Przejdź do głównej zawartości

Zamojszczyzna -Sonderlaboratorium SS.



Ponad 100 tys. mieszkańców, w tym ok. 30 tys. dzieci, wypędzono z domów w czasie wysiedleń i pacyfikacji Zamojszczyzny. Akcja, którą hitlerowcy rozpoczęli 27 listopada 1942 r., prowadzona była przez kilka miesięcy i objęła około 300 wsi w tym regionie.


Generalny Plan Wschodni III Rzeszy (Generalplan Ost) miał być realizowany przez ok. 25 lat. Przewidywał wysiedlenie milionów Słowian z krajów Europy Wschodniej i Środkowej i sprowadzenie na te tereny „etnicznych” Niemców. Miał być wcielany w życie po zakończeniu wojny z ZSRR, ale wyhamowanie niemieckiej ofensywy na Wschodzie spowodowało, że plan zaczęto wdrażać – wbrew pierwotnym założeniom – w warunkach trwającej wojny.
Akcję wysiedleńczą Niemcy rozpoczęli w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r. we wsi Skierbieszów i jej okolicach. Wypędzanym Polakom dawano 20 minut na zabranie podręcznego bagażu, wszelki opór karany był biciem lub śmiercią. Wszystkich wypędzonych gromadzono w centralnym miejscu wsi, gdzie przeprowadzano wstępną selekcję.
Pierwsza faza wysiedleń trwała do końca 1942 r. i objęła wsie powiatu tomaszowskiego i zamojskiego. Druga – prowadzona od 13 stycznia do 6 marca 1943 r. – objęła głównie wsie powiatu hrubieszowskiego. Ostatnia faza wysiedleń, latem 1943 r., dotyczyła przede wszystkim powiatu biłgorajskiego. Do sierpnia 1943 r. z 294 wsi wysiedlono ok. 110 tys. Polaków. Domy wysiedlonych zajmowali koloniści niemieccy – osiedliło ich się ok. 13 tysięcy. Podczas akcji przesiedlono na te tereny również ok. 18 tys. Ukraińców.
Wysiedlani Polacy trafiali najpierw do obozów przejściowych utworzonych w Zamościu i Zwierzyńcu. W obozach tych brakowało żywności i wody; wśród stłoczonych, przetrzymywanych w złych warunkach sanitarnych, więźniów, szerzyły się choroby, ludzie umierali z zimna, głodu, wycieńczenia.
W obozach dokonywano selekcji. Część ludzi była wywożona na roboty do Niemiec, inni trafiali do obozów koncentracyjnych. Ok, 1,3 tys. wysiedleńców z Zamojszczyzny wywieziono do obozu Auschwitz–Birkenau, 80 proc. z nich zginęło. Pierwszy transport – 640 osób wysiedlonych z Zamojszczyzny – dotarł nocą z 12 na 13 grudnia 1942 r. Byli oni wiezieni w zaplombowanych wagonach, tak stłoczeni, że nie mogli usiąść. W drodze nie otrzymywali pożywienia ani wody. 14 osobom z tego transportu udało się zbiec.
Około 9 tys. wysiedlonych wywieziono w lipcu i czerwcu 1943 r. do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Przebywali tu przez kilka tygodni w prymitywnych warunkach, ciasnocie, zaduchu i brudzie. Byli głodzeni, doskwierały im insekty. 6 tys. z nich zostało wywiezionych na roboty do Niemiec, a 2,2 tys. Niemcy zwolnili w celu osiedlenia w podlubelskich miejscowościach. Około 10 proc. wysiedleńców nie przeżyło obozu na Majdanku.
Niemiecka akcja wysiedleńcza na Zamojszczyźnie spotkała się z silnym oporem partyzantki, głównie żołnierzy AK i BCh, których akcje zbrojne nazwano powstaniem zamojskim. Organizowano m.in. ewakuacje zagrożonej wysiedleniem ludności, akcje odwetowe wymierzone w policję i administrację okupanta a także kolonistów niemieckich.
Niemcy przeprowadzali szeroko zakrojone akcje antypartyzanckie, m.in. 4 stycznia 1943 r. dokonano pacyfikacji siedmiu wsi jednocześnie, podczas których zamordowano łącznie 147 osób. Szczególnie brutalne były pacyfikacje prowadzone latem 1943 r., m.in. w czerwcu niemieckie oddziały przy wsparciu lotnictwa zrównały z ziemią wieś Sochy – zginęło wówczas jej 182 mieszkańców. Okupanci przeczesywali także lasy, aby schwytać mężczyzn przyłączających się do partyzantki. Aresztowani partyzanci trafiali do obozów przejściowych albo osadzani byli w zamojskiej Rotundzie, która pełniła funkcję więzienia gestapo, gdzie poddawano ich brutalnemu śledztwu. Do lipca 1944 r. w Rotundzie zamordowano ok. 8 tys. Polaków.
Wiosną 1943 r. wojska niemieckie na Wschodzie znalazły się w odwrocie, co – obok działań partyzantki – było zapewne przyczyną rezygnacji z kontynuowania akcji wysiedleńczej. Nie przyniosła też ona oczekiwanych rezultatów, planowano bowiem wypędzenie 140 tys. Polaków z blisko 700 wsi oraz sprowadzenie na ich miejsce 60 tys. kolonistów niemieckich.
Wysiedlenia Zamojszczyzny – jak pisze Jaczyńska – „najmocniej uderzyły w grupę najbardziej bezbronną – dzieci”. Według szacunków dotknęło to około 30 tys. dzieci.
Ich los zależał od selekcji przeprowadzonej w obozie przejściowym. Dzieci powyżej 6 miesiąca życia były oddzielane od rodziców i przechodziły badania rasowe, które decydowały o ich dalszych losach. Część z nich przeznaczono do germanizacji i wywożono do III Rzeszy, gdzie umieszczano w niemieckich rodzinach. Pozostałe najczęściej trafiały do obozów koncentracyjnych.
Prymitywne warunki w obozach przejściowych powodowały, że dzieci chorowały i umierały, np. w obozie w Zwierzyńcu w okresie od 7 grudnia 1942 r. do 22 kwietnia 1943 r. zanotowano 200 zgonów wśród dzieci. Hrabia Jan Zamoyski (ówczesny właściciel Ordynacji Zamojskiej) wraz z przedstawicielami Rady Głównej Opiekuńczej uzyskali zgodę na wypuszczenie z obozu dzieci do lat sześciu, które umieszczano w prowadzonej m.in. przez Różę Zamoyską ochronce w Zwierzyńcu. W sumie Jan i Róża Zamoyscy uratowali ok. 460 dzieci z obozu.
Wiele dzieci umierało w czasie transportów – z głodu, zimna, braku opieki, część umierała w obozach koncentracyjnych. Szacuje się, że spośród 30 tys. wysiedlonych z Zamojszczyzny ok. 10 tys. zmarło lub zostało zamordowanych.
Najmłodsze ofiary akcji wysiedleńczej – nazwane po wojnie Dziećmi Zamojszczyzny – stały się powszechnie rozpoznawalnym jej symbolem.

 
       

     

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.