Przejdź do głównej zawartości

''Kłym Sawur'' -anatomia szatana .

Dymitr (Dmytro) Semenowycz Klaczkiwski, bardziej znany jako „Kłym Sawur”, to ukraiński zbrodniarz, kat Wołynia, odpowiedzialny za rzeź wołyńską i osobiście kierujący jej przebiegiem. Gloryfikowany od dawna na Ukrainie – zarówno przez jej władze, jak i Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Kijowskiego. Ta ostatnia czyni to, nie zważając na fakt, że nie był on wyznawcą chrześcijaństwa, ale satanistycznej ideologii OUN, stanowiącej zaprzeczenie Ewangelii. Swoją nacjonalistyczną karierę zaczął w II Rzeczypospolitej, a zakończył sprzedany przez własnych podwładnych w lesie w okolicy Suska w lutym 1945 roku, dopadnięty przez sowiecką obławę.
Przyszły rzeźnik Wołynia urodził się w 1911 roku w Zbarażu w Małopolsce Wschodniej, która wówczas należała do Austro-Węgier, będąc częścią Królestwa Galicji i Lodomerii. Według niektórych jego życiorysów, rodzice Dymitra byli biednymi chłopami, ale bardziej prawdopodobna wydaje się inna wersja jego biografii, stwierdzająca, że był synem urzędnika bankowego. Syn biednego chłopa nie kończył z reguły gimnazjum i nie wstępował później na Uniwersytet Lwowski. Klaczkiwski ukończył Gimnazjum Ukraińskie w Stanisławowie, choć część źródeł mówi o gimnazjum w Zbarażu. Następnie, jak wielu działaczy OUN, studiował prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, ale go nie ukończył. Zaliczył kursy handlowe we Lwowie. Już jako członek OUN odbył służbę w Wojsku Polskim w latach 1934-1935. Następnie podjął pracę w Zarządzie „Narodnij Forhowli” w Stanisławowie. Cały czas uczestniczył w podziemnej terrorystycznej działalności OUN, wymierzonej przeciw państwu polskiemu. W 1937 roku policja aresztowała Klaczkiwskiego i jakiś czas przebywał on w więzieniu. Rok później ponownie działał jako członek zarządu paramilitarnej sportowej organizacji „Sokił” w Zbarażu. W 1939 roku został szefem „Junactwa OUN” w powiecie stanisławowskim. Kontynuował swoją działalność po zajęciu Kresów przez Armię Czerwoną. Aresztowany przez NKWD w Dolinie wraz z grupą aktywistów OUN. W śledztwie był ponoć twardy. Nie przyznał się do przynależności do OUN i nie wsypał nikogo z nacjonalistycznego podziemia.
W tzw. procesie 59 skazano Klaczkiwskiego na karę śmierci. Wraz z nim na szubienicę skazano 42 członków OUN. Sowieci, chcąc jednak pozyskać społeczeństwo ukraińskie, okazali im łaskę i zamienili karę na odsiadkę w łagrach. Klaczkiwski otrzymał najniższy, standardowy wyrok 10 lat odsiadki. Na początku lipca 1941 roku, w wojennym bałaganie, zdołał on uciec z więzienia w Berdyczowie. Szybko przedostał się na teren Małopolski Wschodniej, gdzie objął stanowisko przewodniczącego OUN miasta Lwowa.
Nominacja ta oznaczała awans i potwierdzenie pozycji Klaczkiwskiego w nacjonalistycznym ruchu. We Lwowie upatrywali oni stolicę opanowanej przez siebie Ukrainy. Klaczkiwski działał tam pod pseudonimem „Ochrim”. Wziął udział w I Konferencji OUN-B (banderowców), w której uczestniczyło 15 takich jak on przewodniczących, a także szef Służby Bezpieczeństwa OUN. Podczas niej uczestniczył w opracowaniu taktyki działania organizacji. Ustalono, że część działaczy zejdzie do podziemia, a reszta miała wejść do legalnie działających struktur w administracji w instytucjach kulturalno-oświatowych i policji.
Prowidnyk Wołynia i Polesia
Rok później, na II Konferencji OUN-B, Klaczkiwski został wybrany do Centralnego Prowidu OUN i objął funkcję prowidnyka OUN na obszarze Wołynia i Polesia, zwanych przez nacjonalistów Północno-Zachodnimi Ziemiami Ukrainy. Oznaczało to dla Klaczkiwskiego kolejny awans. OUN uznało bowiem, że Wołyń jest terenem, na którym istnieją najbardziej sprzyjające warunki do przeprowadzenia ukraińskiej rewolucji narodowej. Ziemie nie były opanowane przez Niemców i przejąć je pod kontrolę było stosunkowo łatwo. Od początku swojej działalności Klaczkiwski przystąpił do tworzenia zbrojnych oddziałów, które tę rewolucję miały przeprowadzić. Dały one początek Ukraińskiej Powstańczej Armii. Jednocześnie Klaczkiwski jako „Kłym Sawur” przystąpił do tworzenia na Wołyniu ukraińskiego państwa podziemnego, które w zasadzie działało zupełnie legalnie. Terenowe komórki OUN przejęły nad nim całą władzę, organizując wszystkie sfery życia.
Od początku „Kłym Sawur” za głównych przeciwników w opanowaniu Wołynia uznawał Polaków, których najzwyczajniej szczerze nienawidził. Dał temu wyraz m.in. na III Konferencji OUN, kiedy to znalazł się w gronie działaczy twierdzących, że to Polacy, a nie Niemcy czy Sowieci są największymi wrogami Ukrainy. Wychodząc z tego założenia, postanowił przeprowadzić na Wołyniu czystkę etniczną, pozbywając się z niego niepożądanego polskiego elementu. Przygotowywał się do tej akcji przez kilka miesięcy. Na jego rozkaz około 5 tysięcy ukraińskich policjantów pozostających na służbie niemieckiej zdezerterowało i poszło do lasu. Stali się oni kadrą UPA, narzucając nowej formacji określonego ducha.
Policja ukraińska aktywnie uczestniczyła w wymordowaniu na Wołyniu ludności żydowskiej. Wszyscy policjanci ukraińscy mieli ręce po łokcie ubabrane w żydowskiej krwi. Każdy z nich zamordował od kilku do kilkunastu Żydów. Zamordowanie jeszcze po kilkudziesięciu Polaków nie robiło im już żadnej różnicy. Uczestnicząc w holokauście Żydów, utracili wszystkie ludzkie odruchy. „Kłym Sawur” doskonale o tym wiedział i postanowił się nimi posłużyć. Zajmowali się oni szkoleniem oddziałów UPA, a w trakcie mordów na ludności polskiej odgrywali rolę moderatorów.
Przygotowując akcję „oczyszczania” Wołynia z ludności polskiej, „Kłym Sawur” rozpoczął drugą akcję propagandową, adresowaną do społeczności ukraińskiej. Wzywał do likwidacji Lachów. Ponadto zaczął oskarżać Polaków, że prowokują Ukraińców, napadają na ukraińskie wsie, wspomagają partyzantkę sowiecką i współpracują z Niemcami. Było to typowe odwracanie kota ogonem, mające usprawiedliwić „wybuch nowej koliszczyzny”, przed którym obłudnie przestrzegał.
Pierwsze mordy
Jednocześnie jego podwładni dokonywali mordów ludności polskiej. Miały one, rzecz jasna, wyglądać jak spontaniczne napady, stanowiące sprawiedliwą odpłatę za wielowiekowy ucisk i poniewieranie Ukraińcami. Chciano zastraszyć Polaków i pokazać wszystkim, że Ukraińcy bardzo cierpliwie znosili prześladowanie, ale w końcu mieli dość.
W czerwcu 1943 roku „Kłym Sawur” wydał dyrektywę przeprowadzenia wielkiej akcji mającej na celu wymordowanie ludności polskiej na Wołyniu. Miała ona wprawdzie dotyczyć tylko mężczyzn w wieku od lat 16 do 60, ale w praktyce mało kto się tym przejmował. Mordowano wszystkich, którzy nawinęli się pod siekiery, noże i kosy. W dyrektywie „Kłyma Sawura” czytamy: „powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. (…) Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie oddziały. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi”.
Jak zeznał Jurij Stelmaszczuk „Rudy” po ujęciu go przez NKWD, w teren szybko poszedł inny rozkaz „Kłyma Sawura”, nakazujący tym razem powszechną likwidację ludności polskiej. Pisał on do swego towarzysza: „Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 r. przedstawiciel centralnego Prowidu, dowódca UPA „Piwnicz” „Kłym Sawur” przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej, powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej (…)”.
„Czyszcząc” Wołyń z ludności polskiej, „Kłym Sawur” chciał raz na zawsze pozbyć się jej z ukraińskiej ziemi. Zrabować majątek przez nią wytworzony i rozdzielić go między Ukraińców. Oczyszczone z Polaków wsie w myśl koncepcji „Sawura” miały stać się twierdzami. W każdej z nich miał powstać oddział samoobrony, a sama wieś zostać zamieniona w twierdzę (planowano systemy umocnień polowych). Cała przedwojenna własność ziemska miała zostać rozparcelowana. We wsiach miały zostać uruchomione ukraińskie szkoły podstawowe, a także ukraińskie biblioteki itp.
UPA pod kierownictwem „Kłyma Sawura” stawała się coraz większą siłą zorganizowaną na wzór wojskowy. Jej działaniu zostało podporządkowane w totalny sposób życie całej ukraińskiej społeczności. Wieś stanowiła zaplecze UPA pod każdym względem. Każda osada została zobowiązana do dostarczenia określonej daniny na rzecz UPA. W każdej wsi działała siatka cywilna, organizująca dla UPA żywność, bieliznę, umundurowanie, buty, środki opatrunkowe i kontyngenty świeżego rekruta. UPA Klacziwskiego wraz z zapleczem stanowiła integralną całość.
Nie było wsi ukraińskiej, która byłaby w stanie istnieć poza jego systemem. Szczególną uwagę Klaczkiwski przywiązywał do mobilizacji mieszkańców wszystkich wsi do udziału w mordach na ludności polskiej. Widział w tej bestialskiej akcji eksterminacyjnej czynnik jednoczący wszystkich Ukraińców. Chciał z okrutnej rzezi uczynić mit założycielski nowego państwa. Udział w ludobójstwie miał być czynnikiem spajającym społeczeństwo ukraińskie. Masowy udział w ludobójstwie miał też ułatwić mu propagowanie tezy, że rzeź ludności polskiej na Wołyniu stanowiła egzemplifikację słusznego gniewu ludu ukraińskiego, a nie jego rozkazu. Zbrodniarz najzwyczajniej bał się odpowiedzialności i za wszelką cenę chciał się nią podzielić. Wiedział też dobrze, że nawet nie wszyscy jego kamraci z OUN akceptują jego metody. Na III Zjeździe OUN we wsi Złota Słoboda Mykoła Łebed i Mychajło Stepaniak mieli skrytykować taktykę „Kłyma Sawura” i określić jego działania podjęte przeciw Polakom jako bandyckie. Wołyńscy działacze OUN stanęli jednak murem za „Kłymem Sawurem”. Jego taktykę wobec Polaków na Wołyniu uznali oni za wzorcową i domagali się jej zastosowania także w Małopolsce Wschodniej.
Podkreślić trzeba, że w ramach tej taktyki Służba Bezpieczeństwa OUN bezwzględnie mordowała także tych Ukraińców, którzy nie zgadzali się z linią polityczną „Sawura”. Każdy nie akceptujący jego linii politycznej, a pozostający w zasięgu działania SB OUN był mordowany. Według wielu przekazów, z rąk zwyrodnialców z tej formacji zginęło więcej Ukraińców niż z rąk NKWD i Gestapo.
Wydał go „Rudy”
O tym, że OUN stała za nim, najlepiej świadczy fakt, że 27 sierpnia 1943 roku, tuż po owej naradzie w Złotej Słobodzie, został mianowany szefem Głównego Dowództwa UPA. Będąc zagorzałym banderowcem, który podporządkował OUN-UPA działaniom frakcji banderowskiej, dbał on o pozory, że nie jest ona partyjną, ale ogólnonarodową armią.
Po wkroczeniu Sowietów na Wołyń wystąpił z inicjatywą powołania Rewolucyjnej Organizacji Narodowo-Wyzwoleńczej. W jej skład mieli wejść także przedstawiciele innych narodów walczących o wolność z Sowietami. „Sawurowi” marzyło się – co zresztą już po jego śmierci znalazło odzwierciedlenie w taktyce UPA – powołanie antybolszewickiego bloku narodów. Najprawdopodobniej liczył, że na stronę UPA przejdą wysługujące się Niemcom oddziały własowców, Tatarów, Uzbeków czy Azerów. Złożone z nich formacje pojawiały się bowiem na Wołyniu. Nic z tego nie wyszło i UPA nadal działała pod sztandarami OUN.
Do czasu zajęcia Wołynia przez Armię Czerwoną „Kłym Sawur” z cofającymi się oddziałami UPA przebywał za linią frontu, gdzie jego oddziały kontynuowały walkę z Polakami, głównie z koncentrującą się 27 Wołyńską Dywizją Piechoty AK. Gdy na Wołyniu zaczęli „gospodarzyć” Sowieci, dni „Sawura” były policzone. Innych jego hersztów uczestniczących w wołyńskim ludobójstwie Polaków – też. Jeden z nich, Jurij Stelmaszczuk pseud. „Rudy”, zatrzymany w styczniu 1945 roku, ujawnił w śledztwie, że od jesieni 1944 roku jego dowódca ukrywa się w chutorze Orżew. Opracowana w detalach obława zlikwidowała do nogi oddział osłonowy „Sawura”, a następnie, przeczesując lasy, dopadła jego samego w asyście dwóch upowców. Wszyscy zostali zastrzeleni.
Nie wiadomo, gdzie zbrodniarz ma grób. Splamieni ludobójstwem nie zasługują na to, by go posiadać. Nie przeszkadza to władzom ukraińskim uprawiać kultu jego osoby, przejawiający się m.in. w stawianiu mu pomników. Do grona swoich świętych zaliczy go pewnie też Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego, której hierarchowie święcą jego pomniki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Obchody 100-lecia OSP w Kryłowie.