Martyrologia polska jest mocno wkurwiająca! Nie denerwująca. Nie wkurzająca. Tylko wkurwiająca właśnie. Nie można być szczęśliwym w kraju wiecznie cierpiących.
Kaczyński i jego polityka wraz ze Smoleńskiem idealnie wpisuje się w cierpiętniczą naturę Polaków. Normalnie, człowiek który stracił bliską osobę, chce ulżyć swojemu cierpieniu. Ale nie Jarosław Kaczyński! Rozdrapuje ranę, by krwawiła wciąż na nowo. By ropiała i nie mogła się zabliźnić. Gmyra paluchami w tej ranie głębiej i głębiej. Czas jej nie leczy, bo Kaczyński na to nie pozwala. Dzięki temu może cierpieć w nieskończoność i zmuszać do cierpienia innych. Bo jak nie współczuć osobie która straciła bliskich? Poza tym cierpiącemu wiele się wybacza. No bo przecież targają nim emocje. W tych emocjach można wiele syfu narobić. No bo się cierpi. Cierpiąc szuka się ukojenia. A co ukoi lepiej niż zemsta?! A że przy okazji zmarły brat był prezydentem, to cierpienie staje się sprawą państwową i polityczną. Kto nie cierpi z Kaczyńskim, kto nie chce pomścić Lecha, ten na Polaka się nie nadaje! Do kosza z nim!
Rządzący są cierpiętnikami. Kościół ciągle cierpi. Ciągle tylko ten Jezus do krzyża przybity! Czy Jezus nie mógłby się uśmiechnąć? W końcu nie cale życie cierpiał męki na krzyżu? Czy jest choć jeden obraz na którym Jezus się uśmiecha? Nie. Nawet radosne z założeni kolędy są śpiewane w taki sposób, że ma się wrażenie, ze właśnie ktoś umarł a nie narodził się. Księża z ambon ciągle grożą i przestrzegają. Człowiek powinien tylko się biczować i ciągle mieć wyrzuty sumienia. W życiu trzeba być nieszczęśliwym, bo im więcej nieszczęścia zniesiesz, tym Bóg będzie cię bardziej kochał. Bo szczęście jest niefajne. Nie jest szlachetne. A przecież Polacy są szlachetni! Toż to Naród Umilany Jedyny. Porządny człowiek się nie śmieje. Mało tego. Nie dopuszcza do tego, żeby inni mieli powody do radości.
Na pytanie „co u ciebie?” ludzie wylewają z siebie morze syfu. Wszystko jest do dupy. Praca, polityka, zdrowie, rodzina, pogoda. Po wysłuchaniu tego wszystkiego nachodzi myśl – to weź się zabij, po co się tak męczyć? Ale ten syf już został wylany. Ociekasz nim. Przesiąkasz. Kiedy przychodzi kolej na ciebie, żebyś opowiedział co tam słychać wynajdujesz na siłę jakąś tragedię. Zawsze znajdzie się jakaś ciotka co niedawno zmarła. Przecież nie będziesz się dzielił swym szczęściem. Nie wypada! Twoje życie ma być chujowe. Od początku do końca! Jeśli nie jest, to co z ciebie za Polak?!
Ludzie nie uśmiechają się do siebie. W autobusie każdy siedzi jakby właśnie się dowiedział, że za chwilę umrze. Nikt z nikim nie gada. Jak już ktoś cię zagadnie to albo poznajesz całą historię jego choroby. Ewentualnie historię choroby i cierpienia kogoś kogo zna. Możesz posłuchać narzekania na politykę lub opowieści o tym jacy ludzie są wredni a młodzież niewychowana. Na domiar wszystkiego porządny i prawdziwy Polak nie widzi swojej winy w tym całym chujowym świecie. „ Sorry taki mamy klimat” – powiedziała kiedyś pewna pani – to oddaje podejście do życia. Polak nie ponosi odpowiedzialności za to, że w życiu mu się nie układa lub w Ojczyźnie źle się dzieje. O nie! To wszystko wina innych (od jakiegoś czasu przeważnie Tuska). To los tak chciał. Taka wola boża. Taki rząd. Wina leży wszędzie i we wszystkim tylko nie w samym człowieku.
Ból, smutek, żal, rozgoryczenie, rozpamiętywanie, narzekanie, zamartwianie się, pesymizm a do tego siedzenie na dupie w oczekiwaniu na cud. Zawziętość i snucie planów o zemście. Bo trzeba pomścić wszystko i wszystkich. A jak nikogo i niczego do pomszczenia nie ma to trzeba to wymyślić. prawdziwy Polak nie może być zadowolony. Nie może być szczęśliwy. Uśmiech w naszym kraju nie przystoi! Trzeba mieć minę jakby coś wiecznie śmierdziało pod nosem. Trzeba cierpieć i cierpieniem się dzielić!
Ludzie szczęśliwi nie pasują do obrazu cierpiącej Polski. A Polska cierpi dla siebie i za innych. Wiecznie uciśniona. Naród Wybrany. Z dumą dźwigający Krzyż Pański na swych umęczonych plecach. Kiedy nie ma powodów, by cierpieć wśród narodów, to zawsze można przywołać historię. Te obozy, ta okupacja, te zabory. Nawet w przypadku jakiejś wygranej bitwy nie celebruje się zwycięstwa. Skupia się na poległych. Żeby czasem nie było za wesoło. Jak historia nie pomaga, to trzeba coś wykombinować tu i teraz, żeby Polak nie zapomniał kim jest. Jak w Polsce przez jakiś czas było spokojnie – gospodarka szła do przodu, nie mieliśmy konfliktów z innymi krajami. Ludzie zajmowali się swoim życiem, to trzeba było to spieprzyć. Trzeba było tak zrobić, żeby było źle. Bo jak jest źle to prawdziwy Polak czuje się jak ryba w wodzie.
Trzeba było skłócić obywateli i wyprowadzić ich na ulice. Podzielić Polaków. Zburzyć ich spokój. Popaść w konflikty z innymi państwami. Szczuć ludzi na siebie. Żeby się żarli. Wszyscy w Polsce mają cierpieć z powodu Smoleńska i pałać rządzą zemsty. Mają jak ten Jezus krzyże na plecy zarzucić i na kolana! Polak ma obowiązek celebrowania w sobie bólu egzystencjalnego. A jak takiego nie czuje, to się mu tak dopieprzy, że poczuje. Polska ma być rozmodlona i uciśniona. Oglądając wiadomości człowiek może się załamać. 90% informacji to tragedie, klęski, kto z kim się pokłócił, kto kogo obraził. Czasem telewizja przekaże jakieś dobre wieści. Nie można chociaż po połowie? Że nasi naukowcy są świetni, że nasi lekarze odnoszą światowe sukcesy? My nie potrafimy się cieszyć. Nie potrafimy przekazywać i przyjmować dobrych wiadomości. Powiedz komuś komplement to nie uwierzy. Zacznie się doszukiwać drugiego dna. Bo przecież to takie niepolskie mówić drugiej osobie coś miłego. Musi być w tym ukryty cel.
Prawdziwy Polak ma obowiązek narodowy wiecznego niezadowolenia. Ma być zazdrosny o to, że sąsiad ma lepiej. Ma się umartwiać, by zasłużyć na Królestwo Niebieskie. Każdy na plecy swój krzyż i milczeć! Słuchać jedynego głosu prawdy – Kościoła. Nienawidzić wszystkich dokoła bo każdy tylko czeka by rzucić kłody pod nogi. Na wszelki wypadek rzucać je pierwszemu. I za wszelką cenę ma unikać ludzi szczęśliwych. Bo ludzie, którzy się uśmiechają i czerpią zadowolenie z życia, to samo zło! To ziemskie wcielenia diabła! Trzeba ich niszczyć na miarę swoich możliwości. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem.
Komentarze
Prześlij komentarz