Przejdź do głównej zawartości

Warszawski adwokat...rodem z Kryłowa.

Chroniczny już deficyt autorytetów moralnych, patriotycznych i zawodowych

w obecnej dobie oraz niemal powszechna redukcja wartości, skłaniają do refleksji

i przypomnienia, iż w okresie zaborów na ziemiach polskich nie tak to

illo tempore bywało... W II poł. XIX stulecia takim właśnie uznanym powszechnie



autorytetem: moralnym, patriotycznym i zawodowym był wybitny prawnik,

adwokat warszawski – Henryk Krajewski.


Przywołajmy tu świadectwa mu współczesnych – również wybitnych prawników.

Adwokat Aleksander Kraushar: Na krótko przed reformą (sądową w 1876 r. –

przyp. KP) pojawił się w palestrze warszawskiej „u kratki” znakomity mówca – Henryk




Krajewski. Postać to wybitna. Oblicze jej, unieśmiertelnione pędzlem mistrza


Matejki1, w epoce, kiedy już srebrzysty włos brody w niczym nie przypominał zarostu




ciemnego, z jakim po powrocie z wygnania syberyjskiego widywano Henryka Krajewskiego.


Oblicze to cechowało się dziwnym urokiem piękności męskiej i energii 2.

Z kolei adwokat Adolf Suligowski oceniał: Za szczęśliwych poczytać się możemy,




żeśmy posiadali pomiędzy sobą człowieka tej miary moralnej, (...) Ideał dobra ogólnego,

ideał służby społecznej od zarania lat młodzieńczych wżarł mu się w duszę i


nigdy go nie opuścił. (...) Legenda przeniesie wspomnienie o nim w dalekie pokolenia3.



Zaś adwokat Karol Dunin, znany twórca epigramów, napisał krótko o H. Krajewskim:

Spiskami walczył o wolność, pracą o życie, życiem o prawdę...4.



Trzy oceny trzech wybitnych prawników polskich XIX i XX wieku... Przypomnijmy

zatem życie i działalność bohatera ich wypowiedzi.

Henryk Eugeniusz Antoni Krajewski urodził się 20 grudnia 1824 r. w miasteczku Kryłów w

powiecie hrubieszowskim /niektóre żródła podają  miejscowość Duby  k. Tyszowiec/.


















































 jako jeden z trzech synów  burmistrza Kryłowa  Benedykta



Krajewskiego i Tekli z Trzeszczyńskich. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Hrubieszowie

i gimnazjum w Lublinie, młody Krajewski wyjechał do Warszawy, gdzie w

1842 r. zapisał się na dwuletnie kursy prawne (zastępujące nieistniejący wydział prawa

nieistniejącego podówczas UW – przyp. KP). Ponieważ Krajewski zamierzał zdobyć

pełne wykształcenie prawnicze, wyjechał do Moskwy, aby tam, na uniwersyteckim

wydziale prawnym dla Polaków uzyskać stopień kandydata nauk prawnych.

Podczas studiów działał w polskiej grupie studenckiej, organizował kółka samokształceniowe

i dyskusyjne (szczególnie o charakterze filozoficznym i historycznym).

Nawiązał przy tym liczne kontakty ze słowianofilami rosyjskimi i liberałami,

organizując wraz z nimi pomoc dla zesłańców polskich. W 1846 r. ukończył studia

i powrócił do Warszawy. Rozpoczął tu dwuletnią aplikację sądową przy Trybunale

Cywilnym. Po jej zakończeniu w 1848 r., został mianowany adiunktem sekcji prawnej

w Wydziale Skarbowym Rządu Gubernialnego Warszawskiego6.



Tuż po powrocie, przepojony przywiezionymi ze studiów moskiewskich ideami,

H. Krajewski przystąpił w Warszawie do patriotycznego spisku demokratycznego,

związanego z tzw. „Centralizacją Wersalską” (Towarzystwa Demokratycznego w

Paryżu), kierowanego przez E. Domaszewskiego. Po jego śmierci w 1847 r., 24-letni

Krajewski stanął na czele Związku Głównego tej tajnej organizacji. Ponieważ przypisywał

dużą wagę do zasad ścisłej konspiracji, w Związku Głównym obowiązywał

opracowany przez niego plan, przewidujący cztery stopnie wtajemniczonych. Sam

H. Krajewski: „Nieugiętego charakteru, zamknięty w sobie, klasycznie w czynach




konsekwentny, skłonny do milczenia, choć darem krasomówczym obdarzony, konspirator

twardy, baczący pilnie na istotne zakonspirowanie związku, trzymał silnie w


swym młodzieńczym ręku ludzi spiskowych”7.



W kręgach kierowanej przez niego konspiracji znalazło się wielu młodych prawników.

Gdy po niepowodzeniu planów powstańczych (powstanie w Poznańskiem

L. Mierosławskiego i powstanie węgierskie pod dowództwem gen. J. Bema – przyp.

KP) oraz własnych, od 1848 r. nastąpiły aresztowania członków organizacji i gdy

sam Krajewski został w 1850 r. aresztowany, wśród 77 zatrzymanych spiskowców

znalazło się 21 aplikantów, asesorów, adwokatów, bądź urzędników sądowych8.



Henryka Krajewskiego osadzono w osławionym X pawilonie Cytadeli warszawskiej.

Przez blisko rok skutecznie wypierał się swego udziału w spisku, mimo że jeden

z najbliższych towarzyszy konspiracyjnych wydał i tajniki organizacji, i rolę jaką pełnił

w niej Krajewski. Dopiero w marcu 1851 r., po licznych i ciężkich torturach, przez

dwa lata trzymany w lochu, do którego nie dochodził nawet promień światła, skato-

























wany i umęczony Krajewski potwierdził na piśmie zeznania współtowarzyszy. Zrozpaczony,

dwukrotnie usiłował odebrać sobie życie. Jak pisał A. Suligowski: „Razu




pewnego, kiedy go przyprowadzono do indagacji, pomimo otaczającej go straży,

wskoczył na otwarte okno i rzucił się z drugiego piętra na bruk, aby się zabić. Stało się

inaczej, złamał nogę. (...) W rok potem wdrapał się w celi na piec, rzucił się głową w

dół i znowu bezskutecznie, złamał tylko szczękę, a głęboka bruzda, która później pod


bujną ukrywała się brodą, stanowiła dowód tego nowego kroku rozpaczy”9. Tę charakterystyczną



brodę – już śnieżnobiałą – unieśmiertelnił pędzel J. Matejki...

Wyrokiem sądu wojennego, który zapadł dopiero w 1854 r., skazany na 8 lat

katorgi na Syberii H. Krajewski został etapami doprowadzony aż do Daurii k. Nerczyńska.

Jego sylwetkę z tego okresu upamiętniła N. Żmichowska w noweli pt. Adeodat



(W. 1851). W 1856 r., po manifeście koronacyjnym cara Aleksandra II, H. Krajewskiego

amnestionowano i przeniesiono do kategorii osiedleńców. Zamieszkał w

syberyjskiej osadzie – Kiachcie. Tutaj też dojechała zaręczona z nim wcześniej Anna

Lewicka (jedna z „Entuzjastek” z Koła N. Żmichowskiej, wdowa po zmarłym wspomnianym

wyżej E. Domaszewskim). W Irkucku, w katolickiej kaplicy, zawarli związek

małżeński10.

Jak pisał adwokat A. Kraushar: „Po zawarciu małżeństwa Henryk dawał lekcje języka




francuskiego, a jego żona lekcje muzyki. Z tego ciężkiego zarobku krwawą

oszczędnością zebrali sobie fundusik na koszty powrotnej podróży i rozpoczęcie życia


po powrocie”11. Dodajmy, że i na Syberii H. Krajewski pracował jako prawnik. I



tak np. na zlecenie naczelnika okręgu administracyjnego w Troicko-Sawsku, niejakiego

Despot-Zenowicza (wcześniejszego kolegi uniwersyteckiego z Moskwy),

opracował statut dla projektowanego tam banku i szkoły zakładowej. Wiele też dokształcał

się prawniczo, stając się doskonałym znawcą prawa obowiązującego w

Cesarstwie Rosyjskim. Pogłębiał również znajomość języków obcych: rosyjskiego,

niemieckiego i angielskiego12.



Prawo powrotu wraz z żoną do Warszawy H. Krajewski uzyskał dopiero w

r. 1860. W stolicy objął stanowisko radcy prawnego w kancelarii Ordynacji Zamoyskich

i w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim. Z racji swych przeżyć i dokonań

cieszył się – zarówno w gronie „sybiraków”, jak i całego społeczeństwa ówczesnej

Warszawy – autorytetem, uznaniem i wpływami. Ponownie też (a był to okres

przed powstaniem styczniowym 1863 r.) nawiązał kontakty konspiracyjne.

Wtedy też państwu Krajewskim urodziła się długo oczekiwana córka. „Oboje rodzice




uważali to dziecko za łaskę z nieba i nadali jej imię Deodata, czyli od Boga

dana. (...) Dziecina po paru latach zmarła, rodzice zostali pogrążeni w rozpaczy, oj-











ciec wyszedł z niej zwycięsko, lecz matka uległa13 (po ciężkiej chorobie zmarła w

1887 r. – przyp. KP). Zaś A. Kraushar dodawał: „Kto inny by zgorzkniał, znienawidził




świat, znienawidził ludzi; Henryk nie przestał kochać innych, nie przestał pragnąc


ich dobra, ich szczęścia, dla ludzi ciągle się poświęcał, dla nich żył i pracował”14.



A w Warszawie narastało tymczasem wrzenie przedpowstaniowe... 27 lutego

1861 r. (w 30. rocznicę bitwy grochowskiej) tłumy mieszkańców stolicy wyszły na

ulice miasta. Uroczystą procesję z tej okazji na Starym Mieście rozpędziła żandarmeria

carska. W dwa dni później, na Placu Zamkowym do demonstrujących padły

strzały – padło pięciu zabitych. Z inicjatywy L. Kronenberga i – właśnie – H. Krajewskiego

powołano w Resursie Obywatelskiej 13-osobową Delegację Miejską, która

wymogła na gubernatorze rosyjskim księciu Gorczakowie powołanie komisji śledczej,

pozwolenie na uroczysty pogrzeb ofiar (odbył się 2 marca 1861 r., przy licznym

udziale mieszkańców Warszawy) i wycofanie wojska do koszar.

Od 6 marca 1861 r. H. Krajewski sprawował funkcję sekretarza Delegacji Miejskiej.

Czynnie uczestniczył też w pracach komisji, która opracowała projekt ustawy

municypalnej. Po rozwiązaniu Delegacji wszedł w skład Tymczasowej Rady Miejskiej,

a następnie – Rady Miejskiej m. Warszawy. Na skutek podejrzeń o udział w

ruchu patriotycznym b. zesłańców syberyjskich Krajewskiego w lutym 1862 r. aresztowano

i na podstawie decyzji administracyjnej wywieziono w głąb Rosji, do Tambowa.

Przebywał tam 3 miesiące i pod wpływem rozmów z prof. Uniwersytetu

Moskiewskiego M. Katkowem, gen. Błudowem i znanym w całej Rosji wybitnym

adwokatem-Polakiem W. Spasowiczem, Krajewski opracował (w j. francuskim) i

przesłał do cara Aleksandra II memoriał w sprawie koncesji autonomicznych dla

Królestwa Polskiego. Car odpowiedział krótko: „Na żadne ustępstwa nie myślę zezwalać!”.



Tym niemniej Katkow, Błudow i Spasowicz, przyczynili się do uwolnienia

Krajewskiego. Powrócił do Warszawy i podjął – przerwaną aresztowaniem – pracę

sekretarza w Radzie Miejskiej m. Warszawy15.



Ogłoszenie 6 października 1862 r. przez margrabiego Wielopolskiego „branki”

(czyli poboru młodzieży do wojska) przyspieszyło decyzję o wybuchu powstania.

22 stycznia 1863 r. Komitet Centralny Narodowy (stronnictwa „czerwonych”) wydał

Manifest, w którym wzywał do walki naród Polski, Litwy i Rusi. Po wybuchu powstania,

H. Krajewski „do pracy w organizacji narodowej przystąpił z pewnym ociąganiem




się. W planach utworzenia jawnego rządu narodowego, który lansowany po

akcesie „białych” do powstania miał powstać w Częstochowie, Krajewski był typowany

na sekretarza. Początkowo był doraźnym pomocnikiem Wydziału Spraw Zagranicznych,


a następnie [od czerwca 1863 r. – przyp. KP] kierował tym Wydziałem

jako jego dyrektor16.



















I tak, H. Krajewski redagował noty i depesze Rządu Narodowego (RN) oraz odezwy

przeznaczone dla zagranicy. M.in. to on właśnie był autorem tekstu słynnej

Odezwy do ludów i rządów Europy z 31 lipca 1863 r., wzywającego do zerwania

stosunków z Rosją17. Wydziałem Spraw Zagranicznych RN kierował także Krajewski



podczas dyktatury gen. R. Traugutta. Znaczenie jego działalności najdobitniej

charakteryzuje najbliższy powiernik R. Traugutta i jego łącznik (m.in. jedyny „pośrednik”

między Trauguttem a Krajewskim), historyk M. Dubiecki: [Krajewski]...




przyjął swe stanowisko na takich jedynie warunkach, że oprócz dyktatora i osoby


zaufanej (właśnie M. Dubieckiego – przyp. KP), stojącej między nim a dyktatorem,




nikogo ani znać, ani widzieć z organizacji nie będzie, lubo znaczna część depesz i


odezw ważniejszych, przeznaczonych dla zagranicy, spod jego pióra wychodziła”18.



Ostatni dyktator powstania styczniowego R. Traugutt został aresztowany nocą z 10

na 11 kwietnia 1864 r., H. Krajewski – nieco później, w tym samym miesiącu. Znowu

osadzono go w X pawilonie Cytadeli... Dzięki doskonałej konspiracji nie był sądzony

w procesie R. Traugutta i innych członków Rządu Narodowego. Pomimo obciążających

zeznań adwokata z Suwałk O. Awejde, Krajewski – jak dawniej – wypierał się

wszystkiego. Sąd Wojenny uznał jego winę za nieudowodnioną. Tym niemniej audytoriat

polowy wniósł o zesłanie go na Syberię. Wyrok skazujący zapadł 22 lipca 1865 r.

H. Krajewskiego zesłano po raz trzeci, tym razem do Kiereńska w guberni penzeńskiej.

Spędził tam 3 lata. Przez cały ten czas towarzyszyła mu żona19.



W 1869 r., po powrocie z zesłania do Warszawy H. Krajewski objął ponownie

posadę radcy prawnego w Ordynacji Zamoyskich. Nominację na adwokata przy

Sądzie Apelacyjnym w Warszawie uzyskał w 1870 r. Po reformie sądowej w 1876 r.

– mimo szykan ze strony żandarmerii carskiej – po interwencji ówczesnego prezesa

warszawskiego Sądu Okręgowego (Rosjanina!) W. Zakriewskiego, Krajewski otrzymał

nominację na stanowisko adwokata przysięgłego20.



W zasadzie adwokat H. Krajewski zajmował się bieżącą praktyką cywilistyczną.

Jako świetny prawnik – poza ordynacją Zamoyskich – był radcą prawnym Warszawskiego

Towarzystwa Fabryk Cukru i Towarzystwa „Zawiercie” oraz zastępcą

dyrektora Towarzystwa Kredytowego m. Warszawy. Ale też, jak pisał wybitny prawnik,

adwokat Karol Dunin: „...działalność jego nie zamykała się wyłącznie w gmachach




murów sądowych i gabinecie adwokackim. Był człowiekiem rady, więc wzywano

go wszędzie, gdzie jej potrzebowano; był człowiekiem pracy, więc podejmował

się z zapałem, najczęściej bezinteresownie, żmudnych i wymagających gruntownego


opracowania robót”21.





























Nie oznaczało to, iż adwokat H. Krajewski, jako wybitny mówca sądowy, nie potrafił

zabłysnąć w sprawach karnych. Tak było np. w głośnej obronie znanego szewca

warszawskiego St. Hiszpańskiego, starszego stołecznego Zgromadzenia Szewców,

oskarżonego o zabójstwo dr. A. Kurcjusza. Osk. St. Hiszpański (junior), podejrzewając

swą żonę o niewierność, strzelił do jej rzekomego kochanka – dr. A. Kurcjusza

i ranił go śmiertelnie. O tej głośniej obronie adwokata Krajewskiego pisał w

1881 r. w swej pracy wybitny prawnik, prof. W. Miklaszewski, zaś sam głośny

obrońca ogłosił w rok później książkę pt.: „Obrona za Stanisławem Hiszpańskim,




obwinionym o zabójstwo lekarza dr Aleksego Kurcjusza”.


Rzeczowość, gruntowna wiedza i kunszt obrończy – zwłaszcza wymowa – adwokata

H. Krajewskiego – dowodziła, że oskarżony: „... działał w paroksyzmie rozstroju

nerwowego, bez należytego rozeznania22, sprawiły też, że oskarżonemu



szewcowi wymierzono karę niemal symboliczną: Sąd okręgowy skazał go na zamknięcie

w twierdzy przez rok i bez wszelkiego ograniczania praw i przywilejów.

Jeśli chodzi o sprawy karne, H. Krajewski brał również czynny udział w głośnym

procesie „Wielkiego Proletariatu”: wraz z adwokatem W. Spasowiczem bronił jednego

ze współtowarzyszy L. Waryńskiego – T. Rechniewskiego.

Przywołajmy tu słowa adwokata przysięgłego K. Dunina, który pisał we wspomnieniu

pośmiertnym: „Nam, kolegom starszym i młodszym, znane są charakterystyczne




cechy ś.p. Henryka, jako obrońcy: wiedza, sumienność do drobiazgowości

posunięta, praca niezmordowana i w człowieku tak już niemłodym zdumiewająca,

głębokie przejęcie się bronioną sprawą, wreszcie zapał młodzieńczy, który sprawiał,

że nawet z uszczerbkiem własnego zdrowia pragnął przelać swe przekonania w


umysły sędziów”23. Czy można się dziwić, że adw. H. Krajewski zajmował podówczas



w palestrze warszawskiej stanowisko wybitne?

Co więcej, jak pisał adwokat A. Suligowski: Był pod tym względem (poświęcenia

na rzecz tych, którymi sprawami lub losem się zajął – przyp. KP) niedościgły, badał




stosunki, które miał sam rozwiązywać lub przed sądami wyjaśniać, badał je w najdrobniejszych

szczegółach, badał ludzi, których one dotyczyły, badał ich usposobienie

– ich życie, ich temperament. Były to badania pod mikroskopem, badania porów,


kresek i zmarszczek, badania sumienne, ciężkie i długie”24.

Wybitny prawnik, autor Bibliografii prawniczej polskiej... wcale nie przesadzał.



Istotnie, adwokat H. Krajewski nie szczędził czasu na przygotowanie się do rozprawy.

Np. w jednej ze spraw, w których przyszło mu „stawać przed kratką”, ważną

rolę odgrywała... wada w budowie oka. Krajewski, aby się przygotować przeprowadził

kilkutygodniowe studia z zakresu anatomii patologicznej pod kierunkiem

znanego specjalisty w tej dziedzinie, prof. Brodowskiego oraz studia nad budową

























oka przy udziale ówczesnej sławy okulistycznej – prof. Wolfringa. Późniejsze przemówienie

obrońcy, które wiązało się w sposób oczywisty z wynikami tych studiów,

miało rozstrzygające znaczenie przy wymiarze kary podsądnemu25.



Warto tu dodać, że H. Krajewski starał się zawsze wyczerpać wszelkie legalne i

dostępne środki, wiodące do uzasadnienia jego tez i wniosków prawnych. Zdaniem

wybitnych, a współczesnych mu prawników, zwłaszcza adwokatów warszawskich

(patrz: przypisy – KP), H. Krajewski uchodził za jednego z najwybitniejszych

znawców prawa obowiązującego w Cesarstwie Rosyjskim.

Co więcej, ze względu na jego niekwestionowany autorytet i pozycję w adwokaturze,

nawet przedstawiciele ówczesnych władz rosyjskich zwracały się właśnie do

niego, gdy szło o porozumienie się z tą – zdaniem rządzących Rosjan – „niepokorną

społecznością adwokatów warszawskich”. I nic dziwnego, że adwokat Henryk

Konic – „dobry duch” i „Gazety Sądowej Warszawskiej” pisał o Krajewskim wprost:

„Największą troską Krajewskiego było dążenie do podniesienia godności adwokatury.




Toteż przez szereg lat zajmował się sprawami utworzenia Rady Obrończej w Warszawie.

Gdy się to nie udało, (...), w 1886 r. wyjednał ustawę Kasy Pomocy Adwokackiej,

która zawierała paragraf, wprowadzający pewną kontrolę etyczną nad działalnością


adwokatów26.



Ta właśnie Kasa (jako namiastka korporacji zawodowej – przyp. KP) była „ukochanym

dzieckiem” adwokata Krajewskiego. Jeszcze za życia wspierał ją hojnymi

datkami, a w testamencie zapisał jej cały swój obszerny księgozbiór. Co do testamentu,

jak podawała „Gazeta Sądowa Warszawska” nr 26 z 1897 r. w dziale „Spostrzeżenia




i informacje”: „Ś.p. Krajewski testamentem, otworzonym w d. 22 Czerwca,

zapisał majątek swój w części bezzwłocznie, a w części po 15-letnim użytkowaniu

panny A. Karwowskiej oraz p. S. Krajewskiego, na rzecz specyjalnej instytucji

dobroczynnej pod nazwą Charitas. Z dochodów tej ostatniej otrzymywać ma również


pewien zasiłek Kasa Pomocy Adwokatów Przysięgłych”27. Dodajmy tu, że dochody



z Fundacji „Charitas” testator przeznaczył na stypendia dla kształcącej się

młodzieży pochodzenia chłopskiego...28.



I przy tym jeszcze jedna ważna rzecz: Henryka Krajewskiego – co podkreślają

wszyscy mu współcześni – jako człowieka cechowała niezwykła skromność. Np. A.

Suligowski pisał m.in.: Wszystko dla innych, dla siebie niczego nie potrzebował. Nie




miał żadnych potrzeb. Prosta strawa i proste sprzęty najzupełniej mu wystarczały. Z

tego co miał, hojną ręką na prawo i lewo rozdawał, a dla siebie nic i zawsze nic. (...)


jego dom uderzał swoją skromnością, prostotą swego urządzenia, po prostu ubóstwem..





















Powracając na koniec do testamentu adwokata Henryka Krajewskiego, wszystkie

pozostałe po nim papiery, korespondencję, notatki i dokumenty nakazał spalić.

I wreszcie – swój portret pędzla mistrza Jana Matejki nasz bohater zapisał: „...jakiejkolwiek




galerii obrazów pod warunkiem, że będzie figurował w niej jako portret nieznanego


mężczyzny...”30.



Adwokat Henryk Krajewski zmarł 19 czerwca 1897 r. w Warszawie. Jego pogrzeb

na cmentarzu Powązkowskim był w istocie manifestacją patriotyczną tysięcy

mieszkańców stolicy.













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

  Morska kapusta. Morska kapusta Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg. Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR. Laminaria. Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr