Przejdź do głównej zawartości

Zbrodnia dokonana przez galicyjskich rezunów na mieszkańcach wsi Połowce w woj. tarnopolskim.

W nocy z 16 na 17 stycznia 1944 r. zgrupowanie bojówek OUN-UPA, liczące około 200 terrorystów, dokonało straszliwego w skutkach morderczego napadu na plebanię rzymskokatolicką, polskie domy i zagrody, na bezbronne rodziny Kościków, Pawłowskich, Grodeckich, Malaków, Głowackich, Czaporów, Grzesiowskich.
Ekshumowani Polacy – mieszkańcy wsi Połowce
porwani nocą przez UPA i zamordowani. Oprawcy zrabowali odzież ofiar.
Napastnicy, zaopatrzeni uprzednio w powrozy i pakuły, wdarli się do wsi wraz z licznym taborem sań. Wywalali i rozbijali drzwi wejściowe domów (według listy poskrypcyjnej), pojedyńczo wyprowadzali domowników, krępowali ich powrozami, kneblowali usta pakułami, a następnie układali ofiary na saniach. Akcja trwała do północy, po czym ukraińscy terroryści z 27 porwanymi oddalili się w nieznanym kierunku. Część ludności polskiej zdołała się uratować. Trzynaście osób wraz z księdzem proboszczem Bernardem Pyclikiem schroniło się na kościelnym strychu, gdzie od kilku miesięcy -- pomimo dokuczliwego zimna -- ksiądz proboszcz nocował.
Głowacki schronił się na strychu własnego domu, sądząc że terroryści będą mordować tylko mężczyzn, jak to niekiedy czynili. Po oddaleniu się napastników Głowacki wydostał się przez otwór krytego słomą dachu. Tułając się w bieliźnie i boso doznał odmrożenia nóg, następnie znalazł się w szpitalu w Czortkowie. Początkowo w obawie przed otruciem odmawiał przyjmowania posiłków. Podczas przesłuchania prowadzonego przez niemieckich funkcjonariuszy Kripo i Gestapo hospitalizowany Głowacki zeznał, że wśród napastników rozpoznał 13 znajomych miejscowych Ukraińców.
W kilka dni później z miasteczka Jagielnica, położonego opodal, nadeszła wiadomość, że 21 stycznia 1944 r. niemieccy funkcjonariusze SS w czasie polowania na zwierzynę leśną natknęli się przypadkowo na trupy wystające spod śniegu i gałęzi. Ciała pomordowanych -- dorosłych i dzieci -- przysypane były cienką warstwą ziemi i przykryte gałęziami. Z udziałem niemieckiej żandarmerii i policji kryminalnej odkryto i wyjęto z tej świeżej mogiły 26 nagich zwłok, które zostały ułożone na polanie i zidentyfikowane. Stwierdzono urzędowo, że ofiary przed uśmierceniem były rozebrane do naga, męczone i torturowane.
Twarze ofiar były zmasakrowane przez obcinanie nosów, uszu, rozcięcie szyi, wykłucie oczu, duszenie za pomocą sznurów- arkanów sporządzonych ze skręconego przędziwa i namydlanych, by się szybciej i łatwiej zaciskały.
Zmasakrowane zwłoki ze sznurami na szyjach przedstawiały widok przerażający. Stwierdzono urzędowo, że zginęli śmiercią gwałtowną i męczeńską: Bazyli Czapor, Kazimierz Czapor, Mikołaj Czapor, Bronisław Głowacki, Stefania Głowacka, Grodecka, Grodecki, Bronisław Grodecki, Kazimierz Grodecki, Teofil Grodecki, Petronela Hryk i jej mąż Wasyl Hryk, Aniela Kościk, Antoni Kościk, Ewa Kościk, Michalina Kościk, Emilia Malak, Jan Malak, Maria Pawłowska, Leon Pawłowski, Mieczysław Pawłowski, Mikołaj Pawłowski, Olga Pawłowska, Zbigniew Pawłowski.
Ponadto zamordowane zostały dwie siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (ss. Służebniczki Starowiejskie): Anastazja Izmaela Bartosz i Amelia Witolda Borowska. [...] Siostry te prowadziły miejscową ochronkę liczącą 28 dzieci [...] a jedna z nich była organistką.[...]
Brak było jedynie zwłok kościelnego imieniem Jan.
Dowody powyższej zbrodni oraz przebieg identyfikacji ofiar niemiecka policja kryminalna -- Kripo udokumentowała urzędowo co najmiej na 10 kliszach fotograficznych, które zostały przejęte przez polskiego starostę konspiracyjnego w Czortkowie, noszającego pseudonim Mohort, niezwykle zasłużonego dla dokumentacji zbrodni terrorystów OUN-UPA na kresowej ludności polskiej.
Polacy z Jagielnicy ofiarowali trumny i na własnych ramionach wynieśli zwłoki pomordowanych poza miasta, do sań. Pogrzeb ofiar, dzięki staraniom polskiej ludności ze wsi Słobódka Dżuryńska, gdzie duszpasterzem był ks. Wacław Szetelnicki, odbył się w Połowcach w dniu 24 stycznia 1944 r. W pogrzebie uczestniczyło około 800 osób.
Każdą ofiarę zaniesiono uprzednio do jej domu, gdzie została obmyta i ubrana, a następnie wyprowadzono procesją na miejscowy przykościelny cmentarz, do przygotowanego tam zbiorowego grobu obok istniejącego już grobu ofiar pomordowanych w lipcu 1941 r. [...]
W związku ze zbrodnią w Połowcach w dniu 20 stycznia 1944 r. okupacyjne władze niemieckie dokonały aresztowania dwóch Ukraińców -- nauczyciela Jakowyszyna i gospodarza rolnego Flisaka, który użyczył zaprzęgu konnego sprawcom zbrodni. W kilka dni później -- 24 stycznia 1944 r. -- doprowadzono do czortkowskiego więzienia aresztowaną kobietę Ukrainkę o nazwisku Dumak z Połowiec.
Po masowym mordzie Polaków ze wsi Połowce już 18 stycznia 1944 r. terroryści OUN-UPA rozrzucili napisaną w języku ukraińskim ulotkę-komunikat, z której wynikało, że "unieszkodliwili 31 Polaków ze wsi Połowce (w tej liczbie 20 mężczyzn)" oraz podobnych przedsięwzięć "obronnych" (cudzysłów -- A.K.) użyli również we wsi Chomiakówka. Ulotka była podpisana: "Obrońcy urkaińskiego narodu."
Jagielnica, pow. Czortków. Identyfikacja zwłok mieszkańców wsi Połowce, zamęczonych przez terrorystów OUN-UPA.
Las w okolicy miasteczka Jagielnica, pow. Czortków. Przebieg identyfikacji 26 zwłok mieszkańców wsi Połowce, zamęczonych w torturach przez terrorystów OUN-UPA. Identyfikacja przeprowadzana przez widocznych na zdjęciu niemieckich funkcjonariuszy Kripo oraz żandarmerię w obecności pracowników służby leśnej i innych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...bo to znamienity Kryłowiak był.../tekst autorski/

Czytelnicy mojego bloga wiedzą zapewne że do rzadkości tutaj należą wpisy poświęcone konkretnym osobom z Kryłowa i okolic. Tylko kilka razy napisałem o znanych i zasłużonych dla historii miejscowosci osobach. Niestety przyszło mi znowu napisać o Osobie wielce dla naszej miejscowości zasłużonej. Pan Marian Janusz odszedł od nas 05.01 2024. Starsi mieszkańcy Kryłowa ,doskonale pamiętają ,,Mariana kościelnego'' , jak zwyczajowo nazywano Pana Mariana. Pełniąc posługę kościelnego na trwałe wrósł w tę miejscowość i jej historię. Bardzo komunikatywny , serdeczny w kontaktach z ludźmi ,zawsze miał z każdym kryłowiakiem coś do omówienia. Do historii przeszły Dni Kryłowa ,które pomagał organizować wraz z Panem Kazimierzem Parnickim, Panią Władysławą Janusz i innymi aktywnymi na niwie kultury, mieszkańcami. Pod opieką Pana Mariana, kościół kryłowski błyszczał, jak również otoczenie i nikt nie znał pojęcia,,sprzatanie kościoła''. Pan Marian dawał sobie radę ze wszystkim.Ost

... bo miłość nie umiera...

Miłość, kolejny miesiąc bez Ciebie... Nie pytaj mnie, jak przetrwałem cały ten czas bez Twojego spojrzenia, ciepła Twoich uścisków, radości Twojego śmiechu... Nie wiem... Trzymam się najlepiej, jak potrafię... Ale wiedz, że moja miłość i uczucie do Ciebie nie obawiają się upływu czasu i pozostają niezmienione. W wieczności mojego serca nadal zachowuję wszystko, co najlepsze w naszym życiu: miłość,tęsknotę, uczucia, doświadczenia, wspomnienia... W ten sposób będę żyć dalej, nieważne czy to tylko będą wspomnienia, ale jedno po drugim, dzień po dniu, wyobrażam sobie jak idziesz obok mnie... Jesteś w moim sercu i dopóki tam będziesz będę o Tobie pisać i mówić, że zawsze Cię Kocham! "

Upamiętnienia płk. Stanisława Basaja,,Rysia''- fotorelacja.