Wszyscy słyszeliśmy o bohaterskim pułku "Azow" który z poświęceniem życia bronił kogoś lub czegoś w lochach hutystali w Mariupolu. Jak działają ukraińskie "bataliony"?
Kiedy w off-mediach, jak np. Nowy Ekran czytamy słowo Azow, mamy przed oczami rodzaj specjalnej jednostki w rodzaju naszego „Gromu” - wytrenowani sportowo i militarnie mężczyźni, może tylko przesadnie wytatuowani, którzy dobrowolnie wstąpili do batalionu patriotów, chcących walczyć o Wielką Ukrainę, wolną od „szumowin- jak oni sami tweirdzą – rosyjskich, żydowskich, cygańskich i polskich”. Mają co prawda śmieszne resentymjenty z nazistowskich Niemiec, widzą siebie, jako kontynuację SS-Galizien, ich bohaterem jest Stepan Bandera. Ale przecież cały naród ubóstwia Stepana Banderę, który o włos nie wyzwolił Ukrainy spod sowieckiego panowania.
O tym, czyn naprawdę jest (a raczej był) pułk Azow, rozbity w ubiegłym tyodniu i w ilości 6 tysięcy żołneirzy wziętych przez Rosjan do niewoli napiszę w następnym artykule. Teraz chciałabym przedstawić historię innego batalionu ukraińskich nazistów, który również działał na wschodniej Ukrainie, przed wszystkim w obwodach: zaporoskim, donbaskim i ługańskim i obecnie jego rozproszeni członkowie walczą z bronią w ręku w rozmaitych formacjach Ukraińskiej Armii Narodowej – o najbardziej bestialskim ze wszystkich mu podobnych, batalionie TORNADO.
Czy pamiętacie jeszcze ukraiński Majdan,który zaczął się w listopadzie 2013 r. ? Sama byłam średnio tematem zainetersowana, bo uważałam Ukrainę za raka na ciele Europy (i nadal tak uważam) – chorą tkankę, która jest w stanie zakazić cały organizm. Byłam parę latwczesniej we Lwowie i widziałam to miaqsto i zewnątrz i -dzięki polsko-ukrauńskim przyjaciołom – także od środka. Uderzało powszechne bezrobocie i beznadzieja. Majdan, który trwał w Kijowie 4 miesiące i gdzie demonstrowały dziesiątki ytsięcyUkraińców chcąc obalić legalnie wybranego prezydenta i rząd– wszyscy opłaceni: jedni przez Amerykanów, drudzy przez Janukowycza- dowożeni autobusami z wielu ukraińskich miast - przeniósł się na wschód Ukrainy,gdzie etniczni mieszkańcy, Rosjani, podjęli powstańczą walkę z kijowską władzą o suwerenność.
Majdan wschodniouktaiński trwał osiem lat – do chwili obecnej. Co się zatem tam działo?
Osiem lat trwały walki władz z cywilami - powstańcami domagającymi się suwerenności. Na pomoc regularnej armii Ukrainy i milicji przyszły samozwańcze bataliony -jak się okazało- wszystkie o tradycji nazistowskiej. Może tylko SłużbaBezpieczeństwa Ukrainy wie, ile ich w sumie było.Na pewno ponad 10. nie mówiąc już o samodzielnych jednostkach ultranacjonalistycznych i nazistowskich partiach, takich jak "Prawy Sektor".
Dziś opowiem o jedynym batalionie nazistów,którego niektórych członków udało się postawic przed sądem i niektórych nawet skazać.Niestety, niewiele to dało, bo wmarcu br.prezydenz Zelenski wydał rozporządzenie o amnestii,które zwalniało z więzień wszelkich kryminalistów, by w zamian stawili się w szeregach armii narodowej.
Ich działalność powinna pozostawić bardzo widoczne ślady w sieciach społecznościowych... Ilość masakr, zabójstw, gwałtów i wymuszeń wiosną i latem 2014 roku została zauważona, nie mogło być inaczej, przez stowarzyszenia zajmujące się obroną praw człowieka, takie jak Amnesty International. Po raz pierwszy od 1945 roku nazistowska Europa mogła wyrazić siebie, bić, aby zabić, zbroić się, tworzyć bataliony, a wkrótce... oddawać się masakrom i realizować wielkie hitlerowskie marzenie: zaatakować świat słowiański, aby go zdominować i unicestwić. Również w sieciach nie wahali się paradować, publikować, filmować,tworzyc zespoly heavy metalowe, nawet opowiadać, co zrobią Rosjanom z Donbasu, ich kobietom (gwałcić) i dzieciom. (grilować).. Prawie nic z tego nie zostało dziś w internecie- ujkraińskiei amerykańskiesłużby dokładnie oczyściły sieć na długoprzedwkroczeniem na Ukrainę Rosjan.
Niewątpliwie ciekawostką jest fakt,że niemal wszystkie nazistwoskie bataliony oficjalnie zarejestrowały sięzimą i wiosną2014 roku,kiedy w Zaporożu, w Donbasie i Ługańsku trwała regularna wojna pomiędzy separatystami pragnąsymi suwerenności dla tych obwodów a wojskam i imilicją państwa ukraińskiego.
Rejestracja oznaczała,że bataliony te dysponują budżetem,mają pieniądze na utrzymanie, umundurowanie,wyposażenie w broń,nawet,jeśli siedziby otrzymywali w prezencieod państwa.
Batalion Azow został adoptowany przez żydowskiego oligarchę,Kołomojskiego,tego samego,który wz aktora kabaretowego zrobił prezydentapaństwa.Kto jednak finansował batalion Tornado? Też Kołomojski?
Batalion Tornado został sformowany dość późno w obwodzie zaporoskim (we wrześniu 2014 roku), w regionie, który był masowo prorosyjski i według rządu w Kijowie wymagał brutalnych represji. Na Zachodzie nie pamiętamy słynnego "Zaporoża 300", odważnych mężczyzn, którzy protestowali na ulicach przeciwko Majdanowi, nosząc słynną wstążkę św. Jerzego, upamiętniającą zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami. Zostali otoczeni przez agresywnych, uzbrojonych aktywistów Majdanu, którzy otaczali ich przez kilka godzin. Obrzucono ich mąką, jajkami i śmieciami, kamieniami i butelkami, a także mocno znieważano i grożono. Policja pozwoliła na to i mężczyźni ci w końcu uciekli, ale jest prawie pewne, że zostali policzeni i odnalezieni. Ci, którzy nie uciekli w następnych tygodniach, zostali prawdopodobnie aresztowani, torturowani i zamordowani przez ekstremistów z partii ultranacjonalistycznych, uzbrojone bandy batalionów specjalnych lub przerażającą policję polityczną SBU. Aby przezwyciężyć ten rusofilski sentyment i związane z nim wartości, Ukraina wysłała na wschód prawie wszystkich słynnych obrońców Majdanu, którzy zimą 2013-2014 roku przeprowadzili w Kijowie Rewolucję Godności. Stali się oni uciążliwi i zostali zatrudnieni do szerzenia terroru na Wschodzie, mając carte blanche i czek in blanco. Wybuch przemocy, jaki nastąpił, na zawsze pozostanie w pamięci mieszkańców Donbasu i wschodniej Ukrainy. Straszliwy korowód śmierci, porwań, zamachów, grabieży, denuncjacji i bezprecedensowego exodusu (co najmniej 1,5 miliona Rosjan z Donbasu, a prawdopodobnie co najmniej 3 miliony Rosjan ze wschodniej Ukrainy i ze wszystkich obszarów etnicznie i kulturowo rosyjskich.
Ponieważ w Donbasie działo się bardzo źle, a ukraińskie bataliony odwetowe ponosiły kolejne niepokojące porażki, wkrótce trzeba było wysłać posiłki. W tym kontekście powstał batalion Tornado, na gruzach batalionu Шахтёрск (Szachtiorsk), który bardziej niż jakikolwiek inny wyróżnił się w mordach i zbrodniach na ludności Donbasu (zwłaszcza w Mariupolu, Mariince i Peszoku). W raporcie opublikowanym przez Ukraińską Helsińską Unię Obrony Praw Człowieka opisano odrażające zachowanie żołnierzy z Szachtiorska. W szczególności chodzi o samowolne uprowadzanie cywilów z Mariinki, przekształcanie ich w niewolników, w tym w celu wykorzystania jako żywych tarcz, do pracy przymusowej lub jako obiekty seksualne (zarówno kobiety,jak i mężczyzn). Zbrodnie były tak brutalne, że Ministerstwo Obrony Ukrainy mogło jedynie rozwiązać ten batalion okryty krwią i hańbą (16 października 2014 r.). Jego członkowie zostali wcieleni do batalionu Mariackiego (później przeniesionego do oddziałów pomocniczych policji, 4. pułku kijowskiego) oraz do batalionu Tornado, który został zaprezentowany dziennikarzom w Zaporożu 23 października. Niewielu ludzi pochodziło z tego miasta, ale efektem propagandowym było przede wszystkim narzucenie się ludności i próba podniesienia i tak już niskiego morale Ukraińców na froncie i na tyłach (z tym niskim morale to tradycja). W ramach pokazu brawury ogłoszono, że batalion ma służyć na wzór brytyjskich komandosów SAS, czyli infiltrować wroga, prowadzić działania wywiadowcze i sabotażowe. Rzeczywistość, która się potem wydarzyła, przyprawiła wielu o dreszcz przerażenia.
Niezdyscyplinowanie, zbrodnie wojenne i grabieże. Aby go wzmocnić, batalion został zasilony byłymi więźniami ukraińskich więzień, pospolitymi przestępcami,mordercami i członkami podziemia ultrakorupcyjnej Ukrainy. Na efekty nie trzeba było długo czekać:2listopada 2014 r. Służba Bezieczeństwa Ukrainy (SBU) aresztowała6 bojówkarzy zy batalionu, którzy zostali zatrzymani w Kijowie uzbrojeni po zęby i oświadczyli, że przyjeżdżają do stolicy... po pomoc humanitarną zebraną dla wolontariuszy! W Zaporożu batalion, który już sam w sobie stanowił problem, wszedł w konflikt z merem miasta (12 listopada), którego wkrótce oskarżono o sprzyjanie "separatyzmowi" i odmowę udostępnienia lokali i pieniędzy. Burmistrz odważnie odpowiedział, że batalion powinien zostać wysłany na linię frontu... co wkrótce zostało nakazane przez ukraińskie dowództwo, miał on zająć pozycję w Berdiańsku, mieście położonym na tyłach Mariupola (ale nie włączonym do Donbasu). W rzeczywistości batalion zapadł się na długi czas w swoich pieleszach na tyłach Zaporoża i Berdiańsau, aż do gorzkich porażek zimą 2014-2015. W warunkach ciężkich strat w bitwie o lotnisko i w bitwie pod Debalcewem batalion otrzymał rozkaz przejścia na linię (1 stycznia 2015 r.) i został wysłany na front ługański. Obawiając się ostrzału powstańczego, batalion przeniósł się do użytkowanego szpitala i wkrótce powrócił do swoich zwyczajowych grabieży i nadużyć.
Zaczął od aresztowania i okradania miejscowej ludności, konfiskaty telefonów komórkowych, kradzieży i poniżania. Szybko stał się znany ze swojego okrucieństwa wobec cywilów, do tego stopnia, że ci ostatni apelowali do regularnej armii o ich ochronę. Skargi te nie przyniosły jednak skutku. Batalion zaczął więc nielegalnie przeszukiwać domy cywilów, systematycznie je plądrując, rekwirując domy i dobra, nie wspominając o biciu, dręczeniu, a wkrótce także zabijaniu nieuzbrojonych ludzi. Żołnierze Tornada ponownie przekroczyli granicę, atakując ludność cywilną, szturmując spokojne domy, zabijając psy jednym strzałem, łapiąc wszystkich mężczyzn, od nastolatków po starców. Ci ostatni byli przetrzymywani dla okupu, w zamian za różne dobra, kosztowności, telewizory, komputery czy sprzęt gospodarstwa domowego. Ci, którzy nic nie mieli, byli przetrzymywani, bici i zniewalani w strasznych warunkach. Wkrótce dochodziło do tortur, zaginięć i gwałtów. Mimo odważnych skarg cywilów, którzy ryzykowali życiem, wojskowy wymiar sprawiedliwości nie zrobił nic, dopóki szef administracji okupacyjnej obwodu ługańskiego nie zażądał odesłania batalionu (17 czerwca 2015 r.).
Po straszliwych nadużyciach z 2014 roku, Ukrainie trudno było dalej tuszować masakry i zbrodnie, które stawały się coraz bardziej wstydliwe. Wszczęto postępowanie karne przeciwko dwóm batalionom, w tym Tornado i drugiemu nazistowskiemu Batalionowi Czernihów (marzec 2015 r.), ale nadal nie było reakcji ze strony Ministerstwa Obrony. Nadużycia nie ustały, łącznie z zatrzymywaniem pociągów towarowych w celu "powstrzymania przemytu" z Donbasu. Tym razem władze wojskowe postanowiły działać, dowódca batalionu Oniszczenko został aresztowany wraz z 8 innymi oficerami i bojówkarzami(dwóch zwolniono), następnie czterech innych umieszczono w areszcie (17 czerwca 2015 r.). Śledztwo ujawniło horror, w szczególności salę tortur w piwnicy szkoły w mieście Lissiczansk oraz odkrycie, że dzieci, chłopcy i dziewczynki były torturowane razem z dorosłymi, gwałceni, a czasami mordowani. Batalion został rozwiązany na mocy rozkazu Ministerstwa Obrony, ale Tornado odmówiło złożenia broni i rozpoczęło powstanie zbrojne. Okopawszy się na swoich pozycjach, batalion pozostał niewzruszony aż do obietnicy bardzo łagodnych kar. Dopiero wtedy został wysłany na tyły, gdzie został rozwiązany i rozbrojony. Główny Prokurator Wojskowy Armii Ukraińskiej wszczął wtedy postępowanie przeciwko dowódcy batalionu Oniszczence, któremu postawiono 5 zarzutów (jego żona skarżyła się na czystość ich intencji... i chęć wyzwolenia Ługańska i Doniecka!). Okazało się, że jedna czwarta mężczyzn z batalionu była notowana, czasem za krwawe zbrodnie. Kolejną salę tortur odkryto w szkole we wsi Priwolnensk, a konfiskata telefonów przyniosła nagrania wideo z sesji tortur, a przede wszystkim gwałtów, zwłaszcza na mężczyznach, w sesjach o niespotykanej perwersji.
Oskarżenie było kłopotliwe dla kijowskiego reżimu, dlatego też postępowanie zostało częściowo wyciszone i toczyło się powoli, a proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami, aby zapobiec nagłośnieniu sprawy przez media. W końcu stało się odwrotnie - ukraińskie media zainteresowały się sprawą. We wrześniu prokurator ogłosił zakończenie śledztwa, ale członkowie batalionu odpowiedzieli, że przemyt z Donbasu nadal trwa, a oni sami są "patriotami". Do więzienia trafiło tylko 12 osób, a mimo poparcia ekstremistycznych partii neonazistowskich i ultranacjonalistycznych skandal był zbyt wielki i tych 12 osób postawiono przed sądem. Proces trwał jednak dwa lata, zgromadzono 80 tomów dokumentacji, 111 świadków i tylko 13 ocalałych ofiar zgodziło się mówić. Wyroki były bardzo łagodne w stosunku do zbrodni i zostały ogłoszone dopiero po terminie (7 kwietnia 2017 r.) - 11 lat więzienia dla dowódcy batalionu Oniszczenki, 9 lat dla majora Nikołaja Cukra, 9 lat dla Białorusina Daniła Liaczuka, 10 lat dla Ilji Kołoda, 9,5 roku dla Borysa Gulczuka, 9 lat dla Maksyma Glebowa i Nikity Kousta, 8 lat dla Jurija Szewczenki, 5 lat dla Romana Ibasza, Andrieja Demczuka i Nikity Sbiridowskiego. To bardzo mało, biorąc pod uwagę barbarzyńskie zbrodnie i już odbyte kary więzienia. Prezydent Zelenski ogłosił w kwietniu 2022 r. zwolnienie więźniów z doświadczeniem wojskowym... Można się założyć, że ci niebezpieczni szaleńcy zostali wypuszczeni na wolność i jeśli tylko nadarzy się okazja, znów będą się wyżywać na rosyjskiej ludności cywilnej. Pozostałych członków batalionu przeniesiono do innej jednostki pomocniczej policji - pułku Mirotvotworec (9 października 2015 r.). Można sobie wyobrazić, co ci ludzie nadal robili w Donbasie i jakie tortury zadawali w odwecie wielu niewinnym cywilom.
Niestety,zachodnie media nie interesowały się procesem,
W oparciu o m.inn.:Laurent Brayard dla Donbass Insider
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz