Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Zamach na '' Waltera''.

28 marca 1947 roku w Jabłonkach koło Baligrodu ,w Bieszczadach, w zasadzce zorganizowanej przez kompanię "Szturmowiec" -5 pod dowództwem porucznika UPA, Stepana Stebelskiego "Chrina" i "Stacha" zginął wiceminister obrony narodowej generał Karol Świerczewski ps. "Walter". Doszło do tego podczas inspekcji posterunku konnej grupy manewrowej Wojsk Ochrony Pogranicza. Wasyl Hałasa, zastępca przywódcy OUZ Zakerzońskiego Kraju wspominał o tej zasadzce na łamach książki Bogdana Huka pt. "Za to, że jesteś Ukraińcem": "O tym, że tam zginął generał "Walter", dowiedziałem się na drugi dzień z radia i prasy. Sam "Chrin" wiedział tylko tyle, że tą drogą będzie jechała delegacja wojskowa złożona z osób wysokiej rangi. Pod względem militarnym to było niezłe osiągnięcie UPA. Również od strony propagandowej (...) ponieważ przełamała blokadę informacyjną o naszej walce. Pisała o niej nie tylko polska, ale także cała prasa europ

Krwawe zapusty.

W nocy z 22 na 23 lutego 1944 r. ukraińscy nacjonaliści zamordowali ponad stu mieszkańców Berezowicy Małej w powiecie tarnopolskim. Ponad 20 polskich zagród puścili z dymem. Nazajutrz, w środę popielcową, pozostali przy życiu Polacy pochowali w pośpiechu zabitych i uciekli z rodzinnych stron. Podzielili los milionów rodaków na polskich Kresach. Zapisywanie białych plam Mord w Berezowicy Małej był jedną z typowych rzezi dokonanych w latach 1943-45 przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej zamieszkującej Kresy. W napadach na poszczególne wioski liczba ofiar najczęściej szła w setki, czasami „tylko” w dziesiątki, a już pojedynczych i najczęściej zapomnianych polskich mogił na tych ziemiach nikt nie zliczy. Ostrożne szacunki wskazują, że na Wołyniu i Podolu Ukraińcy wymordowali grubo ponad 100 tys. Polaków. W samej Berezowicy Małej jednej nocy z rąk bandytów Ukraińskiej Powstańczej Armii padło 131 osób, z których 30 spalono żywcem. O Polsce za Bugiem i o martyrologii l

Zwycięstwo zapomnianej armii.

Bitwa o twierdzę Kołobrzeg, to 11 dniowe krwawe zmagania głównego zgrupowania 1 Armii Wojska Polskiego, liczące pod koniec bitwy 29 000 polskich żołnierzy z hitlerowską załogą twierdzy wpieranej z morza przez okręty wojenne Kriegsmarine. Kołobrzegu bronił liczący 10 000 żołnierzy hitlerowski garnizon twierdzy, dowodzony przez barwną postać weterana „Africa Korps”, byłego mieszkańca Południowej Afryki płk. Fritza Wilhelma Fulride. Bitwa o Kołobrzeg, to największa miejska bitwa wojska polskiego. Bitwa zwycięska, o znaczeniu strategicznym, która złotymi zgłoskami zapisała się w historii oręża polskiego. W skład obrony miasta wchodziły niedobitki z dywizji: 15 Dywizji Grenadierów SS „Lettland”, DP „Barwalde”, bataliony budowlane, rezerwowe i „Volkssturm”. 15 marca do Kołobrzegu ze Świdwina przybył batalion alarmowy „Kell” z 5 pułku fortecznego. Wsparcie obrońcom zapewniały czołgi Grupy Pancernej „Bayer”, sformowanej na bazie remontowanych czołgów Dywizji Pancernej „Holstein” o

Mord UPA w Gozdowie /k Hrubieszowa.

15 marca 1944 roku w Gozdowie w województwie lubelskim oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii zamordował na miejscowej stacji kolejowej 24 pracowników Polskich Kolei  Państwowych. Sotnia UPA dowodzona przez Pawła Filipczuka "Karpo" najpierw wznieciła w tej miejscowości pożar, który wywołał panikę wśród mieszkańców. Większość uciekającej ludności próbowała znaleźć schronienie na stacji kolejowej, gdzie stał specjalny skład wagonów pociągu ratunkowego do Hrubieszowa, który w razie alarmu miał ewaukować Polaków. Z nieznanych przyczyn pociąg ten nie odjechał tego dnia ze stacji w Gozdowie. Ludność zaczęła rozchodzić się do domów. Część kolejarzy została na stacji. Około godziny 1.30 rozległy się strzały z północnego kierunku wsi, po czym została zerwana łączność z Hrubieszowem. Upowcy otoczyli wagon techniczny, w którym znajdowali się jeszcze ludzie, a następnie wylegitymowali wszystkich, po czym na miejscu pozostawili tylko Polaków, których zamordowali siekierami. Druga grupa uk

Zbrodnia w kolonii Borówka i okolicach. Relacja Mieczysława Kobyłeckiego.

Niesłychane morderstwo polskiej rodziny o nazwisku Klinkiewicz, z żoną i 2 córkami było we wsi Biczal, gm. Derażno. Zostali porąbani siekierami, na podłodze były znaki siekiery i dużo krwi. Ściany były pokrwawione, zabici przez miejscowych Ukraińców. Ja przez tą wieś przejeżdżałem. Zobaczyłem koło Klinkiewiczów dużo ludzi zgromadzonych. Mnie to zaciekawiło. Zapytałem się co się stało? Odpowiedziano – młynarza Klinkiewicza z całą rodziną zamordowano. Wszedłem do mieszkania i zobaczyłem ten widok. Zacząłem pytać, a jeden z Ukraińców odpowiedział: „ budemo ryzaty Lachów ”. Był to sierpień 1942 r. W tym roku przeważnie Ukraińcy rabowali nocami polskie rodziny. W tych stronach był pierwszy wypadek morderstwa. (…) Nadchodziła jesień 1942 r. Ukraińska policja aresztowała księdza Kowalskiego w Derażnem i nauczyciela Dykę w Michałówce. Parafianie zrobili listę z podpisami, żeby księdza i nauczyciela wypuścić i udali się do Kreislandwirta. Mieszkał w pałacu Potockiego w Derażnem. Niemie

Antypolski marsz we Lwowie.

Ulicami Lwowa przeszedł  wczoraj marsz, którego celami było pokazanie że to miasto banderowskie, oraz uczczenie rocznicy śmierci szefa UPA Romana Szuchewycza. Pochód został zorganizowany pod hasłem: „Lwów nie dla polskich panów” przez Korpus Narodowy, czyli skrajnie nacjonalistyczną ukraińską partię związaną z pułkiem „Azow”. Odbył się w przeddzień rocznicy śmierci szefa UPA Romana Szuchewycza. Organizatorzy szacują, że w marszu wziął udział ponad tysiąc osób. Marsz wyruszył o 18:20 czasu lokalnego, z lwowskiego rynku.  Kurwy galicyjskie  skandowały m. in. „Pamiętajcie obcy tu rządzą Ukraińcy”, „Kim jesteśmy? Ukraińcami! Czego chcemy? Siły!”, „Nasza ziemia – nasi bohaterowie”, „Sława Szuchewiczowi”, „Sława Ukrainie”, „Śmierć Lachom”.

Pochówek Polski. Może tak było w Kryłowie.

Otworzyły się drzwi i na progu stanął ojciec. Nie od razu go poznałem. W wojskowym mundurze, w długim zielonym płaszczu, z plecakiem na ramionach, w rogatywce z białym orłem na głowie, z aluminiową manierką u boku i w butach z cholewami na nogach. Jakiś wychudły, z zapadniętymi policzkami, ze szramą na czole i obandażowanym uchem. Stał i nie ruszał się. Jego ubiór był pomięty i nadpalony, jakby przez ogień skakał. Matce dech zaparło w piersiach. Najpierw pobladła, potem poczerwieniała, chciała coś powiedzieć, wyciągnęła przed siebie ręce, rzuciła się w stronę ojca i zdławionym głosem wydusiła: – Wróciłeś, Janek, wróciłeś... Obejmowała go, a ja stałem z boku, samotny i zagubiony. Musiała to zobaczyć, bo krzyknęła: – Stasiu, tato wrócił! To tato. Nie poznajesz?! Wrócił. Z wojny wrócił! I mocno przyciągnęła mnie do siebie. – Z wojny wrócił – patrzyła na ojca, jakby sprawdzała, czy nie jest duchem. – Tato – jeszcze wybełkotała, roztrzęsiona, zmiesza

Zagłada Borszczówki ,pow. Równe. /uwaga, tekst zawiera opisy scen drastycznych/

ZAGŁADA BORSZCZÓWKI Uwaga: wspomnienia zawierają również opis drastycznych scen.   Było to o świcie 3 marca 1943 roku. Pamiętam, była straszna wichura. Wiatr zrywał snopki z dachów, łamał drzewa. Huczało niesamowicie. Właśnie oglądałem na podwórku, jakie wiatr porobił mi szkody, gdy usłyszałem kilka strzałów od strony Borszczówki. A że wiatr wiał z tamtej strony, słychać było wyraźnie. Zaniepokoiło ranie to bardzo. Strzały w tym czasie zwiastowały, że w Borszczówce są Niemcy, tym bardziej, że spodziewaliśmy się ich codzień. Poszedłem do mieszkania i podzieliłem się swoim niepokojem i strachem z żoną. Co robić? siedzieć, czy uciekać? Ten problem nie dawał nam spokoju. Siedzieć źle i uciekać nie dobrze! Postanowiliśmy zaczekać, może coś się wyjaśni. Wszak brat pojechał przed chwilą do Borszczówki. Był sołtysem. Może przyśle wiadomość, poradzi co robić. Wyszedłem znowu na podwórko i znowu usłyszałem strzały. Już teraz byłem przekonany, że w Borszczówce są Niemcy. Ale po co