Chroniczny już deficyt autorytetów moralnych, patriotycznych i zawodowych
w obecnej dobie oraz niemal powszechna redukcja wartości, skłaniają do refleksji
i przypomnienia, iż w okresie zaborów na ziemiach polskich nie tak to
illo tempore bywało... W II poł. XIX stulecia takim właśnie uznanym powszechnie
autorytetem: moralnym, patriotycznym i zawodowym był wybitny prawnik,
adwokat warszawski – Henryk Krajewski.
Przywołajmy tu świadectwa mu współczesnych – również wybitnych prawników.
Adwokat Aleksander Kraushar: Na krótko przed reformą (sądową w 1876 r. –
przyp. KP) pojawił się w palestrze warszawskiej „u kratki” znakomity mówca – Henryk
Krajewski. Postać to wybitna. Oblicze jej, unieśmiertelnione pędzlem mistrza
Matejki1, w epoce, kiedy już srebrzysty włos brody w niczym nie przypominał zarostu
ciemnego, z jakim po powrocie z wygnania syberyjskiego widywano Henryka Krajewskiego.
Oblicze to cechowało się dziwnym urokiem piękności męskiej i energii 2.
Z kolei adwokat Adolf Suligowski oceniał: Za szczęśliwych poczytać się możemy,
żeśmy posiadali pomiędzy sobą człowieka tej miary moralnej, (...) Ideał dobra ogólnego,
ideał służby społecznej od zarania lat młodzieńczych wżarł mu się w duszę i
nigdy go nie opuścił. (...) Legenda przeniesie wspomnienie o nim w dalekie pokolenia3.
Zaś adwokat Karol Dunin, znany twórca epigramów, napisał krótko o H. Krajewskim:
Spiskami walczył o wolność, pracą o życie, życiem o prawdę...4.
Trzy oceny trzech wybitnych prawników polskich XIX i XX wieku... Przypomnijmy
zatem życie i działalność bohatera ich wypowiedzi.
Henryk Eugeniusz Antoni Krajewski urodził się 20 grudnia 1824 r. w miasteczku Kryłów w
powiecie hrubieszowskim /niektóre żródła podają miejscowość Duby k. Tyszowiec/.
jako jeden z trzech synów burmistrza Kryłowa Benedykta
Krajewskiego i Tekli z Trzeszczyńskich. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Hrubieszowie
i gimnazjum w Lublinie, młody Krajewski wyjechał do Warszawy, gdzie w
1842 r. zapisał się na dwuletnie kursy prawne (zastępujące nieistniejący wydział prawa
nieistniejącego podówczas UW – przyp. KP). Ponieważ Krajewski zamierzał zdobyć
pełne wykształcenie prawnicze, wyjechał do Moskwy, aby tam, na uniwersyteckim
wydziale prawnym dla Polaków uzyskać stopień kandydata nauk prawnych.
Podczas studiów działał w polskiej grupie studenckiej, organizował kółka samokształceniowe
i dyskusyjne (szczególnie o charakterze filozoficznym i historycznym).
Nawiązał przy tym liczne kontakty ze słowianofilami rosyjskimi i liberałami,
organizując wraz z nimi pomoc dla zesłańców polskich. W 1846 r. ukończył studia
i powrócił do Warszawy. Rozpoczął tu dwuletnią aplikację sądową przy Trybunale
Cywilnym. Po jej zakończeniu w 1848 r., został mianowany adiunktem sekcji prawnej
w Wydziale Skarbowym Rządu Gubernialnego Warszawskiego6.
Tuż po powrocie, przepojony przywiezionymi ze studiów moskiewskich ideami,
H. Krajewski przystąpił w Warszawie do patriotycznego spisku demokratycznego,
związanego z tzw. „Centralizacją Wersalską” (Towarzystwa Demokratycznego w
Paryżu), kierowanego przez E. Domaszewskiego. Po jego śmierci w 1847 r., 24-letni
Krajewski stanął na czele Związku Głównego tej tajnej organizacji. Ponieważ przypisywał
dużą wagę do zasad ścisłej konspiracji, w Związku Głównym obowiązywał
opracowany przez niego plan, przewidujący cztery stopnie wtajemniczonych. Sam
H. Krajewski: „Nieugiętego charakteru, zamknięty w sobie, klasycznie w czynach
konsekwentny, skłonny do milczenia, choć darem krasomówczym obdarzony, konspirator
twardy, baczący pilnie na istotne zakonspirowanie związku, trzymał silnie w
swym młodzieńczym ręku ludzi spiskowych”7.
W kręgach kierowanej przez niego konspiracji znalazło się wielu młodych prawników.
Gdy po niepowodzeniu planów powstańczych (powstanie w Poznańskiem
L. Mierosławskiego i powstanie węgierskie pod dowództwem gen. J. Bema – przyp.
KP) oraz własnych, od 1848 r. nastąpiły aresztowania członków organizacji i gdy
sam Krajewski został w 1850 r. aresztowany, wśród 77 zatrzymanych spiskowców
znalazło się 21 aplikantów, asesorów, adwokatów, bądź urzędników sądowych8.
Henryka Krajewskiego osadzono w osławionym X pawilonie Cytadeli warszawskiej.
Przez blisko rok skutecznie wypierał się swego udziału w spisku, mimo że jeden
z najbliższych towarzyszy konspiracyjnych wydał i tajniki organizacji, i rolę jaką pełnił
w niej Krajewski. Dopiero w marcu 1851 r., po licznych i ciężkich torturach, przez
dwa lata trzymany w lochu, do którego nie dochodził nawet promień światła, skato-
wany i umęczony Krajewski potwierdził na piśmie zeznania współtowarzyszy. Zrozpaczony,
dwukrotnie usiłował odebrać sobie życie. Jak pisał A. Suligowski: „Razu
pewnego, kiedy go przyprowadzono do indagacji, pomimo otaczającej go straży,
wskoczył na otwarte okno i rzucił się z drugiego piętra na bruk, aby się zabić. Stało się
inaczej, złamał nogę. (...) W rok potem wdrapał się w celi na piec, rzucił się głową w
dół i znowu bezskutecznie, złamał tylko szczękę, a głęboka bruzda, która później pod
bujną ukrywała się brodą, stanowiła dowód tego nowego kroku rozpaczy”9. Tę charakterystyczną
brodę – już śnieżnobiałą – unieśmiertelnił pędzel J. Matejki...
Wyrokiem sądu wojennego, który zapadł dopiero w 1854 r., skazany na 8 lat
katorgi na Syberii H. Krajewski został etapami doprowadzony aż do Daurii k. Nerczyńska.
Jego sylwetkę z tego okresu upamiętniła N. Żmichowska w noweli pt. Adeodat
(W. 1851). W 1856 r., po manifeście koronacyjnym cara Aleksandra II, H. Krajewskiego
amnestionowano i przeniesiono do kategorii osiedleńców. Zamieszkał w
syberyjskiej osadzie – Kiachcie. Tutaj też dojechała zaręczona z nim wcześniej Anna
Lewicka (jedna z „Entuzjastek” z Koła N. Żmichowskiej, wdowa po zmarłym wspomnianym
wyżej E. Domaszewskim). W Irkucku, w katolickiej kaplicy, zawarli związek
małżeński10.
Jak pisał adwokat A. Kraushar: „Po zawarciu małżeństwa Henryk dawał lekcje języka
francuskiego, a jego żona lekcje muzyki. Z tego ciężkiego zarobku krwawą
oszczędnością zebrali sobie fundusik na koszty powrotnej podróży i rozpoczęcie życia
po powrocie”11. Dodajmy, że i na Syberii H. Krajewski pracował jako prawnik. I
tak np. na zlecenie naczelnika okręgu administracyjnego w Troicko-Sawsku, niejakiego
Despot-Zenowicza (wcześniejszego kolegi uniwersyteckiego z Moskwy),
opracował statut dla projektowanego tam banku i szkoły zakładowej. Wiele też dokształcał
się prawniczo, stając się doskonałym znawcą prawa obowiązującego w
Cesarstwie Rosyjskim. Pogłębiał również znajomość języków obcych: rosyjskiego,
niemieckiego i angielskiego12.
Prawo powrotu wraz z żoną do Warszawy H. Krajewski uzyskał dopiero w
r. 1860. W stolicy objął stanowisko radcy prawnego w kancelarii Ordynacji Zamoyskich
i w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim. Z racji swych przeżyć i dokonań
cieszył się – zarówno w gronie „sybiraków”, jak i całego społeczeństwa ówczesnej
Warszawy – autorytetem, uznaniem i wpływami. Ponownie też (a był to okres
przed powstaniem styczniowym 1863 r.) nawiązał kontakty konspiracyjne.
Wtedy też państwu Krajewskim urodziła się długo oczekiwana córka. „Oboje rodzice
uważali to dziecko za łaskę z nieba i nadali jej imię Deodata, czyli od Boga
dana. (...) Dziecina po paru latach zmarła, rodzice zostali pogrążeni w rozpaczy, oj-
ciec wyszedł z niej zwycięsko, lecz matka uległa13 (po ciężkiej chorobie zmarła w
1887 r. – przyp. KP). Zaś A. Kraushar dodawał: „Kto inny by zgorzkniał, znienawidził
świat, znienawidził ludzi; Henryk nie przestał kochać innych, nie przestał pragnąc
ich dobra, ich szczęścia, dla ludzi ciągle się poświęcał, dla nich żył i pracował”14.
A w Warszawie narastało tymczasem wrzenie przedpowstaniowe... 27 lutego
1861 r. (w 30. rocznicę bitwy grochowskiej) tłumy mieszkańców stolicy wyszły na
ulice miasta. Uroczystą procesję z tej okazji na Starym Mieście rozpędziła żandarmeria
carska. W dwa dni później, na Placu Zamkowym do demonstrujących padły
strzały – padło pięciu zabitych. Z inicjatywy L. Kronenberga i – właśnie – H. Krajewskiego
powołano w Resursie Obywatelskiej 13-osobową Delegację Miejską, która
wymogła na gubernatorze rosyjskim księciu Gorczakowie powołanie komisji śledczej,
pozwolenie na uroczysty pogrzeb ofiar (odbył się 2 marca 1861 r., przy licznym
udziale mieszkańców Warszawy) i wycofanie wojska do koszar.
Od 6 marca 1861 r. H. Krajewski sprawował funkcję sekretarza Delegacji Miejskiej.
Czynnie uczestniczył też w pracach komisji, która opracowała projekt ustawy
municypalnej. Po rozwiązaniu Delegacji wszedł w skład Tymczasowej Rady Miejskiej,
a następnie – Rady Miejskiej m. Warszawy. Na skutek podejrzeń o udział w
ruchu patriotycznym b. zesłańców syberyjskich Krajewskiego w lutym 1862 r. aresztowano
i na podstawie decyzji administracyjnej wywieziono w głąb Rosji, do Tambowa.
Przebywał tam 3 miesiące i pod wpływem rozmów z prof. Uniwersytetu
Moskiewskiego M. Katkowem, gen. Błudowem i znanym w całej Rosji wybitnym
adwokatem-Polakiem W. Spasowiczem, Krajewski opracował (w j. francuskim) i
przesłał do cara Aleksandra II memoriał w sprawie koncesji autonomicznych dla
Królestwa Polskiego. Car odpowiedział krótko: „Na żadne ustępstwa nie myślę zezwalać!”.
Tym niemniej Katkow, Błudow i Spasowicz, przyczynili się do uwolnienia
Krajewskiego. Powrócił do Warszawy i podjął – przerwaną aresztowaniem – pracę
sekretarza w Radzie Miejskiej m. Warszawy15.
Ogłoszenie 6 października 1862 r. przez margrabiego Wielopolskiego „branki”
(czyli poboru młodzieży do wojska) przyspieszyło decyzję o wybuchu powstania.
22 stycznia 1863 r. Komitet Centralny Narodowy (stronnictwa „czerwonych”) wydał
Manifest, w którym wzywał do walki naród Polski, Litwy i Rusi. Po wybuchu powstania,
H. Krajewski „do pracy w organizacji narodowej przystąpił z pewnym ociąganiem
się. W planach utworzenia jawnego rządu narodowego, który lansowany po
akcesie „białych” do powstania miał powstać w Częstochowie, Krajewski był typowany
na sekretarza. Początkowo był doraźnym pomocnikiem Wydziału Spraw Zagranicznych,
a następnie [od czerwca 1863 r. – przyp. KP] kierował tym Wydziałem
jako jego dyrektor16.
I tak, H. Krajewski redagował noty i depesze Rządu Narodowego (RN) oraz odezwy
przeznaczone dla zagranicy. M.in. to on właśnie był autorem tekstu słynnej
Odezwy do ludów i rządów Europy z 31 lipca 1863 r., wzywającego do zerwania
stosunków z Rosją17. Wydziałem Spraw Zagranicznych RN kierował także Krajewski
podczas dyktatury gen. R. Traugutta. Znaczenie jego działalności najdobitniej
charakteryzuje najbliższy powiernik R. Traugutta i jego łącznik (m.in. jedyny „pośrednik”
między Trauguttem a Krajewskim), historyk M. Dubiecki: „[Krajewski]...
przyjął swe stanowisko na takich jedynie warunkach, że oprócz dyktatora i osoby
zaufanej (właśnie M. Dubieckiego – przyp. KP), stojącej między nim a dyktatorem,
nikogo ani znać, ani widzieć z organizacji nie będzie, lubo znaczna część depesz i
odezw ważniejszych, przeznaczonych dla zagranicy, spod jego pióra wychodziła”18.
Ostatni dyktator powstania styczniowego R. Traugutt został aresztowany nocą z 10
na 11 kwietnia 1864 r., H. Krajewski – nieco później, w tym samym miesiącu. Znowu
osadzono go w X pawilonie Cytadeli... Dzięki doskonałej konspiracji nie był sądzony
w procesie R. Traugutta i innych członków Rządu Narodowego. Pomimo obciążających
zeznań adwokata z Suwałk O. Awejde, Krajewski – jak dawniej – wypierał się
wszystkiego. Sąd Wojenny uznał jego winę za nieudowodnioną. Tym niemniej audytoriat
polowy wniósł o zesłanie go na Syberię. Wyrok skazujący zapadł 22 lipca 1865 r.
H. Krajewskiego zesłano po raz trzeci, tym razem do Kiereńska w guberni penzeńskiej.
Spędził tam 3 lata. Przez cały ten czas towarzyszyła mu żona19.
W 1869 r., po powrocie z zesłania do Warszawy H. Krajewski objął ponownie
posadę radcy prawnego w Ordynacji Zamoyskich. Nominację na adwokata przy
Sądzie Apelacyjnym w Warszawie uzyskał w 1870 r. Po reformie sądowej w 1876 r.
– mimo szykan ze strony żandarmerii carskiej – po interwencji ówczesnego prezesa
warszawskiego Sądu Okręgowego (Rosjanina!) W. Zakriewskiego, Krajewski otrzymał
nominację na stanowisko adwokata przysięgłego20.
W zasadzie adwokat H. Krajewski zajmował się bieżącą praktyką cywilistyczną.
Jako świetny prawnik – poza ordynacją Zamoyskich – był radcą prawnym Warszawskiego
Towarzystwa Fabryk Cukru i Towarzystwa „Zawiercie” oraz zastępcą
dyrektora Towarzystwa Kredytowego m. Warszawy. Ale też, jak pisał wybitny prawnik,
adwokat Karol Dunin: „...działalność jego nie zamykała się wyłącznie w gmachach
murów sądowych i gabinecie adwokackim. Był człowiekiem rady, więc wzywano
go wszędzie, gdzie jej potrzebowano; był człowiekiem pracy, więc podejmował
się z zapałem, najczęściej bezinteresownie, żmudnych i wymagających gruntownego
opracowania robót”21.
Nie oznaczało to, iż adwokat H. Krajewski, jako wybitny mówca sądowy, nie potrafił
zabłysnąć w sprawach karnych. Tak było np. w głośnej obronie znanego szewca
warszawskiego St. Hiszpańskiego, starszego stołecznego Zgromadzenia Szewców,
oskarżonego o zabójstwo dr. A. Kurcjusza. Osk. St. Hiszpański (junior), podejrzewając
swą żonę o niewierność, strzelił do jej rzekomego kochanka – dr. A. Kurcjusza
i ranił go śmiertelnie. O tej głośniej obronie adwokata Krajewskiego pisał w
1881 r. w swej pracy wybitny prawnik, prof. W. Miklaszewski, zaś sam głośny
obrońca ogłosił w rok później książkę pt.: „Obrona za Stanisławem Hiszpańskim,
obwinionym o zabójstwo lekarza dr Aleksego Kurcjusza”.
Rzeczowość, gruntowna wiedza i kunszt obrończy – zwłaszcza wymowa – adwokata
H. Krajewskiego – dowodziła, że oskarżony: „... działał w paroksyzmie rozstroju
nerwowego, bez należytego rozeznania”22, sprawiły też, że oskarżonemu
szewcowi wymierzono karę niemal symboliczną: Sąd okręgowy skazał go na zamknięcie
w twierdzy przez rok i bez wszelkiego ograniczania praw i przywilejów.
Jeśli chodzi o sprawy karne, H. Krajewski brał również czynny udział w głośnym
procesie „Wielkiego Proletariatu”: wraz z adwokatem W. Spasowiczem bronił jednego
ze współtowarzyszy L. Waryńskiego – T. Rechniewskiego.
Przywołajmy tu słowa adwokata przysięgłego K. Dunina, który pisał we wspomnieniu
pośmiertnym: „Nam, kolegom starszym i młodszym, znane są charakterystyczne
cechy ś.p. Henryka, jako obrońcy: wiedza, sumienność do drobiazgowości
posunięta, praca niezmordowana i w człowieku tak już niemłodym zdumiewająca,
głębokie przejęcie się bronioną sprawą, wreszcie zapał młodzieńczy, który sprawiał,
że nawet z uszczerbkiem własnego zdrowia pragnął przelać swe przekonania w
umysły sędziów”23. Czy można się dziwić, że adw. H. Krajewski zajmował podówczas
w palestrze warszawskiej stanowisko wybitne?
Co więcej, jak pisał adwokat A. Suligowski: Był pod tym względem (poświęcenia
na rzecz tych, którymi sprawami lub losem się zajął – przyp. KP) niedościgły, badał
stosunki, które miał sam rozwiązywać lub przed sądami wyjaśniać, badał je w najdrobniejszych
szczegółach, badał ludzi, których one dotyczyły, badał ich usposobienie
– ich życie, ich temperament. Były to badania pod mikroskopem, badania porów,
kresek i zmarszczek, badania sumienne, ciężkie i długie”24.
Wybitny prawnik, autor Bibliografii prawniczej polskiej... wcale nie przesadzał.
Istotnie, adwokat H. Krajewski nie szczędził czasu na przygotowanie się do rozprawy.
Np. w jednej ze spraw, w których przyszło mu „stawać przed kratką”, ważną
rolę odgrywała... wada w budowie oka. Krajewski, aby się przygotować przeprowadził
kilkutygodniowe studia z zakresu anatomii patologicznej pod kierunkiem
znanego specjalisty w tej dziedzinie, prof. Brodowskiego oraz studia nad budową
oka przy udziale ówczesnej sławy okulistycznej – prof. Wolfringa. Późniejsze przemówienie
obrońcy, które wiązało się w sposób oczywisty z wynikami tych studiów,
miało rozstrzygające znaczenie przy wymiarze kary podsądnemu25.
Warto tu dodać, że H. Krajewski starał się zawsze wyczerpać wszelkie legalne i
dostępne środki, wiodące do uzasadnienia jego tez i wniosków prawnych. Zdaniem
wybitnych, a współczesnych mu prawników, zwłaszcza adwokatów warszawskich
(patrz: przypisy – KP), H. Krajewski uchodził za jednego z najwybitniejszych
znawców prawa obowiązującego w Cesarstwie Rosyjskim.
Co więcej, ze względu na jego niekwestionowany autorytet i pozycję w adwokaturze,
nawet przedstawiciele ówczesnych władz rosyjskich zwracały się właśnie do
niego, gdy szło o porozumienie się z tą – zdaniem rządzących Rosjan – „niepokorną
społecznością adwokatów warszawskich”. I nic dziwnego, że adwokat Henryk
Konic – „dobry duch” i „Gazety Sądowej Warszawskiej” pisał o Krajewskim wprost:
„Największą troską Krajewskiego było dążenie do podniesienia godności adwokatury.
Toteż przez szereg lat zajmował się sprawami utworzenia Rady Obrończej w Warszawie.
Gdy się to nie udało, (...), w 1886 r. wyjednał ustawę Kasy Pomocy Adwokackiej,
która zawierała paragraf, wprowadzający pewną kontrolę etyczną nad działalnością
adwokatów26.
Ta właśnie Kasa (jako namiastka korporacji zawodowej – przyp. KP) była „ukochanym
dzieckiem” adwokata Krajewskiego. Jeszcze za życia wspierał ją hojnymi
datkami, a w testamencie zapisał jej cały swój obszerny księgozbiór. Co do testamentu,
jak podawała „Gazeta Sądowa Warszawska” nr 26 z 1897 r. w dziale „Spostrzeżenia
i informacje”: „Ś.p. Krajewski testamentem, otworzonym w d. 22 Czerwca,
zapisał majątek swój w części bezzwłocznie, a w części po 15-letnim użytkowaniu
panny A. Karwowskiej oraz p. S. Krajewskiego, na rzecz specyjalnej instytucji
dobroczynnej pod nazwą Charitas. Z dochodów tej ostatniej otrzymywać ma również
pewien zasiłek Kasa Pomocy Adwokatów Przysięgłych”27. Dodajmy tu, że dochody
z Fundacji „Charitas” testator przeznaczył na stypendia dla kształcącej się
młodzieży pochodzenia chłopskiego...28.
I przy tym jeszcze jedna ważna rzecz: Henryka Krajewskiego – co podkreślają
wszyscy mu współcześni – jako człowieka cechowała niezwykła skromność. Np. A.
Suligowski pisał m.in.: Wszystko dla innych, dla siebie niczego nie potrzebował. Nie
miał żadnych potrzeb. Prosta strawa i proste sprzęty najzupełniej mu wystarczały. Z
tego co miał, hojną ręką na prawo i lewo rozdawał, a dla siebie nic i zawsze nic. (...)
jego dom uderzał swoją skromnością, prostotą swego urządzenia, po prostu ubóstwem..
Powracając na koniec do testamentu adwokata Henryka Krajewskiego, wszystkie
pozostałe po nim papiery, korespondencję, notatki i dokumenty nakazał spalić.
I wreszcie – swój portret pędzla mistrza Jana Matejki nasz bohater zapisał: „...jakiejkolwiek
galerii obrazów pod warunkiem, że będzie figurował w niej jako portret nieznanego
mężczyzny...”30.
Adwokat Henryk Krajewski zmarł 19 czerwca 1897 r. w Warszawie. Jego pogrzeb
na cmentarzu Powązkowskim był w istocie manifestacją patriotyczną tysięcy
mieszkańców stolicy.
Komentarze
Prześlij komentarz