Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019

Dariusz "Skandal" Hajn - zapomniana legenda polskiego punk rocka.

Jak sam śpiewał jednym ze swoich punkowych manifestów, urodził się 20 lat po wojnie w PRL-owskiej Polsce. Dokładnie 2 października 1964 roku w Warszawie. Wychowywał się na szarym blokowisku na Starówce. Po skończeniu podstawówki podjął naukę w Technikum Elektroniczno-Mechanicznym. W szkole tej poznał członków zespołu Dezerter, którego w 1981 roku został pierwszym wokalistą. Mówcie mi Skandal Jego charakterystyczna, pełna autentyzmu i bezkompromisowości maniera wokalna stała się „znakiem rozpoznawczym” Dezertera. Z takim wokalistą zyskał on ogromną popularność wśród fanów punka w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Najlepiej to uwielbienie dla „Skandala” pokazuje występ na koncercie w Jarocinie w 1984 roku. Hajn był na nim w życiowej formie, a publiczność słuchając jego ekspresyjnych wokaliz popadła w dziki trans. Zresztą z występu tego powstał materiał wydany na kasecie'' Jeszcze żywy człowiek”, którą wydała nielegalnie założona przez członków Dezertera wytwórnia Tank Re

Włodzimierz Wołyński na starych fotografiach.

Trzy kurhany.

Kiedy miałam siedemnaście lat spotkałam się z okropnym mordem na Polakach przez bandy ukraińskie. Ciężko to zapomnieć jak i ciężko zapomnieć całą II Wojnę Światową. Jesienią roku 1942 zostałam z łapanki wywieziona do lagru do Równego, skąd miałam jechać na przymusowe roboty do Niemiec. Tak się jednak złożyło, że uciekłam i wróciłam do domu. Odległość z Równego do Wydymera wynosiła około 100 kilometrów. Pocią­giem wracać nie było mowy, a więc z koleżanka szłyśmy pieszo. Przechodziłyśmy przez kilka wsi ukraińskich. Byłyśmy głodne, pro­siłam tam o jedzenie, lecz nikt nam go nie dał. Jeden Ukrainiec w moim wieku obiecał nas nakarmić, my oczywiście nie wiedziałyśmy co to ma znaczyć. Po dwóch dniach podróży doszłam do polskiej wsi Karaczun. Tam już zastałam również uciekinierkę z lagru Alinę Kotecha. W tym że Karaczunie dowiedziałam się , że nieopodal w Gajówce został zamordowany gajowy Polak z całą rodziną. Na początku nie było wiadomo kto morduje – Niemcy czy zemsta za wywiezione drzew

Zanim nastąpił Wołyń.

W lutym 1917 r. został obalony carat. A wraz z nim zaczął się w Rosji zamęt, pogłębiony wojenną demoralizacją i coraz silniejszą bolszewicką agitacją. Wojsko rosyjskie na tyłach frontu ulegało rozkładowi może głównie z powodu działalności partii Lenina, obiecującej koniec trwającej już trzy lata wojny i ziemię dla chłopów. W czerwcu 1917 r. w Kijowie Ukraińska Centralna Rada wydała pierwszy uniwersał proklamujący ukraińską autonomię w państwie rosyjskim, a w listopadzie proklamowana została Ukraińska Republika Ludowa. Jednocześnie ogłoszono, że cała ziemia dworska i kościelna przechodzi w ręce chłopów bez odszkodowania. Ukraińscy chłopi poczuli się właścicielami polskich pałaców, dworów i pól. „Treba nam zemli, nie treba paniw!”. Było to hasło do rabunku i zniszczenia, a fala tych działań, a także mordów, podniecanych przez bolszewicką agitację zdemoralizowanych żołnierzy armii rosyjskiej, wezbrała w listopadzie i grudniu 1917 r. Część z nich wracała do swoich ukraińskich wsi, zachęcaj

...już tu na pewno nie wrócimy...

Staram się paiętać o tych, którzy na Wołyniu ginęli. Wspo­mnienia łączę ze swoją rodziną, rodziną Walczaków, która mieszkała na Kałusowie, gm. Grzybowica i 11 lipca 1943 r. została makabrycznie zamordowana – była to najbliższa rodzina mojego śp. Ojca, Fran­ciszka Walczaka. 15 osób – Matka, brat z żoną i dziećmi, siostra z córką drugiego brata, żona z dziećmi trzeciego brata. Żona z dziećmi i dwaj bracia uciekli w ostatniej chwili, natomiast trzeci brat, Leon Walczak, był wśród ludzi zagnanych do jednej stodoły z 3-letnią córeczką na ręku, bo chociaż kobiety były z dziećmi w drugiej sto­dole, to Leon siłą zabrał to jedno dziecko ze sobą. Jak zaczęli zabijać, to kula przeszła przez dziecko, a on został ciężko ranny w rękę i bok; upadł, stracił przytomność, leżał długo bez świadomości, że wszyscy nie żyją. Ale jak upadł, to jeszcze chodzili i dobijali – dostał jeszcze w głowę siekierą. Były to godziny popołudniowe. Nad ranem obudził się i zaczął się czołgać na kolanach do wyjścia ze st

Hołubie -miejscowość nad Bugiem.

Jest to wieś położona nad rzeką Bug. Należy ona do gminy Dołhobyczów, powiatu hrubieszowskiego. Dawniej nazywano tą miejscowość Hołubie . Nazwa pochodzi z języka ukraińskiego, tak samo jak sąsiednich wsi - np. Prehoryłe (Przepalone). Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z XV wieku. W czasie II wojny  światowej rozgrywały się tu krwawe walki AK i BCh z USN i UPA. Budowle były niemal doszczętnie palone a ludność pacyfikowana. Można by rzec, że te tereny nadbużańskie wokoło Hołubia były krwią malowane, te drzewa widziały tu wiele okrucieństwa, a i Bug nie raz zabarwił się krwią mordowanych podczas II wojny światowej ludzi... Na południe od miejscowości Gołębie rzeka Bug wpływa z terenu Ukrainy, tam zaczyna swój graniczny bieg o długości ponad 200 km. Rzeka w tym rejonie jest bardzo piękna. Natura ukształtowała dwa imponujące meandry. Bug zakręca tam o niemal 180 stopni ! W Gołębiu możemy podziwiać wiele ciekawych miejsc. Na terenie byłego PGR-u stoi stary dwór rodziny J

Obrona Birczy.

W czasie II wojny światowej Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów frakcja banderowska, również na tym terenie zamierzała dokonać ludobójstwa. Ks. Iwan Łebedowicz, miejscowy proboszcz grekokatolicki w czasie kazania w Birczy powiedział do wiernych, że zbliża się czas likwidowania Polaków i Ukraińcy muszą się do niego przygotować. Informację tę bezpośrednio po nabożeństwie przekazał Ukrainiec Eugeniusz Sosnowski sąsiadowi Polakowi Wilhelmowi Michalskiemu. Przy tym zobowiązał się, że jak nadejdzie ten czas to on powiadomi o tym sąsiada i pomoże uciec. Nawoływania ks. Iwana Łebedowicza do zbrodni ludobójstwa na Polakach są znane również ze wspomnień siostry Marii Janiny Kachniarz z klasztoru w Nowosielcach Kozickich. Nawoływania proboszcza do zbrodni powodowały zgorszenie wielu Ukraińców i Rusinów. Jeden odważny parafianin nawet publicznie zwrócił uwagę kapłanowi, że to grzech. Wiosną 1944 r. na terenie Pogórza Przemyskiego banderowcy rozpoczęli mordy ludności cywilnej. W kwietniu 194