnice… Również w listopadzie Ukraińcy puścili z dymem Biłkę Szlachecką, zabijając 28 jej mieszkańców. Jeszcze większe rozmiary przybrała grudniowa rzeź w Sokolnikach, gdzie liczba zamordowanych przekroczyła 50. W Brzeżanach od kul plutonu egzekucyjnego zginęło 17 osób. W Stanisławowie mord na 7 małoletnich aresztantach poprzedziły makabryczne tortury – chłopcom wykłuto oczy, wyrwano języki i obcięto uszy. Nie mniejszą inwencją wykazali się oprawcy z Chodaczkowa Wielkiego, którzy wyjątkowo okrutnie okaleczyli cztery młode Polki (następnie zamordowane), z Wiśniewa, gdzie pogrzebano żywcem katolickiego księdza, oraz wielu innych miejscowości. Szczególnie brutalne traktowanie przetrzymywanych Polaków odnotowano w więzieniach i obozach, poza wspomnianym już Stanisławowem, również w Tarnopolu, Kołomyi, Mikulińcach i Czortkowie. Na tej ponurej liście znalazł się także Złoczów (woj. tarnopolskie). Treba znyszczyty Ukraińcy opanowali Złoczów już w listopadzie 1918 r. Swoje rządy rozpoczęli w sposób nader charakterystyczny, mianowicie od… zdewastowania pomnika Adama Mickiewicza. Wkrótce dotychczasowych patronów ulic (Sobieskiego, Kilińskiego, Kopernika, Mickiewicza, Potockiego i in.) zastąpili nowi, uznani przez nowych włodarzy miasta za stosowniejszych (m.in. Chmielnicki, Petlura, Nordau, Mendelsohn, rzucała się też w oczy sympatyczna nazwa ulicy Szulem Alejchem). Zabroniono używania języka polskiego w miejscach publicznych (również w szkole). Miejscowa gazeta „Zołocziwskie Słowo” niemal w każdym numerze piętnowała rzekome zbrodnie polskie i polski imperializm, domagając się zemsty i zdecydowanej rozprawy z wrogami Ukrainy (A ukrainśkyj narod, mimo cych wsich prowokacyj, terpeływo mowczyt. Ałe koneć jeho terpciu, koneć joho pobłażływosty! Ciu ohnennu żmiju treba znyszczyty ohnem! Treba znyszczyty, szczob ślidu ne buło, de żyw wirołomnyj pidstupnyj Polak!” – „ZS” 4 grudnia1918). Rządy ukraińskie w Złoczowie nabrały charakteru iście gangsterskiego. Przeprowadzano aresztowania dziesiątków miejscowych Polaków pod zarzutem niecnego spiskowania. Następnie zatrzymanym przedstawiano oferty uwolnienia w zamian za uiszczenie wysokiej kaucji. Niestety, ku konsternacji „śledczych”, uwięzieni zaczęli solidarnie odmawiać zapłacenia haraczu, dobrowolnie godząc się na wielotygodniowe uwięzienie. Podszepty wroga Trzeba przyznać, że choć władze ukraińskie uciskały miejscową społeczność polską, zarazem przykładnie współpracowały z tutejszymi Żydami. Sielanka trwała aż do 5 marca 1919 r., kiedy to zdemoralizowane żołdactwo ukraińskie przypuściło szturm na żydowskie sklepy. Dowództwo garnizonu złoczowskiego w końcu powściągnęło jakoś swych podkomendnych, a następnie poszukało winnych wśród… Polaków, których „podszepty” miały spowodować orgię rabunków. Jak ogłoszono w oficjalnej odezwie: „Wielka część złoczowskiego garnizonu, podburzona przez naszych narodowych wrogów, Polaków, samowolnie wyszła na miasto i dopuściła się tutaj rabunków na ludności żydowskiej. […] Niestety nasz naród często słuchał podszeptów wroga […]”. Wkrótce zdecydowano się zaostrzyć terror wobec „podstępnych Polaków”. W przewidywaniu oporu komendant garnizonu, ataman Łyśniak zapowiedział bez ogródek: „[…] za zranienie 1 żołnierza ukraińskiego będzie rozstrzelanych 5 Polaków bez względu na wiek i płeć, a za zabójstwo 1 żołnierza 10 Polaków. W wypadku zamieszek każę zdziesiątkować całą polską populację.” Zabić poetę Wśród aresztowanych był młody, zaledwie 24-letni Ludwik Lubicz Wolski, były asystent przy katedrze botaniki w Dublanach, komisarz rolniczy przy starostwie zborowskim. Ludwik od dzieciństwa wychowywany był w atmosferze patriotycznej. W dniu swego chrztu otrzymał od babki, Wandy Młodnickiej z domu Monné (ongiś muzy Artura Grottgera), dwa grottgerowskie kartony „Na chórze” i „U grobu Kościuszki”, zaś ojciec chrzestny Ludwika, Władysław Bełza, dedykował mu swój słynny „Katechizm polskiego dziecka”. Ludwik, będąc świadkiem poczynań budowniczych ukraińskiej państwowości w Złoczowie, dał wyraz swoim odczuciom w wierszu satyrycznym „Ukraina”: Byli Niemcy i Moskale, Człowiek siedział u komina. Dzisiaj siedzi w kryminale, Bo woskresła Ukrajina. Autor poświęcił stosowny fragment włodarzom złoczowskim oraz ich oryginalnej metodzie łatania „dziury budżetowej”: Biedak czy też gruba ryba, Wszystkich pod klucz się zamyka, Wkrótce internują chyba Co drugiego nieboszczyka. I nie wpuszczą go do nieba, Aż da okup zań rodzina, Bo „na wijsko hroszi treba, Gdy woskresła Ukrajina.” Wśród wydarzeń uwiecznionych w utworze nie zabrakło opisu zdewastowania pomnika wieszcza: W sposób zgoła barbarzyński Obalili Mickiewicza Znak, że Naród Ukraiński Do kulturnych się zalicza. Rękopis wiersza znaleziony w trakcie rewizji wywołał wściekłość złoczowskich kacyków. Rychło postanowili udowodnić młodemu rymopisowi „kulturny” charakter ukraińskich rządów. Złoczowska Golgota Kilkudziesięciu Polakom przetrzymywanych w więzieniu w Złoczowie postawiono zarzut zbrodniczej konspiracji przeciw Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej. Aresztantów próbowano zmusić do przyznania się razami nahajek (niektórzy otrzymali po 500 plag!). Wspominał Józef Rajmund Schmidt, emerytowany zastępca prokuratora i były poseł na Sejm Krajowy: „Mimo moich protestów porwali mię owi żołnierze i po krótkiej obronie z mojej strony przemogli mnie, rzucili na ławkę, jeden z żołnierzy siadł mi na karku, drugi na nogach, a dwaj poczęli mię okładać bykowcami, aż do utraty przytomności. Kiedy przytomność odzyskałem, żądano ode mnie, abym wymienił nazwiska skonspirowanych, a gdy to było bez skutku, bito mię po raz drugi i trzeci, za każdem razem do utraty przytomności.” W wyjątkowym bestialstwem potraktowano Ludwika Wolskiego. Więziona wtedy również pisarka Maria Jehanne Wielopolska-Janowska zeznała potem przed władzami polskimi: „[…] sprowadzono p. Wolskiego do konfrontacyjnego przesłuchania – tenże przyznał się do autorstwa tego wiersza. Zauważyłam, że p. Wolski był wówczas już bardzo skatowany – zmieniony nie do poznania i opuchnięty. Rozglądnąwszy się po pokoju, w którem to przesłuchanie miało miejsce, zauważyłam, że cały był zbryzgany krwią i zdawało mi się jakby kawałki ciała na ścianie tkwiły, na podłodze leżała szmata cała skrwawiona”. Towarzysze z celi zapamiętali „zmasakrowane ciało” poety; „że nie ma skóry na grzbiecie”; „zobaczyliśmy, że ciało miał czarne jak węgiel”; „był tak okropnie skatowany, że po kilku godzinach od bicia wykazywał już na całej powierzchni stan ropienia”… Egzekucja 27 marca 1919 r. koło cmentarza w Złoczowie żołnierze ukraińscy wykopali dwa wielki doły. Tego samego dnia wieczorem w więzieniu rozpoczęło się zabijanie Polaków – domniemanych konspiratorów. „Naraz wstrząsnął nami huk silnej salwy karabinowej, po której nastąpiło 13 pojedynczych strzałów. […] Słyszeliśmy nawoływania: >>Dobyj!<< i silne uderzenia kolbami w głowy nieszczęśliwych” – wspominał polski więzień. Strzelano z odległości zaledwie trzech kroków, używając kul dum-dum, które powodowały straszliwe rany. Tego wieczora uśmiercono dziewięciu więźniów. W następnych dniach doszło do nowych egzekucji. Ogółem zamordowano 22 osoby. Ludwik Wolski zginął (wraz z trzema towarzyszami) w dniu 1 kwietnia. Spowiednika poprosił o przekazanie informacji rodzinie, że oddał życie „jak dobry Polak”. Zamordowano go trzema strzałami w twarz, oddanymi z najbliższej odległości. Jego współtowarzyszowi w męczeństwie, inżynierowi Marianowi Nieciowi pozwolono napisać list do żony: „Dziecino moja, pamiętaj o naszych dzieciach, wychowaj ich w pamięci o ojcu, który zginął tak tragicznie. […] Szczególnie Jerzyk będzie trudny do prowadzenia. Zosieńka będzie zawsze grzeczna. Jerzyka nie karz, gdyż ma dobre serce, tylko żywy bardzo. Tak bardzo pragnę wiedzieć, jakie będzie maleństwo, ale trudno. […] Żegnaj, moja Najdroższa Istoto, żegnajcie moje dzieci – bądźcie uczciwymi ludźmi. Z myślą o was umieram.” Mroczny testament Jak już wspomniano, zbrodnia w Złoczowie nie była jedyną w owym czasie. Popełnionych okrucieństw nie da się wytłumaczyć czynami poszczególnych zdemoralizowanych jednostek. Antypolska propaganda ukraińskich czynników oficjalnych przybierała na zajadłości do ostatnich dni konfliktu. Bij lacką swołocz! […] Ukraiński żołnierzu! Bij lackiego gada, gdzie dopadniesz!” – wzywało pismo Armii Halickiej „Striłec”. Ulotka kolportowana wśród żołnierzy ukraińskich głosiła: „Pamiętaj, ukraiński żołnierzu, że tylko cham i niewolnik może mówić o miłosierdziu i łagodności wobec Lachów […] póty nie będzie spokoju i dobra na ukraińskiej ziemi, póki będzie tu żyć lackie nasienie. […] Pamiętaj, że Lach to najgorsza gadzina, jaka istnieje w Europie […] Kobieto ukraińska, skoro tylko twoje dziecię nauczy się pierwszych słów, mów mu razem z modlitwą, że jego obowiązkiem będzie szkodzić lackim gadom zawsze i wszędzie, i wiązać się ze wszystkimi wrogami Polski. Nie zamkniesz oczu na łożu śmierci, póki tego nie przekażesz swojemu synowi jako swą ostatnią wolę matczyną.[…]” *** Dzisiaj wspomnienie o polskich ofiarach z lat 1918-1919 zostało przesłonięte koszmarem czerwonych nocy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach II wojny światowej, rozmiarami potwornej rzezi dokonanej przez Ukraińską Powstańczą Armię oraz przez policję ukraińską w służbie Hitlera. Jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to właśnie u świtu niepodległości Rzeczypospolitej, w katowniach Złoczowa, Stanisławowa i Tarnopola, na zgliszczach Biłki Szlacheckiej i Sokolnik, w krwiożerczych odezwach ukraińskich wojskowych i polityków – że to właśnie wtedy rodziło się krwawe monstrum, które ćwierć stulecia później pokaże światu swe odrażające oblicze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

  Morska kapusta. Morska kapusta Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg. Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR. Laminaria. Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr