Mój drogi przyjacielu, dwadzieścia lat jęczeliśmy pod polskim panowaniem, a teraz wracamy pod skrzydła wielkiego narodu niemieckiego” – mówił przywódca “narodu góralskiego”, witając Hansa Franka w Zakopanem. Kilka lat później prosił już egzekutorów z AK, aby zamiast upokarzającej śmierci, którą dla niego przygotowali, zgodzili się go zastrzelić…
Pochodzący z małopolskiej wsi Kościelisko Wacław Krzeptowski miał ambicje, aby zostać kimś ważnym i szanowanym. Od zawsze ciągnęło go do polityki. Jako prezes Stronnictwa Ludowego w Nowym Targu oraz wiceprzewodniczący Związku Górali miał okazję poznać najważniejsze osoby w państwie. Miał to szczęście, że prezydent Ignacy Mościcki kochał polskie góry – na tyle, aby ślub swojej córki wyprawić właśnie na Podhalu. Krzeptowski dostąpił wówczas ogromnego zaszczytu – prowadził do ołtarza ojca panny młodej.
Krewki góral nie robił tego bynajmniej z zamiłowania do sanacji. Krzeptowski był przede wszystkim oportunistą. Być może dlatego po inwazji Niemców na Polskę wyparł się wszystkiego, co go do tej pory łączyło z nadwiślańskim krajem. W czasie okupacji Krzeptowski stanął na czele Komitetu Góralskiego (Goralisches Komitee) – autonomicznego samorządu, będącego fundamentem Goralenvolku (“narodu góralskiego”). Działalność Krzeptowskiego i jego sympatyków była tym samym najbardziej zinstytucjonalizowaną formą kolaboracji na okupowanych terenach Polski.
Stworzona przez Szatkowskiego idea Goralenvolku czerpała garściami z prac niemieckich “myślicieli”, którzy przekonywali, że mieszkańcy Podhala wywodzą się od Germanów. Uczeni ci twierdzili na przykład, że ludowe pieśni górali tatrowych są w istocie zniekształconą (spolszczoną) wersją tyrolskiego jodłowania. Zwracali także uwagę, że w Zakopanem można spotkać symbol swastyki, nazywany w tych stronach krzyżykiem niespodzianym. 29 listopada 1939 r. część działaczy Związku Górali powołała Goralenverin, z której trzy lata później wyrósł Komitet Góralski. Głównym obszarem działalności organizacji była agitacja mieszkańców Podhala.
W 1940 r. Krzeptowski i jego towarzysze zarządzili na terenie powiatu nowotarskiego powszechny spis ludności. Spośród 150 tys. osób 27 tys. (18 proc.) podpisało “góralskie volskslity” , deklarując tym samym przynależność do “narodu góralskiego”. Do wielu ludzi niespecjalnie przemawiała jednak retoryka członków Komitetu Góralskiego, toteż ich “współpraca” z Krzeptowskim ograniczyła się wyłącznie do podpisania kenkarty. Naturalnie jakaś część z tych osób – jeśli nie większość – zrobiła to tylko z obawy przed represjami ze strony okupanta.
Kompletną porażką zakończyły się natomiast próby sformowania góralskiej dywizji SS. Zamiast 10 tys. ochotników, których spodziewali się Niemcy oraz prowadzący akcje agitacyjne Krzeptowski i jego współpracownik Józef Cukier, przed komisją poborową zjawiło się jedynie 300 osób.
Wśród górali nie brakowało również tych, którzy jawnie oskarżali Krzeptowskiego o zdradę. W 1941 r. zawiązano przeciwko niemu i jego protektorom góralski ruch oporu – Konfederację Tatrzańską. “Honor nakazuje, by Goralenvolk został zdławiony przez samych Podhalan” – miał powiedzieć przywódca opozycjonistów, poeta Augustyn Suski. Zarówno on, jak i jemu podobni, zapłacili za swoją szlachetną postawę życiem.
Po trwającej kilka miesięcy ucieczce Krzeptowski wpadł w końcu w ręce oddziału AK „Kurniawa”. W chwili pojmania upadły “góralski książę” ukląkł przed dowódcą plutonu, por. Tadeuszem Studzińskim, aby błagać go o szybką śmierć.
– Kulę mi dajcie – wydusił załamanym głosem.
– Kula to śmierć honorowa. Zdrajcy na nią nie zasługują – usłyszał w odpowiedzi.
20 stycznia 1945 r. Krzeptowski zawisł na pobliskim świerku. W testamencie napisał:
Pochodzący z małopolskiej wsi Kościelisko Wacław Krzeptowski miał ambicje, aby zostać kimś ważnym i szanowanym. Od zawsze ciągnęło go do polityki. Jako prezes Stronnictwa Ludowego w Nowym Targu oraz wiceprzewodniczący Związku Górali miał okazję poznać najważniejsze osoby w państwie. Miał to szczęście, że prezydent Ignacy Mościcki kochał polskie góry – na tyle, aby ślub swojej córki wyprawić właśnie na Podhalu. Krzeptowski dostąpił wówczas ogromnego zaszczytu – prowadził do ołtarza ojca panny młodej.
Haniebny hołd krakowski
W pierwszych tygodniach niemieckiej okupacji Krzeptowski wielokrotnie spotykał się z przyszłym katem Polaków, Hansem Frankiem. 7 listopada 1939 r. uczestniczył w uroczystości objęcia przez niego stanowiska gubernatora Generalnego Gubernatorstwa. Podczas tego wydarzenia, które zyskało z czasem pogardliwe miano “hołdu krakowskiego”, reprezentacja górali wręczyła Frankowi złotą ciupagę. Pięć dni później miała miejsce rewizyta generalnego gubernatora w Zakopanem, podczas której Krzeptowski wypowiedział haniebne słowa:„Meine lieben Kameraden (Mój drogi przyjacielu), dwadzieścia lat jęczeliśmy pod polskim panowaniem, a teraz wracamy pod skrzydła wielkiego narodu niemieckiego”.Chociaż Krzeptowski jest dziś najbardziej znaną postacią związaną z Goralenvolk, sam idea “narodu górlalskiego” pojawiła się jeszcze przed wojną. Twórcą pomysłu był piłsudczyk i aktywny działacz sanacyjny, dr Henryk Szatkowski. Tym bardziej może dziwić, że w czasie okupacji wybrał karierę folksdojcza, podpisując niemiecką listę narodowościową i przyczyniając się do szerzenia antypolskich haseł.
Stworzona przez Szatkowskiego idea Goralenvolku czerpała garściami z prac niemieckich “myślicieli”, którzy przekonywali, że mieszkańcy Podhala wywodzą się od Germanów. Uczeni ci twierdzili na przykład, że ludowe pieśni górali tatrowych są w istocie zniekształconą (spolszczoną) wersją tyrolskiego jodłowania. Zwracali także uwagę, że w Zakopanem można spotkać symbol swastyki, nazywany w tych stronach krzyżykiem niespodzianym. 29 listopada 1939 r. część działaczy Związku Górali powołała Goralenverin, z której trzy lata później wyrósł Komitet Góralski. Głównym obszarem działalności organizacji była agitacja mieszkańców Podhala.
W 1940 r. Krzeptowski i jego towarzysze zarządzili na terenie powiatu nowotarskiego powszechny spis ludności. Spośród 150 tys. osób 27 tys. (18 proc.) podpisało “góralskie volskslity” , deklarując tym samym przynależność do “narodu góralskiego”. Do wielu ludzi niespecjalnie przemawiała jednak retoryka członków Komitetu Góralskiego, toteż ich “współpraca” z Krzeptowskim ograniczyła się wyłącznie do podpisania kenkarty. Naturalnie jakaś część z tych osób – jeśli nie większość – zrobiła to tylko z obawy przed represjami ze strony okupanta.
Kompletną porażką zakończyły się natomiast próby sformowania góralskiej dywizji SS. Zamiast 10 tys. ochotników, których spodziewali się Niemcy oraz prowadzący akcje agitacyjne Krzeptowski i jego współpracownik Józef Cukier, przed komisją poborową zjawiło się jedynie 300 osób.
Wśród górali nie brakowało również tych, którzy jawnie oskarżali Krzeptowskiego o zdradę. W 1941 r. zawiązano przeciwko niemu i jego protektorom góralski ruch oporu – Konfederację Tatrzańską. “Honor nakazuje, by Goralenvolk został zdławiony przez samych Podhalan” – miał powiedzieć przywódca opozycjonistów, poeta Augustyn Suski. Zarówno on, jak i jemu podobni, zapłacili za swoją szlachetną postawę życiem.
Skrucha kolaboranta
Nikłe poparcie dla Goralenvolku oraz żałosne wyniki poborów do góralskiej dywizji SS skompromitowały Krzeptowskiego w oczach Niemców. W kwietniu 1943 r. Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie, Fridrich W. Krüger, raportował szefowi Głównego Urzędu SS:“Górale w żaden sposób nie różnią się od Polaków, a po trwających 3,5 roku obserwacjach należy stwierdzić, iż są nawet jeszcze gorsi”.Odtąd lider Goralenvolku – nazywany jeszcze do niedawna przez okupanta “góralskim księciem” – musiał ukrywać się przed gestapo oraz egzekutorami z AK. Uciekł w góry, potem próbował – z marnym skutkiem – wstąpić do słowackiej partyzantki, która wznieciła powstanie przeciwko faszystowskiej władzy. Na jego nieszczęście wśród powstańców znalazł się Polak, który go rozpoznał.
Po trwającej kilka miesięcy ucieczce Krzeptowski wpadł w końcu w ręce oddziału AK „Kurniawa”. W chwili pojmania upadły “góralski książę” ukląkł przed dowódcą plutonu, por. Tadeuszem Studzińskim, aby błagać go o szybką śmierć.
– Kulę mi dajcie – wydusił załamanym głosem.
– Kula to śmierć honorowa. Zdrajcy na nią nie zasługują – usłyszał w odpowiedzi.
20 stycznia 1945 r. Krzeptowski zawisł na pobliskim świerku. W testamencie napisał:
“Przekazuję cały swój majątek (…) na rzecz oddziału partyzanckiego Kurniawa grupy Chełm AK, z własnej nieprzymuszonej woli, jako jedyne zadośćuczynienie dla narodu polskiego”.Niespełna dwa lata później, w grudniu 1946 r., odbył się w PRL-u proces pozostałych przywódców Goralenvolku. Sąd skazał Józefa Cukra na 15 lat, Stanisława Mula i Antoniego Kęska na 5 lat oraz Antoniego Tomalę na 3 lata więzienia. “Tak skończyły się sny o potędze domorosłych Führerów, którzy sprzedali się za niemieckie kartki żywnościowe” – podsumowała ostatni akt historii o Goralenvolku Polska Kronika Filmowa.
Komentarze
Prześlij komentarz