Już po zakończeniu Operacji Wisła, wiele bojówek OUN UPA w uszczuplonym składzie, przeniosło się w ślad za przesiedlaną ludnością ukraińską na inne obszary RP, m.in. w olsztyńskie, gdańskie, szczecińskie i wrocławskie. Samo zakończenie tejże operacji, nie oznaczało i nie spowodowało bynajmniej natychmiastowego zaprzestania walk z ukraińskimi nacjonalistami w Bieszczadach, z chwilą zakończenia głównej fazy ,,Operacji Wisła’’. Jak pisze profesor Jacek Wilczur w swojej książce pt.,,Ścigałem Iwana ,,Groźnego’’Demianiuka’’, ostatnią działającą na Podkarpaciu banderowską sotnię, zlikwidowano bowiem, dopiero 3 września 1949 roku. A więc faktyczny koniec banderowskiej rebelii na tych terenach, nastąpił dopiero w dwa lata później. Tym samym, jeszcze dwa lata po zakończeniu ostatniego etapu ,,Operacji Wisła’’, i wyeliminowaniu głównego trzonu band ukraińskich nacjonalistów, walki na południowo -wschodnich rubieżach obecnej Polski wcale nie wygasły, ale wciąż trwały, tylko już w mniejszej skali. Nadal też przez cały ten czas ginęli ludzie, płonęły polskie, ukraińskie i łemkowskie wsie, osady, niszczone i palone do fundamentów przez banderowców zgodnie z rozkazem wydanym przez kierownictwo OUN i UPA, że nawet trawa nie może się ostać nikomu, kto nie wspiera idei samostijnej Ukrainy. Tym rozkazem chwalą się do dzisiaj w tzw. litopysach UPA wydawanych przez ukraińską diasporę w Kanadzie. A oto kilka przykładów takich rozkazów dotyczących bezwzględnego palenia i równania z ziemią wszystkich bez wyjątku ukraińskich i polskich wsi, osiedli i siół wydanych przez dowództwo OUN i UPA.
Rozkaz nr 1. Litopys nie podaje: czyj to rozkaz i nie podaje daty jego powstania.
,,Przeto rozkazuję wszystkim warstwom przewodnim i wszystkim, kto tylko umie posługiwać się bronią, w nocy z 14 na 15 września br. o godzinie 9-tej wieczorem, zebrać się koło leśniczówki w lesie pod Suchą Wolą, żeby dokonać bojowego szturmu na stacje: Oleszyce, Nowa Grobla i na wsie: Sucha Wola, Stara Wieś, Jacyna, Lipina, Tomsy oraz inne. Zrywać mosty, minować koleje, przecinać telefony, i palić opuszczone ukraińskie sioła…Po zakończeniu bojowego szturmu dalej palić opuszczone ukraińskie sioła’’.
Ulotka prowodu OUN w Polsce z października 1945 roku, zatytułowana ,,Polacy’’
,,Palimy też i będziemy palić wszystkie nasze wysiedlone wsie’’. Odezwa do Polaków z grudnia 1945 roku: ,,To samo (czyli palić) powinni robić Polacy wysiedleni z ziem ukraińskich, zostawiając tylko zgliszcza za sobą, żeby wróg z tego nie skorzystał, bo Ukraińcy i tak z tego nie skorzystają. My wkrótce całe ZSRR zamienimy w zgliszcza. Polacy mieszkający w wioskach mieszanych… niech sami spalą w nocy wysiedlone domy ukraińskie, a dla uniknięcia odpowiedzialności, niech powiedzą, że zrobili to ukraińscy powstańcy. My im za to podziękujemy’’.
Rozkaz Myrosława Onyszkiewicza ,,Oresta’’ komandyra hołownego UPA tzw. ,,Kraju Zakierzońskiego z 9 września 1945 roku:
,, Wysiedlone, opuszczone wsie, obowiązkowo spalić, tak żeby nie pozostały żadne budynki ani materiały budowlane. Przed spaleniem, o ile jest taka możliwość, zabezpieczyć przydatne nam mienie, które pozostawiono w tych wsiach.( żywność i zapasy, niektóre sprzęty, blachę z budynków i deski na magazyny żywnościowe itp.) Jeszcze przed zakończeniem akcji wysiedlenia, a z naszej strony spalenia wsi, zabezpieczyć niezwłocznie maksymalną ilość żywności… Niech za nami płoną ognie, niech nikt nie cieszy się z naszej pracy’’.
Rozkaz Jarosława Starucha – ,,Stiaha’’ szefa OUN na tzw. ,,Zakierzoński Kraj’’ z 13 września 1945 roku:
,,Spalić wsie, w których nie ma już Ukraińców, chociaż częściowo oni tam powrócą, ale bez domu nie umrą. Wsie ukraińskie palić w różnych miejscach (częściowo),, to dla romantyzmu. Akcję prowadzić błyskawicznie i wszędzie’’.
Instrukcja UPA w sprawie pozostawionego majątku przez przesiedlonych z 2 czerwca 1946 roku:
,,Wszystkie budynki murowane spalić i powalić niezwłocznie. Zabudowania drewniane, głównie przy szosach niezwłocznie spalić, jak to było nakazane wcześniej’’.
Instrukcja Jarosława Starucha – ,,Stiaha’’ szefa OUN na tzw. ,,Zakierzoński Kraj’’ dotycząca zachowania się oddziałów UPA z 29 kwietnia 1947 roku:
,,Palić w pierwszym rzędzie wsie najbardziej zagrożone przez wroga, tj. przy szosach itp. Część się musi spalić szybko, aby wróg nie miał ochoty ich zasiedlać. Wszystkiego od razu nie palić, aby ludność miała gdzie powracać…. Resztę palić w każdym przypadku, by nie groziło ich zasiedleniem’’.
Instrukcja Jarosława Starucha – ,,Stiaha’’ szefa OUN na tzw. ,,Zakierzoński Kraj’’, określająca działalność UPA po operacji ,,Wisła’’ z 28 sierpnia 1947 roku:
,,Każde spóźnienie wypalania chociażby o jeden dzień, powoduje ciężkie skutki, a potem w bardzo dużo wypadkach, trudno i prawie niemożliwe zrobić to. Dlatego z paleniem trzeba się spieszyć i nie odkładać na później’’.
I jeszcze jedna instrukcja UPA z 2 czerwca 1946 roku głosi:
,,Karać bezwzględnie tych Polaków, którzy po przesiedleniu Ukraińców pójdą na nasze pola. Strzelać, palić ich własne gospodarstwa. Niech więc chleb – Dar Boży zgnije, byle nie dostał się w ręce Lachów’’.
Amerykańscy dziennikarze akredytowani w tamtych latach na Podkarpaciu, donosili w swoich korespondencjach o spaleniu przez UPA ponad 800 wsi. A dziś polscy Ukrainerzy i kłamcy, fałszerze historii z IPN, których w tej instytucji dziś nie brakuje, opowiadają brednie, że te wsie zostały spalone przez żołnierzy Wojska Polskiego. Czyż nie jest to hucpa?
Unicestwienie OUN-UPA na rubieżach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej, nie oznaczało jeszcze kompletnej likwidacji rebelii i dywersji ukraińskiej w Polsce. W uszczuplonym składzie przeniosła się ona na inne obszary RP – głównie w Olsztyńskie, na Pomorze i Wrocławskie. Warto to odnotować i uświadomić sobie grozę sytuacji, której właśnie kres kładła ,,Operacja Wisła’’. W dawnym woj. olsztyńskim operowały cztery oddziały UPA w powiatach Mrągowo, Kętrzyn, Bartoszyce, Morąg, Pasłęk, Braniewo, Elbląg.
A stało się to po przesiedleniu w ramach ,,Operacji Wisła’’ ludności ukraińsko-ruskiej na ziemie północno wschodnie i zachodnie Rzeczypospolitej. Na Warmię i Mazury przesiedlono wówczas tej ludności najwięcej – ok. 60 tysięcy osób. Na Pomorze Zachodnie – 47 tysięcy, na Dolny Śląsk- 21 tysięcy, na ziemię Lubelską – 17 tysięcy, a na Pomorze Gdańskie – 4 tysiące osób. Przesiedlenie to spowodowało niemal natychmiast pogorszenie stanu bezpieczeństwa na tych ziemiach Polski, gdyż w ślad za przesiedloną ludnością ukraińską powędrowali także upowcy z rozbitych banderowskich sotni.
I wtedy właśnie dał się odczuć na tych terenach wzrost zagrożenia ze strony banderowskiego podziemia. W województwie olsztyńskim odnotowano niemal od razu zuchwałe napady na ludność polską ze strony niedobitków sotni ,,Jasena’’, ,,Olchy’’, ,,Nawczenki’’, ,,Neczaja’’, ,,Klisza’’, ,,Kucharczuka’’, ,,Pryrwy’’, ,,Tuczy’’, ,,Szacha’’ i ,,Worony’’.
W Olsztyńskim działały cztery grupy ukraińskich hitlerowców, a mianowicie: 18-osobowa grupa Wołodymyra Melnyczuka -,,Jasena’’ operowała w 1948 roku na terenie powiatów Mrągowo, Bartoszyce i Kętrzyn. Była to bojówka Służby Bezpeky z byłego III Okręgu OUN, która przeszła na Mazury z rozkazu prowidnyka III Okręgu Jewhena Sztendery- ,,Pryrwy’’, kierującego jej działalnością, aż do całkowitej likwidacji tego oddziału po ciężkich walkach w październiku 1948 roku.
Drugim oddziałem UPA operującym na Warmii i Mazurach, był oddział W. Klisza – ,,Nipra’’ liczący trzydzieści jeden osób. Działał w 1948 roku na terenie powiatów Morąg i Pasłęk oraz w okolicach Elbląga. Składał się z trzech grup: grupa Iwana Mazurka (11 osób); grupa Romana Klisza (6 osób) i grupa Andrija Połemyka (14 osób).
W powiecie kętrzyńskim grasowała piętnastoosobowa czota Mykoły Kucharczuka- ,,Burewija’’. Przywędrowała na te tereny z powiatu hrubieszowskiego. Kucharczuk utrzymywał kontakt z członkami II Okręgu OUN i III Odcinka Taktycznego UPA ,,Danyłiw’’. Dwudziestoosobowy oddział UPA dowodzony przez H.Olchy – ,,Hiźaka operował z kolei w powiatach: Braniewo, Morąg, Pasłęk i także w okolicach Elbląga siejąc banderowski terror.
Do starć zbrojnych wojska i milicji dochodziło z nimi jeszcze zimą i na wiosnę 1948 roku. Zimą głównie na obszarze powiatów biskupieckiego, kętrzyńskiego i mrągowskiego. W tych starciach zginęło 25 upowców a 1 został ranny, 10 rizunów ujęto. Zdemaskowano i zatrzymano także 55 współpracowników OUN-UPA.
Także na Pomorzu Zachodnim rozbito większe zbrojne oddziały UPA liczące po kilkadziesiąt osób. W lutym 1948 roku w miejscowości Gleby (powiat Pyrzyce) pojmano szefa Służby Bezpeky III okruchu OUN – J. Bojkę pseudonim ’’Zenon’’ razem z dwoma jego funkcjonariuszami; złapany został także pod Koszalinem kurinny szef sztabu Ryn, pseudonim ,,Wola’’ oraz komandyr Służby Bezpeky OUN nadrejonu ,,Beskid’’ – ,,Romaszko’’. W tym samym czasie w Drawsku ujęto komandyra sotni ,,Czausa’’ i kurinnego skrybę ,,Berkuta’’. W lecie 1948 roku organa bezpieczeństwa ujęły kilkudziesięciu członków OUN-UPA.
Wcale nie oznaczało to jednak ostatecznego końca istnienia podziemia banderowskiego w Polsce. Wśród przesiedlonej ludności powstało bowiem kilka nowych punktów organizacyjnych OUN, m. in. w Cieplicach, Krynicy, Opolu, Olsztynie, Wałbrzychu, Zielonej Górze. Ośrodki te natychmiast nawiązały kontakt z zagranicznymi oddziałami OUN w Monachium, którymi kierował jeden z największych ludobójców na świecie – sam Stepan Bandera. Wspierany przez wojskowy wywiad Brytyjski. Zorganizowane w ten sposób od nowa kadry podziemia banderowskiego w Polsce, przesycone totalnym antypolonizmem, chciały w ten sposób koniecznie dotrwać do III wojny światowej, którą to nadzieją na jej wybuch, mamił ich z Monachium Bandera.
Ostatnią zbrojną bojówką UPA, która dotrwała w Polsce aż do 1951 roku była tzw. ,,Ukrajinśka Powstanśka Armija’’. Działała ona w województwie Wrocławskim w latach 1947-1951, kiedy to została ostatecznie rozbita. Jej założycielem na terenie Dolnego Śląska był Mirosław Onyszkiewicz (Prywatnie był on stryjem Janusza Onyszkiewicza byłego Ministra Obrony III RP i europosła który to również pochodził z tej „słynnej banderowsko-upowskiej rodziny”. ) ps. Orest, Biłyj, Bohdan, Ołeh, kat Małopolski Wschodniej i Podkarpacia, który na początku 1944 roku wydał rozkaz, by do 6 kwietnia 1944 r. wszyscy Polacy bez wyjątków opuścili opanowane przez UPA części województw: rzeszowskiego i lubelskiego, a w przyszłości miało dotyczyć to również nowosądeczczyzny w myśl haseł „Ukraina – i Zakierzonia – bude no bez Lachiw”. A oto treść tego rozkazu :
Rozkaz Oresta (M. Onyszkiewycza) Ściśle Tajne! Rozporządzenie specjalne.
Rozkazuję wam przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz agentów ukraińsko-bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych. Większe stanice będą czyszczone z tego elementu przez oddziały wojskowe nawet w biały dzień. (…) Oczyszczenie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, żebyśmy świętowali już bez Polaków. Pamiętajcie, że jak bolszewicy zastaną nas z Polakami na naszych terenach, wtedy nas wszystkich wyrżną. Działajcie szybko i mądrze. Mamy w tych sprawach określone pełnomocnictwa od Niemców. Nikogo nie oszczędzać, nawet w przypadku małżeństw mieszanych wyciągać z domów Lachów, ale Ukraińców i dzieci w tych domach nie likwidować. Przypominam raz jeszcze, że musi to być wykonane jeszcze przed naszymi świętami. (…) Chwała Bohaterom!
Po aresztowaniu Myrosława Onyszkiewicza – Oresta we Wrocławiu, gdzie zbiegł i ukrył się zaraz po rozpoczęciu ’’Operacji Wisła’’, i w którym to Wrocławiu założył struktury podziemnej, tajnej tzw. ,,Ukrajinśkiej Powstanśkiej Armii’’, jej dowódcą w miejsce Oresta został Wołodymyr Karasewycz – ,,Wołodko’’. Bojówka ta operowała ona na terenach Wrocławia, Wołowa i Środy Śląskiej. Samą grupą Wrocławską liczącą piętnaście osób dowodził niejaki Iwan Kret, pseudonim ,,Biły’’.
Zanim jednak urzeczywistniło się utworzenie na terenie Dolnego Śląska przez ostatniego hołownego komandyra tzw. ,,Kraju Zakierzońskiego'' - Myrosława Onyszkiewycza - ,,Oresta'' tzw. ,,Ukraińskiej Powstanśkiej Armii'', podstawę jej utworzenia na tych terenach dała jedna z sotni ostatniej ukraińskiej, lancknechtowskiej formacji wojskowej w służbie III Rzeszy, składającej się z byłych wojaków SS Galizien, OUN-UPA i innych ukraińskich kolaboracyjnych formacji wojskowych, bardziej znanej pod nazwą Ukraińskiej Narodowej Armii, utworzonej przez Niemców na kilka tygodnii przed upadkiem ,,tysiącletniej'' Rzeszy. A oto jak do tego doszło.
W czasie sowiecko - polskiej ofensywy około 200 żołnierzy ukraińskich dostało się do niewoli sowiecko - polskiej, zaś jedna sotnia UNA znalazła się na tyłach wojsk polskich, reszta z Diaczenką i Bryhiderem zdołała umknąć na zachód i poddać się amerykanom. Wzmiankowana kompania ukrywała się w lasach i masywach górskich Pogórza Sudeckiego, później przesunęła się do ówczesnego powiatu oleśnickiego. Żołnierze UNA w Polsce weszli w kontakt z powstałą na Dolnym Śląsku, na wyraźne polecenie Stepana Bandery, siatką OUN - kierowaną przez Jewhena Kozę ps. ,,Bohun'', która istniała tu do lat pięćdziesiątych. Jej zbrojnym oparciem już w 1945 roku stał się oddział UPA działający w Brzegu nad Odrą i na obszarze Opolskiego pod dowództwem ,,Myrona'', a następnie Włodzimierza Karasewycza ps. ,,Wołodko''. Po znanej operacji ,,Wisła'' w 1947 roku spotkamy jeszcze UPA na Mazurach, gdzie schroniły się resztki niektórych sotni wmieszane w przesiedloną ludność ukraińską.
Po ostatecznym zakończeniu „Operacji Wisła” i likwidacji wszystkich pozostałych sotni i bojówek OUN-UPA w latach 1947-1951, pozostały już tylko tzw. grupy łącznikowe UPA do przerzutu kurierów. Do kraju przerzucono drogą morską i powietrzną grupy dywersyjno – szpiegowskie ukraińskich nacjonalistów, które wszystkie ostatecznie zostały zlikwidowane w 1954 roku.
Tak zakończyła się walka z krwawą rebelią, wszczętą przeciwko Polsce i Narodowi Polskiemu przez ukraińskich nacjonalistów z OUN i UPA, która trwała od 1 września 1939 roku do początków roku 1951. Pochłonęła według oficjalnych danych ponad 200 tysięcy bestialsko pomordowanych Polaków, a w rzeczywistości około pół miliona istnień ludzkich, których ofiarę obecne władze III RP chcą nie tylko zdeprecjonować jako zupełnie nieważną, ale także zamilczeć i wymazać z pamięci Polaków. A także ponad dwa tysiące, z czterech tysięcy polskich miejscowości na Kresach Rzeczypospolitej, startych z powierzchni ziemi przez banderowskie bestie, po których dzisiaj nie ma nawet śladu.
Obecni decydenci tę niewygodną dla nich prawdę o najbardziej bestialskim ludobójstwie Polaków na Kresach chcą ukryć dziś za wszelką cenę, wymazać całkowicie z naszej pamięci i historii, bo przeszkadza im w obecnych stosunkach, układach i sojuszach. Jest dla nich wręcz zbędnym balastem w ułożeniu sobie ,,europejskich’’ stosunków z Ukrainą, a także z Litwą, której nazistowskie formacje zagłady, takie jak Szaulisi, Ypatingas Burys i litewskiego Gestapo Saugumy, bestialsko wymordowały na samej tylko Wileńszczyźnie w latach 1939-1944 sto tysięcy Polaków i Żydów.
Ludzie ci zupełnie lekceważą okrutne męczeństwo Polaków na Kresach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, przez używanie określeń wyłącznie propagandowych, a nie naukowych i zgodnych z faktami, wobec ogromu ludobójstwa, które zostało dokonane na Polakach przez OUN-UPA w latach 1939-1951.
W czasie organizowanych przez siebie samych, kolejnych rocznic związanych z martyrologią Narodu Polskiego, powtarzają znany już od dawna wszystkim fakt, że PRL został zbudowany na fundamencie kłamstwa Katyńskiego. Jednocześnie zupełnie ,,nie widzą’’, bo nie chcą tego dostrzegać, choć bardzo dobrze są tego świadomi, że system władzy politycznej, jaki sami stworzyli w III RP po 1989 roku, zbudowali i dziś utrwalają coraz mocniej na fundamencie kłamstwa Wołyńsko-Małopolskiego.
Uporczywym milczeniem, półprawdami i kłamstwami próbuje się zabić pamięć o ofiarach banderowskiego ludobójstwa. I robią to wszystkie siły polityczne i kolejne ekipy rządzące Polską od 1989 roku bez względu na ich opcje polityczną. Dlatego, że ta prawda o ludobójstwie na Kresach jest dla nich niewygodna i niepotrzebna. I niech też nikt nie da się nabrać, na różne robione pod publiczkę puste, nic nie znaczące patriotyczne gesty i czasem nawet antyupowskie wystąpienia z ich strony. W kwestii ukraińskiego szowinizmu spod znaku OUN-UPA tzw. polska prawica, zupełnie tak samo jak jej konkurenci polityczni z PO i środowisk GW, TVN-u i innych, nigdy na serio nie stanie po stronie polskiej racji stanu, z tego prostego powodu, że jest ona im wszystkim zupełnie obca.
Jacek Boki – Elbląg 18 – 21 czerwca 2016r.
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz