Wyciąg ze sprawy agenturalnej NKGB USRS nr 40 "Zwiery", w której członek bandy UPA Dowhań Justyn s. Wasyla zeznał:
"Nie pamiętam dokładnie daty, lecz dobrze wiem, że pod koniec lutego 1944 roku, wczesnym rankiem, do mojego mieszkania wpadł Melnyk Iwan s. Zachara i kazał mi szybko stawić się przed chałupą Jakimowa Jakiwa, gdzie otrzymam broń. Przy tym powiadomił mnie on, że zaraz cała banda UPA wspólnie z [bandą z] Wołynia i niemieckimi wojskami «SS-Galizien» ruszy na wieś Huta Pieniacka. Stawiłem się w wymienionym wyżej miejscu, gdzie Jakimow Jakiw wydał mi karabin rosyjskiego typu i do niego 15 sztuk ostrych naboi. Melnyk Iwan, Jakimow Jakiw i dowódca wołyńskiej bandy UPA oznajmili wszystkim uczestnikom, że zaraz ruszymy na wieś Huta Pieniacka, żeby rozprawić się z mieszkańcami, ponieważ pomagają oni czerwonej partyzantce. Po otrzymaniu tych krótkich informacji i zakończeniu przygotowań, ruszyły na podwodach niemieckie wojska «SS-Galizien» w l[iczbie] 200 ludzi. Na ich czele pojechali saniami starosta Sieluprawy Kawecz Josyp s. Maksyma z dowódcą – Niemcem w stopniu kapitana. Drugimi sańmi, również na przedzie, pojechali Żarkowśkyj Wasyl s. Iwana i Żarkowśkyj Stepan. Za Niemcami, mniej więcej 15–20 minut później, ruszyła na Hutę Pieniacką również nasza banda wspólnie z wołyńską bandą UPA. Jak tylko zaczęliśmy podchodzić do wymienionej wyżej wsi, Niemcy otworzyli ogień z dwóch armat i karabinów maszynowych, otaczając jednocześnie wieś ze wszystkich stron. Członkowie bandy UPA, którzy wówczas nadeszli, na rozkaz Melnyka Iwana s. Zachara i Żarkowśkiego Petra oraz dowódcy wołyńskiej bandy, również okrążyli wieś i robili to samo, co Niemcy, tzn. podpalali domy i inne zabudowania, a mieszkańców eskortowali do kościoła. Tych, którzy próbowali ukryć się, rozstrzeliwali na miejscu oraz otwierali silny ogień karabinowy do uciekających. Po tym, jak pierścień okrążenia, w którym była wieś, zacisnął się i akcja zbliżała się do końca, ludzie z kościoła zostali przeprowadzeni do szop i domów. Następnie zamykano je i podpalano. Mieszkańców wsi Huta Pieniacka zapędzono do 4 lub 5 szop, w których znalazło się, ogólnie biorąc, około 700–750 ludzi]. Wszyscy zostali spaleni. Pogrom wymienionej wsi trwał od 8 godziny rano do 2–3 po południu. Następnie niemieckie wojska zabrały przede wszystkim całe bydło – krowy, konie, owce, świnie oraz zboże, a członkowie bandy UPA wzięli odzież, drób oraz inne rzeczy, po czym razem z niemieckimi wojskami wrócili do wsi Żarków, gdzie Niemcy sprzedali mieszkańcom za wódkę część bydła, głównie krowy".Pierwszy pomnik ku pamięci pomordowanych Polaków stanął jeszcze w czasach ZSRR w 45. rocznicę wydarzeń. Pomnik zniszczyli Ukraińcy po uzyskaniu niepodległości. W 1989 r. osoby, które przeżyły zbrodnię i ich rodziny za zebrane pieniądze ufundowały drewniany krzyż. Obecnie istniejący pomnik wzniesiono w 2005 r. dzięki staraniom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Strona ukraińska przez dwa lata blokowała umieszczenie daty zbrodni na monumencie. W nocy z 8 na 9 stycznia 2017 pomnik został zniszczony. Krzyż rozbito, jedną ze stel z nazwiskami ofiar pomalowano w barwy Ukrainy, drugą - w barwy UPA, namalowano na niej litery „SS”. Pomnik zniszczono prawdopodobnie przy użyciu ładunku wybuchowego. Przed obchodami rocznicy zbrodni (26 lutego 2017) pomnik został odbudowany. W marcu 2017 roku na odnowionym krzyżu namalowano swastykę i tryzub, a na tablicach antypolskie napisy.
Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost
Komentarze
Prześlij komentarz