Przejdź do głównej zawartości

Zadwórze- Polskie Termopile !

Mówimy Zadwórze – myślimy „polskie Termopile” Mówimy Zadwórze – myślimy „polskie Termopile” „Podobne miejsca do Zadwórza były w historii Polski wcześniej i później. Równie bohatersko, jak Orlęta Lwowskie w Zadwórzu, w obronie Rzeczpospolitej stawali żołnierze Polscy w bardzo wielu momentach naszej historii, co jednak w żadnej mierze nie zaprzecza faktowi, że kiedy mówimy „Zadwórze”, myślimy – „Termopile”, albo „polskie Termopile” – powiedział podczas niedzielnej uroczystości rocznicowej w Zadwórzu Andrzej Kunert, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. Kilkuset pielgrzymów z Polski i ze Lwowa przybyło w ub. niedzielę na groby polskich bohaterów w Zadwórzu aby uczcić kolejną, 93 rocznicę „polskiego Termopile”. Z Rzeszowa i woj. podkarpackiego przybyło ponad 120 młodych osób w wojskowych mundurach organizacji „Strzelec”. Jak co roku stawili się też przemyscy i lwowscy harcerze. Uroczystość uświetniła orkiestra dęta z Grodziska Dolnego, a także znakomity chór męski „Aria” z podlubelskiego Świdnika. Liczni pielgrzymi przybyli z Przemyśla (KIK), Leżajska (TMLiKPW), Stalowej Woli, Janowa Lubelskiego, Ostrowca Świętokrzyskiego, jak również Rodacy (m.in. organizacje: TKPZL, „Orzeł Biały”, Federacja Org. Pol. na Ukr.) z pobliskiego Lwowa. Na rowerach przyjechali z Przemyśla (ok. 150 km) uczestnicy „I Zadwórzańskiego Rajdu Rowerowego”. Wśród oficjalnych osób z Polski, oprócz Andrzeja Kunerta przybyli też m.in.: senator Andrzej Matusiewicz oraz marszałek woj. podkarpackiego, Władysław Ortyl. Obecny był konsul generalny RP we Lwowie, Jarosław Drozd z konsulem Marianem Orlikowskim. Ze strony ukraińskiej przybyli m.in. zastępca gubernatora obwodu lwowskiego, Wadym Hural, oraz sekretarz Stałej Komisji Lwowskiej Rady Obwodowej ds. eurointegracji i współpracy transgranicznej, Jarosław Krawczenko. Każdego roku w sierpniu cokół pomnika polskich bohaterów Zadwórza tonie w biało-czerwonych kwiatach (Fot. Jacek Borzęcki)Każdego roku w sierpniu cokół pomnika polskich bohaterów Zadwórza tonie w biało-czerwonych kwiatach (Fot. Jacek Borzęcki)W trakcie Mszy świętej koncelebrowanej przez kilku tamtejszych księży pod przewodnictwem proboszcza z pobliskiego Buska (ks. Roberta Głodowskiego), patriotyczne kazanie wygłosił ks. prałat Stanisław Czenczek z Przemyśla. Przypomniał on przebieg bitwy pod Zadwórzem i podkreślił jej historyczne znaczenie dla Polski i Europy, ale także moralny i patriotyczny wpływ na dzisiejsze pokolenia Polaków. Batalion piechoty kapitana Bolesława Zajączkowskiego, wsparty plutonem karabinów maszynowych, zaciekle bronił się na wzgórzu przy torach kolejowych, odpierając 7 szarż bolszewickich. Po 8-godzinnej walce zabrakło Polakom amunicji i kolejnej szarży kozaków odeprzeć już nie mogli. Kapitan Zajączkowski ostatnim nabojem odebrał sobie życie. Reszta żołnierzy strzelała do ostatniego ładunku. Młodzi polscy chłopcy, w tym gimnazjaliści oraz studenci ze Lwowa, walcząc już tylko z bagnetami na karabinach, nie mieli oczywiście żadnych szans przeciwko szarżującym na koniach kozakom z szablami i pikami. Zginęło 318 obrońców Zadwórza, jedynie 12 żołnierzy zdołało ujść z życiem. Bolszewicy, rozwścieczeni własnymi stratami i długim oporem Polaków, nie brali jeńców, siekąc szablami ocalałych i dobijając rannych. -Ofiara ich nie poszła jednak na marne – podkreślił kaznodzieja – bo w czasie gdy kozacy Budionnego walczyli z polskim batalionem, do Lwowa, którego załogę stanowił tylko batalion forteczny, zdążyła wycofać się 13 dywizja piechoty i inne polskie oddziały. Gdy nazajutrz konnica Budionnego stanęła pod Lwowem, miasta broniły już okopy obsadzone wojskiem i artylerią. Bolszewicy ominęli więc Lwów i podążyli w kierunku Zamościa, gdzie pod Komarowem kawaleria generała Juliusza Rómmla rozbiła konną armię. Tę armię, której - dzięki bohaterom spod Zadwórza - zabrakło nad Wieprzem w dniach polskiej ofensywy przeciwko armii Tuchaczewskiego.” Dr Andrzej Kunert rozpoczął swoje przemówienie informacją o odsłonięciu dzień wcześniej w Horpinie (w rejonie kamioneckim), pomnika na zbiorowej mogile około stu żołnierzy Wojska Polskiego z 40-tego i 105-tego pułku piechoty, którzy - dwa dni po bitwie pod Zadwórzem - także stawili opór armii konnej Budionnego. Nazwa „polskie Termopile”, przypisana bitwie pod Zadwórzem po raz pierwszy w 1924 roku, nawiązuje do wydarzenia sprzed prawie 2500 lat w wąwozie o tej nazwie, gdzie 300 Spartan króla Leonidasa stawiło opór kilkudziesięciotysięcznej armii perskiej Kserksesa. Zginęli wszyscy a na tablicy pamiątkowej w Termopilach pojawił się krótki napis: „Przechodniu powiedz Sparcie, że widziałeś nas tu poległych, gdy byliśmy posłuszni świętym prawom Ojczyzny”. Mianem „polskiego Termopile” po raz pierwszy w historii Polski określono bitwę pod Hodowem w 1694 roku, kiedy to 400 polskich husarzy odparło atak 40 tysięcy Tatarów. Zasłużyło na to miano także tysiąc polskich kosynierów, którzy w bitwie pod Węgrowem w 1863 roku rzucili się do zwycięskiego ataku na rosyjskie armaty, tracąc 150 poległych. Zapewne świadomość przyszłego ochrzczenia tą nazwą miało 700 żołnierzy kapitana Władysława Raginisa, którzy w kampanii wrześniowej przez 48 godzin bohatersko bronili 9-kilometrowego odcinka nad Narwią przeciwko ponad 42 tysiącom żołnierzy Wermachtu i 450 czołgom XIX korpusu pancernego generała Guderiana. Dzisiaj napis na tablicy pamiątkowej w Wiźnie głosi: „Przechodniu powiedz Ojczyźnie, żeśmy walczyli do końca, spełniając swój obowiązek”. Podobny napis o „wierności w służbie Polsce” spotykamy też na polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino. I wreszcie, do napisu z wąwozu Termopile nawiązał też „jeden z więźniów straszliwego więzienia mokotowskiego na ul. Rakowieckiej w Warszawie, który na przełomie lat 40-tych i 50-tych napisał: „Przechodniu pochyl czoło, wstrzymaj krok na chwilę, tu każda grudka ziemi krwią męczeńską brodzi. To jest Służewiec, to nasze Termopile. Tu leżą Ci, co chcieli bój do końca toczyć”. I właśnie ten napis wyryto na pomniku ofiar reżimu komunistycznego lat 1944-1956, na Służewcu, w Warszawie, przy kościele św. Katarzyny – mówił Andrzej Kunert. W trakcie uroczystości udekorował on złotym medalem „Opiekuna miejsc pamięci narodowej” emerytowanego lekarza z Leżajska, Stanisława Słychana, który (jako wiceprezes Klubu Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich) od lat zabiega i organizuje pomoc leżajskich instytucji i przedsiębiorstw dla rocznicowych uroczystości w Zadwórzu (m.in. w przygotowaniu darmowych posiłków dla uczestników). Doktór Słychan zwierzył się nam, że do uczestnictwa i pomocy w organizacji obchodów rocznicowych w Zadwórzu został zachęcony 12 lat temu przez legendarnego obrońcę polskości na Kresach, śp. kpt Eugeniusza Cydzika. Jak co roku, szczególnym gościem honorowym uroczystości w Zadwórzu była Maria Mirecka-Loryś z Chicago, której brat Bronisław walczył w Zadwórzu i przeżył ten bój, a potem został księdzem i aż do śmierci otaczał opieką duszpasterską katolików w Związku Sowieckim. -Zawsze mówię, że już ostatni raz tu jestem. Ale mimo moich 97 lat, mam chyba od Pana Boga dane mi siły, że tu przyjeżdżam. Pan Bóg daje mi siłę nie tylko fizyczną, bo za trzy tygodnie wydam książkę. Jeden z moich braci został w 1952 roku rozstrzelany na Mokotowie. Tutaj działał jako komendant Narodowej Organizacji Wojskowej. Drugi brat 10 lat siedział w komunistycznych więzieniach w Polsce. Mój brat (Bronisław) ocalał w obronie Zadwórza - dwunastu ich ocalało. Gdy spotkaliśmy się w Kijowie po 27 latach, proponowałam mu aby wyjechał do Polski, a on mi odpowiedział: „dezerterem nigdy nie byłem”. Ja teraz muszę o nich wspominać, no i napisałam książkę – powiedziała Maria Mirecka-Loryś, ze wzruszeniem dziękując organizatorom i wszystkim uczestnikom uroczystości. Do nieco zabawnego epizodu doszło gdy konsul Marian Orlikowski, przepraszając „za złamanie protokołu”, wezwał zebranych do odśpiewania tradycyjnego „sto lat” na cześć Marii Mireckiej-Lorys. Dopiero po głośnych protestach publiczności i okrzykach „dwieście lat”, konsul zorientował się w niestosowności swego życzenia i odpowiednio zmienił cyfrę. Po uroczystości dr Kunert w nieformalnej rozmowie zapewnił, że w przyszłym roku podjęta zostanie operacja przywrócenia do pionu niebezpiecznie przechylonej kolumny pomnika na zadwórzańskim kurhanie. Z kolei konsul Jarosław Drozd zapewnił, że będzie apelował do władz Ukrainy o poprawienie tragicznego stanu drogi dojazdowej do kurhanu i cmentarza obrońców Zadwórza. Autobusy z pielgrzymami mogą z największym trudem pokonać te dwa kilometry bezdroża jedynie przy bezdeszczowej pogodzie, która w tym roku na szczęście dopisała. -Być może za dwa lata, przy bardziej okrągłej rocznicy, władze ukraińskie okażą się bardziej wrażliwe na ten problem – wyraził nadzieję konsul.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

  Morska kapusta. Morska kapusta Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg. Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR. Laminaria. Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr