Przejdź do głównej zawartości

Zapomniane wojsko.

Natarcie 1. Dywizji Piechoty pod Lenino 12-13 października 1943 r., fot. East News
12-13 października 1943 roku – na Białorusi pod wsią Lenino stoczono bitwę z udziałem polskiej 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, dla której było to pierwsze starcie zbrojne z Niemcami na froncie wschodnim, w czasie II wojny światowej. Bitwa, która zakończyła się taktyczną porażką, miała większe znaczenie polityczne niż militarne. Kiedyś jej rocznica była w PRL obchodzona uroczyście jako Dzień Wojska Polskiego, a po 1989 roku została zapomniana. W ostatnich latach obecna polityka historyczna próbuję zdyskredytować, wymazać z pamięci cały wysiłek zbrojny i szlak bojowy żołnierzy Wojska Polskiego na froncie wschodnim. Oni też walczyli o Polskę tak jak ci walczący w Armii Andersa i Maczka na zachodzie, czy w AK.
Formowanie się 1. Dywizji Piechoty. Im. Tadeusza Kościuszki
Po wyjściu armii gen. Andersa do Iranu w sierpniu 1942 roku, nie wyczerpało polskich możliwości mobilizacyjnych w ZSRR. Wciąż w głąb ZSRR pozostali Polacy-zesłańcy z Kresów Wschodnich, jeńcy niemieccy pochodzenia polskiego, przymusowo wcieleni do Wehrmachtu oraz byli obywatele polscy niepolskiej narodowości i radziecka Polonia.bW marcu 1943 roku na Kremlu odbyły się rozmowy w sprawie formowania nowych jednostek polskich, prowadzone pomiędzy Józefem Stalinem z jednej strony, a Wandą Wasilewską i ppłk Zygmuntem Berlingiem. W kwietniu po ujawnieniu zbrodni katyńskiej dokonanej przez NKWD w 1940 roku i zerwaniu stosunków dyplomatycznych rządu emigracyjnego rządem RP, Biuro Polityczne WKP(b) podjęło polityczną decyzję o formowaniu oddziałów polskich pod auspicjami powołanego w marcu Związku Patriotów Polskich.
7 maja 1943 roku w Sielcach nad Oką rozpoczęto formować na początku 1. Dywizje Piechoty im. Tadeusz Kościuszki, który była zalążkiem przyszłego Wojska Polskiego na froncie wschodnim. Armia ta rekrutowała się z Polaków ochotników, którzy byli deportowani w latach 1939-1941 w głąb Związku Radzieckiego. Na początku większość kadry dowódczej stanowili oficerowie radzieccy, często polskiego pochodzenia oraz kilku przedwojennych oficerów, którzy pozostali w ZSRR po ewakuacji Armii Andersa, a byli to m.in. ppłk Leon Bukojemski, por. Tadeusz Wicherkiewicz, ppor. Tadeusz Juśkiewicz i ppłk. Zygmunta Berlinga, szefa bazy ewakuacyjno-zaopatrzeniowej Armii Polskiej w Krasnowodsku, już wcześniej współpracującego z organami ZSRR. Fakt ten został uznany jeszcze w 1943 przez sądy wojenne Rzeczypospolitej przy 2 Korpusie WP za złamanie przysięgi wojskowej i dezercję, ale wyroki były zaocznie, czyli nieprawomocne.
Na czele tej dywizji stanął ppłk Zygmunt Berling, później awansowany do stopnia generała brygady. Był przedwojennym oficerem WP, legionistą, uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. Nie był komunistą, co powodowało, że często wchodził spory z komunistami z ZPP zwłaszcza z Wandą Wasilewską. Stalin po rozmowie z ppłk. Berlingiem postanowił, że będzie tworzona nie tylko dywizja piechoty, ale również pułk czołgów, eskadra lotnicza, także dalsze jednostki. Tworzone oddziały miały stać się zalążkiem nowych, pozostających pod kierownictwem komunistów, Polskich Sił Zbrojnych.
Gen. Zygmunt Henryk Berling (1896-1980).- dowódca 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki., fot. East News
Postać Zygmunta Berlinga jest uważana kontrowersją. Przez obecną politykę historyczną jest kreowany na zdrajcę, służalczego wobec Armii Czerwonej. Jest to dość mocna i niesprawiedliwa ocena, ponieważ to dzięki niemu udało się wyrwać uratować tysiące Polaków zesłańców przebywając na terenie ZSRR, którzy nie dotarli do wcześniej formowanej armii polskiej przez gen. Władysława Andersa. Żołnierze walczący pod jego komendą, w większości oceniali go pozytywnie.
1. Dywizja wyrusza na front
Po 2 miesiącach szkolenia i formowanie 15 lipca 1943 roku, żołnierze 1. Dywizji Piechoty. im. Tadeusza Kościuszki złożyli uroczystą przysięga, która była poprzedzona mszą świętą odprawiona przez kapelana dywizji mjr Wilhelma Kubsza. 1 września 1943 roku w 4 rocznicę agresji III Rzeszy Niemieckiej na Polskę, dywizja wyrusza na front. W trakcie marszu dywizja dalej się podszkalała. Pierwotnie polscy żołnierze mieli uczestniczyć 12 września walką o Smoleńsk. Jednak gen. Berling zdając sobie sprawy, że dywizja jest nie przygotowana do walka w dużymi i może ponieść spore straty. W odpowiedzi na propozycję gen. Wasilija Sokołowskiego stwierdził;
„Polacy tyle razy brali Smoleńsk od zachodu, że nie zaszkodzi raz spróbować od wschodu.”[1].
Po tej ripoście zmieniono zadanie dywizji i przydzielono ją do radzieckiej 33. armii gen. Gordowa, z którą działać miała działać na kierunku Orszy. Głównym celem natarcia 1. Dywizji było we współdziałaniu z 42. i 290 dywizjami strzeleckimi Armii Czerwonej przełamać obronę niemiecką 39. Korpusu Pancernego na dwukilometrowym odcinku: wieś Połzuchy – wzgórze 215.5. Następnie rozwijać powodzenie w kierunku zachodnim i opanować rubież rzeki Pniewkana na odcinku Bolszoj Diatiel i Srednij Diatiel, a potem nacierać w kierunku Łosiewa i Czuriłowa. W powstałą lukę miały wejść główne siły radzieckie, w celu dotarcia do linii Dniepru. Dywizję wspierać miały pułki artylerii lekkiej 144. i 164. Dywizji Piechoty, 538. pułk moździerzy i 67. Brygada Haubic Armii Czerwonej. Sąsiedzi: 42. Dywizja Strzelecka miała zająć wieś Sukino, 290. Dywizja Strzelecka – Lenino. Należy zaznaczyć, że obie współdziałające dywizje radzieckie liczyły zaledwie po 4 000 żołnierzy, czyli stanowiły jedynie połowę tego czym dysponowała dywizja polska. Na lewym skrzydle miał działać 1. pp pod dowództwem ppłk. Franciszka Derksa, a na prawym 2. pp. ppłk. Gwidona Czerwińskiego. W drugim rzucie miał wejść 3 pp. ppłk. Tadeusza Piotrowskiego. Polska dywizja do swojej pierwszej bitwy przystępowała w pełnym składzie etatowym wzmocniona ponadto 1 pułkiem czołgów średnich, 1 kompanią rusznic przeciwpancernych, 1 kompanią fizylierek 1 batalionu kobiecego, oraz kompanią karną. Obszar natarcia 1. Dywizji nie był dogodny. Teren był bagnisty, a rzeka Miereja była szeroka od 3 do 5 metrów i płytka. Pozycje niemieckie na wzgórzach 217,6 oraz 215,5 po zachodniej stronie rzeki były korzystniejsze. Na wschodzie obszar był równiny i odkryty. W odległości 2-3 kilometrów od rzeki znajdowały się zarośla i drzewa. Siły niemieckie liczyły ok. 18 tys. żołnierzy.
9 października gen. Berling postanowił przeprowadzić rekonesans. Rozpoznania terenu nie udało się jednak dokończyć, ponieważ Niemcy otworzyli ogień artyleryjski, dlatego też nie rozpoznano dokładnie doliny Mierei. Następnego dnia dowódca dywizji przedłożył gen. Gordowowi swoją decyzję do natarcia, również tego samego dnia postawił zadania podległym oddziałom. 10 października dowódca dywizji zameldował dowódcy armii swoją decyzję o rozpoczęciu natarcia. W dniu następnym rano w formie pisemnej do dowódców pułków, samodzielnych pododdziałów i jednostek wzmocnienia trafił rozkaz bojowy. Całość działań wszystkich ogniw dywizji została ponadto ujęta w formie tabeli walki, planu inżynieryjnego zabezpieczenia natarcia i tabeli sygnałów (dowodzenia). Przed atakiem planowano zmasowane przygotowanie artyleryjskie, mające trwać 100 minut (ok. 1,5 godz.). Z chwilą poderwania się piechoty, artyleria miała stworzyć przed piechotą podwójny wał ogniowy, który przesuwałby się przed nią w odległości ok. 200-300 m. 11 października o godz. 20:00 gen. Berling otrzymał ze sztabu armii rozkaz przeprowadzenia następnego dnia o 6:00 rozpoznania walką siłami batalionu. Nie będąc przekonany o słuszności takiego rozwiązania, prosił dowódcę armii o zmianę decyzji lub użycie mniejszych sił. Rozkazu nie zmieniono. Do rozpoznania wyznaczono 1/1 pp. Powiadomiony wieczorem o zadaniu dowódca 1 pp nie poinformował natychmiast o nim dowódcy batalionu – mjr. Lachowicza. Rozkaz do rozpoznania walką przekazał dopiero o 4:00, czyli dwie godziny przed natarciem. Udał się do pierwszorzutowych kompanii i przekazał zadania. Na sygnał czerwonej rakiety kompanie miały ruszyć do natarcia, podejść do Mierei, sforsować ją i zaatakować przedni skraj obrony nieprzyjaciela na kierunku wzgórza 215.5. Jeszcze przed bitwą niewielka grupa ok. 25 żołnierz zdezerterowała przechodząc na stronę niemiecką zdradzając plany bitwy oraz pozycje wojsk. Dzisiaj powiela się mit jakoby polscy żołnierze masowali dezerterowali w trakcie bitwy. Być może cześć żołnierzy po wyczerpaniu amunicji poddała się z myślą o ucieczce. Jednak mit o masowej dezercji, jest nieuprawnionych, bo dla wielu rodzin żołnierzy miałoby to swoje konsekwencje.
Przebieg bitwy
Punktualnie o 5.55 artyleria polska otworzyła ogień. Pod jej osłoną ruszyły czołowe kompanie 1 bp. Żołnierze dość szybko pokonali rzekę i gdy podeszli na 200–300 m od niemieckich okopów, spotkał ich morderczy ogień broni maszynowej i moździerzy. Część pododdziałów okopała się przed zaporami z drutu kolczastego, część wdarła się do pierwszej transzei niemieckiej. Dalsze natarcie załamało się. Niemcy wyprowadzili kontratak, odrzucając batalion z zajętej pozycji. Kompanie zaległy 150 m przed przednim skrajem i okopały się. Kilku żołnierzy dostało się do niewoli. Niemcy byli silniejsi niż przypuszczano, posiadali duży potencjał ogniowy i zawczasu rozbudowaną obronę. Ta nierówna walka toczyła się od 6:00 aż do chwili rozpoczęcia przygotowania artyleryjskiego natarcia, a więc ponad trzy godziny. Rozpoznanie walką okazało się niepotrzebne i nieefektywne, zakończono 50% stratami 1 batalionu, który okopał się czekając na pozostałe siły i właściwie natarcie.
Natarcie kościuszkowców pod Lenino 1943 r., fot East News
Atak 1. Dywizji miał być poprzednio przygotowaniem artyleryjskim o godzinie 8:20, jednak z powodu mgły, przesunięto o godzinę. Punktualnie o 9:20 salwa katiusz zapoczątkowała ogień artylerii, ale został skrócono do 40 minut. Zaraz potem piechota ruszyła do walki. O godz. 10.30 1. oraz 2. pp. rozpoczęły natarcie na pozycje niemieckie, przełamując pozycje obronę. Jednak sąsiednie dywizje radzieckie 42. DP i 290. DP zaległe na swoich pozycjach Zaraz po przełamaniu niemieckiej obrony celem 1. pp. Było opanowanie Trygubowej, zaś 2. p. Połzuch. W pierwszym natarciu pozycje prowadził batalion mjr. Lachowicz, który zginał w trakcie ataku. Wieś przechodziły z rąk do rąk raz polskich, a raz niemieckich, ale z powodu wyczerpania amunicji, a także braku wsparcie ze strony radzieckiego 855. pułku, żołnierze musieli się wycofać na wschodni kraniec wsi.2. pułk piechoty przełamał niemieckie transzeje i podszedł pod Połzuchy i Puniszcze. Podobnie jak walka o Trygubową, tutaj także walki były niezwykle zacięte. Wieś opanowano do godz. 14.
Ok. 11:00 do ataku rzucono 1. pułk czołgów, jednak nie przygotowano jednak podejść do mostów. W 2 kompanii czołgów na podejściach do przeprawy ugrzęzło pięć wozów, a dwa zostały uszkodzone. Pozostałe trzy nie mogły się przeprawić. 1 kcz miała przejść po moście w Lenino. Została jednak zbombardowana przez samoloty niemieckie. Dopiero po południu udało się przeprawić kilka czołgów. Część z nich podczas ataków na Trygubową i Połzuchy została zniszczona i uszkodzona, pozostałe wspierały piechotę z niewielkim skutkiem. Te same trudności spotkały na przeprawie artylerię. Moździerze i lekkie działa pułkowe przenoszono dosłownie na plecach, wyrywano z bagna, by przeprawić je na drugi brzeg. O godz. 14:00 niemiecka 337. Dywizja Piechoty, wspierana przez odwody XXXIX Korpusu rozpoczęła kontratak ze skrzydeł i od czoła. Mgła podniosła się wyżej i do akcji wkroczyło niemieckie lotnictwo szturmowe i bombowe. Pierwszy kontratak na Trygubową został odparty, ale drugi przy wsparciu czołgów i dział pancernych wyrzucił 2 bp z Trygubowej. Ataki na pozycje udało się odpierać także dzięki artylerii kierowanej przez płk W. Bewziuka.
Polski kontratak 3 bp tylko częściowo zmienił sytuację. Artyleryjskie wsparcie zaczęło słabnąć. Kolejne niemieckie kontrataki odrzuciły Polaków na zachodnie stoki wzg. 215.5. Brakowało amunicji, czołgów i wsparcia artylerii. Dowódca pułku ppłk Derks utracił zdolność dowodzenia. W szeregi 1.  pułku wkradł się chaos. Dowództwo przejął płk Kieniewicz, zastępca dowódcy 1. DP. Na kierunku 2 pp Niemcy też kontratakowali wsparci czołgami i lotnictwem. Przed zniszczeniem 2 pułk uratował ogień zaporowy 67 Brygady Haubic. Około 14:00 pułk został ponownie odrzucony z rejonu Połzuch i zmuszony do przejścia do obrony.
Szkic bitwy pod Lenino 12-13 października 1943, źródło: wikimedia commons
W późnych godzinach popołudniowych na kierunku działania 1 pp wszedł do walki II rzut dywizji – 3 pułk piechoty. Luzowanie następowało pod bezpośrednim ogniem nieprzyjacielskich oddziałów. 1 pułk piechoty w czasie wchodzenia do bitwy liczył ponad 2800 żołnierzy, a w chwili wycofania zaledwie 500. O 19:20 pułki 2. i 3. wsparte 16 czołgami wznowiły natarcie. Nie udało się jednak złamać oporu Niemców. Nie zdobyto ponownie Trygubowej i Połzuch. W ciągu nocy walki nie ustawały. Odległość między pułkami a wrogiem przestała istnieć. Walka toczyła się na odległość karabinu, z trudem można było rozróżnić, gdzie swój, a gdzie wróg. Cała dolina huczała wystrzałami, bój toczył się wszędzie. Mimo zaangażowania 3 pułkowi nie udało się rozwinąć natarcia. 2 pułk piechoty odparł w nocy pięć kontrataków i utrzymał linię obrony. Wieczorem o 20:00 12 października gen. Berling otrzymał zadanie na dzień następny. Według planu o 7.45 miała rozpocząć się 15-minutowa nawała artyleryjska, a o 8:00 powinna ruszyć do natarcia piechota wsparta czołgami. W nocy zebrano amunicję z trzech dywizji drugiego rzutu i dostarczono ją na pierwszą linię. Tyły dywizji wraz z zaopatrzeniem wciąż pozostawały daleko za linią frontu.

Nazajutrz 13 października, mimo nalotów niemieckich na polskie pozycje, 1 Dywizja Piechoty zaatakowała. Natarcie polskie wspierane było nieudanymi atakami polskich 1 i 2 kompanii czołgów. 3 kompania czołgów utknęła przed Miereją i nie wzięła udziału w ataku. Niemcy natychmiast podjęli przeciwdziałanie. Mimo wysiłków Polaków, tylko 2 pułk piechoty wsparty sześcioma czołgami opanował Połzuchy. 3 pułk mimo wsparcia czołgów nie zdobył Trygubowej. Piechota polska atakowana przez lotnictwo odpierała kolejne kontrataki. Pułki przeszły do obrony. 2 pułk utracił zdobyte w krwawej walce Połzuchy. Gen. Berling został wezwany na stanowisko dowodzenia 33 Armii. Doszło do ostrej wymiany zdań między dowódcami. W efekcie o 17:00 Berling otrzymał rozkaz informujący, że w nocy z 13 na 14 października dywizja zostanie wycofana z walki, a jej miejsce zajmie radziecka 164. Dywizja Strzelecka. Do 20:00 Polacy odzyskali Połzuchy. 14 października rano oddziały polskie i radzieckie wycofały się za Miereję. Niemcy utrzymali te pozycje obronne, aż do Operacji Bagration.
Bilans bitwy
W dwudniowych walkach 12-13 października 1. Dywizja pod dowództwem generała Zygmunta Berlinga przełamała obronę nieprzyjaciela i zadała mu spore straty. Dla większości żołnierzy były to pierwsze walki, dzięki czemu zdobyli doświadczenie bojowej z bardziej doświadczonym i lepiej przygotowanym przeciwnikiem. Jednak przy braku współdziałania sąsiednich jednostek radzieckich sprawiło, że jej sukcesu nie wykorzystano. Poważne straty, jakie poniosła, zdecydowały o wycofaniu jej z pierwszej linii po dwóch dniach walk. Zarówno brak wsparcia jak oraz błędy w dowodzeniu spowodowane małym doświadczeniem zadecydowały o dużych stratach. Straty 1. Dywizji wyniosły: 510 żołnierzy zginęło, 1776 żołnierzy zostało rannych, zaginęło bez wieści 652 osób, do niewoli zostało wziętych 116 – co stanowiło 23,7 % ogólnego stanu osobowego. Straty niemieckie wyniosły: 1500 zabitych, do niewoli zaś zostało wziętych 326. Nieprzyjaciel poniósł również pewne straty w sprzęcie tracąc m.in. 42 moździerze i działa, 2 czołgi oraz pięć samolotów. Znaczenie bitwy miało bardziej wymiar polityczny niż militarny. Stalin wykorzystując bitwę 1. Dywizji pokazał, że na froncie wschodnim na terenie ZSRR ma do dyspozycji polskie oddziały, które będą stanie walczyć o wyzwolenie kraju spod okupacji niemieckiej. Ponadto bitwa także wzmocniła rolę komunistów z Związku Patriotów Polskich, jednocześnie osłabiając pozycję Rządu Emigracyjnego w Londynie. Tym samym propagandowo bitwę uznano za sukces.
Wymazywanie pamięci o bitwie i żołnierzach
Bitwa ta była pierwszym bojem zorganizowanych w ZSRR wojsk polskich i dlatego rocznica jej 12 października była od 1950, obchodzona hucznie jako Dzień Wojska Polskiego, aż do do 1991 roku, kiedy powrócono do obchodów rocznicy bitwy warszawskiej. O samej pierwszej bitwie z udziałem 1. Dywizji Kościuszkowskiej zapomniano. Podobnie jest z całym szlakiem bojowym Wojsko Polskiego na froncie wschodnim 1. i 2 Armii Wojska Polskiego. W ostatnich latach obecna polityka historyczna próbuję zdyskredytować, wymazać z pamięci cały ich wysiłek zbrojny i szlak bojowy od Lenino do Berlina. Jeden z prawicowych historyków Sławomir Cenckiewicz jakiś czas temu, miał stwierdzić, że:
„II wojny światowej już tak jednoznacznie nie można ocenić. Nie myślę rzecz jasna o 2 Korpusie gen. Andersa, Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, AK czy NSZ-ecie, ale ze względu na wojsko, chciałem powiedzieć polskie, ale powinienem jednak powiedzieć ludowe Wojsko Polskie, które powołał Stalin w maju 1943 roku. Trudno mi uznać tę formację za część historii naszego oręża.”[2]
A innym razem mówił, że:
„Takich bandyckich formacji LWP nigdy czcił nie będę!”[3]
Jest bardzo krzywdzącą i niesprawiedliwa ocena. Wielu z tych kombatantów, których jest już coraz mniej bardzo dotyka te słowa. Czy się komuś podoba, czy nie Wojsko Polskie z frontu wschodniego walczyło także o Polskę tak jak ci walczący w Armii Andersa i Maczka na zachodzie, czy w Armii Krajowej i należy się im godna pamięć oraz szacunek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Obchody 100-lecia OSP w Kryłowie.