Muszę się do czegoś przyznać. Dokonać swoistego - coming out. Tak, tak, spędziłem sylwestrową noc przed telewizorem, wpatrzony w Sławomira i Louisa. Teraz się tego wstydzę, ale nie dzięki wydumanej lewicowej pedagogice, lecz czuje to w sobie, dogłębnie. Najpierw w lustrze dostrzegłem czerwone, piekące uszy, a potem ten ból i wstyd opanował całe moje ciało. Dopadło mnie to cholerstwo kilka minut po północy, a kiedy na dodatek pokazano ten falujący tłum, te 80 tyś ludzi, wtedy poczułem, że dosłownie sztywnieje. Od tego momentu nie wychodzę z domu. Wstydzę się … A zarazem boje, że byłem jednym z tych 7 mln ludzi przed telewizorem, tym, który żłopał piwo i jadł żeberka z Biedronki. A może nawet – czego nie mogę wykluczyć – tamtej nocy wcisnąłem żonie na głowę moherowy beret, i razem oglądaliśmy ten żenujący spektakl. Ohyda. Ale taki już jestem. Boje się także, że takich jak ja jest więcej. Że właśnie tacy są Polacy. Niestety, trzeba to uczciwie powiedzieć, jesteśmy narodem, którego bardzo łatwo omamić. Wystarczy kilka taktów disco. I już podrygujemy w jakieś swojej głupocie. W chocholim tańcu. Otępiali. Bezwolni. Oddani na łaskę Kurskiego. Lecz nie św. Jarosława. Tylko tego drugiego, tego, no … Jacka. Powiedzmy sobie prawdę. Telewizja Narodowa w tą noc sylwestrową nakarmiła nas papką. Narodowym kisielem. Tym łysawym brzydkim Sławomirem, i tą jego pioseneczka o „ Miłości w zakopanym” Ależ to banał. Ta melodia, rytm, słowa, i ta biała marynareczka solisty. Toż to pisowski ansik barabansik w całej swojej okazałości. Czyż na to miejsce Kurski za 450 000 tysiączków nie powinien „ wstawić” Concite Wurst, tym bardziej, że ostatnio ta solistka przeszła kolejną metamorfozę i może dałaby się skusić za mniejsza kwotę. Albo, tuż po północy, dać 5 minut Madonnie wystylizowanej na Matkę Boską. Najlepiej taką Częstochowską. Madonnę z szramą na policzku, którą uderzył szwedzki islamista, Taką polską madonnę pokazywałby cały świat. To byłby globalny hit. Oczywiście tej klasy artystka nie zaśpiewa za darmo. Ale od czego mamy Ministerstwo Sportu. Kiedyś mister Mucha dorzuciła 5 mln na koncert Madonny na Stadionie Narodowym, wiec dlaczego dziś, minister Bańka ma coś nie dorzucić. Ale gdyby Madonna pogardziła Zakopanym, to zawsze zostaje nam jeszcze minister Mucha z jej nieśmiertelnym przebojem - Pucz w Zakopanym. Widziałbym ją tuż po Rodowicz, a przed Wolskim. Jeżeli Louis Fonsi porwał tłum to, dlaczego nie miałaby porwać Maryla Mucha. A już szczególnie w towarzystwie KOD- kapeli.
Dlatego po ostatnim sylwestrze, jestem pełen obaw, że jako naród skazani jesteśmy na wymarcie, i nie potrzeba do tego najazdu islamistów, lecz kilka takich sylwestrów a la Kurski i już będzie po nas. Nie pomoże nam ani 500 plus, ani nawet 5000 plus, wymrzemy niczym ten tajemniczy lud mazowiecko – irański, zwany ze swojska – Sarmaci.
Jak temu zaradzić? Myślę, że w trakcie nocy sylwestrowej potrzebujemy więcej wysokiej kultury. Wyrafinowania. Uduchowienia. Poezji. I klasycznego baletu. Trzeba zacząć spokojnie, rozważnie, od małych kroczków. Chociażby filharmonicy wiedeńscy w każdej polskiej remizie. Jeżeli nie w każdej, to przynajmniej tam gdzie mieszka Pawlak. Tak. Czemu nie … Zamiast żółtych pasków w TVP info, nieco poezji awangardowej. Bajek Dorna. Publicystę Rachonia obsadzić w roli - Dziadka do orzechów. Wtedy może tak, Polacy mogliby się stać narodem nowoczesnym, europejskim, dopiero wtedy politycy brukselscy mogliby wycofać się z sankcji wobec Polski. Niemcy oddaliby nam 50 mld dolarów za zniszczenia wojenne. Żydzi zrezygnowaliby ze swoich kamienic a Litwini z Wilna. A Trump jeszcze raz przyjechałby do Polski, aby odczytać „ Atlas Kotów” Kaczyńskiego. I to wszystko byłoby w zasięgu reki, tuż, tuż, gdyby naród polski nie był karmiony tą papką a la Kurski.
Co robić w tym nadchodzącym roku. Jaki ma być ten następny sylwester? Tańczyć czy nie tańczyć? Może nawet nie podrygiwać… Kochać się w Zakopanym? Czy w Międzyzdrojach? Czy w ogóle się nie kochać? Więcej czy mniej miłości? Tym bardziej, że wszystko to marność nad marnościami. Papką nad papką. Kisiel w kisielu. Kurski nad Kurskim. Jak żyć… a raczej, i w co się bawić?
Polaku, kim ty jesteś? Jaki śpiew i taniec Twój?
Powyższy tekst udostępniłem za portalem Salon 24 i blogerem o nicku ''kierownik karuzeli ''
Komentarze
Prześlij komentarz