Przejdź do głównej zawartości

Powiesili mnie na łańcuchu...

24 lutego 1944 roku sotnia UPA napadła na zamieszkaną w większości przez Ukraińców wieś Skowiatyn w województwie tarnopolskim. Upowcy uprowadzili, a następnie zamordowali kilkunastu Polaków. Wspomina Zofia Bochenek:
"Nocą 24 lutego 1944 roku, do mego mieszkania wtargnęło kilku banderowców. Na wstępie powiedzieli mi, że jestem aresztowana przez polową żandarmerie UPA. Kazali mi założyć ręce do tyłu, po czym skrępowali je konopną linką. Zaprowadzili mnie do mieszkania sąsiada, ...Ukraińca, Iwana Dudka. Tam zaczęli bić łańcuchem po całym ciele. Bili też drewnianym kołkiem. Po chwili otrzymałam cios w głowę. Straciłam przytomność. Banderowcy oblali mnie zimną wodą i kiedy odzyskałam przytomność, ponownie zaczęli mnie bić. Straciłam przytomność po raz drugi. Gdy ją odzyskałam, stwierdziłam z przerażeniem, że wiszę na słupie przy budynku szkolnym. Powieszono mnie na łańcuchu, co okazało się zbawienne, gdyż poskręcane ogniwa łańcucha uniemożliwiały całkowite zaciśnięcie się pętli na szyi. Obok stało kilku ukraińskich oprawców, rozprawiających z humorem o mojej śmierci. Jeden z nich powiedział: „... ta polska kurwa wyzionęła ducha jeszcze w mieszkaniu i niepotrzebnie zaciągnęliśmy ją tutaj”. Podszedł do mnie i dla pewności ukłuł mnie bagnetem w pośladek. Mimo dotkliwego bólu nie poruszyłam się, a ni też nie wydałam z siebie jęku. Wola życia była silniejsza od bólu. Po odejściu oprawców udało mi się wyzwolić ręce z linki. Mając je wolne, chwyciłam łańcuch powyżej głowy, podciągnęłam się do góry i wisząc na jednej ręce, drugą zdjęłam pętlę z szyi. W pobliżu nie było nikogo. Kilka zagród dalej, za budynkiem szkoły, mieszkała moja matka. Tam też się natychmiast udałam. Kiedy moja mama opatrzyła mi rany, ukryłyśmy się obie w zamaskowanym, przydomowym schronie. Następnego dnia mama odwiozła mnie do szpitala, gdzie przez kilka miesięcy dochodziłam do zdrowia”
Ofiarą swoich rodaków padł również 35-letni Ukrainiec Józef Chymejczuk zamordowany za sprzyjanie Polakom.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.