Przejdź do głównej zawartości

Dziady – tradycja pamięci o zmarłych .



Dziady Białoruś
Dziady na Białorusi, obraz z 1917 roku.
Dziady to słowiańskie święto obchodzone w nocy z 31 października na 1 listopada. Jest to szczególny i magiczny czas, gdy styka się świat żywych i umarłych. To wtedy też nawiązujemy relacje z duszami przodków, którzy powracają do siedzib zamieszkiwanych dawniej, za życia, przez siedzib. Zapewniając im przychylność, jednocześnie wskazujemy zagubionym duszom drogę powrotną w zaświaty. Jak dawniej obchodzono Dziady? Jakie zwyczaje przetrwały do dzisiaj? Zapraszam do lektury.

Dziady były to zwyczaje, rytuały i obrzędy związane z obcowaniem żywych ze zmarłymi przodkami. Nazwa dziady wywodzi się z języka białoruskiego od słowa Дзяды. Nazwa ta była stosowana w gwarach ludowych na terenie Białorusi, Polesia, Rosji, Ukrainy i różnych terenach przygranicznych np. na Podlasiu. W zależność od regiony nazywano radecznica, zaduszki. Sam wyraz „dziad” oznaczał po prostu przodka. Była to pora, kiedy dusze przodków powracały do dawnych domostw, nawiedzając swoją rodzinę
Bardzo podobne praktyki obrzędowe funkcjonowały powszechnie wśród Słowian i Bałtów, a także w wielu kulturach europejskich, a nawet pozaeuropejskich. W dawnej tradycji słowiańskiej oddawano szacunek przodkom, w zależności od danego regionu od trzech do sześciu razy w ciągu roku. Jednak najważniejsze były obchody na wiosnę i na jesieni, dlatego mówiło się o dziadach wiosennych i jesiennych. Na wiosnę obchodzono je 2 maja, a na jesieni w nocy z 31 października na 1 listopada.
ucztowanie przy grobach przodkow.jpg
W trakcie Dziadów też ucztowano przy grobach przodków
W ramach obrzędów dziadów, należało przybywające dusze przodków odpowiednio ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Przygotowywano specjalną ucztę, która odbywała się w domach lub na cmentarzach, bezpośrednio na grobach zmarłych. Duszę przodków karmiono i pojono między innymi: miodem, kaszą, jajkami, kutią i wódką. Podczas tych uczt świadomie upuszczano potrawy i wylewano napoje na stół, podłogę lub grób, aby dusze zmarłych mogły się tym posilić.
Kasza z miodem i dodatkami źródło rodonews ru.jpg
Kasza z miodem i dodatkami źródło
Często powrót w rodzinne strony dziadów wiązał się w wiarę w domowików – duchy opiekuńcze domów. Dobry demonami stawiali się rodowi przodkowie, którzy w drodze w zaświaty, zatrzymali się w rodzinne strony, aby wspomóc swoich bliskich. W zamian składano w ramach podziękowań strawę. Podczas obrzędów obowiązywały liczne zakazy dotyczące wykonywania różnych prac i czynności, które mogłyby zakłócić spokój przebywających na ziemi dusz, czy też im zagrozić. Jak wierzono niekiedy dusze dostawały się do domu czy szycia, tkania lub przędzenia, żeby nie przyszyć lub uwiązać duszy, która nie mogłaby wrócić na „tamten świat”. Zakazywano min. głośnych zachowań przy stole i nagłego wstawania, co mogłoby wystraszyć dusze. Sprzątania ze stołu po wieczerzy, żeby dusze mogły się pożywić. Wylewania wody po myciu naczyń przez okno, aby nie oblać przebywających tam dusz.
ogien-zrodlo-livejournal
Ogień służył się do ogrzania się, wskazywał drogę zmarłym, a także je chronił przed demonami.
Kolejny, obrzęd polegał na umożliwieniu duszom wykąpania się i ogrzanie. Na początku zapalano ogniska na rozstajnych drogach, aby wskazywały kierunek wędrującym duszom, tak by nie zabłądziły i mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Zziębnięte dusze ogrzewały się przy ogniskach. Palono również w piecu, co miało oświetlać drogę wędrującym duszom.  Pozostałością tego zwyczaju są współczesne znicze zapalane na grobach. Ogień również pełnił funkcję ochronną, zwłaszcza ten rozpalany na rozstajnych drogach. Często uniemożliwiał wyjście na świat demonom, czyli duszom ludzi, którzy zmarli nagłą śmiercią, samobójcom, topielcom, które – jak wierzono – przejawiały w tym okresie wyjątkowa aktywność .
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Maski ,tzw. Karaboszki
Do ochrony przed niechcianymi spotkaniami z nieprzyjaznymi duszami używano też masek tzw. karaboszki. Były wykonane z drewna, które rozstawiano dookoła miejsca sprawowania dziadowych obrzędów, a  a także zasłaniano nimi twarze. Tego typu rytualne maski były znane w Opolu czy na Rusi. W pewnych regionach Polski, np. na Podhalu w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.
Bardzo istotną rolę.w obrzędach zadusznych odgrywali żebracy, których w różnych rejonach nazywano także dziadami. Nie było to przypadkowa zbieżność, ponieważ w wyobrażeniach ludowych wędrowni dziadowie-żebracy, byli uważani za łączników pomiędzy światem zmarłych („tamtym światem”) a żywych. Dlatego zwracano się do nich z prośbą o modlitwy za dusze zmarłych przodków, w zamian ofiarowując jedzenie, niekiedy specjalne pieczywo obrzędowe przygotowywane na tę okazję. Taki zwyczaj był jeszcze praktykowany w latach 30-tych XX wieku. Niekiedy w rożnych regionach przywożono całe wozy chlebów. Niekiedy interpretowano to jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych.
Pokarmy dla duszy przodków źródło vkontakte com.jpg
Pokarmy dla duszy przodków
„Dziady”, które odwiedzały rodzinne domy, częstowano ciepłym posiłkiem. Przy stole nie mogło braknąć miejsca dla każdego z przodków. Jeśli uczta odbywała się w domu zaraz po przyjściu z cmentarza, to wieczorem gospodarz odprawiał zwyczaj. Polegał na trzykrotnym obchodzeniu chaty wraz z bochenkiem chleba. Z kolei gospodyni, która znajdowała się przy oknie wypowiadała takie oto zaklęcia: – Kto idzie? – Sam Bóg – odpowiadał gospodarz. – Co niesie? – Boski dar.  Zaraz po tych słowa do izby wchodził gospodarz i razem z domownikami odmawiał modlitwę, a następnie wszyscy zasiadali do stołu. Zdarzało się, że podczas stołu opuszczono łyżkę albo część pokarmu. W dawnych wierzeniach uważano, że to duchy przodków „porwały łyżkę” i .i nie należy jej podnosić, gdyż chcą się posilić. Jednak jak ktoś sięgała po nią, to musiał na miejsce łyżki zostawić kawałek chleba. Jeszcze przed spoczynkiem, cała rodzina odprawiała tego dnia ostatnią modlitwę za duszę zmarłych przodków. Gospodynie zamiatały izby, słały białe ręczniki albo obrusy na stołach i kładły chleb, sól i nóż, aby zmarli odwiedzający w tę noc chałupę nie odeszli głodni.
Ludowy obrzęd dziadów stał się inspiracją do II części Dziadów Adama Mickiewicza, których centralnym motywem są sceny wzywania dusz podczas wiejskiego zgromadzenia, odbywającego się w opuszczonej kaplicy na cmentarzu. Obrzędowi przewodniczy Guślarz (Koźlarz, Huslar), wygłaszający rytualne formuły i przywołujący dusze zmarłych przebywające w czyśćcu. Mają one powiedzieć, czego potrzeba im do osiągnięcia zbawienia i posilić się przeniesionymi dla nich potrawami. Badania etnologiczne oraz literaturoznawcze wskazują jednoznacznie, że w utworze Mickiewicza mamy do czynienia ze stylizacją. Autor zaczerpnął z folkloru białoruskiego liczne elementy, poddał je artystycznej obróbce i stworzył oryginalny obraz, który różni jeśli chodzi o model wywoływania dusz. Mickiewiczowskie nawiązania do terminów takich jak „czyściec” i „zbawienie” są wynikiem połączenia zwyczajów pogańskich z chrześcijańskimi.
Chrześcijaństwo z jednej strony walczyło z dawnymi pogańskimi obrzędami, sukcesywnie zakazując ich praktykowania, ale z drugiej strony zaadaptowało niektóre z nich, dążąc do ich chrystianizacji. W przypadku dziadów zarówno kościół katolicki, jak i prawosławny usiłowały zmarginalizować, a następnie zlikwidować święta pogańskie, wprowadzając na ich miejsce święta i praktyki chrześcijańskie. Kościół katolicki, nie mogąc całkowicie zwalczyć tego dość popularnego święta pogańskiego, zmuszony został zaakceptować i włączyć część jego tradycji (zresztą nie po raz pierwszy) w ustanowione na 2 listopada własne święto Zaduszek
Niestety obecne święta zmarłych często niewiele mają wspólnego oddawaniu szacunku przodków. Zostały skomercjalizowane, są też okazją rewii mody i plotek. W dodatku w ostatnich latach jest coraz bardziej popularne w Polsce święto Halloween, czyli skomercjalizowana forma celtyckiego święta Samhain. To święto podobnie jak Dziady, również były poświęcone zmarłym przodkom, ale obecne Halloween niewiele ma wspólnego z dawnymi wierzeniami Celtów.
Dzisiejsze obchody dawnych Dziadów są niszowe jest to spowodowane mniejszą wiedzą na temat, a także brakiem promocji i reklam jak w przypadku Halloween. Mimo to, wciąż w niektórych regionach wschodniej Polski, na Białorusi, Ukrainie i części Rosji kultywowane jest wciąż wynoszenie na groby zmarłych symbolicznego jadła w dwójniakach. W Krakowie co roku odbywa się tradycyjne Święto Rękawki (Rękawka), bezpośrednio związane z pradawnym zwyczajem wiosennego święta przodków. Dziady kultywuje też większość współczesnych słowiańskich ruchów rodzimowierczych, zwykle pod nazwą Święta Przodków. Powoli, ale jednak wraca moda na kultywowanie dawnych tradycji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.