Przejdź do głównej zawartości

...w mieście Włodzimierz Wołyński ...

W lutym 1944 r. - świadkowie nie podają dokładnej daty - w mieście Włodzimierz Wołyński Ukraińcy wyłapywali Polaków, torturowali ich, łamali ręce i nogi, i zabijali... Jednego dnia pojmali i zamordowali po gwałtach i torturach kilka kobiet i dziewcząt polskich - wiadomo o co najmniej 20 zabitych. Ofiary miały połamane ręce i nogi, ślady licznych ran od ostrych narzędzi, Mariannę Podbiorę przywiązali drutem kolczastym do sań i wlekli póki nie skonała.
Część oprawców jest znana, m.in.: Wołodymyr Smolenśkyj, Marczuk, Kalińczuk. ✔️Wspomnienia Ludwiki Podskarbi z d. Szewczuk z Kolonii Mogilno: "Jest luty 1944 r. nasi chłopcy z posterunków poszli na Bielin do polskiej partyzantki. Tymczasem Ukraińcy napływają do Włodzimierza, Niemiec ponownie wydał im broń, mają nakazane meldować się z bronią raz w tygodniu. Niemiec zabiega o zboże od Ukraińców ale ci boją się Polaków z miasta. Pewnego dnia Niemiec chodził po domach i nakazywał okopy ze śniegu oczyszczać. Brat poszedł oraz chłopcy od Mirowskich. Moi rodzice poszli do miasta, Jadzia siedzi w pokoju coś czyta, pani Mirowska leży w łóżku chora. Pan Mirowski i brat jego żony udali się do pana Ilnickiego. Ja coś bardzo chciałam mamy, zastanawiałam się dlaczego wciąż nie wraca z miasta, może byłam też głodna. Wyszłam więc, aż na ulicę i patrzę w stronę miasta, wyglądam tak rodziców. Ale coś zauważyłam, co mnie zainteresowało, od strony miasta chodzi Niemiec w mundurze, a z nim dwóch cywilów. I tak chodzą od mieszkania do mieszkania, czasami przechodzą na drugą stronę ulicy. Gdy byli już blisko naszego domu, uciekłam do ganku i patrzę, co się będzie działo. A oni idą dróżką do naszego domu, w tym momencie poznaję Ukraińca z Mohylna. Wpadam do mieszkania i krzyczę: “Jadziu idzie do nas Anenku Sergiej. Był Jadzi sąsiadem, miał może 23 lata. Jadzia szybko drzwi żelazną sztabą zasunęła, podobnie wejście do pokoju, w którym przebywała pani Mirowska ale tak się włamywali, że w końcu i sztaba nie pomogła. W domu poczęli się dobijać do pokoju gdzie przebywała pani Mirowska. Skaczemy na ten czas do ogrodu przez okno i biegniemy co sił do pana Ilnickiego, a tam całe zapole stoi chłopa, każdy ma w ręku widły i szpadel. Nabrali chłopców polskich i poprowadzili na Cegielnię i tam ich wszystkich w bestialski sposób pomordowali, nawet kobiet wtedy nabrali. A Niemiec chodził po domach, że jeśli kto miał dokument, że pracuje u Niemców lub że jest mieszczaninem, tego zabraniał brać na Cegielnię. A jeśli kto był, tak jak my, uciekinierzy z wiosek, tego Niemiec zgadzał się brać, jak się później okazało na zagładę. To była godzina około 13.00, gdy rodzice i Mirowscy wrócili z miasta, opowiedzieliśmy co zaszło. Zaraz zaczęliśmy wszystko pakować na wóz i wyruszamy na Bielin, do naszych chłopców. Zima, śniegu dużo, a my nie mamy sani tylko wóz. Muszę wyjaśnić, że brat żony Mirowskiego to Józef Gaczyński z Mohylna".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.