Przejdź do głównej zawartości

Takie sobie małe przygraniczne miasteczko.

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (Fot. Dmytro Antoniuk)
Oto paradoks: zaledwie dwa kilometry stąd jest granica z Unią Europejską, Polskę widać jak na dłoni – a  jednocześnie to miejsce wydaje się być oddalone od cywilizacji o całe lata. Do tego oddalenia przyczyniły się zniszczone, dziurawe drogi, które w okolicach Sokala są chyba najgorsze w całym województwie lwowskim.
W okolicy uwiecznionego w najstarszych kronikach miasta Bełz leży najmniejsze miasto na Ukrainie – Uhnów. O jego istnieniu informuje tablica z nazwą i herbem. Umieszczona jest tylko z jednej strony – przy wjeździe do miasta od Rawy Ruskiej. Natomiast zniszczone drogi prowadzące do miasteczka są absolutnie takie same z każdej strony. Można też dojechać tu starym dieslowskim pociągiem, który sunie wzdłuż samej granicy jak ślimak. Zresztą jeździ tylko raz dziennie. Zbyt daleko dla turysty, który nie zna ukraińskich realiów. Warto jednak odwiedzić to miasto. Zachowało się tu tyle zabytków, że może mu pozazdrościć nie jedno wojewódzkie miasto.
Dlaczego Uhnów, w którym według ostatnich danych mieszka zaledwie ośmiuset mieszkańców jest miastem? Odpowiedzi należy szukać w historii. Jeszcze w 1462 roku ówczesny właściciel Uhnowa, chorąży płocki Zygmunt z Radzanowa wystarał się od króla Kazimierza Jagiellończyka o miejskie prawo magdeburskie dla swych włości. Bardzo możliwe, że w owych czasach ilość mieszkańców miasteczka przewyższała stan obecny. Z czasem powstała tu parafia katolicka, klasztor bazylianów, kolonia żydowska. Miasto chroniły wały i trzy bramy. Od strony rzeczki Sołokiji do dziś widoczne są te fortyfikacje. Rozkwit miasteczka przypada na koniec XIX wieku, gdy mieszkało tu około pięciu tysięcy osób: połowa Polacy, resztę po równo stanowili Żydzi i Ukraińcy.
Malowidła w cerkwi Narodzenia Matki Boskiej (Fot. Dmytro Antoniuk)
W panoramie leżącego na niewielkim wzniesieniu Uhnowa uwagę przykuwa barokowy kościół Wniebowzięcia NMP i cerkiew Narodzenia MB. Świątynia katolicka jest jednym z dwóch bliźniaczych, barokowych kościołów zbudowanych w powiecie sokalskim pod koniec XVII wieku przez architekta Wojciecha Lenartowicza. Drugi kościół znajdziemy nieopodal w Warężu, również na granicy z Polską. Na odmianę od waręskiego kościoła, który należał do pijarów, kościół w Uhnowie zawsze był kościołem parafialnym. Jego fundatorem był Krzysztof Dunin, który spoczął na tutejszym cmentarzu. Największej szkody kościół zaznał w czasie I wojny światowej, gdy pod armatnim ostrzałem utracił jedną z wież. W 1922 roku przeprowadzono gruntowny remont, w czasie którego pod tynkiem odkryto tablicę z datą fundacji (rok 1695) i nazwiskiem budowniczego. Tablica nie zachowała się. Kościół podzielił losy miasta: w 1951 roku w czasie „wymiany terenów” przeszedł z Polski pod panowanie ZSRR. Został zamknięty i do dziś zieje pustką. Formalnie należy do bełskiego rezerwatu, władzom którego udało się wydobyć od państwa w 2007 roku niesłychaną na tamte czasy kwotę dwóch milionów hrywien przeznaczoną w całości na remont kościoła.  W ramach prac renowacyjnych dach został pokryty nową dachówką ceramiczną, postawiono rusztowania, aby odnowić obie wieże, które zostały zniszczone przez wichury. Przywieziono drewniane ramy do wszystkich okien i… koniec. Reszta pieniędzy zaginęła bezpowrotnie. Prace wstrzymano.
Ponieważ katolików w miasteczku nie ma, kościołem opiekuje się pani Halina Hubeni, krajoznawca, dyrektor miejscowego muzeum i współautorka książki „Uhnów – najmniejsze miasto na Ukrainie”. Ma klucze od świątyni i sama otwiera kościół, gdy na św. Antoniego do Uhnowa przyjeżdżają Polacy, związani z tymi terenami. Kościół mógłby się odrodzić, gdyby w mieście znalazła się jakaś grupka katolików. Ale nie ma kto do niego chodzić.
Na nabożeństwa do kościoła przychodził niegdyś Artur Grottger, przyjeżdżał tu do sąsiednich Dynisk, do rodziny narzeczonej. Całe wyposażenie kościoła zabrali ze sobą Polacy w 1951 roku. Łaskami słynący obraz MB Śnieżnej jest teraz w Tomaszowie Lubelskim.
Halina Hubeni z autorem artykułu (Fot. Dmytro Antoniuk)Obok kościoła jest szkoła, w której w 1876 roku siostry felicjanki założyły zakład naukowy i niewielki klasztor z kaplicą. Na jej zewnętrznej ścianie pod gruba warstwą tynku widoczny jest obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem i aniołem. Pani Hanna żartuje, że dojrzeć wizerunek może jedynie człowiek bezgrzeszny.
Inna świątynia – cerkiew Narodzenia Matki Bożej – jest dziś świątynią dwóch obrządków greckokatolickiego i prawosławnego. Nabożeństwa odprawiane są po kolei, konfliktów nie ma. Na miejscu cerkwi stał niegdyś klasztor bazylianów. Przestał istnieć po pożarze w 1680 roku. Dzisiejsza świątynia pochodzi z 1857 roku i jej fundatorem jest Stefan Żukowski. Jego grobowiec zachował się na miejscowym cmentarzu. Najstarszym fragmentem cerkwi jest absyda z końca XVIII wieku. Cerkiew ma wewnątrz unikatowe malowidła. Namalował je w 1936 roku Demian Horniatkiewicz. Są  podobne do malowideł w cerkwi bazylianów w Żółkwi. Na ścianach przedstawieni są nie tylko święci, ale też znani ukraińscy działacze polityczni i religijni, artyści.
Po wojnie cerkiew zamknięto, w zabudowaniach mieściła się brygada traktorowa. Dzięki nieustannym staraniom duchownego Zacharia Sołoguba, cerkiew została przekazana wiernym w najgorętszym okresie chruszczowskiej kampanii antyreligijnej – w 1956 roku. W 1970 roku władze znów chciały zamknąć świątynię. Nakazano zlikwidować malowidła ze ścian przedstawiające postacie Szewczenki, Witowskiego, Mazepy, Szeptyckiego. Do dziś w polichromii są białe plamy.
Żydzi w Uhnowie też mieli swoje świątynie. Były tu dwie synagogi. Jedna z nich stoi na Rynku. Teraz jest tu sklep. Druga, o wiele większa, położona jest za budynkiem technikum. Dziś jest tu liceum. Synagoga pochodzi z początku XX wieku i jest to jedna z najlepiej zachowanych świątyń żydowskich w Galicji. Chociaż w czasach sowieckich przebudowano ją dzieląc na dwa piętra, zachowały się potężne kolumny, nadające budowli okazały widok. Górna kondygnacja (na dole mieści się garaż) cała pomalowana jest na biało. Dyrekcja liceum chciałaby przekazać ten obiekt gminie żydowskiej, bo nie jest w stanie utrzymywać zabudowań. Ale Żydów w Uhnowie nie ma. Większość wywieziono do getta w Rawie Ruskiej i Bełzie. Ci, co przeżyli, po wojnie opuścili te tereny. Jedyna nadzieja w chasydach, którzy coraz częściej przyjeżdżają do sąsiedniego Bełza.
Uwzględniając deportację Żydów w 1942, wysiedlenia Ukraińców w 1947 i wyjazd Polaków w 1951 – Uhnów prawie w 100% zmienił mieszkańców. Dziś mieszkają tu potomkowie przesiedleńców ze wschodniej i centralnej Ukrainy. Lubią swoje miasteczko nie mniej niż jego przedwojenni mieszkańcy. Widać to na przykładzie Haliny Hubeni, która sama opiekuje się kościołem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

Kulinarna egzotyka Ukrainy.

  Morska kapusta. Morska kapusta Glon o nazwie listownica (łac. laminaria), pocięty na drobne paseczki i zamarynowany. Ma kwaskowy, pikantny smak i charakterstyczny, glonowaty zapach. Dla mnie bomba. Morska kapusta sprzedawana jest w puszkach lub na wagę, można ją dostać praktycznie w każdym spożywczym, samą lub z dodatkami warzywnymi. Kosztuje śmiesznie tanio, 8-10 zł/kg. Wikipedia uważa, że w Europie się tego nie je, a jedynie na dalekim wschodzie Azji (Chiny, Korea, Japonia), gdzie listownica jest znana co najmniej od VIII w. pod nazwą kombu Podobno w Rosji morska kapusta rozpowszechniła w XVII w. z Wysp Kurylskich i zdobyła ogromną popularność w okresie ZSRR. Laminaria. Poza walorami smakowymi morska kapusta ma jakieś oszałamiające walory prozdrowotne, przede wszystkim ogromną zawartość jodu (3%), aminokwasów, witamin i minerałów. Suszona laminaria ma szereg zastosowań medycznych i kosmetycznych. Nie jest wskazana przy nadczynnosci tarczycy, chorobach nerek, w ciąży

Jeszcze jeden '' bohater'' spod znaku tryzuba.

Nazwisko Iwana Szpontaka mocno zapadło w pamięci mieszkańców ziemi lubaczowskiej. Ofiarą jego podwładnych padło wielu jej mieszkańców, których, zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, starał się z niej usunąć, by przekształcić w ukraińską republikę. Jego kureń wysadził w powietrze 14 stacji kolejowych i 16 drogowych, a także cztery pociągi. Zaatakował trzy miasta i zlikwidował 14 posterunków polskiej milicji. Iwan Szpontak ps. „Zalizniak” – Ukrainiec, dowódca kurenia UPA „Mesnyky”, mający w środowiskach polskich opinię ukraińskiego zbrodniarza, mordującego głównie polską ludność cywilną – urodził się 14 kwietnia 1919 roku w Wołkowyi koło Użhorodu na Rusi Podkarpackiej, będącej historyczną ziemią należącą do Królestwa Węgier, a w okresie międzywojennym do Czechosłowacji. Ukończył czteroklasową szkołę podstawową, a następnie Szkołę Gospodarczą. Kontynuował naukę w Studium Nauczycielskim w Użhorodzie. Tu najprawdopodobniej zetknął się z ideami ukr