Przejdź do głównej zawartości

Tylko mi ciebie mamo, tylko mi Polski żal ..

21 listopada 1918 roku zginął w obronie Lwowa 14-letni Jurek Bitschan
„Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo brakuje ciągle ludzi dla wyswobodzenia Lwowa. Jerzy” – taki list pozostawił na stole w rodzinnym domu, Jurek Bitschan, jeden z najmłodszych obrońców Lwowa.
Jurek dołączył do oddziału por. Petriego, nie chciano go zresztą tam przyjąć, gdyż nie wyglądał na 14 lat, jednak po usilnych prośbach zgodzono się by został. Przydzielono mu opiekuna chorążego Aleksandra Śliwińskiego. Jurek Bitschan, choć dostał rozkaz aby stać na warcie, poszedł do ataku w pierwszym szeregu.
Rano, 21 listopada 1918 r. rozpoczęła się walka na Cmentarzu Łyczakowskim. Ukraińcy, doświadczeni Strzelcy Siczowi, strzelali ze znajdujących się naprzeciw koszar przy ul. św. Piotra. Jurek schronił się za jednym z pomników, ale został ranny w obie nogi. Dotarł do niego sanitariusz, ostrzał był tak silny, że nie można go było wynieść. Sanitariusz, który sam został ranny, zdołał jedynie przykryć go płaszczem i schować między nagrobkami. Na drugi dzień, gdy walki ustały, martwego Jurka odnalazł ojczym.
Twarzyczka miała wyraz pogodny i jasny. Może ostatnią bohaterską chwilę krótkiego żywota opromieniła piękna i dumna świadomość, że zgodnie ze złożonem przyrzeczeniem znalazł „tyle sił, by służyć i wytrzymać”.
Obok chłopca leżał zabity chorąży Śliwiński.
26 listopada 1918 roku odbył się pogrzeb Jurka Bitschana w katakumbach na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Tak tę chwilę wspominał inny uczestnik walk, Wiktor Budzyński:
Byłem z tatą na pogrzebie Jurka Bitschana. Biedne „Orlątko”. Leżał w trumnie w mundurze piątoklasisty, o dwa lata chodził wyżej ode mnie. Taki leżał dziś blady… Tyle krwi oddał dla Lwowa.
W walkach we Lwowie do 22 listopada wzięło udział z bronią w ręku lub w służbach pomocniczych 6022 osób, w tym 1374 uczniów szkół powszechnych, średnich oraz studentów. 2640 walczących nie przekroczyło 25 roku życia. Zginęło 439 Polaków, wśród nich było 109 uczniów szkół średnich, 76 studentów oraz kilkunastu uczniów szkół podstawowych.
Artur Oppman tym najmłodszym właśnie zadedykował wiersz „Orlątko”.
O mamo, otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów,
Ta krew, co z piersi broczy,
Ta krew - to za nasz Lwów!
... ja biłem się tak samo
Jak starsi - mamo chwal!
... Tylko mi ciebie mamo,
Tylko mi Polski zal!...
Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat...
O, nie płacz nad twym synem,
Co za Ojczyznę padł!...
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal...
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!
Po zakończeniu walk marszałek Józef Piłsudski w uznaniu bohaterstwa mieszkańców odznaczył miasto Krzyżem Virtuti Militari.
Tu (we Lwowie) codziennie walczyć trzeba o nadzieję, codziennie walczyć o siłę wytrwania. Ludność stawała się wojskiem, wojsko stawało się ludnością. I kiedym ja, jako sędzia wojskowy dający nagrody, odznaczający ludzi, myślał nad kampanią pod Lwowem,
to wielkie zasługi Waszego miasta oceniłem tak, jak gdybym miał jednego zbiorowego żołnierza, dobrego żołnierza, i ozdobiłem Lwów Krzyżem Orderu Virtuti Militari,
tak, że wy jesteście jedynym miastem w Polsce, które z mojej ręki, jako Naczelnego Wodza, za pracę wojenną, za wytrzymałość otrzymało ten order.
Marszałek Francji Ferdynand Foch, przemawiając w 1923 r. na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, oświadczył:
W chwili, kiedy wykreślano granice Europy, biedząc się nad pytaniem, jakie są granice Polski, Lwów wielkim głosem odpowiedział: Polska jest tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.