1. Puzata
Chata (ukr. Пузата Хата) czyli ukraiński McDonald's!
Puzata Chata to sieć niedrogich
restauracji samoobsługowych, ferujących (w większości, acz nie tylko) tradycyjne
ukraińskie żarcie. Znajdziemy ją w stolicach dwunastu (z
dwudziestu czterech) obwodów Ukrainy, zwykle w większych centrach handlowych (w
zeszłym roku w centrum Lwowa otwarto już drugą, a w Kijowie jest ich bodaj
sześć! Ponadto, warto wspomnieć, iż "Puzata Chata" podpisała specjalną
umowę z siecią centrów handlowych "METRO". Jeśli więc widzimy gdzieś
takowe, możemy być niemal pewni, że głodni z niego nie wyjdziemy :)). Wszędzie
schemat konsumowania wygląda tak samo: (1) wchodzimy, (2) bierzemy tackę, (3)
prosimy ekspedienta o nałożenie porcji jednej z miliarda boskich potraw, z tacką
pełną pyszności (4) kierujemy się do kasy, a następnie (5) nie wychodzimy z
podziwu, że za trzydaniowy obiad zapłaciliśmy jedynie 60 hrywien (26
zł). Proste.
(i) W "puzatej"
poleca się warenyky ze śmietaną (takie ukraińskie pierogi - czytaj dalej) i
wszelkiego rodzaju naleśniki. Unikamy zup (barszcz jest słaby) i kotletów
niedookreślonego pochodzenia.
Z kolei logo z charakterystyczną, wpisaną w okręg bukwą "Х" oznacza, że będziesz dziś pijany/a. |
2. Hortycja
(ukr. Хортиця) - vodka. Made in Ukraine.
Jeśli wyjechałeś na Ukrainę i nie napiłeś
się Hortycji z miejscowymi - w
dupie byłeś, gówno widziałeś. Hortycja to najpopularniejsza obok
Nemiroffa (przyznać się, kto wiedział że Nemiroff jest ukraiński a nie np.
rosyjski? ;)) ukraińska wódka. Jej nazwa pochodzi od nazwy jednej z wysp na
Dnieprze. Hortycję poznamy z łatwością po charakterystycznym kształcie butelki.
Jest też wyposażona w dziwny koreczek, zamykany "na dwa razy" (spokojnie - na
początku i ja nie wiedziałem jak to ustrojstwo otworzyć). Najlepsze odmiany
Hortycji to: srebrna, klasyczna i platinum, ale - jak kto woli - jest i miodowa.
Jeśli chodzi o cenę - przystępna jak nic. Jeśli chodzi o zawartość - wiadomo co
z nią zrobić.
Tak wygląda Pani sprzedająca
sadło na bazarze. Fot.: Katrina Kollegaeva 2011 - Ukraine, in search of salo. |
3. Sadło
(ukr. сало) - świński tłuszcz i skóra.
Brzmi ochydnie, nie? Fakt
pierwszy na temat sadła jest taki, że Polacy albo nie mają pojęcia co to
jest, albo może i gdzieś słyszeli, ale z góry zakładają, że w życiu tego do ust
nie wezmą. I dobrze, będzie więcej dla mnie, bo jest też i fakt
drugi: kto zasmakował sadła, ten wie jak smakuje Ukraina ;) Sadło to ta część świńskiego brzucha, która (jak wyżej
wspomniałem) składa się wyłącznie ze skóry i tłuszczu (gdybyśmy zakroili
nożem nieco głębiej, uzyskalibyśmy szponder. Jak nie wiesz co to
szponder, to spytaj babci - na pewno Ci opowie). Formą wyżej
przetworzonego sadła jest np. smalec (a ten już jest smaczny, co?). Sadło ma to
do siebie, że (dobrze zaprawione) bardzo wolno się psuje, i możemy spożywać je
bez obaw jeszcze tydzień po zakupieniu. Jak to jeść? Trzeba pokroić na plasterki
i rozłożyć na tależyku. Za każdym kolejnym kieliszkiem wódki bierzemy jeden
plasterek i wygryzamy z niego cały tłuszcz, a skórkę wypluwamy. Sadło to
ikona ukraińskiego żarcia.
Tak wygląda zaprawione sadło -
gotowe do spożycia! Fot.: Katrina Kollegaeva 2011 - Ukraine, in search of salo. |
(i) Uwaga!
Sadło polecam kupować tylko na bazarach mięsnych! Sadło marketowe to sadło
śmieciowe!
(i) Zanim
kupisz - poproś o kawałek na spróbowanie... z resztą, bazarowi sprzedawcy i tak
wcisną Ci ten kawałek na siłę. Najlepsze sadło jakie możesz sobie wyobrazić jest
ukryte w piwnicach ukraińskich, wiejskich chat. Chłopi zostawiają dla siebie i
rodziny to, co najlepsze. Na sprzedaż często idzie sadło z domieszką mleka,
masła lub śmietany. Jeśli chcesz więc spróbować sadła z prawdziwego znaczenia,
zajedź po nie na ukraińską wieś!
4. Sadoczok
(ukr. Садочок) - ukraiński Hortex, tyle że lepszy :)
Soczki firmy Sadoczok kupimy na Ukrainie dosłownie
wszędzie - w kioskach, sklepach, na przystankach autobusowych czy dworcach
kolejowych. Wszędzie, gdzie sprzedaje się jakiekolwiek płyny pitne, tam
sprzedaje się i sadoczok. Bierzcie i pijcie, bo jest smaczny i pożywny! Będzie
wam towarzyszył przez całą podróż.
5. Szlugi,
których "u nas niet"
Tutaj robię wyjątek, bo papierosy firmy
"Sobranie" i "Parliament" nie są ani wyłącznie
ukraińskim produktem, ani też nie są dostępne wyłącznie na Ukrainie. Ich po
prostu nie ma u nas. "Sobranie" można spokojnie dostać w Polsce, ale tylko w
"szerokich" paczkach, oraz jedynie "czarne" i "tęczowe". Na Ukrainie asortyment
jest większy, i nie kosztują 15 tylko 5 zł. "Parliamentów" nie ma w Polsce
prawie w ogóle. Obydwie te marki uchodzą na Ukrainie za prestiżowe, innych nie
warto kupować. Nawet ukraińskie "kamele" czy "laki strajki" to dużo, dużo, dużo
liści herbaty dalej niż polskie odpowiedniki. Po prostu kupując wschodniego
"malboraska" nie spodziewajmy się identycznego smaku co w Polsce. Jedyne znośne
(ba, nawet w miarę smaczne!) są wyżej przeze mnie wymienione. Cena paczki
to od 12 do 16 hrywien (5-7 zł). Tańsze marki dostaniemy nawet za 3-4
zł.
6. Warenyky
(ukr. вареники) - pierogi po ukraińsku
Skład i konsystencja - jak w Polsce, tyle że
pierogi to pierogi, a warenyku to warenyky. Kupujesz, gotujesz i jesz
(koniecznie ze śmietaną!). Mówią, że to danie dla nieżonatych...
7. Oryginalne
podróbki płyt CD
Nie wiem dokładnie jak to działa, ale na
Ukrainie sprzedaje się pirackie płyty CD zgodnie z prawem. Wiem, że większość z
was pozyskuje muzykę głównie z internetu, jednak ja zatrzymałem się w epoce
albumów. Wolę przesłuchać całą dyskografię niż trzy sztandarowe kawałki artysty.
I lubię jeszcze, gdy ta dyskografia lśni na półce w moim pokoju. Jeśli zaliczasz
się do tego samego gatunku - numer 7. na mojej liście to coś w sam raz dla
Ciebie! Asortyment w salonach muzycznych jest kosmiczny i nieograniczony. Tylko
na Ukrainie spotkałem płyty zespołów, których do tej pory słuchałem wyłącznie na
youtube. Wszystko oczywiście spiracone, ale... legalne! Po prostu wchodzisz do
sklepu i kupujesz, po 30-50 hrywien za sztukę (!).
8. Pamiątki, nalepki, magnesiki, przypinki i
wszelkiego rodzaju pierdoły w barwach i spod znaku UPA. Tylko na zachodniej.
Tylko na Ukrainie. Możesz se kupić Banderę i przyczepić gdziekolwiek. Bo po co
wymachiwać 24 sierpnia niebiesko-żółtą flagą, skoro można pomachać
czarno-czerwoną?
9. Barszcz Ukraiński - to taki barszcz jak i
polski, tylko że je się go ze śmietaną. Naprawdę trudno jest znaleźć
restaurację z dobrym barszczem, więc polecam jeść domowy - sporządzony
samodzielnie, lub przez jakąś rdzenną ukraińską rodzinę.
10. Ukraińskie piwo. Jest lepsze niż
polskie!
Na podium stoi niezrównane Stare Misto, Zenyk i
Lwiwskie (najlepiej "żywe"). Nieco niższa półka to Oboloń, a trzecie miejsce
dałbym Czernihiwskiemu, chociaż bez przekonania. O ukraińskim piwie można by
doktorat napisać, dlatego idźcie za znakiem "1715"!
11. Miejsce ostatnie, a jednak wyjątkowe.
Nazwijmy je... honorowym! Jak myślicie, co powinno się tu znaleźć? Ja już chyba
mam jeden pomysł... :)
Komentarze
Prześlij komentarz