Pod koniec listopada 2018 roku Ogólnopolski Ruch Obywatele RP wystąpił do władz lokalnych o zmianę nazwy ulicy Stanisława Basaja „Rysia” w Hrubieszowie oraz Zenona Jachymka „Wiktora” w Tomaszowie Lubelskim.
„Honorowanie w przestrzeni publicznej osób odpowiedzialnych za przestępstwa na ukraińskiej ludności w miastach, położonych przy przejściach granicznych z Ukrainą, uderza w godność ludzi pogranicza, przede wszystkim obywateli RP pochodzenia ukraińskiego, a także w rozwój dobrosąsiedzkich relacji Polski z Ukrainą” – napisał we wniosku do radnych Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego Ogólnopolski Ruch Obywatele RP. Oświadczenie to rozpropagował w mediach ukraiński dziennikarz Ihor Isajew, znany dotąd z wielu kontrowersyjnych działań i wypowiedzi.
Ruch Obywatele RP podał w swoim wniosku, że w marcu 1944 roku „miała miejsce akcja oddziałów Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przeciwko wsiom na terenie dawnych powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego. Według ustaleń polskich historyków (w tym historyków IPN), w wyniku akcji polskiego podziemia zniszczonych zostało kilkadziesiąt wsi. W trakcie pacyfikacji ginęli obywatele Rzeczypospolitej, ukraińska ludność cywilna. Najwięcej ofiar zostało zabitych 10 marca 1944 r. (…) Pacyfikacjami wskazanych wsi dowodzili m.in. Stanisław Basaj „Ryś” oraz Zenon Jachymek „Wiktor”. Jako dowódcy ponoszą oni pełną odpowiedzialność za czyny podkomendnych. Z analizy źródeł i relacji wynika, iż w trakcie pacyfikacji obywateli Rzeczypospolitej Polskiej zabijano w oparciu o kryterium narodowościowe. Członkowie AK i BCh dopuszczali się zbrodni wojennych na osobach cywilnych, zbrodniczych podpaleń, gwałtów i torturowania cywilnych osób. Wobec powyższego honorowanie w przestrzeni publicznej osób ponoszących bezpośrednią odpowiedzialność za zbrodnicze czyny podkomendnych na obywatelach polskich uważamy za rzecz naruszającą normę współżycia społecznego [tak w oryginale – BP], godzącą w godność i dobro wszystkich obywateli Rzeczypospolitej ” (cyt. za: „Do radnych Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego. Zmieńcie nazwy tych ulic!”, www.obywatelerp.org, 25.11.2018; „Obywatele RP chcą zmiany patronów ulic. »Pacyfikowali ukraińskie wsie«”, „Dziennik Wschodni”, www.dziennikwschodni.pl, 29.11.2018).
„Dziennik Wschodni”, informując o tej inicjatywie Ruchu Obywatele RP, zacytował też wypowiedź dr. Mariusza Zajączkowskiego z Instytutu Studiów Politycznych PAN: „Z jednej strony Basaj jawi się jako obrońca ludności polskiej w obliczu zagrożenia niemieckimi ekspedycjami karnymi. Z drugiej zaś to właśnie jego postepowanie wobec Ukraińców – akty bandytyzmu (napady rabunkowe) i terroryzowanie ludności cywilnej prowadziło do zaognienia stosunków z Ukraińcami i ściągało represje Niemców na miejscowych Polaków”.
Już na pierwszy rzut oka nasuwa się refleksja, że Ruch Obywatele RP oraz Ihor Isajew opisują historię w oderwaniu od kontekstu historycznego. Przede wszystkim w ich opisie występują jako ofiary „ukraińska ludność cywilna” lub „obywatele Rzeczypospolitej Polskiej”. Brakuje tam natomiast Ukraińskiej Powstańczej Armii wraz z informacją, że to UPA przyniosła na Zamojszczyznę pożogę śmierci i zniszczenia, co – w przeciwieństwie do Wołynia i Małopolski Wschodniej – spotkało się tam ze skutecznym przeciwdziałaniem ze strony polskiej.
Kim w ogóle był Stanisław Basaj (1917-1945)? Był organizatorem i dowódcą największego oddziału partyzanckiego Batalionów Chłopskich, który walczył na Zamojszczyźnie z Niemcami i Ukraińską Powstańczą Armią. Pochodził z rodziny chłopskiej. Urodził się miejscowości Polany w powiecie tomaszowskim. Przed wybuchem drugiej wojny światowej działał w Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”.
Podczas kampanii wrześniowej w stopniu kaprala uczestniczył w walkach toczonych przez 2. pułk strzelców konnych Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Walczył m.in. w słynnej bitwie pod Mokrą. Po klęsce wrześniowej Basaj dowodził jednym z pierwszych oddziałów partyzantki powrześniowej, który stoczył kilka potyczek z Niemcami od listopada 1939 do stycznia 1940 roku. Na początku 1940 roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i stał się aktywnym organizatorem konspiracji niepodległościowej w powiecie hrubieszowskim. Wkrótce jednak przeszedł do Batalionów Chłopskich (w latach 1940-1941 Chłopskiej Straży). Wiosną 1942 roku „Ryś” utworzył Oddział Specjalny BCh do obrony ludności polskiej na Zamojszczyźnie przed poborem tzw. kontyngentów oraz działaniami żandarmerii niemieckiej i licznej na tym terenie policji ukraińskiej. W drugiej połowie 1942 roku oddział ten stoczył cztery duże i zwycięskie potyczki z żandarmerią niemiecką (pod Kryłowem, Mirczem, Poturzynem i Kosmowem w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim). Już wtedy okupacyjne władze niemieckie wyznaczyły dużą nagrodę za schwytanie lub zabicie Basaja.
28 listopada 1942 roku rozpoczęła się na Zamojszczyźnie wielka niemiecka akcja wysiedleńcza, będąca wstępem do realizacji Generalnego Planu Wschodniego. Zamojszczyzna miała zostać oczyszczona z ludności polskiej i stać się pierwszym niemieckim obszarem osadniczym w Generalnym Gubernatorstwie. Brutalność i bestialstwo akcji wysiedleńczej nie miały precedensu w historii Europy. Niedołężnych i opornych Niemcy mordowali na miejscu. Resztę czekały obozy przesiedleńcze i koncentracyjne, w najlepszym wypadku wywóz na roboty do Rzeszy. Dzieci oddzielano od rodzin – wiele z nich trafiło do ośrodków germanizacyjnych. Na miejsce wysiedlonych Polaków sprowadzano Niemców z Rzeszy, Besarabii, Rumunii i okupowanych obszarów ZSRR. Specjalną taktykę podkomendni Heinricha Himmlera zastosowali wobec miejscowych Ukraińców, których osiedlano na obrzeżach niemieckiego pasa osiedleńczego, by chronili Niemców przed atakami polskiej konspiracji.
Jako jeden z pierwszych w obronie wysiedlanej i eksterminowanej ludności polskiej Zamojszczyzny wystąpił Stanisław Basaj. Przekształcił on swój Oddział Specjalny w silny i liczny oddział partyzancki, który otrzymał nazwę 1. batalionu BCh (wiosną 1944 roku liczył około 800 żołnierzy). 15 stycznia 1943 roku oddział Basaja stoczył w Tuchaniach pod Dubienką jedną z pierwszych walk w obronie ludności polskiej na Zamojszczyźnie (pierwszą stoczyli partyzanci BCh i partyzanci radzieccy, dowodzeni przez Jerzego Mara-Meijera, 30 grudnia 1942 roku pod Wojdą). Przeciwnikami oddziału „Rysia” były żandarmeria niemiecka i policja ukraińska, którym zadał poważne straty. W ten sposób rozpoczęły się regularne wali partyzanckie, które zmusiły Niemców w połowie 1943 roku do ostatecznego zaniechania akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Walki te nazwano później „powstaniem zamojskim”.
W ramach „powstania zamojskiego” oddział Basaja toczył dalej zwycięskie boje z żandarmerią niemiecką, policją ukraińską i Kozakami w służbie niemieckiej pod Józefowem, Bokinią, Wysokim, Kryłowem i Małkowem. 15 i 17 marca 1943 roku oddział „Rysia” zlikwidował posterunki policji ukraińskiej (złożonej z nacjonalistów ukraińskich) w Modryniu i Łaskowie w powiecie hrubieszowskim. Następnego dnia partyzanci „Rysia” weszli w pierwszy kontakt bojowy z Ukraińską Powstańczą Armią. Stało się to we wsi Górka. W pościgu za uchodzącymi upowcami podkomendni „Rysia” rozbili niemiecką kolumnę samochodową i zniszczyli dwa działa. 20 marca 1943 roku 1. batalion BCh wyparł oddział UPA ze wsi Modryń w powiecie hrubieszowskim. Upowcy przybyli tam, żeby wymordować ludność polską. Natomiast 3 kwietnia 1943 roku podkomendni Basaja rozbili oddział UPA w miejscowości Prehoryłe w powiecie hrubieszowskim.
W tym czasie nacjonaliści ukraińscy dopiero zaczynali ludobójstwo na ludności polskiej na sąsiednim Wołyniu. Co wtedy robiła UPA na Zamojszczyźnie, w powiecie hrubieszowskim? I to jeszcze w porozumieniu z Niemcami. Co robiła tam kolaboracyjna policja ukraińska? Może Obywatele RP i Ihor Isajew coś nam o tym opowiedzą? To było na rok przed domniemanymi zbrodniami Basaja na „ukraińskiej ludności cywilnej”.
Wiosną i latem 1943 roku 1. batalion BCh toczył dalej walki z siłami niemieckimi i ukraińskimi w powiecie hrubieszowskim. Walki w obronie Polaków. 15 sierpnia 1943 roku trzy plutony z batalionu „Rysia” stoczyły zwycięską walkę pod wsią Mieniany. Kto był ich przeciwnikiem? Ano policja ukraińska i świeżo sformowane pododdziały 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Galizien-Hałyczyna”, czyli 1. ukraińskiej dywizji Waffen-SS. Tej samej, która od wielu lat jest czczona we Lwowie i obwodzie lwowskim. To Obywatelom RP nie przeszkadza?
15 września 1943 roku batalion „Rysia” po raz pierwszy uderzył na bazę UPA w Sahryniu. Był to atak nieudany – jedna z nielicznych przegranych walk tego batalionu. 22 października 1943 roku oddział Basaja po raz drugi uratował przed zagładą polską wieś Górka, rozbijając tam oddział UPA, który przybył wraz z żandarmerią niemiecką w celu dokonania pacyfikacji.
Przyszedł wreszcie rok 1944, kiedy ludzie Basaja mieli dokonać wspomnianych przez Obywateli RP zbrodni na „ukraińskiej ludności cywilnej”. Jak wyglądały te wydarzenia? Zakończyło się już wtedy ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Trwało ludobójstwo ukraińskie na Polakach w Małopolsce Wschodniej. Nacjonaliści ukraińscy postanowili objąć akcją ludobójczą także Zamojszczyznę, uważaną przez nich za ziemię rdzennie ukraińską. Wina Stanisława Basaja oraz innych dowódców BCh i AK polega na tym, że po obronieniu Zamojszczyzny przed niemiecką akcją wysiedleńczo-eksterminacyjną obronili ją też przed zagładą z rąk nacjonalistów ukraińskich. Nie dopuścili do powtórzenia się Wołynia na Zamojszczyźnie. Gdyby na Wołyniu znalazł się chociaż taki jeden Stanisław Basaj…
29 stycznia 1944 roku dwie kompanie 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej), zaatakowały wsie Górka, Małków i Zabłocie, gdzie na kwaterach przebywali partyzanci AK i BCh. Atak został odparty. Tak rozpoczęła się regularna wojna polsko-ukraińska w powiecie hrubieszowskim. Obywatele RP oraz Ihor Iasajew nie wiedzą kto ją rozpoczął? Basaj ją rozpoczął? Celem wspomaganego przez Niemców ataku nacjonalistów na Zamojszczyznę zimą i wiosną 1944 roku było osiągnięcie tego, co nie udało się Niemcom w ramach akcji wysiedleńczej – zagłada tamtejszych Polaków. Basaj nie był agresorem, tylko obrońcą.
14 lutego 1944 roku żołnierze „Rysia”, wspomagani przez AK, stoczyli całodzienny bój z Wehrmachtem pod Zabłociem. W nocy z 16 na 17 lutego 1944 roku rozbili oddział UPA we wsi Prehoryłe, a dziesięć dni później stoczyli pod Małkowem zwycięską walkę z Grupą Bojową SS „Beyersdorf” – złożoną w większości z ochotników ukraińskich do dywizji Waffen-SS „Galizien” – oraz z powiązaną z UPA Ukraińską Samoobroną Narodową. Idąc za ciosem zaatakowali oddział 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS, który wraz z policją ukraińską i żandarmerią niemiecką pacyfikował Kolonię Górną i Łasków. 28 lutego batalion „Rysia” i oddział AK z obwodu hrubieszowskiego rozgromiły ekspedycję niemiecką, która chciała pacyfikować Małków. Następnego dnia partyzanci polscy pod osobistym dowództwem „Rysia” ponownie rozbili placówkę nacjonalistów ukraińskich we wsi Prehoryłe. Zabito kilkudziesięciu Ukraińców. Część wsi spłonęła. To zdaniem współczesnych epigonów nacjonalizmu ukraińskiego była polska zbrodnia na Ukraińcach. Takie jednak przedstawianie tych faktów jest po prostu ich naciąganiem, jeśli nie fałszowaniem.
5 marca 1944 roku batalion „Rysia” i oddział obwodu hrubieszowskiego AK zostały zaatakowane w rejonie Prehoryłego i Małkowa przez pododdziały ukraińskiej dywizji Waffen-SS i Orstschutzu. Atak odparto.
Pod koniec lutego 1944 roku dowództwo UPA podjęło decyzję o przeniesieniu działań antypolskich na zachód od Bugu i Sanu. Na Zamojszczyznę wtargnęło zgrupowanie UPA Myrosława Onyszkewycza „Oresta”, a na ziemię lubaczowską zgrupowanie UPA pod dowództwem Iwana Szpontaka „Żeleźniaka”. Wspierali ich ukraińscy esesmani z 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) oraz bojówkarze Ukraińskiej Samoobrony Narodowej. Podkomendni Onyszkewycza wymordowali m.in. polskie wsie Podlodów, Posadów i Tarnoszyn w powiecie tomaszowskim. Rozpoczął się drugi Wołyń. Tym razem na Zamojszczyźnie.
Strona polska skierowała do walki najlepsze oddziały partyzanckie, w tym batalion Stanisława Basaja. 8 marca 1944 roku policja ukraińska, esesmani z dywizji „Galizien” i bojówki USN napadły na polskich mieszkańców wsi Prehoryłe. Podkomendni Basaja i akowcy odparli napastników. Jednak następnego dnia siły ukraińskie powróciły do Prehoryłego, wymordowały polskich mieszkańców i całkowicie spaliły zniszczoną już poważnie podczas poprzednich walk wieś. Taka była bezpośrednia geneza tego, co stało się 10 marca 1944 roku w Sahryniu. Zdaniem ukraińskiej historiografii nacjonalistycznej, której tezy powtarzają Obywatele RP, był to polski zbrodniczy odwet. Faktycznie była to polska kontrofensywa, która miała na celu likwidację baz UPA, USN, policji ukraińskiej i 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) w takich miejscowościach jak Łasków, Miętkie, Sahryń, Terebiń i Turkowice. Spowodowało to niemiecko-ukraińską kontrakcję, która została odparta. Następnie siły polskie przystąpiły do likwidacji baz nacjonalistów ukraińskich w miejscowościach Cichobórz, Kosmów, Kozodawy, Mieniany, Modryń, Modryniec i Masłomęcz.
Atakiem na Sahryń w dniu 10 marca 1944 roku dowodził oficer AK, kpt. Zenon Jachymek (1912-1986). Po wojnie uczestnik podziemia antykomunistycznego, represjonowany przez UB i skazany na karę śmierci (zamienioną na 15 lat więzienia). Według Grzegorza Motyki miał on wydać rozkaz oszczędzania cywilnej ludności ukraińskiej, który jednak nie był respektowany przez jego podkomendnych. Natomiast Andrzej Leon Sowa i wspomniany Mariusz Zajączkowski uważają, że dowództwo polskie postanowiło w Sahryniu zaatakować cywilnych Ukraińców, a brutalność ataku miała podziałać odstraszająco na nacjonalistów ukraińskich i zniechęcić ich do dokonywania dalszych mordów na Polakach.
Czy w innych miejscowościach też dochodziło ze strony polskiej do odwetu, w tym na cywilnych Ukraińcach? Tak. Świeżo w polskiej pamięci były jeszcze wtedy Wołyń i Małopolska Wschodnia oraz zbrodnie niemieckie i ukraińskie na samej Zamojszczyźnie. To właśnie na Zamojszczyźnie schroniło się wielu polskich uciekinierów z Wołynia i Małopolski Wschodniej, przynosząc przerażające wieści. Wielu polskich partyzantów Zamojszczyzny nawet stamtąd pochodziło. To nie strona polska rozpoczęła tę wojnę polsko-ukraińską i nie strona polska ponosiła odpowiedzialność za jej brutalizację. Obywatele RP tego nie wiedzą?
W dniach 18-28 czerwca 1944 roku Niemcy przeprowadzili w Puszczy Solskiej jedną z największych operacji wojskowych przeciw polskiej partyzantce o kryptonimie „Sturmwind II” („Wicher II”). Także w tych walkach, zakończonych wyrwaniem się części sił BCh, AK, AL i partyzantki radzieckiej z okrążenia, nie zabrakło 1. batalionu BCh.
Po wyzwoleniu Zamojszczyzny spod okupacji niemieckiej latem 1944 roku wciąż była ona obiektem ataków UPA. Stanisław Basaj chciał nadal bronić swojej ziemi i jej mieszkańców przed nacjonalistami ukraińskimi. Dlatego wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Nie był to wybór rzadki w wypadku żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy zostali postawieni w takiej sytuacji. Wielu z nich wstąpiło wtedy do MO, KBW i Wojska Polskiego, żeby móc bronić swojej ziemi przed zagrożeniem ukraińskim.
Na przełomie zimy i wiosny 1945 roku ziemia hrubieszowska i tomaszowska stały się celem nowej ofensywy UPA. W Niedzielę Palmową 25 marca 1945 roku do Kryłowa w powiecie hrubieszowskim wkroczył oddział UPA pod dowództwem Marijana Łukaszewycza „Jahody”. Upowcy byli przebrani w mundury radzieckie i udawali, że eskortują zatrzymanego. W tak zorganizowaną zasadzkę wpadła miejscowa załoga MO. Ujętemu podstępem Stanisławowi Basajowi upowcy zabrali płaszcz i buty, a następnie znęcali się nad nim. Na miejscu zamordowali 17 funkcjonariuszy MO i 28 cywilnych mieszkańców Kryłowa. Była to tzw. Krwawa Niedziela w Kryłowie. Potem upowcy sprowadzili kilka furmanek, powożonych pod przymusem przez polskich gospodarzy, i załadowali na nie aresztowanych. W okolicach Dołhobyczowa, około 7 km od Krylowa, upowcy zastrzelili furmanów (jeden ranny przeżył) i odjechali w nieznanym kierunku. Później ustalono, że mjr Stanisław Basaj był przez pewien czas przez nich więziony i torturowany, a następnie okrutnie zamordowany w nieznanym miejscu (prawdopodobnie we wsi Liski Waręskie lub Uhrynów). Jego ciało oprawcy połamali kieratem. Miejsce pochówku jest do dzisiaj nieznane.
Obrońcę Zamojszczyzny, odznaczonego pośmiertnie Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, upamiętniono tylko nazwą ulicy i osiedla w Hrubieszowie oraz zlikwidowanej już szkoły podstawowej w Małkowie. Upamiętniono go też na pomniku ofiar Krwawej Niedzieli w Kryłowie, który został odsłonięty 25 marca 2010 roku. Są jeszcze dzisiaj takie środowiska, które boli nawet to skromne upamiętnienie i które chciałyby nadal kontynuować walkę ze Stanisławem Basajem.
Od drugiej wojny światowej minęło już ponad 70 lat. Wielu zdążyło zapomnieć lub nie wie kto i po co tę wojnę wywołał i o co się ona toczyła. Wielu chce przepisywać jej historię, czyniąc z ludobójców i kolaborantów hitlerowskich niewinne ofiary, a z tych, którzy ich pokonali zbrodniarzy. Czynią tak przede wszystkim epigoni nacjonalizmu ukraińskiego oraz ich różni poplecznicy.
„Honorowanie w przestrzeni publicznej osób odpowiedzialnych za przestępstwa na ukraińskiej ludności w miastach, położonych przy przejściach granicznych z Ukrainą, uderza w godność ludzi pogranicza, przede wszystkim obywateli RP pochodzenia ukraińskiego, a także w rozwój dobrosąsiedzkich relacji Polski z Ukrainą” – napisał we wniosku do radnych Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego Ogólnopolski Ruch Obywatele RP. Oświadczenie to rozpropagował w mediach ukraiński dziennikarz Ihor Isajew, znany dotąd z wielu kontrowersyjnych działań i wypowiedzi.
Ruch Obywatele RP podał w swoim wniosku, że w marcu 1944 roku „miała miejsce akcja oddziałów Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przeciwko wsiom na terenie dawnych powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego. Według ustaleń polskich historyków (w tym historyków IPN), w wyniku akcji polskiego podziemia zniszczonych zostało kilkadziesiąt wsi. W trakcie pacyfikacji ginęli obywatele Rzeczypospolitej, ukraińska ludność cywilna. Najwięcej ofiar zostało zabitych 10 marca 1944 r. (…) Pacyfikacjami wskazanych wsi dowodzili m.in. Stanisław Basaj „Ryś” oraz Zenon Jachymek „Wiktor”. Jako dowódcy ponoszą oni pełną odpowiedzialność za czyny podkomendnych. Z analizy źródeł i relacji wynika, iż w trakcie pacyfikacji obywateli Rzeczypospolitej Polskiej zabijano w oparciu o kryterium narodowościowe. Członkowie AK i BCh dopuszczali się zbrodni wojennych na osobach cywilnych, zbrodniczych podpaleń, gwałtów i torturowania cywilnych osób. Wobec powyższego honorowanie w przestrzeni publicznej osób ponoszących bezpośrednią odpowiedzialność za zbrodnicze czyny podkomendnych na obywatelach polskich uważamy za rzecz naruszającą normę współżycia społecznego [tak w oryginale – BP], godzącą w godność i dobro wszystkich obywateli Rzeczypospolitej ” (cyt. za: „Do radnych Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego. Zmieńcie nazwy tych ulic!”, www.obywatelerp.org, 25.11.2018; „Obywatele RP chcą zmiany patronów ulic. »Pacyfikowali ukraińskie wsie«”, „Dziennik Wschodni”, www.dziennikwschodni.pl, 29.11.2018).
„Dziennik Wschodni”, informując o tej inicjatywie Ruchu Obywatele RP, zacytował też wypowiedź dr. Mariusza Zajączkowskiego z Instytutu Studiów Politycznych PAN: „Z jednej strony Basaj jawi się jako obrońca ludności polskiej w obliczu zagrożenia niemieckimi ekspedycjami karnymi. Z drugiej zaś to właśnie jego postepowanie wobec Ukraińców – akty bandytyzmu (napady rabunkowe) i terroryzowanie ludności cywilnej prowadziło do zaognienia stosunków z Ukraińcami i ściągało represje Niemców na miejscowych Polaków”.
Już na pierwszy rzut oka nasuwa się refleksja, że Ruch Obywatele RP oraz Ihor Isajew opisują historię w oderwaniu od kontekstu historycznego. Przede wszystkim w ich opisie występują jako ofiary „ukraińska ludność cywilna” lub „obywatele Rzeczypospolitej Polskiej”. Brakuje tam natomiast Ukraińskiej Powstańczej Armii wraz z informacją, że to UPA przyniosła na Zamojszczyznę pożogę śmierci i zniszczenia, co – w przeciwieństwie do Wołynia i Małopolski Wschodniej – spotkało się tam ze skutecznym przeciwdziałaniem ze strony polskiej.
Kim w ogóle był Stanisław Basaj (1917-1945)? Był organizatorem i dowódcą największego oddziału partyzanckiego Batalionów Chłopskich, który walczył na Zamojszczyźnie z Niemcami i Ukraińską Powstańczą Armią. Pochodził z rodziny chłopskiej. Urodził się miejscowości Polany w powiecie tomaszowskim. Przed wybuchem drugiej wojny światowej działał w Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”.
Podczas kampanii wrześniowej w stopniu kaprala uczestniczył w walkach toczonych przez 2. pułk strzelców konnych Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Walczył m.in. w słynnej bitwie pod Mokrą. Po klęsce wrześniowej Basaj dowodził jednym z pierwszych oddziałów partyzantki powrześniowej, który stoczył kilka potyczek z Niemcami od listopada 1939 do stycznia 1940 roku. Na początku 1940 roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i stał się aktywnym organizatorem konspiracji niepodległościowej w powiecie hrubieszowskim. Wkrótce jednak przeszedł do Batalionów Chłopskich (w latach 1940-1941 Chłopskiej Straży). Wiosną 1942 roku „Ryś” utworzył Oddział Specjalny BCh do obrony ludności polskiej na Zamojszczyźnie przed poborem tzw. kontyngentów oraz działaniami żandarmerii niemieckiej i licznej na tym terenie policji ukraińskiej. W drugiej połowie 1942 roku oddział ten stoczył cztery duże i zwycięskie potyczki z żandarmerią niemiecką (pod Kryłowem, Mirczem, Poturzynem i Kosmowem w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim). Już wtedy okupacyjne władze niemieckie wyznaczyły dużą nagrodę za schwytanie lub zabicie Basaja.
28 listopada 1942 roku rozpoczęła się na Zamojszczyźnie wielka niemiecka akcja wysiedleńcza, będąca wstępem do realizacji Generalnego Planu Wschodniego. Zamojszczyzna miała zostać oczyszczona z ludności polskiej i stać się pierwszym niemieckim obszarem osadniczym w Generalnym Gubernatorstwie. Brutalność i bestialstwo akcji wysiedleńczej nie miały precedensu w historii Europy. Niedołężnych i opornych Niemcy mordowali na miejscu. Resztę czekały obozy przesiedleńcze i koncentracyjne, w najlepszym wypadku wywóz na roboty do Rzeszy. Dzieci oddzielano od rodzin – wiele z nich trafiło do ośrodków germanizacyjnych. Na miejsce wysiedlonych Polaków sprowadzano Niemców z Rzeszy, Besarabii, Rumunii i okupowanych obszarów ZSRR. Specjalną taktykę podkomendni Heinricha Himmlera zastosowali wobec miejscowych Ukraińców, których osiedlano na obrzeżach niemieckiego pasa osiedleńczego, by chronili Niemców przed atakami polskiej konspiracji.
Jako jeden z pierwszych w obronie wysiedlanej i eksterminowanej ludności polskiej Zamojszczyzny wystąpił Stanisław Basaj. Przekształcił on swój Oddział Specjalny w silny i liczny oddział partyzancki, który otrzymał nazwę 1. batalionu BCh (wiosną 1944 roku liczył około 800 żołnierzy). 15 stycznia 1943 roku oddział Basaja stoczył w Tuchaniach pod Dubienką jedną z pierwszych walk w obronie ludności polskiej na Zamojszczyźnie (pierwszą stoczyli partyzanci BCh i partyzanci radzieccy, dowodzeni przez Jerzego Mara-Meijera, 30 grudnia 1942 roku pod Wojdą). Przeciwnikami oddziału „Rysia” były żandarmeria niemiecka i policja ukraińska, którym zadał poważne straty. W ten sposób rozpoczęły się regularne wali partyzanckie, które zmusiły Niemców w połowie 1943 roku do ostatecznego zaniechania akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Walki te nazwano później „powstaniem zamojskim”.
W ramach „powstania zamojskiego” oddział Basaja toczył dalej zwycięskie boje z żandarmerią niemiecką, policją ukraińską i Kozakami w służbie niemieckiej pod Józefowem, Bokinią, Wysokim, Kryłowem i Małkowem. 15 i 17 marca 1943 roku oddział „Rysia” zlikwidował posterunki policji ukraińskiej (złożonej z nacjonalistów ukraińskich) w Modryniu i Łaskowie w powiecie hrubieszowskim. Następnego dnia partyzanci „Rysia” weszli w pierwszy kontakt bojowy z Ukraińską Powstańczą Armią. Stało się to we wsi Górka. W pościgu za uchodzącymi upowcami podkomendni „Rysia” rozbili niemiecką kolumnę samochodową i zniszczyli dwa działa. 20 marca 1943 roku 1. batalion BCh wyparł oddział UPA ze wsi Modryń w powiecie hrubieszowskim. Upowcy przybyli tam, żeby wymordować ludność polską. Natomiast 3 kwietnia 1943 roku podkomendni Basaja rozbili oddział UPA w miejscowości Prehoryłe w powiecie hrubieszowskim.
W tym czasie nacjonaliści ukraińscy dopiero zaczynali ludobójstwo na ludności polskiej na sąsiednim Wołyniu. Co wtedy robiła UPA na Zamojszczyźnie, w powiecie hrubieszowskim? I to jeszcze w porozumieniu z Niemcami. Co robiła tam kolaboracyjna policja ukraińska? Może Obywatele RP i Ihor Isajew coś nam o tym opowiedzą? To było na rok przed domniemanymi zbrodniami Basaja na „ukraińskiej ludności cywilnej”.
Wiosną i latem 1943 roku 1. batalion BCh toczył dalej walki z siłami niemieckimi i ukraińskimi w powiecie hrubieszowskim. Walki w obronie Polaków. 15 sierpnia 1943 roku trzy plutony z batalionu „Rysia” stoczyły zwycięską walkę pod wsią Mieniany. Kto był ich przeciwnikiem? Ano policja ukraińska i świeżo sformowane pododdziały 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Galizien-Hałyczyna”, czyli 1. ukraińskiej dywizji Waffen-SS. Tej samej, która od wielu lat jest czczona we Lwowie i obwodzie lwowskim. To Obywatelom RP nie przeszkadza?
15 września 1943 roku batalion „Rysia” po raz pierwszy uderzył na bazę UPA w Sahryniu. Był to atak nieudany – jedna z nielicznych przegranych walk tego batalionu. 22 października 1943 roku oddział Basaja po raz drugi uratował przed zagładą polską wieś Górka, rozbijając tam oddział UPA, który przybył wraz z żandarmerią niemiecką w celu dokonania pacyfikacji.
Przyszedł wreszcie rok 1944, kiedy ludzie Basaja mieli dokonać wspomnianych przez Obywateli RP zbrodni na „ukraińskiej ludności cywilnej”. Jak wyglądały te wydarzenia? Zakończyło się już wtedy ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Trwało ludobójstwo ukraińskie na Polakach w Małopolsce Wschodniej. Nacjonaliści ukraińscy postanowili objąć akcją ludobójczą także Zamojszczyznę, uważaną przez nich za ziemię rdzennie ukraińską. Wina Stanisława Basaja oraz innych dowódców BCh i AK polega na tym, że po obronieniu Zamojszczyzny przed niemiecką akcją wysiedleńczo-eksterminacyjną obronili ją też przed zagładą z rąk nacjonalistów ukraińskich. Nie dopuścili do powtórzenia się Wołynia na Zamojszczyźnie. Gdyby na Wołyniu znalazł się chociaż taki jeden Stanisław Basaj…
29 stycznia 1944 roku dwie kompanie 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej), zaatakowały wsie Górka, Małków i Zabłocie, gdzie na kwaterach przebywali partyzanci AK i BCh. Atak został odparty. Tak rozpoczęła się regularna wojna polsko-ukraińska w powiecie hrubieszowskim. Obywatele RP oraz Ihor Iasajew nie wiedzą kto ją rozpoczął? Basaj ją rozpoczął? Celem wspomaganego przez Niemców ataku nacjonalistów na Zamojszczyznę zimą i wiosną 1944 roku było osiągnięcie tego, co nie udało się Niemcom w ramach akcji wysiedleńczej – zagłada tamtejszych Polaków. Basaj nie był agresorem, tylko obrońcą.
14 lutego 1944 roku żołnierze „Rysia”, wspomagani przez AK, stoczyli całodzienny bój z Wehrmachtem pod Zabłociem. W nocy z 16 na 17 lutego 1944 roku rozbili oddział UPA we wsi Prehoryłe, a dziesięć dni później stoczyli pod Małkowem zwycięską walkę z Grupą Bojową SS „Beyersdorf” – złożoną w większości z ochotników ukraińskich do dywizji Waffen-SS „Galizien” – oraz z powiązaną z UPA Ukraińską Samoobroną Narodową. Idąc za ciosem zaatakowali oddział 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS, który wraz z policją ukraińską i żandarmerią niemiecką pacyfikował Kolonię Górną i Łasków. 28 lutego batalion „Rysia” i oddział AK z obwodu hrubieszowskiego rozgromiły ekspedycję niemiecką, która chciała pacyfikować Małków. Następnego dnia partyzanci polscy pod osobistym dowództwem „Rysia” ponownie rozbili placówkę nacjonalistów ukraińskich we wsi Prehoryłe. Zabito kilkudziesięciu Ukraińców. Część wsi spłonęła. To zdaniem współczesnych epigonów nacjonalizmu ukraińskiego była polska zbrodnia na Ukraińcach. Takie jednak przedstawianie tych faktów jest po prostu ich naciąganiem, jeśli nie fałszowaniem.
5 marca 1944 roku batalion „Rysia” i oddział obwodu hrubieszowskiego AK zostały zaatakowane w rejonie Prehoryłego i Małkowa przez pododdziały ukraińskiej dywizji Waffen-SS i Orstschutzu. Atak odparto.
Pod koniec lutego 1944 roku dowództwo UPA podjęło decyzję o przeniesieniu działań antypolskich na zachód od Bugu i Sanu. Na Zamojszczyznę wtargnęło zgrupowanie UPA Myrosława Onyszkewycza „Oresta”, a na ziemię lubaczowską zgrupowanie UPA pod dowództwem Iwana Szpontaka „Żeleźniaka”. Wspierali ich ukraińscy esesmani z 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) oraz bojówkarze Ukraińskiej Samoobrony Narodowej. Podkomendni Onyszkewycza wymordowali m.in. polskie wsie Podlodów, Posadów i Tarnoszyn w powiecie tomaszowskim. Rozpoczął się drugi Wołyń. Tym razem na Zamojszczyźnie.
Strona polska skierowała do walki najlepsze oddziały partyzanckie, w tym batalion Stanisława Basaja. 8 marca 1944 roku policja ukraińska, esesmani z dywizji „Galizien” i bojówki USN napadły na polskich mieszkańców wsi Prehoryłe. Podkomendni Basaja i akowcy odparli napastników. Jednak następnego dnia siły ukraińskie powróciły do Prehoryłego, wymordowały polskich mieszkańców i całkowicie spaliły zniszczoną już poważnie podczas poprzednich walk wieś. Taka była bezpośrednia geneza tego, co stało się 10 marca 1944 roku w Sahryniu. Zdaniem ukraińskiej historiografii nacjonalistycznej, której tezy powtarzają Obywatele RP, był to polski zbrodniczy odwet. Faktycznie była to polska kontrofensywa, która miała na celu likwidację baz UPA, USN, policji ukraińskiej i 14. Dywizji Grenadierów Waffen-SS (1. ukraińskiej) w takich miejscowościach jak Łasków, Miętkie, Sahryń, Terebiń i Turkowice. Spowodowało to niemiecko-ukraińską kontrakcję, która została odparta. Następnie siły polskie przystąpiły do likwidacji baz nacjonalistów ukraińskich w miejscowościach Cichobórz, Kosmów, Kozodawy, Mieniany, Modryń, Modryniec i Masłomęcz.
Atakiem na Sahryń w dniu 10 marca 1944 roku dowodził oficer AK, kpt. Zenon Jachymek (1912-1986). Po wojnie uczestnik podziemia antykomunistycznego, represjonowany przez UB i skazany na karę śmierci (zamienioną na 15 lat więzienia). Według Grzegorza Motyki miał on wydać rozkaz oszczędzania cywilnej ludności ukraińskiej, który jednak nie był respektowany przez jego podkomendnych. Natomiast Andrzej Leon Sowa i wspomniany Mariusz Zajączkowski uważają, że dowództwo polskie postanowiło w Sahryniu zaatakować cywilnych Ukraińców, a brutalność ataku miała podziałać odstraszająco na nacjonalistów ukraińskich i zniechęcić ich do dokonywania dalszych mordów na Polakach.
Czy w innych miejscowościach też dochodziło ze strony polskiej do odwetu, w tym na cywilnych Ukraińcach? Tak. Świeżo w polskiej pamięci były jeszcze wtedy Wołyń i Małopolska Wschodnia oraz zbrodnie niemieckie i ukraińskie na samej Zamojszczyźnie. To właśnie na Zamojszczyźnie schroniło się wielu polskich uciekinierów z Wołynia i Małopolski Wschodniej, przynosząc przerażające wieści. Wielu polskich partyzantów Zamojszczyzny nawet stamtąd pochodziło. To nie strona polska rozpoczęła tę wojnę polsko-ukraińską i nie strona polska ponosiła odpowiedzialność za jej brutalizację. Obywatele RP tego nie wiedzą?
W dniach 18-28 czerwca 1944 roku Niemcy przeprowadzili w Puszczy Solskiej jedną z największych operacji wojskowych przeciw polskiej partyzantce o kryptonimie „Sturmwind II” („Wicher II”). Także w tych walkach, zakończonych wyrwaniem się części sił BCh, AK, AL i partyzantki radzieckiej z okrążenia, nie zabrakło 1. batalionu BCh.
Po wyzwoleniu Zamojszczyzny spod okupacji niemieckiej latem 1944 roku wciąż była ona obiektem ataków UPA. Stanisław Basaj chciał nadal bronić swojej ziemi i jej mieszkańców przed nacjonalistami ukraińskimi. Dlatego wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Nie był to wybór rzadki w wypadku żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy zostali postawieni w takiej sytuacji. Wielu z nich wstąpiło wtedy do MO, KBW i Wojska Polskiego, żeby móc bronić swojej ziemi przed zagrożeniem ukraińskim.
Na przełomie zimy i wiosny 1945 roku ziemia hrubieszowska i tomaszowska stały się celem nowej ofensywy UPA. W Niedzielę Palmową 25 marca 1945 roku do Kryłowa w powiecie hrubieszowskim wkroczył oddział UPA pod dowództwem Marijana Łukaszewycza „Jahody”. Upowcy byli przebrani w mundury radzieckie i udawali, że eskortują zatrzymanego. W tak zorganizowaną zasadzkę wpadła miejscowa załoga MO. Ujętemu podstępem Stanisławowi Basajowi upowcy zabrali płaszcz i buty, a następnie znęcali się nad nim. Na miejscu zamordowali 17 funkcjonariuszy MO i 28 cywilnych mieszkańców Kryłowa. Była to tzw. Krwawa Niedziela w Kryłowie. Potem upowcy sprowadzili kilka furmanek, powożonych pod przymusem przez polskich gospodarzy, i załadowali na nie aresztowanych. W okolicach Dołhobyczowa, około 7 km od Krylowa, upowcy zastrzelili furmanów (jeden ranny przeżył) i odjechali w nieznanym kierunku. Później ustalono, że mjr Stanisław Basaj był przez pewien czas przez nich więziony i torturowany, a następnie okrutnie zamordowany w nieznanym miejscu (prawdopodobnie we wsi Liski Waręskie lub Uhrynów). Jego ciało oprawcy połamali kieratem. Miejsce pochówku jest do dzisiaj nieznane.
Obrońcę Zamojszczyzny, odznaczonego pośmiertnie Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, upamiętniono tylko nazwą ulicy i osiedla w Hrubieszowie oraz zlikwidowanej już szkoły podstawowej w Małkowie. Upamiętniono go też na pomniku ofiar Krwawej Niedzieli w Kryłowie, który został odsłonięty 25 marca 2010 roku. Są jeszcze dzisiaj takie środowiska, które boli nawet to skromne upamiętnienie i które chciałyby nadal kontynuować walkę ze Stanisławem Basajem.
Od drugiej wojny światowej minęło już ponad 70 lat. Wielu zdążyło zapomnieć lub nie wie kto i po co tę wojnę wywołał i o co się ona toczyła. Wielu chce przepisywać jej historię, czyniąc z ludobójców i kolaborantów hitlerowskich niewinne ofiary, a z tych, którzy ich pokonali zbrodniarzy. Czynią tak przede wszystkim epigoni nacjonalizmu ukraińskiego oraz ich różni poplecznicy.
Komentarze
Prześlij komentarz