Etapem w przygotowaniu zbrodni ludobójstwa były uroczystości wędrowania po wsiach ukraińskich „wici chlebowego”. Rozsyłane ono było z prawosławnego klasztoru Ławry Poczajowskiej pow. Krzemieniec. Był to poświęcony w cerkwi z wieńcami i świeczkami chleb „objednania” (zjednoczenia) wszystkich Ukraińców przeciwko Polakom. W ukraińskiej wsi Gończy Bród pow. Kowel: „W maju 1943 r. w cerkwi odbyła się uroczystość przyjęcia wici chlebowych. Na ołtarzu umieszczone zostały trzy wieńce, trzy chleby i trzy świeczki przyniesione z innej wsi ukraińskiej, a duchowny prawosławny odczytał pismo nawołujące do mordowania Polaków. W piśmie zapowiadano, że popłyną czerwone rzeki i będą jeziora polskiej krwi. Najpierw było dzielenie się chlebem, którego zjedzenie zapewnić miało zbawienie. Pozostałe okruszki zostały zmiecione i dodane do ciasta, z którego wypieczono dziewięć nowych chlebów, potem uwito dziewięć nowych wieńców i dodano dziewięć nowych świeczek. Całość po poświęceniu przez duchownego prawosławnego na kolejnym nabożeństwie została przez delegacje zaniesiona do następnych wsi cerkiewnych. Do chlebów dołączone były pisma o tej samej treści.” (Siemaszko..., s. 332).
W maju do kol. Nowa Dąbrowa pow. Kowel pomyłkowo przysłane zostało wici chlebowe z Ławry Poczajowskiej (mówiono, że otrzymane z Białej Cerkwi). Był to sygnał do mordowania Polaków. Ponieważ Polacy byli mordowani codziennie już od dwóch miesięcy, najprawdopodobniej było to swoiste „rozgrzeszenie i błogosławieństwo” dla rizunów ukraińskich, dokonywane w całym majestacie cerkwi. Miało to na celu także zabicie resztek sumień morderców oraz złamanie tych, których przed zbrodnią powstrzymywało przykazanie „nie zabijaj”. Dla popów ważniejszy okazał się szatański Dekalog Ukraińskiego Nacjonalisty niż Dekalog Boży.
W maju 1943 roku na wielkim wiecu urządzonym w mieście Śniatyn woj. stanisławowskie nacjonaliści ukraińscy domagali się od władz niemieckich urządzenia getta dla Polaków. Niemcy nie wyrazili na to zgody (Siekierka..., s. 643; stanisławowskie).
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz