Radwańska wygrała, krwawiąc
Piątkowy mecz Radwańskiej z Watson był ich drugim. Po raz drugi wygrała Polka. Poprzednio pokonała Watson 6:0, 6:2 w czerwcu ubiegłego roku w trzeciej rundzie Wimbledonu. Wówczas też było to dość jednostronne widowisko, a zawodniczka gospodarzy była wyraźnie speszona.
Równy początek, potem tylko Radwańska
Tym razem Brytyjka wyszła na kort Hisense Arena, drugi co do wielkości stadion w Melbourne Park, bez najmniejszych kompleksów. Odważnie próbowała od pierwszych piłek przejmować inicjatywę, podejmowała duże ryzyko celując w linie, nie bała się też chodzić do siatki. Bardzo pewnie czuła się, szczególnie w pierwszych trzech gemach, po których - zgodnie z regułą własnego serwisu - prowadziła 2:1.
Jednak później do głosu doszła Radwańska, która zaczęła korzystać z jednego ze swoich "firmowych" zagrań, czyli dobrze maskowanych dropszotów. Polka często też zmieniała tempo gry, wybijając z rytmu rywalkę. Zdobyła kolejne cztery gemy i było 5:2.
Potem co prawda dała się przełamać, ale po chwili odrobiła straty i pierwszą partię zakończyła zwycięstwem 6:3 po 36 minutach gry.
Krew Radwańskiej
Drugi set zaczął się od drobnego urazu Polki, która po otarciu skóry musiała poprosić lekarza o zatamowanie krwi dość obficie spływającej z jej palca.
To jej jednak nie zdeprymowało."Isia" objęła szybko prowadzenie 3:0. Potem nad zawodniczkami zaczęto zasuwać dach, bo na tamten moment dnia zapowiedziano przelotne opady deszczu, ale huk przesuwającego się nad tenisistkami żelastwa znów nie rozproszył uwagi krakowianki.
Szybko zrobiło się 5:0, a na koniec drugiego seta i całego meczu 6:1.
Zwycięstwo Radwańskiej przyszło po 84 minutach. W meczu miała ona 13 niewymuszonych błędów, przy 21 u rywalki, a także lepiej wypadła w statystyce wygrywających uderzeń: 19-13.
Krakowianka ma szanse po raz czwarty w karierze osiągnąć ćwierćfinał Australian Open, podobnie jak miało to miejsce w 2008 roku i w ostatnich dwóch sezonach, gdy przegrywała z późniejszymi triumfatorkami imprezy - Belgijką Kim Clijsters (2011) i Białorusinką Wiktorią Azarenką (2012).
W IV rundzie zagra z Serbką Aną Ivanović - byłą "nr 1" światowego tenisa.
Agnieszka Radwańska, po wygranej z Brytyjką Heather Watson 6:3, 6:1 w trzeciej rundzie, awansowała do 1/8 finału wielkoszlemowego Australian Open na twardych kortach w Melbourne Park. Krakowianka wygrała spotkanie mimo dwóch przerw spowodowanych kontuzją palca oraz przelotnym deszczem, który zmusił organizatora do zasunięcia dachu w trakcie gry tenisistek. Kolejną rywalką Radwańskiej będzie Serbka Ana Ivanović.
23-letnia krakowianka, obecnie czwarta w rankingu WTA Tour, jest wciąż niepokonana w tym roku. Ma za sobą już dwanaście zwycięskich meczów i dwa triumfy w turniejach tego cyklu - w Auckland (z pulą nagród 235 tys. dolarów) i Sydney (z pulą nagród 690 tys.).Piątkowy mecz Radwańskiej z Watson był ich drugim. Po raz drugi wygrała Polka. Poprzednio pokonała Watson 6:0, 6:2 w czerwcu ubiegłego roku w trzeciej rundzie Wimbledonu. Wówczas też było to dość jednostronne widowisko, a zawodniczka gospodarzy była wyraźnie speszona.
Równy początek, potem tylko Radwańska
Tym razem Brytyjka wyszła na kort Hisense Arena, drugi co do wielkości stadion w Melbourne Park, bez najmniejszych kompleksów. Odważnie próbowała od pierwszych piłek przejmować inicjatywę, podejmowała duże ryzyko celując w linie, nie bała się też chodzić do siatki. Bardzo pewnie czuła się, szczególnie w pierwszych trzech gemach, po których - zgodnie z regułą własnego serwisu - prowadziła 2:1.
Jednak później do głosu doszła Radwańska, która zaczęła korzystać z jednego ze swoich "firmowych" zagrań, czyli dobrze maskowanych dropszotów. Polka często też zmieniała tempo gry, wybijając z rytmu rywalkę. Zdobyła kolejne cztery gemy i było 5:2.
Potem co prawda dała się przełamać, ale po chwili odrobiła straty i pierwszą partię zakończyła zwycięstwem 6:3 po 36 minutach gry.
Krew Radwańskiej
Drugi set zaczął się od drobnego urazu Polki, która po otarciu skóry musiała poprosić lekarza o zatamowanie krwi dość obficie spływającej z jej palca.
To jej jednak nie zdeprymowało."Isia" objęła szybko prowadzenie 3:0. Potem nad zawodniczkami zaczęto zasuwać dach, bo na tamten moment dnia zapowiedziano przelotne opady deszczu, ale huk przesuwającego się nad tenisistkami żelastwa znów nie rozproszył uwagi krakowianki.
Szybko zrobiło się 5:0, a na koniec drugiego seta i całego meczu 6:1.
Zwycięstwo Radwańskiej przyszło po 84 minutach. W meczu miała ona 13 niewymuszonych błędów, przy 21 u rywalki, a także lepiej wypadła w statystyce wygrywających uderzeń: 19-13.
Krakowianka ma szanse po raz czwarty w karierze osiągnąć ćwierćfinał Australian Open, podobnie jak miało to miejsce w 2008 roku i w ostatnich dwóch sezonach, gdy przegrywała z późniejszymi triumfatorkami imprezy - Belgijką Kim Clijsters (2011) i Białorusinką Wiktorią Azarenką (2012).
W IV rundzie zagra z Serbką Aną Ivanović - byłą "nr 1" światowego tenisa.
Komentarze
Prześlij komentarz