Przejdź do głównej zawartości

Zwycięstwo zapomnianej armii.

Bitwa o twierdzę Kołobrzeg, to 11 dniowe krwawe zmagania głównego zgrupowania 1 Armii Wojska Polskiego, liczące pod koniec bitwy 29 000 polskich żołnierzy z hitlerowską załogą twierdzy wpieranej z morza przez okręty wojenne Kriegsmarine. Kołobrzegu bronił liczący 10 000 żołnierzy hitlerowski garnizon twierdzy, dowodzony przez barwną postać weterana „Africa Korps”, byłego mieszkańca Południowej Afryki płk. Fritza Wilhelma Fulride. Bitwa o Kołobrzeg, to największa miejska bitwa wojska polskiego. Bitwa zwycięska, o znaczeniu strategicznym, która złotymi zgłoskami zapisała się w historii oręża polskiego.
W skład obrony miasta wchodziły niedobitki z dywizji: 15 Dywizji Grenadierów SS „Lettland”, DP „Barwalde”, bataliony budowlane, rezerwowe i „Volkssturm”. 15 marca do Kołobrzegu ze Świdwina przybył batalion alarmowy „Kell” z 5 pułku fortecznego. Wsparcie obrońcom zapewniały czołgi Grupy Pancernej „Bayer”, sformowanej na bazie remontowanych czołgów Dywizji Pancernej „Holstein” oraz pociąg pancerny Panzerzug 72A dowodzony przez kpt. Rominga. Relatywnie silna była niemiecka artyleria, składająca się z przeciwlotniczych dział kalibru 88 i 105 mm, dział nabrzeżnych 280 mm, haubic 105 mm oraz 19 ciężkich wyrzutni rakietowych kalibru 280 mm „Nebelwerfer”. Z morza garnizon twierdzy swą artylerią wspierały dwa niszczyciele flotylli „Narwik”, Z -34 i Z -43 każdy z czterema armatami 150 mm oraz okresowo pancerniki kieszonkowe „Lutzow” i „Admirał Scheer”.
Problemem obrońców była sytuacja humanitarne. W mieście znajdowała się licząca ok. 85 000 grupa uchodźców, którą trzeba było ewakuować. Miasto przed wojną liczyło niespełna 30 tys. mieszkańców.
4 marca twierdzę zaatakował 45 Korpus Pancerny płk. Morgunowa 1 Armii Pancernej Gwardii, a następnie 272 Dywizja Strzelców z 19 Armii ze składu 2 Frontu Białoruskiego. Trwające kilka dni ataki Armii Czerwonej załamały się w ogniu obrony i zakończyły się fiaskiem. 7 marca pod miasto podeszła 1 Armia Wojska Polskiego i rozpoczęła się trwająca 11 dni krwawa bitwa.
Najpierw z marszu do ataku ruszyła 6 Dywizja Piechoty generała Szejpaka, potem generał Popławski skierował do ataku na miasto 3 Dywizję Piechoty i wsparcie artyleryjskie (3 Brygada Haubic – 60 haubic 122 mm i 5 Brygada Artylerii Ciężkiej – 36 armatohaubic 152 mm). Obrońcy walcząc w oparciu o umocnienia polowe, ufortyfikowane koszary , osłonięte rowem przeciwpancernym stawiali silny opór. O zaciekłości walk niech świadczy fakt, że na dokonany 12 marca wyłom 7 pułku z 3 Dywizji, która zdobyła kościół św. Jerzego, hitlerowcy wykonali 11 desperackich kontrataków. Polacy wykrwawiali się w ciężkiej miejskiej bitwie walcząc o każdy dom i barykadę bronioną przez Niemców.
12 marca, w obliczu nieskuteczności ataku, dowódca Frontu marszałek Żukow zezwolił na dalsze wzmocnienie sił. Do walk weszły: 4 Dywizja Piechoty, dwa pułki artylerii przeciwlotniczej, 4 pułk czołgów ciężkich z czołgami IS-2 uzbrojonych w działa 122 mm (radzieckie odpowiedniki „Tygrysów”.
13-14 marca 1945 Polacy zdobyli przednią linię obrony, w tym tzw. „Białe koszary”. W budynkach koszar, dokonano makabrycznego odkrycia . W jednym z pomieszczeń hitlerowcy spalili żywcem 13 polskich żołnierzy, których wcześniej wzięli do niewoli. Do walk włączyło się też polskie lotnictwo, ataki szturmowych IŁ-2 zniszczyły wiele niemieckich dział i wyeliminowały niemało faszystowskich żołnierzy.
15 marca drogą morską, Niemcy przerzucili liczący 400 żołnierzy batalion „Kell” i rzucili go do kontrataku. Daremnie. Polskie natarcie przełamało druga linię obrony i sytuacja Niemców była przesądzona. Bronili się jeszcze jednak przez 3 dni.
18 marca przy silnym wsparciu artylerii, polskie oddziały szturmem zdobyły port skąd cały czas trwała ewakuacja obrońców. Bitwa była skończona, hitlerowska twierdza padła.
Jak opowiadał mi w latach 80 tych XXw, celowniczy moździerzysta z 4 Dywizji Piechoty Stanisław Teżyk, : „nastała cisza, nad miastem unosił się dym, a na głowicy portu w niebo sterczało kilkanaście długich luf niemieckiej artylerii przeciwlotniczej. To był wreszcie koniec. Płakaliśmy, tak „stare chłopy” , płakaliśmy, obejmując się wzajemnie. To był koniec, koniec piekła w którym straciliśmy tylu kolegów”.
Ogółem w bitwie o Kołobrzeg Niemcy stracili ok. 8000 żołnierzy z czego 4000 dostało się do niewoli reszta zginęła lub została ranna. Ok 2000 żołnierzy w tym dowódcę twierdzy ewakuowano drogą morską. Pierwsza Armia WP również poniosła dotkliwe straty. Poległo 1013 żołnierzy 2 552 zostało rannych, a 142 uznano za zaginionych bez wieści. Łącznie oddziały 1 Armii Wojska Polskiego straciły 3 807 żołnierzy i oficerów . Dla porównania w bitwie o Monte Cassino, poległo 945 polskich żołnierzy. Wojska radzieckie pozostawiły na polu boju dodatkowo 420 zabitych, spoczywają do dziś na okolicznych cmentarzach. Za prowadzenie bitwy i uratowanie części garnizonu droga morską, oraz umożliwienie ewakuacji przeszło 80 000 cywili, płk. Fritza Wilhelma Fulride w dowództwie 3 Armii Pancernej Hitler odznaczył wysokim odznaczeniem. Pułkownikowi Fullride przyznano liście dębu do Krzyża Rycerskiego. Po drugiej stronie kilkanaście polskich jednostek i radzieckich uzyskało zaszczytne miano „kołobrzeskich”.
Po zakończeniu walk, 18 marca uroczyście Wojsko Polskie, w obecności delegacji 1 i 2 Armii Wojska Polskiego, której przewodził późniejszy premier płk. Piotr Jaroszewicz, dokonało Zaślubin Polski z Morzem. Wrzucając pierścień do morza i wbijając polską flagę w Bałtyk dokonał tego przed frontem tysięcy rozentuzjazmowanych żołnierzy kapral Franciszek Niewidziajło z 7 pułku piechoty.
To historyczne wydarzenie upamiętnia do dziś monumentalny pomnik autorstwa Wiktora Tołkina.
Warto przypomnieć, że na kanwie zmagań polskich żołnierzy o Kołobrzeg nakręcono dramat „Jarzębina Czerwona” w reżyserii Czesława i Ewy Petelskich. W filmie zagrała plejada polskich aktorów lat 60-tych z Andrzejem Kopiczyńskim, Andrzejem Łapickim, Władysławem Kowalskim, Wacławem Kowalskim i Stefanem Friedmanem na czele. Film ten do tej pory uchodzi za prawdziwy majstersztyk sztuki filmowej i jest dziełem ponadczasowym ,mimo obrzucania łajnem przez różnej maści ''krytyków''.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.